Logo Tyfloświat
Rysunek przedstawiający dwa kciuki, pierwszy zielony jest skierowany kciukiem do góry, drugi czerwony jest skierowany kciukiem w dól

Na pierwszy rzut oka – ucha, absurdalny tytuł. Ale tylko na wstępie, bo „im dalej w las – jak mawiał mój wujek Karol z Mazur – tym więcej grzybów”.
Był rok 2012, czyli okres wyczekiwanych igrzysk piłkarskich, również odbywających się w Polsce. Wraz z podjęciem się przez nasze państwo ich organizacji, obdarzono Polaków milionami narracji, czego to my w naszym kraju na tę okoliczność nie zrobimy, nie wybudujemy, a nawet nie wyczarujemy. Optymiści już oczami wyobraźni widzieli gęstą sieć krajowych autostrad, dróg ekspresowych i samochodowych poprzecinanych żelaznymi torowiskami kolejowymi o dopuszczalnej prędkości 250 km/h. Świat miał mieć zupełnie nowe oblicze także w sensie estetycznym. Jak wyszło, tak wyszło. Pesymiści chodzili z dumnie wypiętą piersią i z lubością powtarzali starodawną mantrę: „A nie mówiłem?!?” Kabarety nie musiały się głowić nad nowymi skeczami, bo rzeczywistość w obfitości dostarczała tematów z natury. Na tamten czas Neonówka była wręcz obłędnie atrakcyjna, a mnie brzuch bolał ze śmiechu.
Niemniej nie o rozrywce chciałem tutaj pisać, a o specyficznych relacjach społecznych. Czy budowa autostrady jest specyficzną relacją społeczną, tego nie wiem. Wiem, że polska autostrada prawie najdroższą na Świecie jest – w sensie kosztów. Chciałem jednak rzucić cień z kaganka oświaty na problem interpretacji słowa „Niewidomy”.
W Stolicy postawiono wówczas stalową imitację ptasiego gniazda, którą za czasów budowy przemieniono na stadion piłkarski i nie tylko piłkarski. No i oczywiście w moim mieście odbywały się mecze Mistrzostw Europy. Ten Stadion Narodowy mógł pomieścić zaledwie 55 tys. Widzów, zatem powstał problem, co zrobić z pozostałymi kibicami ze stolicy i ze Świata. Dla nich przygotowano tzw. Strefę kibica na Placu Defilad.
Jak wygląda takie miejsce, nie mam zielonego pojęcia. Nie byłem, nie jestem i nie wybieram się. Ale w owym okresie rozgrywek, do pracy wybierać się musiałem. Któregoś dnia wracałem z Niewidzialnej tramwajem do Centrum, zanurkowałem w podziemia i wychyliłem się na Patelnię. A tu mnóstwo ludzi, ogromne zatłoczenie, wprost ludzki ocean. No i jak przebrnąć przez taki tłum do wejścia do metra? Ja już się przyzwyczaiłem, że miejsce to bywa zasiedlane przez dziwne osobliwości. Na przykład przez handlarzy różnorakiej maści oraz z przedziwnym asortymentem. Nie budzi też mojego zdziwienia wykrzyczane wprost z głośników: „Czy kochasz Jezusa?” i apel bym pochylił głowę na przyjście Pana. Ale zawsze jakoś dało się przejść. Natomiast tego meczowego dnia sprawa wyglądała wątpliwie. Trudno, nabrałem powietrza w płuca, skróciłem laskę i ruszyłem mniej więcej na przełaj, gdzie moja wyobraźnia lokalizowała wejście do metra. Przeprawa nie była prosta. Trzeba było halsować w różne strony, tak iż kierunki zaczęły mi się gubić. Trzeba było włączyć sygnały dźwiękowe, czyli co chwila wykrzykiwać: „” Przepraszam”, „excuse me”, „Entschuldigen Sie”, „прошу прощения”. Oczywiście wybór języka był losowy, gdyż w tym harmidrze trudno było rozpoznać narodowość osób. W pewnym momencie, kiedy już laską obstukałem z miliony kostek, zorientowałem się, że jestem w czarnej dziurze, czyli słyszę z przodu i z boków ściany i nie wiem, gdzie się dalej udać. Mimo intensywnego nasłuchiwania nie mogłem zlokalizować żadnego wejścia do metra. Postałem chwilę w celu usłyszenia jakieś wskazówki i nagle pojawił się dźwięk wybawienia. Był to charakterystyczny dla krótkofalówek zniekształcony głos na tle szumu. Była to bez wątpienia krótkofalówka służb mundurowych.
– O Boże Najświętszy! – Wykrzyknąłem sobie w duchu.   Jestem uratowany, bo przecież ktokolwiek ze służby pomoże niewidomemu.
– Panie, Panie mundurowy! – Drę ryja z całej siły w kierunku szczekaczki. Panie jestem niewidomy, Weźmie mnie Pan i zaprowadzi do wejścia metra, poproszę. Nie mogę go znaleźć.
– Co? –  Kulturalnie odpowiedział przedstawiciel służb.
