Logo Tyfloświat

Amazon jest w Polsce przede wszystkim kojarzony z centrami logistycznymi pod Wrocławiem i Poznaniem. Firma z Seattle to jednak nie tylko olbrzymi sklep wysyłkowy, w którym można kupić niemal wszystko, lecz także, a może przede wszystkim, produkty i usługi cyfrowe, w tym oczywiście filmy, muzyka, e-prasa, audiobooki i e-booki, o ofercie produktów i usług chmurowych nie wspominając. W Polsce chyba najbardziej znanym cyfrowym produktem tej korporacji są tworzone przez należącą do Amazonu firmę IVONA Software głosy IVONA. O ile aplikacje do słuchania audiobooków zaprojektowane są z myślą o korzystaniu z należącego do Amazonu sklepu Audible, to programy i urządzenia do czytania e-booków obsługują książki kupione w dowolnym sklepie. Warunkiem jest, by publikacja, z której chcemy korzystać, była w formacie MOBI. Możemy czytać także nasze własne dokumenty, np. zeskanowane ongiś książki. Amazonowe elektroniczne czytniki i aplikacje do czytania, Kindle, przyjęły się w Polsce i każda lub niemal każda księgarnia internetowa proponuje klientom e-booki zarówno w formacie EPUB, jak i właśnie MOBI. Większość księgarni oferuje również możliwość wysłania e-booka bezpośrednio na nasze konto użytkownika Amazon, co oznacza, że w praktyce nawet nie musimy pobierać książki ze sklepu, by ją przeczytać. Wystarczy mieć czytnik z dostępem do Wi-Fi lub smartfona z odpowiednią aplikacją.

Dla kogo?

Czytniki Kindle oraz aplikacje Kindle na smartfony długo były niedostępne dla niewidomych użytkowników. Jednak od kilku lat odnotowujemy w tej dziedzinie systematyczną poprawę. Zarówno programy na Androida i iOS, jak i tablety Kindle Fire mogą być z powodzeniem używane przez czytelników nieposługujących się wzrokiem.

Jednakże mimo iż funkcje dostępności czytników amazonowych są coraz bardziej rozbudowane, rozwiązania te wciąż niezbyt nadają się do zastosowań edukacyjnych i pracy naukowej. Dobrze przygotowana książka w formacie EPUB3, otworzona w iBooks, daje nieporównanie większe możliwości. W interfejsach amazonowych już bezwzrokowe szybkie przejście do treści przypisu jest praktycznie niewykonalne, a nawigacja pomiędzy przypisami, łączami i innymi elementami w tekście książki w ogóle nie istnieje. Kolejnym ograniczeniem jest język interfejsu. Do wyboru jest kilka popularnych języków, ale nie ma polskiego. Zatem jeżeli nie znamy ani słowa po angielsku, niemiecku lub np. francusku, Kindle nie jest dla nas. Musimy znać język na tyle, by rozumieć komunikaty na ekranie. Te ograniczenia nie oznaczają jednak, że aplikacje i czytniki Kindle nie są warte zainteresowania. Jeżeli, oprócz publikacji naukowych, czytamy również beletrystykę i prasę, gdy nie przeszkadza nam, że przypisy są czytane na końcu rozdziału albo na końcu książki, jeżeli wreszcie mamy smartfona z Androidem, to Kindle może mieć dla nas wiele walorów.

Korzyści

Jeżeli znamy angielski, to oferta sklepu Amazonu jest z pewnością dla nas, ponieważ znajdziemy tam największą ofertę e-booków w tym języku. Po skonfigurowaniu konta książki kupuje się błyskawicznie i pojawiają się one natychmiast na naszym urządzeniu. Jeżeli się pomylimy, książkę można oddać, wybierając stosowną opcję. Nawet jeżeli pomyłkę odkryjemy po jakimś czasie, warto skontaktować się z działem obsługi klienta i wyjaśnić sprawę.

