Niewidomi i słabowidzący czytają książki – zdanie to brzmi banalnie, a może niewiarygodnie? Jeśli to drugie, to znak, że konieczna jest zmiana sposobu myślenia o tej grupie (niemałej!) odbiorców książek. Kiedy dziewięć lat temu badano czytelników w Polsce okazało się, że niewidomi czytają więcej niż widzący. Niestety dane publikowane później dotyczą wyłącznie ośrodka w Laskach lub pojedynczych bibliotek albo szkół. Wszystko wskazuje jednak na to, że te proporcje utrzymują się. Skoro niewidomi czytają więcej, warto zadać pytanie – jak to robią?
Pismo Braille’a. Opasłe tomiska wypełnione wypukłymi kropkami
Alfabet dla niewidomych, wymyślony i opracowany przez Louisa Braille’a (1809 – 1852), oparty jest na tak zwanym „sześciopunkcie”. Każda z liter alfabetu jest kombinacją wypukłych punktów prostokąta – tak zwanego znaku tworzącego. W czasach, kiedy rejestracja dźwięku była dopiero w powijakach, otworzył on niewidomym świat książek. Jeśli pismo Braille’a ma być czytelne, musi być wyciskane na dość grubym papierze – to wpływa na rozmiary i wagę książek. Dodatkowo z racji niskich nakładów i sporej ilości materiału do druku książki drukowane Braillem są drogie. Niewidomym pozostają więc wypożyczenia. Najwięcej, bo około pięciu tysięcy osób, korzysta z usług i zasobów Działu Zbiorów dla Niewidomych, Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego przy ul. Konwiktorskiej w Warszawie. Niewidomi przychodzą do biblioteki osobiście lub zamawiają książki pocztą. W tej drugiej grupie jest Natalia, licealistka ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego z podpoznańskich Owińsk. Dziewczyna chwali szczególnie system odsyłania książek, który jest dość łatwy, dzięki wyposażeniu wypożyczanych woluminów w zawieszki, ułatwiające zwrotne nadanie dużej paczki na poczcie. Wybór książek w bibliotece jest spory, to ponad 35 tysięcy woluminów. Ze względu na koszty biblioteka zamawia najczęściej pojedyncze egzemplarze, w związku z czym zdarza się czasami czekać na najbardziej poczytne tytuły w długiej kolejce. W ostatnich latach druk książek trochę potaniał, a znacznemu skróceniu uległ czas na to potrzebny. Stało się tak dzięki wykorzystywaniu specjalnych programów komputerowych, przekładających po zeskanowaniu czarny druk na pismo Braille’a.
Czy czytanie Braille’a jest oldskulowe?
Istnieje pogląd, że z książek brajlowskich korzystają przede wszystkim osoby starsze, które nabrały tego nawyku w dawnych latach, kiedy na naukę czytania pisma punktowego kładziono większy nacisk. Przeczy temu Natalia, która twierdzi, że podczas czytania Braille’a znacznie lepiej przyswaja treści niż podczas słuchania – na przykład audiobooków. Łatwiej jest jej się skupić, mniej rozprasza ją to, co dzieje się dookoła. Pytana o rówieśników mówi, że jest różnie – tych młodych czytających Braille’a nie ma zbyt wielu. Być może ma miejsce podobne zjawisko, jak w przypadku młodych widzących, czytających „czarny druk” , których liczba też maleje z roku na rok, kosztem słuchających lub oglądających filmowe adaptacje.
Książki dotykowe
Tytuły dla dzieci niewidomych także mają swoją niszę. Ostatnimi czasy furorę robią książki dotykowe. W 2017 roku pojawiły się niezwykłe „Kołobajki” nie tyle autorstwa, co w wykonaniu Patrycji Zalejskiej i Kiryła Konowałowa. „W wykonaniu”, gdyż są to ręcznie przygotowywane mini dzieła sztuki pisane Braillem i „czarnym drukiem”, wzbogacone wypukłymi ilustracjami, przygotowanymi z materiałów o różnych fakturach. „Kopciuszek” i „Morskie przygody kapitana Seo” zdobyły wiele nagród i były błyskawicznie rozchwytane przez rodziców i tyflopedagogów. Pietyzm, jakiego wymaga ich wykonanie jest bardzo czasochłonny, co sprawia, że nakłady liczą najczęściej tylko kilkadziesiąt egzemplarzy.
