Logo Tyfloświat

“Gonimy czas, czas goni nas…” śpiewał Jacek Kaczmarski. Kontrolowanie czasu jest nieodzownym elementem naszej kultury. Na zegarek zerkamy często w rozmaitych sytuacjach. Ważna jest wygoda, ale nie mniej ważna jest dyskrecja. Nie zawsze chcemy, by nasz rozmówca, np. klient, widział, że liczymy mijające minuty. Na rynku mamy kilka rodzajów zegarków, z których każdy ma wady i zalety. Warto się im przyjrzeć.

Zegarki mówiące, chyba najbardziej popularne. Są proste i wygodne w użyciu. Aby usłyszeć godzinę, naciskamy jeden przycisk. Nie trzeba dotykać ani szkiełka, ani tarczy zegarka, więc zabrudzeń nie ma lub są minimalne. Wystarczy przetrzeć zegarek szmatką. Godzinę można sprawdzić w niemal każdych warunkach, dlatego takie zegarki są bardzo wygodne podczas uprawiania sportu. Ich główna wada to hałaśliwość. Zegarki mówiące, naręczne i te w komórkach, są absolutnie niedyskretne. Godziny nie da się sprawdzić bez zwracania na siebie uwagi i przeszkadzania innym. Nie spełniają więc dobrze swego zadania podczas pracy z klientem oraz nigdzie tam, gdzie wymagana jest cisza. Osobiście nie przepadam za tymi zegarkami, ale doceniam ich przydatność w niektórych warunkach. Nie mają racji też ci, którzy twierdzą, że te zegarki są brzydkie. Era plastikowych zegarków już minęła i na rynku dostępne są całkiem eleganckie modele mówiących czasomierzy.

Zegarki dotykowe, zwane też brajlowskimi. Aby sprawdzić godzinę, otwieramy kopertę i dotykamy tarczy. Godziny 12, 3, 6 i 9 są zwykle wyróżnione dwoma punktami lub wyczuwalną kreską. Pozostałe godziny to pojedyncze punkty. Minuty nie są oznaczone, więc rozpoznajemy je orientacyjnie. Te zegarki charakteryzują się dużą dyskrecją. Czas można sprawdzić pod rękawem, pod stołem lub trzymając ręce za plecami. Dyskrecja nie jest stuprocentowa, gdyż zamykaniu koperty może towarzyszyć dźwięk, jednak stuknięcie jest na tyle subtelne, że najczęściej uchodzi uwadze. Wadą tych zegarków jest zwiększona podatność na zabrudzenia. Dotykamy szkiełka, dotykamy tarczy, drobne ślady nawet po najczystszych palcach zostają. W niektórych warunkach, np. podczas deszczu, gdy mamy mokre ręce, sprawdzenie godziny okaże się bardzo niekomfortowe.

Zegarki w notatnikach brajlowskich. Czas wyświetlany jest brajlem na linijce brajlowskiej. Bardzo dyskretne rozwiązanie, bo nikt, kto nie potrafi wzrokowo odczytywać brajla, nie zorientuje się, co sprawdzamy. Jednak ta metoda kontrolowania czasu przydaje się tylko tam, gdzie akurat korzystamy z notatnika, np. podczas konferencji lub spotkania z klientem, gdy robimy notatki. W zwykłych warunkach prościej jest użyć naręcznego zegarka dotykowego lub mówiącego.

Wyżej wymieniłem najbardziej popularne rodzaje zegarków. Większość czytelników  z pewnością korzysta z któregoś z nich, a z innymi miała okazję się zetknąć. Są też jednak tzw. zegarki designerskie, czyli takie, których projektanci wykazali się nowatorskim podejściem. Designerskim zegarkiem znanym na polskim rynku jest Silen-T szwajcarskiej firmy Tissot. To zegarek dotykowy, ale nie otwierany. Naciskamy przycisk i wodzimy palcem wokół szkiełka zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Zegarek wyczuwa położenie naszego palca. Gdy dotykamy w miejscu, gdzie znajduje się mała wskazówka, czujemy długą wibrację. Położenie dużej wskazówki jest sygnalizowane krótkim, przerywanym wibrowaniem. Głównym odbiorcą tego zegarka wydają się niewidomi przedsiębiorcy, jednak Tissot reklamuje ten model jako zegarek mainstreamowy. Atutem tego zegarka ma być nie sama dostępność dla niewidomych, ale możliwość dyskretnego kontrolowania czasu podczas spotkań biznesowych. Dużą zaletą Silen-T jest to, że nie trzeba dotykać tarczy, więc problem zabrudzeń jest minimalny, bo szkiełko od zewnątrz łatwo przetrzeć. Silen-T jest jednak zegarkiem dość luksusowym, a więc nie dla wszystkich. Taki zegarek zobowiązuje. Jeżeli nasze zarobki mają się nijak do wartości tego zegarka, to nosząc go przebieramy się za kogoś, kim nie jesteśmy.