Coraz większa liczba książek sprzedawanych w sklepie Kindle jest dostępna w systemie Whispersync for Voice. Polega to na tym, że kupiwszy e-booka możemy do niego dokupić wersję audio. Mamy wtedy dwie zintegrowane z sobą książki. Można tylko czytać lub tylko słuchać, albo słuchać i widzieć tekst. Taka oferta może wydawać się średnio interesująca dla niewidomych, bo po co e-book, jeżeli można mieć audiobooka, jednak Whispersync ma duże plusy. E-book z dokupionym audiobookiem jest niewiele droższy niż sam audiobook, a czasem wręcz wychodzi taniej. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy słuchać lektora, co jest wygodne, gdy nie jesteśmy osłuchani z anglojęzycznym syntezatorem mowy a jednocześnie mamy dostęp do tekstu dzięki czemu możemy sprawdzić pisownię słowa lub odnaleźć jakiś fragment za pomocą narzędzia do przeszukiwania tekstu i włączyć audio od tego miejsca. Jeżeli kupujemy i czytamy książki rodzinnie, dzięki Whispersync każdy ma wybór, czy chce widzieć tekst, czy słyszeć lektora.

Poza książkami sklep Kindle to łatwy dostęp do e-prasy. W ofercie można znaleźć chyba wszystkie liczące się gazety europejskie, w tym oczywiście polskie. Ceny są niższe od prenumeraty gazet papierowych, ale różnica jest szczególnie odczuwalna w przypadku gazet zagranicznych, które w Polsce mogą kosztować całkiem sporo. Dodatkowym plusem e-prasy jest też to, że najnowszy numer ląduje na naszym urządzeniu jeszcze zanim ukaże się w sklepach. Otwieramy i czytamy.

Jak już wspomniałem, czytniki Amazonu są otwarte na książki kupione w innych sklepach oraz na nasze własne materiały, zatem bez problemu możemy czytać polskie książki. Mając konto użytkownika w Amazon dostajemy przestrzeń, w której możemy trzymać nasze własne dokumenty. Tam właśnie przechowywane są książki ze sklepów innych niż Amazon. Większość polskich księgarni z e-bookami, pozwala nam tak skonfigurować swoje konto, że kupowane przez nas książki w formacie MOBI są natychmiast przesyłane na nasze konto Amazon. Jeżeli natomiast chcemy czytać książkę, którą mamy na komputerze, możemy ją albo przesłać po kablu na czytnik, albo wysłać mailem na adres przypisany do naszego czytnika. Zaletą wysyłania książek mailem jest to, że dokumenty w formatach innych niż MOBI, np. DOCX, RTF, automatycznie będą przekonwertowane na format czytany przez Kindle. Zatem na Kindle czytać możemy praktycznie każdą książkę. Co więcej, jeżeli nie chcemy, nie musimy niczego kupować w samym Amazonie. Przestrzeń w chmurze na nasze dokumenty pozostanie dla nas dostępna.

Nasze konto użytkownika nie jest przypisane do jednego urządzenia. Nie ma też ograniczenia co do ilości urządzeń, na których jest otwarta ta sama książka. Oznacza to, że jeżeli rodzinnie używamy jednego konta użytkownika, to mamy dostęp do tych samych książek. Na marginesie warto wspomnieć, że aby kupować e-booki nie musimy zakładać żadnego specjalnego konta. Jeżeli kupowaliśmy coś kiedyś w sklepie Amazon, to konto użytkownika już mamy założone.

Wracając do książek, jeżeli ktoś z naszej najbliższej rodziny ma już Kindle, możemy kupić drugie urządzenie, przypisać je do tego samego konta i czytać na nim te same książki. Możemy też po prostu pobrać aplikację na komórkę i zrobić dokładnie to samo. Zatem możemy nawet we dwójkę lub trójkę czytać tę samą książkę w tym samym czasie. Od niedawna istnieje też możliwość dzielenia się książkami z bliskimi, którzy mają oddzielne konta. Nie korzystałem z tego, dlatego nie opiszę. Zaznaczam tylko, że jest taka możliwość, bo warto o niej wiedzieć.

Kolejnym plusem czytania na urządzeniu Kindle (lub w aplikacji Kindle na smartfonie) jest to, że system zapamiętuje miejsce, w którym skończyliśmy czytać. Informacja jest synchronizowana na wszystkich urządzeniach i aplikacjach powiązanych z naszym kontem. Jeżeli np. w domu czytamy na czytniku Kindle Fire, a w autobusie wolimy czytać na smartfonie, to po otwarciu książki program zapyta nas czy chcemy przejść do miejsca, w którym skończyliśmy czytać. Co więcej, jeżeli ktoś przeglądał naszą książkę lub sami przypadkiem wróciliśmy na jej początek, program pozwala nam przejść do najdalszego czytanego miejsca w książce.

