Gry video to szeroka gama tytułów zapewniająca niejednokrotnie wiele godzin rozrywki na różnych poziomach trudności. Możemy wybierać pomiędzy grami na komputery, konsole, a także telefony i tablety.
Zdaję sobie sprawę, że osoby z dysfunkcją wzroku mają mniejszy wybór gier, bo do dyspozycji są tytuły mainstreamowe, których autorzy wzięli pod uwagę potrzeby wynikające z niepełnosprawności i jakoś zaimplementowali dostępność, lub zaprojektowane specjalnie z myślą o tej grupie docelowej gry audio. Ale czy na pewno?
Początek mojej przygody z grami video
W dzieciństwie chyba każdy z nas jakoś w coś grał. W moim przypadku zaczęło się od podróbki jednej z popularnych konsoli do gier. Dziś nie potrafię powiedzieć co to za konsola. Nie ma to zresztą jak mi się wydaje większego znaczenia.
Urządzenie podłączało się do telewizora, a gry miały specjalne nośniki. W tamtych czasach kompakty, winyle, dyskietki kasety czy inne taśmy jeszcze jakoś współistniały sobie na rynku.
Będąc osobą niewidomą grałam głównie w towarzystwie mojej siostry. Najbardziej zapamiętanym przeze mnie tytułem był klasyczny Mario.
Potem przyszła era komputera PC. Poważne granie zaczęło się od serii „The sims” wyprodukowanej przez studio Maxis.
Pamiętam do tej pory dzień, w którym po raz pierwszy weszłyśmy z moją siostrą w ten fascynujący świat. Klimat tajemniczości i niezwykłości był tym intensywniejszy, że grałyśmy nie na naszym komputerze.
Specjalnie umawiałyśmy się z naszym wujkiem, by udzielił nam dostępu do swojego sprzętu, bo nasz zwyczajnie nie był zdolny do uruchomienia tej na dzisiejsze czasy mało wymagającej gry.
Niestety tutaj tak naprawdę zderzyłam się z rzeczywistością. Gra rzecz jasna była kompletnie nie dostępna, mój udział w rozgrywce ograniczał się do podejmowania decyzji związanych z budową domu i życiem simów, a moja siostra wykonywała wszystkie operacje na komputerze.
Tak było przez dłuższy czas, a potem siostra przestała mieć czas i chęci do grania i wtedy zdałam sobie sprawę z faktu, że samodzielne granie będzie dla mnie albo bardzo ograniczone, albo niemożliwe.
Gdy miałam już własny komputer zainteresowałam się grami audio czując, że jest to moja jedyna furtka do tego świata.
Gry audio jednak w moim przypadku miały to do siebie, że bardzo szybko potrafiły mnie znudzić.
Moi znajomi wciąż opowiadali o nich, a ja ciągle szukałam czegoś więcej w poczuciu, że wszystkie tytuły są podobne i nie dają mi satysfakcji, bo moim marzeniem było granie w prawdziwe gry, w gry dla widzących.
Nadszedł czas, w którym zupełnie porzuciłam granie i tylko okazjonalnie interesowałam się jakimś tytułem, żeby po krótkim czasie stwierdzić, że znów jest nudny i mało angażujący.
Powrót do grania na niecodziennych zasadach
Zawsze szukałam czegoś więcej, a najczęściej tego, co było dla mnie nie do przejścia. Jak już pisałam, gry audio były dla mnie jakieś takie na niby, takie nie całkiem, no jak by to powiedzieć, takie jakieś dla niewidomych, a ja przecież chciałam grać tak na całego, żeby było trudno, ciekawie, z wyzwaniem i z ciekawym światem gry.
I przyszedł czas na oglądanie gameplayów w serwisie Youtube. Zaczęło się od tego, że będąc miłośniczką książek Andrzeja Sapkowskiego opowiadających o przygodach wiedźmina Geralta z Rivii zapragnęłam poznać również fabułę gier z serii „Wiedźmin”
Rzecz jasna, klasyczne granie nie było możliwe, bo jak tu sterować myszką i klawiaturą, gdy się nie widzi? Pozostało mi więc oglądanie filmików na Youtube prowadzących mnie przez całą grę, zarówno przez zadania fabularne, zadania poboczne, jak i wszelkie dostępne dodatki.
Była w tym jakaś możliwość poznania fabuły gry, ale dla mnie ciągle dająca poczucie niedosytu, ograniczenia.
