Metod na sporządzanie kopii zapasowych jest wiele, a powiedzenie o tym, że ludzie dzielą się na tych, którzy je wykonują oraz tych, którzy będą to robić znają chyba wszyscy. Dziś chciałbym przybliżyć czytelnikom TyfloŚwiatta narzędzie, którego używam, bo przekonało mnie prostotą działania, a poza tym i tak już korzystałem z niego do innych rzeczy.
FileZilla pro, po co płacić, skoro jest za darmo?
FileZilla to wieloplatformowy klient FTP i SFTP, tyle potrafi w darmowej wersji. W uzupełnieniu możliwości tego programu istnieje jeszcze jego dodatkowa, komercyjna edycja, za którą już trzeba zapłacić. Co otrzymamy w cenie 12,99 euro? Najlepiej oddajmy głos twórcom, którzy na stronach wersji pro wyjaśniają:
„FileZilla Pro zawiera wszystkie funkcje standardowej wersji FileZilla, a ponadto obsługuje połączenia, transfery plików i przeglądanie struktury plików dla wielu usług przechowywania danych w chmurze, takich jak Google Drive, Amazon S3, OneDrive, Dropbox, WebDAV, Microsoft Azure, OneDrive dla Firm i SharePoint, Google Cloud, Backblaze B2, Box, OpenStack Swift, Rackspace Cloud i Cloudflare R2.
FileZilla Pro obsługuje również synchronizację plików, wielokrotną zmianę nazwy i synchronizację witryn.
FileZilla Pro zapewnia dedykowane forum obsługi klienta, na którym użytkownicy otrzymają
na swoje pytania, oprócz instrukcji obsługi produktu dołączonej do oprogramowania.”
Kiedy decydowałem się na zakup programu, przede wszystkim zaciekawiła mnie możliwość łączenia się z różnorakimi usługami chmurowymi bez konieczności instalacji ich zewnętrznych klientów. Jest to przydatne w sytuacji, kiedy z danej chmury korzystamy okazjonalnie, bądź też gdy logujemy się do wielu kont np. Dropboxa i potrzebujemy się przełączać między nimi. Ostatnio zainteresowała mnie również funkcja synchronizacji, z której korzystam dbając o kopię zapasową swoich najważniejszych zbiorów. W moim przypadku to narzędzie służy do synchronizacji niektórych lokalnych katalogów z dyskiem Google, dbam również w ten sposób o kopię bezpieczeństwa danych zlokalizowanych na kilku administrowanych przez siebie serwerach. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby taką synchronizację szczególnie istotnych dla nas danych wykorzystać do przechowywania kilku kopii bezpieczeństwa w kilku zewnętrznych lokalizacjach i okazjonalnie je ze sobą synchronizować, np. po jednej stronie łącząc się z chmurą jako serwerem, a po drugiej stronie otwierając natywnego klienta drugiej usługi jako dysk lokalny lub folder. Ilu ludzi, tyle z pewnością będzie zastosowań tego rozwiązania. Mnie przekonuje przede wszystkim jego prostota, bo lubię, kiedy coś po prostu działa.
File Synchronization w praktyce
O działaniu Samej FileZilli nie będę się rozpisywał, bo przez wiele lat program zasadniczo się nie zmienił. Jeśli ktoś jeszcze go nie zna, polecam TyfloPodcast, w którym Patryk Faliszewski i Robert Łabędzki opisują możliwości darmowej edycji tego programu. My skupimy się na samej synchronizacji, która dostępna jest tylko w edycji płatnej. Po nawiązaniu połączenia z serwerem i wybraniu odpowiedniego katalogu lokalnego przechodzimy do menu transfer, a następnie wybieramy polecenie „File synchronization”. Tak, niestety, po dziś dzień ta funkcja nie doczekała się pełnego, polskiego tłumaczenia. Synchronizacja to zaledwie jedno okno dialogowe z kilkoma opcjami. Pierwszym, co zobaczymy, będzie pole edycji opisane jako „katalog lokalny”. Tu domyślnie pojawi się ścieżka folderu, który otworzyliśmy w lokalnym panelu FileZilli. Następny element to przycisk „Start”, ale zdecydowanie nie radzę go jeszcze aktywować. Kolejna pozycja okna synchronizacji to katalog zdalny, czyli to miejsce, gdzie obecnie znajdujemy się na naszym serwerze, z którym nawiązaliśmy połączenie. Czas teraz wybrać typ synchronizacji, do czego posłuży nam lista opisana jako „Type:”. Do wyboru mamy 3 opcje:
– „Local to remote” – w tym przypadku katalog lokalny pełni rolę źródłowego, jeśli jakieś dane nie znajdują się w folderze lokalnym, zostaną usunięte ze zdalnego katalogu.