Wszystkie zalety Kindle, które dotąd wymieniłem mają charakter uniwersalny. Dotyczą ogółu użytkowników niezależnie od tego, czy są ludźmi widzącymi, czy niewidomymi. Kindle ma jednak kilka cech, które powodują, że zarówno czytniki Kindle Fire, jak i aplikacja na Android są interesujące z bezwzrokowego punktu widzenia.

Książki można czytać przy zablokowanym ekranie. Nie chodzi o znaną użytkownikom iPhone’ów i iPadów funkcję kurtyny, ale o faktyczne zablokowanie ekranu. Możemy podłączyć słuchawki do czytnika lub smartfona, włączyć czytanie książki, zablokować ekran naciskając krótko wyłącznik i schować urządzenie do kieszeni lub futerału. Możliwość czytania przy zablokowanym ekranie jest bardzo wygodna w podróży. Funkcja ta wprawdzie na smartfonach nie działa idealnie, ale generalnie sprawdza się świetnie.

Kolejny walor Kindle to głosy. W aplikacji na Android używać możemy takiego głosu, jaki zainstalujemy w smartfonie. Na czytnikach Kindle Fire używane są głosy IVONA.

Obie powyższe zalety nie dotyczą aplikacji na IOS. Na iPhonach i iPadach nie da się czytać przy zablokowanym ekranie. Nie można też zmienić głosu na inny niż ten z VoiceOver.

Aplikacja Amazon Kindle dla Androida

Podstawowym produktem Amazonu przeznaczonym do czytania książek są czytniki elektroniczne. Swój opis rozpoczynam jednak od aplikacji dla systemu Android, gdyż każdy użytkownik smartfona z Androidem może ją pobrać bezpłatnie. Ponadto, jeżeli czytamy głównie po polsku, aplikacja ta będzie dla nas wygodniejsza niż korzystanie z rozwiązań sprzętowych.

Program Amazon Kindle można oczywiście pobrać ze Sklepu Play. Wystarczy w oknie wyszukiwania wpisać „Amazon Kindle”. Po uruchomieniu programu pojawi się opcja zalogowania na koncie użytkownika. Samo konto najlepiej stworzyć sobie już wcześniej, korzystając z PC. Aplikacja na Android daje nam możliwość założenia konta, ale jest to dość żmudne. Logować się musimy na szczęście tylko raz. Potem jesteśmy logowani automatycznie.

Po zalogowaniu pojawi się lista naszych książek. Program jest dostępny dla TalkBacka, więc obsługujemy go w sposób klasyczny. Aby pobrać książkę z serwera, trzeba odnaleźć ją na liście i tapnąć dwa razy palcem. Książka zostanie pobrana. Aby ją otworzyć znów dwukrotne tapnięcie.

Wszystkie książki kupione w sklepie Kindle, e-prasa, książki kupione w innych sklepach oraz nasze własne dokumenty są pokazywane na jednej liście. Nie musimy zatem zmieniać zakładek, by odnaleźć jakiś dokument. Nad listą książek mamy trzy przyciski: “Open Navigation Drawer” (otwórz szufladę nawigacji), “View” (widok), i “Store” (sklep). “Navigation Drawer” to menu, w którym możemy wybrać kategorie dokumentów, które chcemy zobaczyć. Możemy np. wybrać tylko nasze książki ze sklepu Kindle lub tylko nasze własne dokumenty, lub tylko prasę itd. Możemy też przełączyć aplikację na pokazywanie wyłącznie dokumentów, które pobraliśmy na urządzenie. Jest to wygodne, gdy mamy wiele książek, a szukamy czegoś, o czym wiemy, że jest już na smartfonie. W menu tym mamy też wyszukiwarkę oraz opcję synchronizacji wszystkich dokumentów. Synchronizacja przydaje się, gdy książkę czytaliśmy na innym urządzeniu, a system z jakiegoś powodu tego nie wykrył. “View” zawiera opcje sortowania oraz pozwala zmienić sposób prezentowania z listy na siatkę. Ostatni przycisk to sklep Kindle.

