Obserwując rynek urządzeń mobilnych, można odnieść wrażenie, że większość, zwłaszcza topowych modeli, w zasadzie niczym się od siebie nie różni. Flagowiec musi mieć co najmniej trzy, lepiej cztery, a jeszcze lepiej sześć gigabajtów pamięci RAM, osiem rdzeni taktowanych częstotliwością co najmniej 2 GHz, przekątna ekranu nie może być mniejsza niż 5 cali, zaś aparat główny nie powinien mieć mniej niż 12 Mpix itd. Jednak diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, a prawda ta, jak można się łatwo przekonać, daje o sobie znać szczególnie ostro w przypadku osób niewidomych, gdzie znacznie bardziej liczy się to, co jest dla przeciętnego użytkownika ukryte, jak chociażby zgodność użytych kontrolek z programami odczytu ekranu. Ponadto w ostatnich latach często słyszy się o procesach wytaczanych bądź to Samsungowi przez Apple bądź to w drugą stronę. Efekt jest taki, że obie firmy tworzą coraz bardziej podobne, mimo różnych systemów operacyjnych smartfony. Najnowsze dziecko koreańskiej firmy, Galaxy S7, swoim designem wydaje się potwierdzać ten trend.
Unboxing
Telefon przychodzi w standardowym, tekturowym pudełku z magnetycznym zamknięciem. Wewnątrz pudełka oczywiście poza smartfonem, mamy towarzyszące zwykle urządzeniu dokumenty. Słuchawki dostarczane z telefonem to trochę nietypowe koreczki. W pudełku znajdziemy jeszcze ładowarkę sieciową i samochodową, kabel USB służący zarówno do transferu danych, jak i ładowania urządzenia oraz przejściówkę pozwalającą na podłączenie urządzeń USB, takich jak chociażby pendrive czy nawet karta dźwiękowa lub klawiatura. Smartfon jest pokryty szkłem, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Myślę zatem, że dobrze byłoby kupić sobie do niego jakiś pokrowiec.
Wygląd urządzenia nie zaskakuje. Na górnej ściance umieszczono mikrofon oraz szufladkę na kartę SIM i kartę MicroSD, na lewej znajdują się przyciski głośności, na prawej znajduje się przycisk zasilania. Na dolnej ściance urządzenia umieszczono złącze USB oraz Jack 3,5 mm do podłączenia słuchawek, głośnik oraz mikrofon używany podczas rozmów. Z tyłu urządzenia znajdziemy oczywiście aparat oraz moduł NFC. Ostatnie, o czym warto wspomnieć to fizyczny przycisk Home, z którym zintegrowano czytnik linii papilarnych.
Słów kilka o szufladce na karty. Jako się rzekło zarówno kartę MicroSD, jak i SIM wkładamy do tej samej szufladki. Takie rozwiązanie jest średnio wygodne, gdyż po pierwsze dość trudno poprawnie zamontować obie karty i sprawić, aby przed wsunięciem całości do środka pozostały na swoich miejscach, po drugie, zmiana karty MicroSD wymusza na nas bodaj chwilowe przejście w tryb offline i wreszcie po trzecie, należy na wszelki wypadek nosić przy sobie szpilkę do wysuwania szufladki. Co do baterii, urządzenie producent zaopatrzył w ogniwo o pojemności 3000 mAh, które przy dość intensywnym użytkowaniu wystarczy na 24 godziny. Jeśli jednak telefonu używamy głównie do dzwonienia, to ten czas może ulec podwojeniu albo i potrojeniu.