Ponad rok temu poznałam grę „The last of us part I”. Nie zamierzam się tu skupiać na fabule samej gry, bo i nie o tym traktuje ta publikacja. Dość powiedzieć, że była to kolejna gra, w którą chciałam zagrać, tym bardziej, gdy dowiedziałam się i sama zobaczyłam, jak rozbudowano funkcje dostępnościowe tego tytułu.
Wprawdzie powiadają, że chcieć to móc, ale pewnych rzeczy zwyczajnie nie da się przeskoczyć. Nie mając odpowiednio wydajnego komputera nie byłam w stanie uruchomić gry ani tej, ani żadnej innej zwłaszcza wtedy, gdy miała większe wymagania sprzętowe. Tak oto zaczęła się moja historia z konsolami.
Konsole, co i dlaczego?
O grze w „The last of us” chwilowo musiałam zapomnieć, wciąż jednak chciałam zagrać w „Wiedźmina”, a szczególnie w jego najbardziej docenioną część, czyli „Wiedźmin 3, dziki gon”.
Miałam kilku widzących znajomych, którzy nawet byli w stanie pomóc mi w osiągnięciu moich gamingowych ambicji, ale wciąż brakowało sprzętu.
Po wielu dniach spędzonych na przeglądaniu Internetu i własnych rozważaniach stwierdziłam, że być może pewnym obejściem problemu byłoby zamienienie myszki i klawiatury na pada.
Uznałam, że pad jest urządzeniem nieco mniej precyzyjnym, niż myszka i pozwoli mi bez użycia wzroku zanurzyć się z większą swobodą w świecie gier.
Tak narodził się pomysł posiadania konsoli. Wiedziałam, że jest to urządzenie tańsze, niż przeznaczony do bardziej wymagających gier komputer. Rzecz jasna istnieją laptopy gamingowe, ale żaden z nich nie był urządzeniem, które widziałabym na swoim biurku. Zwyczajnie nie znalazłam modelu, który bodaj w minimalnym stopniu spełniałby moje wymagania estetyczne. Powszechnie twierdzi się, że niewidomi nie mają zmysłu estetycznego, że jest im wszystko jedno jak coś wygląda, bo i tak nie widzą, ale ja jakoś do tego stereotypu nie pasuję.
Postawiłam Więc na konsolę. Telewizor w domu był, więc miałam ją do czego podłączyć, tylko którą konsolę wybrać? Postawiłam nie na jedną, ale koniec końców na trzy najbardziej popularne.
Xbox, czyli zaczynamy od Microsoftu
Przy zakupie mojej pierwszej konsoli wybór padł na Xboxa, konkretnie na Xbox Series S.
Wyszłam z założenia, że w dzisiejszym świecie gry w większości dystrybuowane są w wersji cyfrowej, więc nie zależało mi na napędzie w wyposażeniu urządzenia.
Sama konsola w tej konfiguracji kosztowała też mniej, bo około 1500 złotych. Z perspektywy czasu wiem, że jedynym jej mankamentem jest niewielka pamięć wewnętrzna, bo w przypadku gier 512GB okazało się być niewystarczającą przestrzenią.
Opowiadając o xboxie nie można rzecz jasna pominąć aspektów dostępności. Konsola została wyposażona w znany z systemu Windows czytnik ekranu narrator, jest on jednak z mojej perspektywy o wiele przyjemniejszy w użytkowaniu niż ten dostępny na komputerach.
Za pomocą czytnika ekranu można obsłużyć interfejs konsoli, możemy ustawić praktycznie wszystko, od personalizacji urządzenia, poprzez powiadomienia dotyczące gier, aż do ustawień kontrolera.
Jest to rzecz jasna tylko ułamek możliwości narratora w urządzeniu. Tak jak napisałam powyżej uzyskujemy dzięki niemu dostęp do wszystkich funkcji konsoli.
Problem pojawia się po uruchomieniu gry. Rzecz jasna, jeśli gra zaprojektowana jest z uwzględnieniem mechanizmów dostępności pozwalających na użycie czytnika ekranu, to są one nam automatycznie proponowane. Chociaż większość gier nie została wyposażona w potrzebne nam funkcje, to znaleziono sposoby pozwalające te braki jakoś obejść.