Po otwarciu książki usłyszymy komunikat informujący nas, że aby włączyć ciągłe czytanie, trzeba przesunąć raz palcem w prawo i tapnąć dwa razy. Dowiemy się też, że aby otworzyć menu, trzeba tapnąć dwa razy, a by zaznaczać, należy dwa razy tapnąć i przytrzymać. Aby odczytać bieżącą stronę, wystarczy dotknąć ekranu palcem, a TalkBack odczyta tekst. Jeżeli chcemy czytać w sposób ciągły, trzeba wejść do menu i wybrać czytanie ciągłe. Wyżej pisałem, że czytanie ciągłe nie jest przerywane, gdy zablokujemy ekran. To nie do końca prawda. Po zablokowaniu ekranu TalkBack informuje nas, że ekran został zablokowany. Na czas tego komunikatu czytanie jest przerywane. Aplikacja Amazon Kindle wznawia potem czytanie, ale stronę lub dwie dalej, więc pewien fragment tekstu zostaje pominięty. Prostym obejściem tego problemu jest zaczynanie czytania kilka stron przed miejscem, w którym przerwaliśmy lekturę. Wtedy, jeżeli natychmiast zablokujemy ekran, pominięty zostanie fragment, który już znamy. Nie jest to wygodne, jeżeli często odrywamy się od książki, ale gdy czeka nas długie sprzątanie lub podróż, korzyść z możliwości zablokowania ekranu jest większa niż ból z tym związany. W e-gazetach funkcja ciągłego czytania niestety nie działa i trzeba czytać strona po stronie.

Tekst książki jest dostępny dla TalkBacka. Możemy czytać zdaniami, liniami, słowami i znakami, ale tylko w obrębie aktualnie wyświetlonej strony. Tekst można też zaznaczać, np. by go wyróżnić, skopiować, przypisać notatkę, sprawdzić w słowniku itp. Zaznaczanie jest jednak tak żmudne, że użytkownik musi być naprawdę zdeterminowany, by chcieć z tej funkcji korzystać. Problem polega na tym, że do tekstu, który chcemy zaznaczyć, nie można przejść poleceniami TalkBacka. Musimy odnaleźć słowo, wodząc palcem po ekranie. Gdy usłyszymy to, co nas interesuje, uderzamy dwukrotnie i przytrzymujemy. Rozpoczyna się zaznaczanie, ale, ponieważ tekst jest mały, najczęściej okazuje się, że zaznaczyliśmy słowo znajdujące się niżej lub wyżej. Zaznaczywszy cokolwiek możemy szukać interesującego nas fragmentu za pomocą przycisków zmniejszających i zwiększających obszar zaznaczenia. Opcje, które pojawiają się po zaznaczeniu tekstu są dostępne dla Talkbacka, dlatego tym bardziej szkoda, że samo zaznaczanie działa, jak działa.

Program oczywiście wyposażono w typowe funkcje czytników książek. Mamy zatem dostęp do spisu treści, możemy wstawiać zakładki, wyszukiwać wyróżnienia, (te jednak nie są automatycznie anonsowane przez TalkBacka), przechodzić do konkretnej strony itp. Możemy też zmieniać czcionkę, powiększać, pomniejszać, zmieniać jasność itp. Funkcje te nie są interesujące dla większości czytelników, więc pozwalam sobie je pominąć.

Jak wspomniałem we wstępie, problem z książkami zaczyna się na poziomie otwierania przypisów. Teoretycznie wystarczy dotknąć cyfry oznaczającej przypis i tapnąć dwa razy. Jednak, podobnie jak w przypadku zaznaczania, do numeru przypisu nie możemy przejść za pomocą poleceń TalkBacka. Trzeba go odnaleźć ręcznie, wodząc po tekście. Gdy już odnajdziemy przypis, wcale nie mamy pewności, że dwukrotnie uderzamy w to samo miejsce. Podczas wielu prób, przypis udało mi się kilkakrotnie otworzyć. Wygląda więc na to, że zakładając, iż powodzenie podejmowanych przeze mnie czynności nie było dziełem przypadku, jest to możliwe. Nigdy natomiast nie udało mi się zamknąć przypisu i wrócić do poprzednio czytanego miejsca. Dostęp do przypisów to największe ograniczenie książek czytanych w aplikacji Amazon Kindle i na czytnikach Kindle. Funkcje dostępności w produktach amazonowych są jednak stopniowo ulepszane. Duży nacisk na poprawę stanu rzeczy w tej dziedzinie wywierają amerykańskie organizacje zrzeszające niewidomych, więc prędzej lub później można spodziewać się zmian na lepsze.