Pora to włączyć
Samsung stara się tworzyć telefony dostępne dla niewidomych, dlatego zaraz po uruchomieniu można bez niczyjej pomocy włączyć udźwiękowienie. Domyślnie jest to stworzony przez Samsunga Voice Assistant, czyli de facto nieco zmodyfikowany Talkback. W pierwszej chwili ukazuje się na ekranie kreator, który należy przejść, aby telefon zaczął działać. W trakcie pokonywania kolejnych etapów, ustawiamy język urządzenia, WiFi, konto Samsung oraz Google. Problemem może być fakt, że nie ma niestety polskiego syntezatora mowy, tak więc trzeba sobie poradzić z głosem angielskim. Gdy uda nam się uporać ze wstępnym kreatorem, urządzenie automatycznie pobiera kilka aktualizacji, w tym także polski głos. Po przejściu fazy wstępnych ustawień na ekranie pojawia się standardowy Touchwiz, czyli firmowy launcher, instalowany w większości smartfonów Samsunga. Przyznam szczerze, że launcherów wbudowanych w telefon z reguły nie używam. Dzieje się tak z prostego powodu. Nie mam ochoty przyzwyczajać się po każdej wymianie telefonu do jakiejś tam filozofii działania wymyślonej dla użytkowników przez dewelopera, poznawać za każdym razem nowe tricki umożliwiające to czy tamto. Dlatego, zarówno do wykonywania połączeń, jak i obsługi ekranu głównego, używam aplikacji dostępnych w sklepie Play. O aplikacjach Samsunga można powiedzieć tyle, że są dostępne, producent stara się o to dbać i jakieś niezaetykietowane kontrolki lub niedostępne elementy raczej nie powinny się zdarzać. Niestety mniej różowo sprawa wygląda z tłumaczeniami. Nieraz można odnieść wrażenie, że ludzie odpowiedzialni za spolszczenie urządzenia nie mają kompletnie pojęcia, co właściwie tłumaczą. Jak łatwo się domyślić, efekty momentami są dość zabawne, chociaż, biorąc pod uwagę fakt, że jest to jednak było nie było flagowiec takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.
Uwaga!
Użytkownicy, którzy przesiadają się na Samsunga z urządzenia innej marki będą musieli się przyzwyczaić, że przyciski “Wstecz” oraz “Ostatnie aplikacje” są zamienione miejscami,
a panel ustawień ma układ nieco inny niż ten, do którego użytkownicy smartfonów innych firm są przyzwyczajeni. Kolejną cechą wyróżniającą urządzenia Samsunga jest brak niektórych aplikacji Google, w tym aplikacji “Gry Play”. To ostatnie wbrew pozorom nie jest tak zupełnie pozbawione znaczenia. Jednakże jedną z najważniejszych z punktu widzenia użytkownika z dysfunkcją wzroku wprowadzonych przez Samsunga modyfikacji jest Samsung Voice Assistant.
Zacznijmy od przycisków. Samsung w swoich telefonach od lat trzyma się zasady “pozmieniajmy, a będzie lepiej”, dlatego na ekranach urządzeń tej firmy przyciski zamieniono miejscami, tzn. przycisk „Wstecz” znajdziemy na prawo od przycisku „Home”, a przycisk „Ostatnie aplikacje” po lewej. Dodatkowy problem może polegać na tym, że standardowy Talkback zachowuje się tak, jak na telefonach urządzeniach ze starym Androidem, tj. wystarczy pojedyncze dotknięcie, aby wyjść z obecnie otwartej aplikacji. Na szczęście Voice Assistant tego problemu nie ma. Co więcej, można wybrać, czy ma się zachowywać jak Talkback, czy ma traktować te przyciski jak standardowe i aktywować je dopiero po podwójnym kliknięciu.
Mówiąc o zmianach w ustawieniach warto odnotować kilka rzeczy. Jeśli zainstalujemy Google Talkback, to należy go uruchomić bezpośrednio w opcjach dostępności. Samsung Voice Assistant jest nieco głębiej. Po wejściu w ustawienia dostępności trzeba znaleźć opcję “widoczność” i tam uruchomić asystenta. Warto jeszcze wspomnieć o przycisku “Edytuj”, znajdującym się zaraz na górze okna ustawień. Można tam wybrać, które elementy znajdą się w czymś w rodzaju szybkich ustawień, czyli obszaru nad wszystkimi ustawieniami. Funkcja ta jest naprawdę przydatna i rzeczywiście może sprawić, że zaoszczędzimy sporo czasu.
