Zbierając materiał do poniższego tekstu, natrafiłem na jednym z forów internetowych na taką oto wypowiedź: „To nie jest jakieś hokus pokus, dam ci wzrokus…” No dobrze. Spróbujmy więc dowiedzieć się cóż to takiego – pomyślałem i przystąpiłem z zapałem do zgłębiania tajników widzenia alternatywnego metodą Wiaczesława Bronnikowa.
Któż nie słyszał o niezwykłych znachorach, bioterapeutach, uzdrowicielach, czy wreszcie specjalnych systemach ćwiczeń, które miały być pomocne w różnych chorobach albo niepełnosprawnościach.
Sam poświęciłem trochę czasu i energii na zdobywanie podobnej wiedzy i nie ukrywam, że nadal interesują mnie wszelkiego rodzaju zjawiska paranormalne czy badania z pogranicza nauki. Natura beta testera skłania mnie do przyglądania się z otwartością wszelkim poszukiwaniom tego rodzaju. Ukończyłem np. kilka kursów bioenergoterapii. Dlaczego? To proste. Nie wolno nikomu w poważny sposób krytykować poglądów, czy zaprzeczać istnieniu zjawisk bez uprzedniego zbadania sprawy.
Jednym z takich, godnych zbadania zjawisk jest tzw. widzenie bezpośrednie – osobiście, zgodnie z terminologią używaną w źródłach rosyjskojęzycznych, wolę używać określenia „widzenie alternatywne”, którego, jak twierdzi twórca metody Wiaczesław Michajłowicz Bronnikow, można nauczyć się, przechodząc stosowny trening.
Zacznijmy może od początku
Już w starożytności ślepcom przypisywano specjalne, mediumiczne właściwości. Ślady tego mamy w dziełach, które pozostawili nam np. starożytni Grecy. Wróż Terezjasz przepowiadający tragiczny los Antygony jest ślepcem. Tradycja każe wierzyć, że autor Iliady i Odysei także był niewidomy. Miał on podobno kazać się oślepić po to, by w ten sposób uzyskać lepszy wgląd w to, co normalnie dane jest widzieć jedynie Bogom. Jednocześnie to właśnie brak wzroku jest niepełnosprawnością wywołującą wśród ludzi największy lęk. Uważam, że właśnie ten lęk jest źródłem mitów o specjalnych właściwościach umysłu czy zmysłów, które jakoby mają osobom niewidomym ów brak kompensować.
Żyjemy w czasach narastającego irracjonalizmu. Ilość zgromadzonej przez ludzi wiedzy przyrasta tak szybko, a przy tym poziom jej skomplikowania zwiększa się tak gwałtownie, że rozumienie świata, w którym żyjemy, przychodzi nam niemalże z dnia na dzień coraz trudniej. Dlatego coraz silniejsza jest pokusa sięgania po rozwiązania paranaukowe. Bardziej intensywna niż kiedykolwiek wcześniej globalna wymiana kulturalna sprzyja synkretyzmowi religijnemu i filozoficznemu. Wszystko to sprawia, że szkoły, kościoły, metody uzdrawiania czy naprawiania świata, które oferują proste, bezpieczne i nie obarczone błędami rozwiązania, rozmnażają się jak grzyby po deszczu. Jakkolwiek większość z tych rewolucyjnych pomysłów to oszustwa lub w najlepszym razie objawy niepokoju duchowego czy intelektualnego, lekceważenie ich uważam za błąd. Kilkadziesiąt lat temu jeden z dyrektorów firmy IBM napisał notatkę służbową zakazującą wydawania pieniędzy na projekty związane z tzw. komputerem osobistym, ponieważ, jak twierdził, wynalazek ten nie ma przyszłości i z pewnością nigdy się nie przyjmie. Napoleon po zapoznaniu się z projektem okrętu o napędzie parowym uznał, że rozwiązanie takie jest bezwartościowe dla wojska. Podobne przykłady można mnożyć.