Xbox Copilot
Xbox Copilot pozwala na użycie dwóch kontrolerów jako jednego. Stwarza to możliwość grania we współpracy z innym użytkownikiem. Rzecz jasna gra nie staje się przez to dostępna, ale przy odpowiedniej komunikacji i umiejętności współpracy można brać w niej udział w sposób dający nam duże pole do samodzielnych działań.
Funkcja przydaje się zwłaszcza w grach, w których musimy przejść określoną trasę, lub po prostu chcemy przyspieszyć jakiś proces.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wymaga to zaangażowania drugiej osoby, ale przecież dzięki temu mamy możliwość nauczenia się lepszej komunikacji, poszerzamy umiejętność pracy zespołowej, a także dajemy sobie kolejną możliwość spędzania czasu ze znajomymi czy rodziną.
Nintendo Swith, japońska niedostępna konsola z prawie dostępnymi grami.
Kolejnym urządzeniem do grania, które zagościło w moim domu było Nintendo Swith.
Dowiedziałam się o nim zupełnie przypadkiem, ale po godzinie rozmowy uznałam, że chcę je przynajmniej wypróbować.
Nintendo Swith jest konsolą zarówno stacjonarną, jak i przenośną.
W formie stacjonarnej możemy grać w gry widząc obraz na dowolnym monitorze przez umieszczenie urządzenia w specjalnej stacji dokującej podłączonej do zasilania i portu HDMI.
Grę w trybie przenośnym umożliwia natomiast sama konsola wyposażona w Joy-Cony i ekran. W tym przypadku urządzenie jest zasilane przez wbudowany akumulator, który ładujemy przez złącze USB typu C.
Na pewno wszyscy zadają sobie teraz pytanie, ale czym są te Joy-Cony? Są to urządzenia, które można porównać do dwóch pomniejszonych klasycznych padów.
Każdy z nich jest wyposażony w jedną gałkę analogową, jeden spust, jeden bamper, oraz cztery przyciski.
Jeden z nich ma również przycisk „Plus”, drugi „Minus”, które najczęściej służą do otwierania różnych menu w grze.
Na jednym z Joy-Conów znajduje się przycisk do robienia zrzutów ekranu, a na drugim przycisk „Home”, który służy do przejścia do głównego ekranu konsoli.
Joy-Cony można również połączyć w jednego pada za pomocą dołączonego urządzenia, w którym po każdej stronie umieszczamy jedną część takiego „Kontrolera”.
Do Joj-Conów możemy również przypiąć specjalne opaski na nadgarstek, które umożliwiają stabilniejsze utrzymanie urządzenia, a także są wymagane w niektórych grach.
Dla osób, które wolą używać zwykłego kontrolera dostępne są jednak zarówno Nintendo Pro Controler, będący zwykłym padem z odpowiednim układem przycisków i ustawieniami, ale także urządzenia firm trzecich kompatybilne z konsolą.
Potencjalny niewidomy użytkownik musi jednak wiedzieć, że Nintendo Swith nie jest urządzeniem, które możemy nazwać dostępnym. Producent w żadnym razie nie zadbał tu o jakikolwiek czytnik ekranu. Pewnym rozwiązaniem jest fakt, że każda grupa na ekranie taka jak gry czy aplikacje charakteryzuje się wyjątkowym dla siebie dźwiękiem.
Otwierając każdą aplikację możemy również napotkać na przypisany do niej dźwięk, więc jedynym sposobem skorzystania z konsoli jest nauka układu ekranu na pamięć i zwracanie uwagi na sygnały dźwiękowe.
Tym co przekonało mnie do używania Nintendo Swith były jednak gry i możliwości Joy-Conów.
Najprościej można powiedzieć, że siłą tej konsoli są gry ruchowe i wykorzystujące wibracje.
W konsolach takich jak Xbox czy Playstation mieliśmy do dyspozycji kontrolery Kinect i Playstation Move. Pozwalały one na granie np. w gry sportowe wykorzystujące ruch. Obecnie rozwiązania te zostały porzucone i w nowych modelach kontrolerów i konsol nie mamy już takich możliwości.
Tu pojawia się właśnie Nintendo Swith, na który gry ruchowe są wciąż wypuszczane.
Moją ulubioną grą na Switha jest „Nintendo Swith sports”. Jak sama nazwa wskazuje jest to gra sportowa, w której mamy do dyspozycji kilka dyscyplin. Gra odbywa się poprzez odpowiednie poruszanie Joy-Conem, możemy grać zarówno online z innymi graczami, jak i w trybie kooperacji z drugim graczem na jednej konsoli.