– Poproszę, aby mnie do wejścia do metra na Kabaty zaprowadzić! Nie widzę i nie mogę trafić! – Skrótowo wyjaśniam demonstrując długą, białą laskę.
– Ale przecież niewidomi widzą! – Odpiera mundurowy i odwraca się na pięcie.
– Co?! – teraz mi wyrywa się z otwartych na oścież ust. Plączę się tu niczym w labiryncie, przebijam laską niczym lancą, za przyłbicę służą mi czarne okulary, wyglądam w tym tłumie jak półtora sieroty, a on mi mówi, że widzę! Żeby cię tak… Ty w czubek czesany. Żeby cię tak własna matka nie poznała…. -Plączą mi się myśli po głowie. – Ślepemu, który prosi na ulicy odmówić pomocy?! Ty wracaj skąd żeś przyszedł, bo do warszawiaka to ci dalej niż na Mount Everest. Złość mnie taka wzięła, że obróciwszy się na bok, chwyciłem za bary jakiegoś jegomościa i wykrzyknąłem mu prosto w twarz:
– Metro! Kabaty! Wiesz, gdzie? Kuda? Do uou understandme?  Panimajesz? No to let`s go.V. Vielen Dank…
No to ci niewidomi widzą, czy nie widzą? Czy słuszne jest potoczne myślenie, że osoba niewidoma nie widzi nic?
Na sprawę zazwyczaj patrzy się z dwóch stron: prawnej równoznacznej z medyczną oraz praktycznej. Okulista za osobę niewidomą uzna tę, która ma ostrość widzenia poniżej 5% normalnej ostrości lub pole widzenia poniżej 20%. Zdrowe układy wzrokowe osiągają ponad 220 stopni horyzontalnie i 180 wertykalnie. Z praktycznego punktu widzenia, do tej grupy kwalifikują się: niewidzący nic, mający poczucie światła, odróżniający dzień od nocy, a nawet potrafiący odróżnić plamy na kontrastowym tle. Także tutaj umieszczono tych, co mogą i dość ostro widzieć, ale ich wzrok obejmuje obszar mniejszy od podglądania przez dziurkę od klucza. Wszystkie te powyżej opisane stany widzenia charakteryzuje znikoma praktyczność. Stwierdzenie, że np. w łazience pali się światło nie jest szczytem oczekiwań funkcjonalności narządu wzroku. Stąd osoby niewidome wypracowują swoje techniki wykonywania przeróżnych czynności, ale bez kontroli wzrokowej. Nazywają się te metody „alternatywnymi”. I tak, Amerykanie, jeszcze prościej definiują osobę niewidomą, jako tę, która posługuje się stale technikami alternatywnymi. Zauważmy, że w ich definicji ani słowa nie ma o jakiś parametrach.
Jak zatem rozpoznać osobę niewidomą na ulicy?
To jest proste, po białej lasce. Jeśli u pieszego widać taki przedmiot, to traktujemy go jako niewidomego, niezależnie, ile faktycznie widzi. Wypada przy takiej osobie zachować pewną ostrożność i wiedzieć, że to osoby widzące zobaczą zagrożenie, a nie sam niewidomy. Ten, żeby napotkać i ominąć przeszkodę musi ją wychwycić laską. Wiadomo też, że będzie on starał się iść prostą drogą, gdyż bez percepcji wzrokowej nie jest w stanie wytyczyć sobie innej trasy przejścia, niż prostoliniowa. Zatem, sam nie ominie kałuż, błota lub dziur na chodniku.
Skąd zatem pojawił się problem widzących niewidomych?
Otóż od osób słabowidzących.
One bardzo często twierdzą, że też są niewidomymi, gdyż orzeczenie o niepełnosprawności mają z tego samego tytułu, co prawdziwie niewidomi, czyli z powodu chorób narządu wzroku. Jednak ich ostrość widzenia mieści się od 5% do 25%. Sporadycznie posługują się technikami alternatywnymi. Jakoś nie zauważają, że ZUS-owska kategoria jest dość szeroka. No i prawda jest taka, że przyjmują dla siebie takie określenie widzenia, które w danej sytuacji jest dla nich korzystniejsze. Zatem, kategoria osób słabowidzących, to zupełnie różna grupa osób niż niewidomi. Mają oni inne potrzeby w adaptacji przestrzeni publicznej i inne możliwości w zakresie samodzielności. Posiadają problemy, z resztą bardzo zróżnicowane, z postrzeganiem rzeczywistości, ale nie są jednak osobami niewidomymi. Nie każdy grzyb jest borowikiem, tak i nie każdy z orzeczeniem 04O jest niewidomym.
Niewidzialna Wystawa kreuje sytuacje niewidomych całkowicie. Osobiście jestem przekonany, że przynajmniej raz w życiu warto na taką wystawę się udać, aby na samym sobie zrozumieć, co na prawdę oznacza nie dostrzegać nic a nic. Tego się nie da wyczerpująco opowiedzieć, to trzeba poczuć.
Gniady – Przewodnik po Niewidzialnej Wystawie w Warszawie
Źródło:

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top