Ubiegły wiek to czas gwałtownego rozkwitu psychologii, któremu towarzyszyło silne zainteresowanie tzw. Zdolnościami parapsychicznymi. Wiele instytutów naukowych, bardziej lub mniej tajnych programów wojskowych czy policyjnych, skupiało się na próbach zbadania i ewentualnego wykorzystania potencjału zjawisk takich jak telepatia, telekineza, jasnowidzenie itd., jednakże w większości wypadków naukowcy uznali, że powyższe zjawiska albo nie zachodzą, albo nie da się w rozstrzygający i obiektywny sposób przeprowadzić eksperymentów potwierdzających lub obalających teorie opisujące naturę omawianych zjawisk, albo fenomeny, z którymi mamy do czynienia są tak rzadkie, że nie mają praktycznego znaczenia lub też wyniki uzyskiwane z użyciem wszystkich tych niekonwencjonalnych metod są tak mało stabilne, że opieranie na nich przewidywalnych działań wydaje się zwyczajnie nierozsądne.
Jednym z kierunków badań w tej dziedzinie było poszukiwanie zdolności paranormalnych u osób niewidomych. Badania takie w latach siedemdziesiątych prowadzono m.in. w szkołach dla niewidomych w Polsce.
Będąc w owych czasach uczniem szkoły dla niewidomych w Laskach znalazłem się w grupie uczestników takiego badania. Dobrym przykładem publikacji omawiającej interesującą nas tematykę jest zamieszczona w roku 2007 w European Journal of Parapsychology praca zatytułowana: „Psi as Compensation for Modality Impairment — A Replication Study Using Sighted and Blind Participants”.
Celem badania było sprawdzenie, czy osoby niewidome kompensują swoją niepełnosprawność rozwijając zdolności parapsychiczne bardziej niż osoby widzące.
W badaniu porównywano grupę osób ze zdolnościami parapsychicznymi z grupą osób, które nie wykazywały tych zdolności. W kolejnym kroku porównano wyniki wewnątrz grupy osób ze zdolnościami parapsychicznymi dzieląc ją na trzy podgrupy: osoby całkowicie niewidome, niedowidzące i widzące. Przeprowadzane podczas badania testy polegały na rozpoznawaniu kolorów i kształtów narysowanych obiektów. Obiekty, które miały być rozpoznawane umieszczano w różnego rodzaju kopertach czy w inny sposób zakrywano tak, aby nie były dostępne dla wzroku. Zadaniem uczestników było rozpoznanie prezentowanych obiektów bez patrzenia.
Nie wdając się w szczegóły przeprowadzanych badań oraz analizy statystyczne, powiedzmy, że jakkolwiek osoby całkowicie niewidome w porównaniu z całą populacją badaną uzyskiwały w testach nieco lepsze wyniki, to po pierwsze, różnica na korzyść niewidomych, choć widoczna, nie była istotna statystycznie, a po drugie, gdy różnicę tę poddano analizie ograniczonej do grupy osób z uzdolnieniami parapsychicznymi, okazało się, że jest ona w istotny sposób mniejsza od tej, którą zmierzono dla całej populacji badanej.
Podsumowując można więc powiedzieć, że naukowcy zgodni są co do faktu występowania wśród ludzi anomalii określanych jako zdolności parapsychiczne, ale przypisywanie tym anomaliom potencjału interesującego z punktu widzenia np. rehabilitacji osób niewidomych wydaje się być nieuprawnione.
A co jeśli wszyscy możemy więcej?
Nikt chyba nie będzie kwestionował twierdzenia, że w naturze człowieka jest dążenie do szeroko rozumianej doskonałości. Cenimy wybitnych sportowców, naukowców, artystów czy specjalistów z dowolnej dziedziny. Od zawsze szukamy odpowiedzi na pytanie dlaczego ktoś posiada wybitne predyspozycje, np. lepszą niż przeciętna sprawność fizyczną czy intelektualną. Szukamy sposobu na to, by możliwie jak największej grupie ludzi dać możliwość osiągania lepszych wyników w… Tu podstaw sobie drogi czytelniku wszystko, co tylko przyjdzie ci do głowy. Są więc kursy języków obcych dla niemowląt, szkoły, obiecujące wszystkim uczniom rozwinięcie słuchu absolutnego, czy wreszcie metody dające ich użytkownikom umiejętność szybkiego czytania lub zapamiętywania materiału.
W ten nurt doskonale wpisuje się budząca spore zainteresowanie w środowisku osób z dysfunkcją wzroku tzw. Metoda Bronnikowa.