Na koniec proponuję zajrzeć do zakładki “Dźwięki i wibracja”. Na samym dole mamy przycisk “zaawansowane”, który otwiera bardzo ciekawe okno. Prócz nieco gadżeciarskich efektów, jak np. pogłos czy brzmienie a-la wzmacniacz lampowy, możemy znaleźć korektor graficzny działający na wszelkie dźwięki wydobywające się z urządzenia, oraz coś, o czym się chyba w żadnych testach nie pisze, czyli “Adapt Sound”. Jest to coś w rodzaju wirtualnego pana akustyka, który sprawdzi, co i jak słyszymy i dostosuje odpowiednio dźwięk. W pierwszym kroku dowiadujemy się, że technologia Adapt Sound nie działa na głośniku wbudowanym w telefon. Aby zatem skorzystać z jej dobrodziejstw, należy zaopatrzyć się w słuchawki. Po podłączeniu słuchawek kreator prosi nas o przejście do, w miarę możliwości, cichego miejsca, do czego zdecydowanie namawiam, gdyż następny krok to clou całej operacji, czyli test przypominający badanie słuchu. Urządzenie emituje dźwięki o różnych częstotliwościach raz w lewym, raz w prawym kanale, a naszym zadaniem jest naciśnięcie odpowiednich przycisków w zależności od tego, czy słyszymy dźwięk czy też nie. Urządzenie potrafi wyemitować naprawdę ciche sygnały. Całość zabawy trwa kilka minut, a na końcu możemy obejrzeć, niestety niedostępny, audiogram. Wreszcie smartfon ustawia dźwięk w ten sposób, aby zniwelować ewentualne braki naszego słuchu lub słuchawek, którymi dysponujemy. Oczywiście wyników testu nie należy w żadnym wypadku traktować jak wyroczni, gdyż najprawdopodobniej nie będziemy dysponowali słuchawkami o idealnie równym paśmie przenoszenia. Poza tym, to przecież tylko smartfon, a nie profesjonalna aparatura pomiarowa. Nie mniej efekt może nas niejednokrotnie pozytywnie zaskoczyć.
Niestety te wszystkie ulepszacze mają swoją wadę, która co prawda nie musi być uciążliwa dla wszystkich, gdyż dotyczy tylko niektórych konfiguracji. Używając e-Speaka lub któregoś z głosów Vocalizer możemy być nieprzyjemnie zaskoczeni faktem, że ucinane są pierwsze głoski wypowiadane przez syntezator, np. zamiast “ekran wyłączony” możemy usłyszeć “kran wyłączony”. Błąd ten jednak nie dotyczy syntezatora Samsung, zwłaszcza w konfiguracji z domyślnym czytnikiem ekranu, którym jest w naszym telefonie Voice Assistant.
Brakujące ogniwo
Samsung, chcąc sprostać oczekiwaniu co bardziej zapalonych graczy, przygotował szereg narzędzi ułatwiających grę. Niestety wmontowanie tych funkcji w system nie pozostaje bez wpływu na zachowanie się czytników ekranu. Rzecz dotyczy tak firmowego, wbudowanego w telefon asystenta, jak i standardowego Google Talkbacka. Otwierając niektóre gry, zwłaszcza te, o których smartfon “wie”, że są grami, możemy przeżyć przykrą niespodziankę, polegającą na tym, że kliknięcie w element X otwiera nam okno, które powinno pojawić się po stuknięciu w Y lub w ogóle nic się nie otwiera, chociaż powinno. Jedynym rozwiązaniem, jakie znalazłem, jest kupienie w sklepie Play “Package Disabler Pro (Samsung)” za 3,50 zł i zaznaczenie na liście, która pojawi się po otwarciu appki pól wyboru przy każdej aplikacji, która w nazwie posiada “Game”. Po zaznaczeniu takiego pola telefon poinformuje nas, że pakiet jest „niepełnosprawny” (nieszczęśliwe tłumaczenie angielskiego „disabled”), czyli wyłączony. W znalezieniu odpowiednich elementów pomoże pole edycji znajdujące się na górze okna. Po ponownym uruchomieniu telefonu otwieramy sprawiającą wcześniej problemy grę. (W tym miejscu może się okazać, że wymagane jest pobranie darmowej aplikacji “Gry Play”). Po zainstalowaniu wspomnianej aplikacji wszystko powinno zacząć działać bez zarzutu.
Podczas korzystania z urządzenia użytkownicy, zwłaszcza ci zaawansowani, mogą spotkać się ponadto z problemem zrywania transmisji danych. Nie do końca jestem w stanie stwierdzić, co dokładnie powoduje jego występowanie. Przypuszczam, że może ono być wywoływane przez jakieś błędy w mechanizmach oszczędzania energii. Omawiana wada sprawia, że nie jestem w stanie skorzystać z dowolnego serwera FTP. Instalowałem co najmniej kilka aplikacji i każda z nich ma ten sam problem. Rozłączanie klientów po kilkunastu sekundach, niepoprawne pobieranie i wysyłanie plików, potwornie długi czas łączenia to typowe objawy.