Kindle Fire

Kindle to jedne z najbardziej znanych czytników książek. Pod nazwą „Kindle” kryje się cała seria urządzeń, z których tylko część jest dostępna dla niewidomych. Wciąż niedostępne są tzw. ink readery, czyli czytniki z ekranami imitującymi kartkę z wydrukowanym tekstem. Ekrany w tych czytnikach to tzw. papier elektroniczny. Światło jest odbijane, a nie emitowane, co daje wrażenie czytania na zwykłym papierze. Mimo że obraz na tych czytnikach jest czarno-biały, są one bardzo popularne, ponieważ nie męczą oczu tak, jak wyświetlacze LCD. Znaczenie ma też ich niewielka waga i długi czas pracy na baterii. Do najpopularniejszych ink readerów należą np. Kindle Paperwhite i Kindle Voyage.

Obok ink readerów mamy też na rynku całą grupę tabletów przeznaczonych do odbierania cyfrowych produktów kupionych w Amazonie (książek, muzyki, prasy, filmów, aplikacji, itp.).  Zbiorcza nazwa tych tabletów to “Kindle Fire”. Tablety te różnią się od siebie wielkością ekranu i innymi parametrami technicznymi, ale ich możliwości, szczególnie gdy chodzi o czytanie książek, są podobne. Tablety Kindle Fire mają własny system operacyjny Fire OS. Najnowsza wersja tego systemu to Fire OS 4.5. Chcąc mieć tablet, który będzie dla nas dostępny, trzeba wybierać urządzenie co najmniej z Fire OS 4. Tablety z Fire OS 3 również mówiły, ale w późniejszej wersji systemu było trochę poprawek i nowości. Tablet, którego aktualnie używam i na którym opieram swój opis, to Kindle Fire HD 6. Urządzenie ma sześciocalowy ekran, wbudowaną kamerę i fizyczne przyciski głośności. Na te ostatnie warto zwrócić uwagę, bo nie wszystkie tablety Kindle je mają.

Aby bezwzrokowo korzystać z Kindle Fire, trzeba znać trochę angielski. Książki możemy czytać po polsku, ale cały interfejs jest w języku obcym. Do dyspozycji mamy popularne języki Europy i Azji. Polskiego nie ma. Kindle Fire to pełnowartościowy tablet, więc jego funkcje są rozbudowane i rozumienie wyświetlanych komunikatów oraz nazw opcji jednak się przydaje.

Dodatkowym problemem, który powoduje, że Fire będzie interesujący głównie dla osób czytających po angielsku, jest to, że język syntezatora używanego przez screenreader musi być zgodny z językiem interfejsu graficznego. Na liście dostępnych głosów mamy zatem mnóstwo głosów IVONA, w tym pięć polskich, ale nie możemy ich użyć w screenreaderze, ponieważ nasz tablet nie ma polskiego interfejsu. Inaczej niż w TalkBacku lub VoiceOver, języka głosu nie możemy nigdzie zmienić, więc nie ma możliwości czytania polskich maili, przeglądania stron oraz, co najistotniejsze, nawigowania po stronach polskiej książki. Dopóki nie włączymy ciągłego czytania, wszystko będzie czytane angielskim głosem. Tylko podczas ciągłego czytania głos jest dostosowywany do języka tekstu. Oczywiście możemy przestawić Fire na inny znany nam język i np. mieć komunikaty po niemiecku, ale problem książek spoza listy przewidzianych języków wciąż pozostaje i bardzo ogranicza użyteczność czytnika. Zaletą za to są wysokiej jakości głosy dostępne bez dodatkowych kosztów.

Funkcje dostępności są wbudowane w system operacyjny. Screenreader możemy włączyć sami, kładąc dwa palce na ekranie, gdy usłyszymy dźwięk oznaczający, że urządzenie się uruchomiło. Samodzielne włączanie screenreadera działa, ale nie jest bardzo intuicyjne i niektóre osoby mają z tym problem. Oczywiście screenreader raz włączony, pozostaje włączony, a ustawienie jest pamiętane także po restarcie urządzenia. Co więcej, jeżeli zamówimy w sklepie nowego Kindla, to dotrze on do nas już z włączonym udźwiękowieniem.

Screenreader przypomina TalkBacka. Podstawowe gesty są takie same, ale zdarzają się różnice w skrótach i tak np. wstecz to gest w górę i w prawo. Brak pewnych funkcji, z których najbardziej odczuwalna jest niemożność nazywania grafik. Ogólnie jednak różnice nie są wielkie.