Super człowiek super możliwości
W połowie lat osiemdziesiątych pochodzący z Kijowa Wiaczesław Michajłowicz Bronnikow stworzył, jak ją nazywa, metodę samodoskonalenia człowieka. Na system składa się zestaw stu czterdziestu czterech ćwiczeń, które mają mieć wpływ na pracę całego naszego jestestwa – używam tego archaicznego terminu, gdyż idzie nie o ciało umysł czy ducha, lecz o wszystkie te sfery pojmowane jako całość, a gdyby tego było mało, to należy dodać, że twórca metody traktuje człowieka jako część wszechświata. System Bronnikowa można porównywać do wschodnich systemów pracy z człowiekiem takich jak np. joga, niektóre systemy rozwijane przez szkoły wschodnich sztuk walki lub szkoły medytacji. Twórca metody obiecuje nam, że wraz z otwarciem się na zmianę stylu życia, na uruchomienie w sobie nowych możliwości przetwarzania i wymiany informacji – w systemie Bronnikowa używa się terminu biokomputer – uzyskamy wielkie możliwości samodoskonalenia we wszystkich dziedzinach życia ludzkiego. Ćwiczenia mają poprawiać pamięć i koncentrację, zwiększać zdolności uczenia się, dawać zdolności leczenia chorób czy regeneracji sił. Jedną z funkcji umysłu, którą jakoby metoda ma uruchamiać jest tzw. widzenie alternatywne. Nazywam je w ten sposób, ponieważ do realizacji funkcji widzenia adept metody nie potrzebuje oczu.
Jak to działa
Rozmawiając ze Swietłaną Dorzak – autoryzowaną nauczycielką metody Bronnikowa w Polsce – dowiedziałem się, że prowadzone przez nią trzystopniowe kursy mają charakter kursów doskonalących. Oznacza to, że podczas każdego z kolejnych kursów uczniowie nabywają umiejętności, które pozwalają im na pracę z tym, co ogólnie nazwałbym własnymi zasobami. Kursy są zatem pomyślane nie tyle jako okazja do opanowania pewnego gotowego zestawu umiejętności czy osiągnięcia doskonałości w jakiejś dziedzinie, ile jako miejsce, gdzie zapoznajemy się z metodą pracy nad sobą, a jeśli metoda ta zostanie wdrożona w naszym dalszym życiu, to być może uzyskamy umiejętności czy uruchomimy zdolności, które są w nas od zawsze, są naszym uśpionym potencjałem.
Metoda Bronnikowa spełnia kryteria naukowości o tyle, o ile kryterium powtarzalności uzyskiwanych wyników można za probierz naukowości uznać.
Mając doświadczenie z różnymi metodami rehabilitacji oraz bioenergoterapii zadałem pani Dorzak pytanie o zagrożenia czy działania niepożądane odnotowywane podczas stosowania metody Bronnikowa. W odpowiedzi dowiedziałem się, że zjawiska takie mogą mieć miejsce jeśli ćwiczenia są wykonywane w sposób nieprawidłowy. Dzieje się tak dlatego, że mechanizmy działające podczas stosowania metody są analogiczne do tych, które uruchamiają się np. wtedy, gdy stosujemy akupunkturę lub ćwiczenia jogi. Ćwiczenia polegają na pracy z naszą energią, dlatego nieprawidłowe ich wykonywanie może np. wywołać zaburzenia podobne do obniżenia nastroju lub wyglądające jak depresja, ale, jak podkreśla Swietłana Dorzak, zaburzenia te, o ile wystąpią, są słabo wyrażone i mają charakter przemijający.
W związku z podnoszonymi przez środowiska religijne – tak katolickie jak i prawosławne – zarzutami, że osoby korzystające z metody Bronnikowa narażone są na niebezpieczeństwo manipulacji – w odnośnych tekstach mówi się o zagrożeniu opętaniem – zapytałem czy podczas kursów stosowane są techniki hipnozy lub autohipnozy. Zdaniem prowadzącej kursy zarzut jest niesłuszny.
Twierdzi ona, że w rzeczywistości podczas kursów ma miejsce coś wręcz przeciwnego, że w związku z dość powszechnym zjawiskiem uzależniania się od wszelkiego rodzaju znachorów, wróżek, bioterapeutów, podczas kursów poświęca się szczególną uwagę pracy nad krytycznym podejściem do siebie samego, że warunkiem odniesienia sukcesu w stosowaniu omawianej tutaj metody jest praca nad samokontrolą.