W tym przypadku wystarczy, że nauczymy się ruchu, który jest wymagany oraz dźwięków gry i już jesteśmy w stanie samodzielnie rozegrać np. mecz tenisa ziemnego.
Kolejną grą zasługującą na uwagę jest „1 2 swith”. Jest to tytuł typowo przeznaczony do gry w grupie. Gra zawiera kilkanaście minigier wykorzystujących różne możliwości kontrolerów Joy-Con, takich jak wibracje, żyroskop czy kamera.
Jedną z konkurencji jest np. jedzenie kanapek na czas.
Polega ona na chwyceniu Joy-cona w taki sposób, jakbyśmy chwytali kanapkę i poruszaniu ustami przed kamerą w sposób przypominający jedzenie.
Wiele gier na switha, nie tylko te ruchowe obsługuje tryb kooperacji, więc znów możemy grać w większym gronie, ale wciąż możemy, mimo braku dostępności.
Playstation 5, kończymy na Sony
Ostatnią z moich konsoli jest Playstation 5 w wersji slim z napędem.
W zasadzie niewiele jest tu różnic, jeśli chodzi o porównanie jej z Xboxem.
Pierwsza, która rzuca się w oczy już po wyjęciu urządzenia z pudełka, to jej wielkość. Urządzenie jest większe, bo ma wbudowany napęd.
Playstation również posiada czytnik ekranu, który jednak nie działa tak kompleksowo jak w konsoli ze stajni Microsoftu, niektóre opcje są niedostępne, ale całe szczęście większość funkcji możemy obsłużyć.
Możliwości konsoli wzrastają, jeśli spojrzymy na kontroler DualSense.
Pad ten nie jest zupełnie zwyczajny, pozwala nam doświadczać gry na wyższym poziomie dzięki np. własnemu głośnikowi i dostosowaniu oporu spustów.
Za przykład może nam posłużyć gra „Cyber Punk 2077”.
Przy wyborze broni zmienia się opór spustów, każda z nich jest inna, inaczej odczuwamy na kontrolerze celowanie i strzelanie ze strzelby, a inaczej z karabinu.
W przypadku, gdy dzwoni telefon sygnał słyszymy nie tylko w telewizorze, ale także w padzie, który dodatkowo wibruje, dzięki czemu mamy poczucie, że trzymamy w dłoni prawdziwego smartfona.
Kontroler Dualsense jest też wyposażony w haptykę, która jest na tyle dokładna, że odczuwamy nawet zmianę powierzchni, po której się przemieszczamy.
W przypadku tej konsoli również należy wspomnieć o trybie kooperacji, który działa tak samo, jak na Xboxie.
Podsumowanie
Gry audio to z pewnością ciekawy pomysł na zapewnienie rozrywki przekraczającej granice niepełnosprawności, rozrywki, której możemy oddawać się samodzielnie.
Jednakże te gry nie dają nam możliwości uczestniczenia we wspólnej przestrzeni kulturowej.
Aby wyjść poprzez uczestnictwo w grach poza granice narzucone nam przez niepełnosprawność musimy wybrać: albo gramy w całkiem dostępne gry video, których wciąż jest niewiele, albo korzystamy z pomocy osoby widzącej i pozwalamy sobie na uzyskanie sprawczości w tytułach, których normalnie nie bylibyśmy w stanie przejść.
Przy konfiguracji sprzętu również mamy wybór. Możemy ograniczyć się do komputera, ale tu ważna jest wydajność, co za tym idzie sprzęt będzie odpowiednio droższy. Możemy jednak wybrać jedną z konsoli, które są tańsze, ale tytuły są pod nie zoptymalizowane i wiele z nich dostępnych jest zarówno na konsolę, jak i PC.
Kolejne pytanie, na które powinniśmy sobie odpowiedzieć, to to, czy jesteśmy w stanie pójść na kompromisy.
Wiele gier wymaga współpracy, ale czy warto jest zamykać się w grupie tylko tych dostępnych w stu procentach?
Ja uważam, że nie.
Mam nadzieję, że pozwoliłam wszystkim inaczej spojrzeć na świat gier i może niektórych przekonałam do tego, że możemy potraktować tą rozrywkę jak okazję do zacieśnienia relacji czy po prostu dobrej zabawy w większym gronie.