Sam interfejs Kindle Fire pod kątem obsługi przypomina Androida. Pewne rzeczy wyglądają odmiennie, ale nie znajdziemy niczego takiego, co zaskoczyłoby użytkownika smartfona z Androidem. Screenreader całkiem nieźle radzi sobie z obsługą omawianego środowiska, jednak nie tak dobrze, jak TalkBack w Androidzie. Generalnie gorzej przegląda się Internet. Interfejsy poszczególnych aplikacji są w większości dostępne, ale diabeł tkwi w szczegółach. Trzeba być przygotowanym na zaskakujące czasem zachowanie screenreadera i innych funkcji dostępności. Na przykład, nawigując po menu książki (ruch palca w prawo lub w lewo), niespodziewanie dotrzemy do dolnego paska nawigacyjnego z przyciskami “Back” (wstecz), “Home” (pulpit), i “Search” (szukaj). Jeżeli dalej będziemy nawigować, wrócimy do opcji menu. Na początku takie rzeczy mogą być mylące.

Na pulpicie Kindle Fire znajdziemy ostatnio używane elementy, np. książki, gazety, filmy, programy. Wyżej mamy przyciski otwierające poszczególne aplikacje: „Search” (szukaj), „Shop” (sklep), „Games” (gry), „Apps” (aplikacje), „Books” (książki), „Music” (muzyka), „Videos” (video), „Newsstand” (prasa), „Audiobooks” (audiobooki),, „Web”, „Photos” (zdjęcia), „Docs” (dokumenty). Jeszcze wyżej mamy rozwijany typowy pasek powiadomień z szybkimi ustawieniami.

Inaczej niż w aplikacji na Android, książki kupione w sklepie Kindle i książki kupione gdzie indziej oraz nasze własne dokumenty są na Kindle Fire rozdzielone. Książki Kindle znajdziemy w sekcji „Books”, a książki z innych sklepów i własne rzeczy dostępne są w „Docs”. Generalnie nie ma dużej różnicy w obsłudze obu rodzajów książek. Po otwarciu dokumentu usłyszymy, że należy przesunąć dwoma palcami w dół, by włączyć ciągłe czytanie. Dowiemy się , że dotknięciem w ekran przełączamy czytanie ciągłe na czytanie fragmentami (zdania, linie itd.). Usłyszymy też, jak zaznaczać tekst. Praca z książką wygląda podobnie jak w aplikacji na komórkę. Możemy używać gestów znanych z TalkBacka i czytać ręcznie w obrębie strony. Możemy czytać w sposób ciągły i zablokować ekran. Na Fire blokowanie ekranu nie powoduje pomijania tekstu, jak to było w przypadku aplikacji na smartfona. Zaznaczanie jest tak samo niewygodne, ale łatwiejsze, bo ekran jest większy. Przypisy są podobnie niedostępne. Nowością jest możliwość ustawienia prędkości mowy dla ciągłego czytania. To ustawienie jest niezależne od prędkości mowy screenreadera. Jak wspominałem, czytając zdaniami lub liniami, będziemy słyszeć anglojęzyczny głos, nawet jeśli książka jest po polsku. Dopiero gdy włączymy ciągłe czytanie, program przełączy się na polski głos. Jeżeli zainstalowanych jest kilka polskich głosów, wybrany zostanie pierwszy z listy, dlatego nie warto instalować wielu głosów. Czytanie jest płynne. Słucha się dobrze zarówno na słuchawkach, jak i na wbudowanym głośniku. Pisząc o książkach i naszych dokumentach, warto podkreślić, że miejsce, w którym skończyliśmy czytać, jest zapamiętywane dla wszystkich rodzajów dokumentów bez względu na ich źródło.