Czym zatem jest tzw. Biokomputer? To właśnie on wzbudza największe zastrzeżenia środowisk religijnych. Pytany o metodę Bronnikowa przedstawiciel Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej powiedział wprost, że osoba, która stosuje tę metodę powinna zdawać sobie sprawę, iż w najlepszym razie naraża się na kontakt ze złymi mocami, a właściwie należałoby powiedzieć, że grzeszy. Wzmiankowane przeze mnie powyżej źródła katolickie piszą wprost, że z dużym prawdopodobieństwem używany w metodzie Bronnikowa biokomputer jest osobowym bytem duchowym o charakterze demonicznym.
Skonfrontowana z powyższymi materiałami Swietłana Dorzak stwierdziła, że metoda Bronnikowa nie ma nic wspólnego z jakkolwiek rozumianą duchowością, a co za tym idzie nie powinna być przedmiotem tego rodzaju rozważań, zaś wzbudzający tyle niepokoju biokomputer to określenie mające osobom uczącym się pracy z metodą ułatwić zrozumienie poglądu, że część naszego umysłu w normalnym życiu jest niewykorzystywana, a ćwiczenia otwierają dostęp do tych niewykorzystywanych zasobów, czyli mówiąc metaforycznie, uruchamiają nasz osobisty, znajdujący się w naszym ciele, komputer. Przytaczana przez przeciwników metody relacja zgodnie z którą biokomputer ma swoją indywidualność, ma imię i postępuje wbrew woli „właściciela”, co miało wskazywać na demoniczny charakter i osobową odrębność, może być równie dobrze interpretowana przez psychologów jako swoisty, wywoływany wykonywaniem ćwiczeń, rodzaj aktywności umysłowej czy emocjonalnej.
A co z tym widzeniem alternatywnym?
Jak już powiedziałem metoda Bronnikowa jest pomyślana jako system pracy nad sobą. W przebiegu procesu samodoskonalenia mogą, ale nie muszą, pojawić się u osób stosujących ćwiczenia Bronnikowa różnego rodzaju zdolności paranormalne. Wśród nich wymienia się: alternatywne widzenie, alternatywne słyszenie, zdolność diagnozowania i uzdrawiania chorób, zwiększenie zdolności samo naprawczych organizmu takich jak np. przyspieszone gojenie ran itp. Ponad to mówi się o istotnym wzroście umiejętności uczenia się, zapamiętywania, poprawie koncentracji i podzielności uwagi, oraz wzroście zdolności analitycznych.
W Instytucie Fizjologii Mózgu Rosyjskiej Akademii Nauk w Petersburgu przeprowadzono badania na grupie siedmioro uczniów szkół ponad podstawowych, którzy przeszli trening metodą Bronnikowa. Wszyscy uczestnicy badania byli osobami z dysfunkcją wzroku, jednakże w grupie nie było ani jednej osoby całkowicie niewidomej. Podczas badania zadaniem uczestników było rozpoznawanie obrazów wyświetlanych na piętnastocalowym monitorze komputera. Aby wykluczyć normalne patrzenie na ekran uczestnicy podczas testów ubierali specjalną nieprzezroczystą maskę. W badaniu korzystano z dwóch takich masek. Jedną uczestnicy otrzymali przed badaniem, by mieć możliwość odbycia ćwiczeń przygotowujących do testów. Druga znajdowała się w laboratorium. Chodziło o to, by wykluczyć możliwość zmodyfikowania maski tak, by możliwe było podglądanie.
W wyniku badań stwierdzono co następuje:
1. Zjawisko alternatywnego widzenia rzeczywiście zachodzi.
2. W badaniu EEG można podczas aktywności związanej z widzeniem alternatywnym zaobserwować różnicę między osobami, które przeszły trening, a osobami, które widzenia alternatywnego się nie uczyły.
3. Prawdopodobnym, choć wymagającym dalszych badań, wyjaśnieniem zjawiska jest nabywanie przez osoby ćwiczące umiejętności widzenia w szerszym niż normalny, a mówiąc ściśle poszerzonym o podczerwień, zakresie widma. Wyjaśnienie takie tłumaczyłoby możliwość widzenia przez maskę blokującą dostęp normalnych bodźców wzrokowych. Stwierdzono jednocześnie, że zasłonięcie monitora nieprzejrzystym ekranem powoduje ustanie zjawiska. Postulowany obszar badań miałby objąć m.in. poszukiwanie negatywnych skutków rozszerzenia widma widzialnego o podczerwień, powtarzalność samego treningu, skuteczność i efektywność uzyskiwania tą drogą informacji. Jednakże z braku funduszy do tej pory stosowne badania nie zostały podjęte.