Ale, ale… nie taki ten smartfon straszny
Czytając mój tekst można było odnieść wrażenie, że wszystko, ale nie Samsung Galaxy S7. Usprawiedliwiając się przed czytelnikami, powiem tylko, że wiele uwagi poświęciłem wadom telefonu, gdyż do tej pory, czytając wszelkie testy tego urządzenia, spotykałem się z samymi superlatywami. Wyśmienity aparat, doskonała jakość, wybitne parametry, genialny wygląd itd. Te wszystkie zachwyty są generalnie zasłużone. Ten telefon po prostu chodzi. Aplikacje uruchamiają się bardzo szybko, jakość nagrań, zarówno audio, jak i video, stoi na bardzo wysokim poziomie, jakość wbudowanych komponentów w rodzaju GPS, kompas nie rodzi żadnych zastrzeżeń i generalnie rzecz biorąc jest to na prawdę dobry telefon. Jednak nie jest to urządzenie pozbawione wad zwłaszcza, gdy spojrzymy na nie z perspektywy niewidomego użytkownika.
Samsung Voice Assistant
Pisząc o smartfonach Samsung nie można pominąć tak istotnego dla nas problemu, jakim jest preinstalowany w nich czytnik ekranu. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to cokolwiek zmodyfikowany, ale jednak Talkback. Niestety odnoszę wrażenie, że Samsung nie śpieszy się z aktualizacjami. W efekcie użytkownik dostaje na dzień dobry dylemat – co wybrać. Od czasu powstania Samsung Voice Assistant developerzy oryginalnego Talkbacka nie zasypywali gruszek w popiele i czytnik Google co jakiś czas dostaje kolejne opcje. uporządkowane zostały kwestie internetowe, poprawiona obsługa klawiatur sprzętowych, w końcu można odczytywać poszczególne elementy na pasku statusu, by wymienić kilka najistotniejszych poprawek. Nieaktualizowany Voice Assistant nadal obciążony jest starymi błędami. Jednak z drugiej strony trzeba przyznać, że jest nieco bardziej responsywny, posiada kilka dodatkowych, własnych skrótów, ułatwiających korzystanie z telefonu, a na deser możliwość ustawienia, co ma być odczytywane po odblokowaniu ekranu. Jednak nie ma praktycznie żadnej różnicy, jeśli chodzi o rozpoznawanie kontrolek itd. Innymi słowy, jeśli jakaś aplikacja nie jest dostępna dla Talkbacka przełączenie się na Voice Assistant nie pomoże nam rozwiązać problemu.
Słowo na koniec
Biorąc wszystkie za i przeciw myślę, że za 2300 zł, bo mniej więcej tyle za ten telefon przyjdzie nam na wolnym rynku zapłacić, jest to dość dobra propozycja, aczkolwiek nie można powiedzieć, że to i tylko to. Konkurencja nie śpi. Firmy, zwłaszcza z dalekiego wschodu, zasypują rynek urządzeniami o bardzo dobrych parametrach w umiarkowanych lub bardzo umiarkowanych cenach, ponadto osobom niewidomym takie rzeczy jak ekran Full HD lub tym bardziej 4k jest raczej niepotrzebny. Tak samo rzecz się ma wbrew pozorom z procesorem. Mój poprzedni telefon, Motorola Moto G2 posiadała jednostkę taktowaną zaledwie 1,2 GHz i w codziennym użytkowaniu to wystarczy. Trochę inaczej sprawa się ma z pamięcią RAM, ale taki obrót spraw należy zawdzięczać developerom oprogramowania, którzy zupełnie nie przejmują się takimi sprawami jak np. optymalizacja kodu. Zaletą dla części użytkowników może być doskonały mikrofon, którym można śmiało zastąpić średniej klasy urządzenia marki Olympus. Z drugiej strony nie jest to urządzenie dla androidowych purystów. Modyfikacji różnego rodzaju Samsung nie pożałował, tak więc zwolennicy czystego Androida powinni poszukać czegoś innego. Jeszcze słowo dla posiadaczy poprzedniej wersji smartfonu. Z perspektywy osoby niewidomej Samsung Galaxy S7 od poprzednika różni się odrobinę kształtem oraz możliwością zamontowania karty SD.
Tomasz Bilecki