Audiobooki i czytaki
Książki do słuchania, zwane też przez pracowników bibliotek dla niewidomych książkami mówionymi, są doskonałym rozwiązaniem dla tych, którym czytanie pisma Braille’a sprawia większe problemy. Kiedyś nagrywano je na kasetach, dziś na płytach lub w formie plików, często w doskonałych aktorskich interpretacjach. Audiobooki są ulubioną formą przyswajania treści przez Jerzego, niewidomego dziennikarza radiowego. Jerzy woli takie „czytane” książki od tych pisanych Braillem, mimo że zalicza się do pokolenia raczej w średnim wieku. Zgodnie z obiegową opinią to pokolenie powinno preferować właśnie czytanie palcami, nie słuchanie. Jerzy, jak sam mówi, czyta pismo Braille’a, ale jako samouk ma z tym czasem pewne problemy. Audiobooki stanowią więc dla niewidomych rozwiązanie, jednak pamiętać trzeba, że są one przygotowywane przede wszystkim na podstawie tomów literatury pięknej i to raczej z wyższej półki. Z podręcznikami i tak zwaną „literaturą fachową” jest już dużo gorzej. Zarówno przygotowującej się do matury Natalii, jak i poszerzającemu swoją wiedzę Jerzemu pozostają aplikacje komputerowe i urządzenia elektroniczne. Popularny wśród niewidomych moli książkowych jest wciąż „Czytak”, umożliwiający odtwarzanie audiobooków zarejestrowanych w formacie mp3. Jest on wygodny, łatwy w obsłudze dla niewidomych i słabowidzących; ma plastikową, pasującą do dłoni obudowę, lekko wypukłe klawisze, odstające od krawędzi pokrętło regulacji głosu. Widzącym wydawać się może nieco toporny, ale to właśnie sprawia, że jest użyteczny dla niewidomych, a także dla mających kłopot z obsługą smartfona czy tabletu seniorów.
Smartfony, czyli syntetyczny głos z górnej półki
Jerzy umie docenić barwę głosu, chwali współczesne smartfony i zainstalowane na nich aplikacje ułatwiające tzw. dostępność. Ich współczesna jakość nie ma porównania z tą sprzed kilku lat. Czasy, w których plik tekstowy z komputera czytał mechaniczny, wyprany z wszelkiej intonacji zgrzytliwy głos należą już do przeszłości. Jerzy twierdzi, że teraz słucha komputerowych głosów z dużą przyjemnością, a jako radiowiec ma dość mocno wyczulone ucho. Aplikacje sprawdzają się w jego przypadku także podczas współpracy z translatorami, pozwalając czerpać z literatury zagranicznej, szczególnie tej fachowej czy akademickiej.
Elektroniczny Braille
Na rynku istnieją także urządzenia, umożliwiające czytanie i pisanie alfabetem Braille’a, komunikujące się za pośrednictwem Bluetooth z komputerem czy smartfonem. Posiadają brajlowską klawiaturę doskonale znaną niewidomym ze starych maszyn do pisania oraz brajlowski wyświetlacz, umożliwiający czytanie palcami wypukłych kropek stanowiących bezpośrednie przetworzenie tekstu z ekranu podłączonego do czytnika urządzenia elektronicznego. Czy zastąpią niewidomym czytelnikom czytniki i czytaki? Na razie barierą jest cena. Koszt brajlowskiego czytnika z „wypukłoznakowym” wyświetlaczem przekracza 10 tys. złotych.
Z jakiegokolwiek urządzenia by nie korzystali niewidomi i słabowidzący – wydawcy powinni bardzo poważnie traktować tę grupę odbiorców. Jak pokazują badania oraz determinacja cytowanych Natalii i Jerzego, warto docenić takiego na pozór nieoczywistego odbiorcę, który mimo iż czarnego druku nie czyta, nie widzi też przeszkód, by cieszyć się ulubioną lekturą lub by dotrzeć do potrzebnej w danym momencie książkowej wiedzy.
Źródło: https://lubimyczytac.pl/ksiazki-dla-niewidomych-jak-czytaja-ludzie-ktorzy-nie-widza-druku