Silen-T ma nowatorski sposób podawania czasu, ale to wciąż klasyczny zegarek. Zegarkami, które oglądałem na targach SightCity we Frankfurcie i które mnie zafascynowały, są designerskie zegarki niewielkiej szwajcarskiej firmy Alexandra Vision. Te zegarki w ogóle nie wyglądają jak zegarki.

Najbardziej reklamowanym i jednocześnie najbardziej popularnym modelem jest “Meteor”, przeznaczony zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Zegarek wyglądem przypomina kamyk z półksiężycowym wgłębieniem. Dostępny jest w kolorze niebieskim, czarnym lub czerwonym, zależnie od naszego wyboru. Nie ma tarczy i żadnych graficznych oznaczeń. Jest wykonany z bardzo solidnej żywicy, wodoszczelny i odporny na wstrząsy. Wizualnie to interesująco wyglądający gadżet niewiadomego przeznaczenia. Nie wiedząc, nikt się nie domyśli, co to jest. Zegarek możemy nosić w kieszeni lub w torebce. Na życzenie producent instaluje zawieszkę i wtedy zegarek staje się brelokiem lub wisiorem.

Na zegarku są trzy małe przyciski. Po naciśnięciu pierwszego podawana jest ilość pełnych godzin. Liczba wibracji odpowiada godzinie, czyli godzina trzecia to trzy wibracje, a jedenasta jedenaście. Drugi przycisk to dziesiątki minut. Każde dziesięć minut to jedna wibracja. Ostatni przycisk to pojedyncze minuty. Są podawane w ten sam sposób, co godzina. Zatem, jeżeli jest np. 3:18, naciskając kolejne przyciski poczujemy trzy, jedną i osiem wibracji. Taki sposób sprawdzania czasu może wydawać się czasochłonny jednak w praktyce idzie to szybko. Warto też pamiętać, że informacja o pełnej godzinie rzadko jest niezbędna. Jeżeli mamy dla klienta piętnaście, trzydzieści lub czterdzieści pięć minut, to pierwszego przycisku w ogóle nie musimy naciskać, by kontrolować czas.

Alexandra Vision ma też w ofercie całą kolekcję zegarków przeznaczonych raczej dla pań. Z jednym wyjątkiem są to wisiory o okrągłym lub owalnym kształcie, wykonane z drewna czereśni intarsjowanego ozdobnymi kamieniami: żółtym marmurem pejzażowym, zielonym serpentynem lub czerwonym ofiolitem. Niedrewnianym wisiorem w tej kolekcji jest “Comet” – wisior w kształcie muszli, wykonany z żywicy. Wisiory działają w ten sam sposób, co wcześniej opisany model Meteor. Przyciski są umieszczone po wewnętrznej stronie wisiora. Wisiory oczywiście nie są wodoodporne. To przecież biżuteria.

Zegarki, które nie wyglądają jak zegarki, i które można nosić jak ozdoby są moim zdaniem ciekawą alternatywą dla tradycyjnych czasomierzy. Gwarantują też dyskrecję. Z resztą dyskrecja może być też ich główną wadą, bo jak tu wymownie spojrzeć na zegarek, by dać rozmówcy znać, że się śpieszymy…?

Zegarki Alexandra Vision są na rynku od 2011 roku. Od producenta wiem, że najlepiej sprzedają się w Japonii. Co ciekawe, decydują się na nie również klienci doskonale widzący. W Polsce firma nie ma dystrybutora, dlatego kupować i pytać trzeba bezpośrednio u producenta: www.alexandravision.com.

Rafał Charłampowicz

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top