Uczmy się wszyscy skoro to takie dobre
Jak już czytelnicy wiedzą zapytałem nauczycielkę metody Bronnikowa o działania niepożądane, które mogą się pojawić na skutek jej stosowania. Uznawszy metodę za bardzo bezpieczną rozpocząłem poszukiwania odpowiedzi na pytanie dlaczego nie jest ona powszechnie stosowana. Czy przypadkiem nie jest to kolejne oszustwo parapsychologiczne. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że właśnie tak jest. Znalazłem w sieci obszerny, dobrze udokumentowany tekst autorstwa Wiaczesława Dmitriewicza Uzjerowa – petersburskiego działacza społecznego pracującego z osobami z dysfunkcją wzroku i ich rodzinami. Tekst nosi tytuł: czy można sprawić by ślepi przejrzeli, a tych, którzy przejrzeli uczynić widzącymi.
Autor tej obszernej, liczącej sobie kilkanaście stron publikacji, zadał sobie wiele trudu by ustalić kim jest Wiaczesław Bronnikow i jaką pozycję zajmuje w świecie nauki. Wynik tych poszukiwań każe nam do osoby Bronnikowa podchodzić z dużą rezerwą. Tytuły naukowe oraz funkcje biznesowe czy społeczne, za pomocą których Bronnikow się przedstawia, są albo stworzonymi przez niego samego tytułami i funkcjami mającymi wartość jedynie marketingową, albo, to wariant optymistyczny, Uzierowowi nie udało się znaleźć żadnego potwierdzenia tych stopni naukowych i funkcji biznesowych w uznanych społecznie instytucjach.
Można z pewnością powiedzieć, że Wiaczesław Bronnikow ma wykształcenie średnie techniczne. Tytuł doktora filozofii, którym się posługuje nie jest w Rosji uznawany. Zastrzeżenia formalne co do stopnia naukowego jak i nadany sobie samemu tytuł prezesa wszystko jedno czego, co w rzeczywistości okazało się trzyosobową organizacją składającą się z Bronnikowa, jego żony i syna, jakkolwiek rzuca cień na wiarygodność samego Bronnikowa, nie może być argumentem rozstrzygającym w sporze o to czy Wiaczesław Michajłowicz jest genialnym wynalazcą, twórcą wspaniałej, dającej ludzkości nowe, nieznane możliwości rozwoju, metody, czy też jest on zwykłym oszustem.
W kolejnym kroku Uzierow obnaża oszustwo Bronnikowa. Przytacza opis prezentacji widzenia bezwzrokowego, w której uczestniczył. Opowiada, jak przyłapał prowadzącego pokaz na zwykłym oszustwie polegającym na podglądaniu. Dalej Uzierow pokazuje w jaki sposób manipulowano dziećmi podczas eksperymentów z widzeniem alternatywnym. Zwraca uwagę, że w żadnym ze znanych eksperymentów z widzeniem alternatywnym nie brała udziału osoba całkowicie niewidoma o osobie z protezami gałek ocznych nie wspominając. Tezę Uzierowa zdają się potwierdzać znajdujące się w sieci filmy, na których pokazuje się mechanizm podglądania przez maskę wykorzystywaną do eksperymentów.
A więc kolejny oszust?
Życie uczy, że nie ma niczego gorszego, niż łatwe wydawanie sądów.
O ile bowiem trwające kilka godzin prowadzone przez Marka Komisarowa z Nowego Jorku treningi specjalnego widzenia są klasycznym przykładem oszustwa, dlatego zresztą nie poświęcimy im tutaj więcej uwagi, o tyle wobec wstępnych badań przeprowadzonych w Petersburskim Instytucie Fizjologii Mózgu, w których wykazano, że stosowanie ćwiczeń Bronnikowa modyfikuje działanie ludzkiego organizmu, powinniśmy metodę tę potraktować z dużą ostrożnością. Pytanie o naturę zjawisk, z którymi mamy do czynienia należy moim zdaniem pozostawić do rozstrzygnięcia w przyszłości. Jednocześnie jednak wszystkich, którzy chcieliby skorzystać z metody Bronnikowa by „podkręcić” swój komputer, należy lojalnie ostrzec, że skutki takich działań są trudne do przewidzenia i jako takie niosą ze sobą ryzyko o nieokreślonym charakterze. Jeśli więc będziemy stosować ćwiczenia metodą bronnikowa czynimy to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność.
Damian Przybyła SP9QLO