– Remote to local – sytuacja odwrotna, to zdalny katalog jest tym nadrzędnym.
– Bidirectional – Oba katalogi traktowane są równoważnie i program będzie dążył do tego, aby w obu znalazła się taka sama zawartość.
Kolejna pozycja, opisana jako „Same file on both sides” pozwoli nam zdecydować co w przypadku, kiedy w obu katalogach pojawi się plik o tej samej nazwie. Mamy tu następujące opcje:
– „Ignore” – nie rób nic
– „Transfer if source is newer than target” – Jeśli źródło jest nowsze od pliku docelowego, nadpisz.
– „Transfer if sizes are different” – jeśli rozmiar pliku źródłowego i docelowego różnią się, nadpisz plik docelowy źródłowym – opcja nie działa w trybie synchronizacji obukierunkowej.
– „Transfer if source is newer or sizes are different” – nadpisz plik docelowy, jeśli źródło spełnia przynajmniej 1 z powyższych warunków, czyli jeśli źródło jest nowsze lub jego rozmiar jest inny niż plik docelowy.
Pole wyboru „Recursive” decyduje o tym, czy synchronizacji mają podlegać tylko pliki w wybranych katalogach, czy również znajdujące się tam foldery i pliki w ich wnętrzu. Jeśli pole nie jest zaznaczone, synchronizowane są tylko pliki i program nie zagląda głębiej.
„Preview” to pole wyboru, którego osobiście nigdy nie odznaczam, pozwala nam bowiem na przejrzenie zmian przed ostateczną synchronizacją, co w kilku przypadkach okazało się być mądrą decyzją.
Kiedy wybierzemy już parametry, według których ma przebiegać synchronizacja, nie pozostaje nic innego jak tylko wcisnąć „Start” i poczekać cierpliwie. Program najpierw będzie porównywał zawartość obu katalogów, a następnie dokona synchronizacji. Jeśli, co zdecydowanie zalecam, wybrana została opcja „preview” przed ostatecznym transferem wyświetli się lista z podsumowaniem tego, co za chwilę będzie przesłane i co ważne, także skasowane. Warto przynajmniej w przypadku kilku pierwszych synchronizacji dokładnie przeczytać to, co tam się wyświetla aby upewnić się, czy program na pewno robi to, czego sobie życzymy. Jeśli wszystko jest w porządku, transfery akceptujemy przyciskiem „Tak”, co spowoduje wyświetlenie okna dialogowego z podsumowaniem zaplanowanych operacji, możemy je zamknąć klawiszem ok.
I to wszystko, teraz pozostaje nam obserwować kolejkę FileZilli i sprawdzać, czy całość została przesłana.
Czy to wystarczy?
Na tak postawione pytanie czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam. Ja obecnie nie potrzebuję niczego więcej, a rozwiązanie od FileZilli działa zaskakująco stabilnie. Jeśli ktoś będzie mieć potrzebę wybiórczej synchronizacji np. plików konkretnego typu, to również da się zrobić z użyciem filtrów dostępnych w płatnej edycji FileZilli, osobiście jednak z tego nie korzystam.
Na koniec jeszcze słowo o aktywacji programu. FileZilla po zakupie i wprowadzeniu numeru seryjnego aktywowana jest przez Internet i korzystać z niej możemy tylko na komputerze, na którym nastąpiła aktywacja. W praktyce, jest ona sprawdzana tylko w momencie aktualizacji programu, można więc program aktywować, zaktualizować i dezaktywować do pojawienia się następnej wersji. Dlaczego o tym wspominam? Niestety, twórcy programu nie są nam w stanie zresetować aktywacji jeśli ją zgubimy np. W momencie awarii systemu. Osobiście nie miałem problemu z tym, aby otrzymać kolejną, wystarczyło napisać maila, jednak warto mieć to na uwadze.
Michał Dziwisz