Między naszymi książkami a książkami Kindle są też oczywiście różnice. Z książkami Kindle wiążą się dodatkowe funkcje. Niektóre z nich są bardziej przydatne, inne mniej. Bardzo poręczna jest integracja z Goodreads. Goodreads to takie zachodnie Lubimy Czytać, tylko na o wiele większą skalę. Normalnie książkę, którą aktualnie czytamy lub zamierzamy przeczytać, musimy albo odnaleźć w Goodreads, albo ją ręcznie dodać. Nasze książki Kindle możemy automatycznie wczytać i ocenić te, które skończyliśmy. Nad listą książek Kindle na naszym czytniku znajdziemy przycisk do zmiany sortowania, przycisk przełączający między pokazywaniem wszystkich książek i książek na urządzeniu oraz przycisk „Goodreads on Kindle”. Najbardziej po prawej znajduje się przycisk „Store”, prowadzący do sklepu Kindle. Sklep Kindle jest całkiem nieźle dopracowany pod kątem dostępności i daje się wygodnie obsłużyć screenreaderem. Wracając do Goodreads, gdy dojdziemy do ostatniej strony czytanej książki, zostaniemy zapytani, czy chcemy ją ocenić i dodać do listy przeczytanych książek. Jeżeli odczuwamy taką potrzebę, w dowolnym momencie możemy podzielić się ze światem informacją, na jakim etapie czytania jesteśmy. Do dyspozycji mamy Goodreads, Facebook i Twitter. Wszystko to możemy zrobić z poziomu książki. Na marginesie dodam, że sam serwis Goodreads godzien jest  zainteresowania, niezależnie od tego, czy mamy czytnik Kindle czy też nie. Serwis jest otwarty na wszystkich czytelników i dobrze doradza lektury.

Inną przydatną funkcją jest wspominane przeze mnie Whispersync for Voice. Jeżeli kupiliśmy książkę, która ma wersję audio, to w menu książki znajdziemy propozycję dokupienia nagrania. Zakupy robimy jednym tapnięciem. Między czytaniem za pomocą syntezatora a słuchaniem lektora możemy się płynnie przełączać. Nie ma konfliktów z czytnikiem ekranu.

Wśród ciekawych możliwości związanych z książkami Kindle warto jeszcze wymienić X-Ray. X-Ray to narzędzie pozwalające dowiedzieć się więcej o czytanej książce lub oglądanym filmie. Możemy wyszukiwać informacje o głównych bohaterach, np. kto jest kim, przejść do fragmentów tekstu, w których się pojawiają, wyszukiwać zdjęcia lub filmy powiązane z treścią itp.

Podczas, gdy X-Ray i Whispersync są dostępne zarówno w aplikacjach na urządzenia mobilne, jak i na czytnikach, integracja z Goodreads jest dostępna wyłącznie na czytnikach.

Obok książek i własnych dokumentów oddzielną sekcję na Kindle Fire stanowi też prasa. Tu niestety z dostępnością jest gorzej niż w aplikacji Amazon Kindle na Android. Ciągłe czytanie działa, ale w przypadku testowanych przeze mnie polskich gazet głos nie był zmieniany na polski. Czytanie strona po stronie nie ma sensu, bo, jak wspominałem, screenreader używa angielskiego głosu. Prasę anglojęzyczną czyta się dobrze, natomiast polskie gazety trzeba czytać na smartfonie.

Na Fire mamy też aplikację do słuchania audiobooków i odtwarzacz muzyki. Oba programy są generalnie dostępne dla screenreadera. Piszę „generalnie”, bo np. audiobooka nie da się kupić z poziomu tabletu. Interfejs sklepu z audiobookami jest słabo dostępny. Ograniczeniem odtwarzacza muzyki jest obsługa tylko niektórych formatów. I tak np. muzyki w formacie WMA nie posłuchamy.

Podobnie jak inne korporacje, Amazon ma swój sklep z aplikacjami. Możemy tam kupić lub pobrać bezpłatnie programy, do których przyzwyczailiśmy się na innych platformach. Z ich dostępnością bywa różnie, podobnie zresztą jak z programami kupowanymi w sklepach Play czy iTunes AppStore. W przypadku tych dodatkowych aplikacji najbardziej odczuwa się brak możliwości podpisywania grafik w screenreaderze.

Podsumowanie

Aplikacja Amazon Kindle jest bardzo wygodnym narzędziem do czytania e-booków i e-prasy. Dzięki kontu użytkownika Amazon zyskujemy szybki dostęp do książek, synchronizację danych pomiędzy urządzeniami, możliwość kupowania i czytania książek razem z bliskimi, bez konieczności ręcznego przenoszenia plików. Dodatkowo możemy czytać publikacje z użyciem takiego głosu, jakim lubimy.

Tablety Kindle Fire mają bardziej rozbudowane funkcje, ale brak polskiego głosu w screenreaderze powoduje, że ich przydatność dla polskich niewidomych jest bardzo ograniczona. Walorem Kindle Fire jest to, że główne aplikacje stanowią zintegrowane środowisko. Poza pewnymi wyjątkami, standardowe aplikacje i funkcje Kindle będą dla nas dostępne.

Rafał Charłampowicz

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top