Wiele zostało już powiedziane na temat dwóch potęg technologii mobilnych – applowskiego iOSa oraz Androida firmy Google. Mimo rozrastającego się wciąż rynku urządzeń mobilnych, na którym każda poważniejsza firma tworzy swój własny system operacyjny, te dwa nadal wiodą prym w ilości sprzedawanych urządzeń je posiadających oraz oferowanych aplikacji. Porównywano je już pod wieloma kątami w tym jeśli chodzi o dostępność i były one już obiektem wielu internetowych batalii między zwolennikami każdego z nich.
Android znany jest ze swojej otwartości na nie tylko modyfikacje systemu, ale także urządzenia, na których może być instalowany, zaś Apple poważany jest za pionierskie rozwiązania w dziedzinie dostępności oraz dopracowanie swoich produktów zarówno od strony sprzętowej jak i programowej z dbałością o każdy szczegół.
Także wśród osób z dysfunkcją wzroku znaleźć można zwolenników obydwu opcji.
Spróbujmy raz jeszcze w sposób obiektywny przyjrzeć się tym dwóm systemom, które ostatnimi czasy zrewolucjonizowały sposób w jaki osoby niewidome korzystają z telefonów komórkowych.
Android to system znany z ogromnej otwartości na modyfikacje, urządzenia i zastosowania. Googlowskiego robocika znaleźć możemy na pokładzie telefonów i tabletów takich firm jak Samsung, HTC, LG czy Sony, ale także tych mniej znanych jak Kazam czy zdobywającej sobie powoli przychylność na polskim rynku ZTE. Nie tylko telefony i tablety zdominowane są przez Androida. Na rynku znaleźć można już telewizory, pralki czy nawet sprzęt usprawniający obsługę przejazdów autobusów z Androidem. Jeśli zaś chodzi o aplikacje, to chodź iOS w wersji ósmej stara się dotrzymać kroku oferując instalowalne widgety, klawiatury, interakcję pomiędzy aplikacjami oraz menu globalnego udostępniania , Android wciąż oferuje większe możliwości kontroli nad urządzeniem poprzez uruchamiane w tle usługi bądź możliwość uprawniania aplikacji do administrowania urządzeniem. Taki stan rzeczy rodzi konsekwencje w wielu aspektach używania naszego smartfona czy tabletu np. możemy wybrać sobie naszą ulubioną syntezę, a nie, jak w przypadku technologii Apple, być przywiązanym do jednego głosu. Sam proces publikowania aplikacji przez developerów w sklepie Play jest też łatwiejszy z perspektywy developera: brak procesu zatwierdzania aplikacji przez Google, niższe koszty utrzymania konta.
Możliwość instalacji aplikacji z poziomu przeglądarki po zalogowaniu się na nasze konto Gmail bez dotykania telefonu to także unikatowa funkcja, którą Apple, zdominowane we wszystkim przez iTunes, nie może się poszczycić. Kolejne zalety Androida jakie miałem okazję ostatnio odkryć to fakt, iż w wielu przypadkach operacje i gesty wykonywane przez osobę niewidomą korzystającą z Talkbacka pokrywają się z tymi wykonywanymi przez osoby widzące. Wystarczy więc przeczytać instrukcję napisaną na jednym z ogólnodostępnych forów lub zapytać członka rodziny bądź znajomego i możemy na 99% być pewni, że bez większego główkowania, z paroma modyfikacjami od czasu do czasu, wykonamy ją co do joty.
Wracając jeszcze na trochę do sklepu Play: wygląda na to, że Google lepiej niż Apple przygotowało się do zaistnienia na polskim rynku. Mimo, iż App Store dla urządzeń z iOS istnieje już od kilku ładnych lat, ceny w złotówkach nadal się nie pojawiły. W Google Play zaś, nie dość, że możemy zapłacić w naszej walucie to niektórzy z polskich dostawców usług telefonii komórkowej np. TMobile, umożliwiają już dopisanie zakupów aplikacji, filmów czy muzyki do rachunku telefonicznego, co znacznie ułatwia konfiguracje i proces zakupów jako, że nie jest konieczne podawanie Google danych naszej karty karty kredytowej.
Jak otwartość to na całego: choć nie jest to powszechną praktyką, a wielu producentów broni się przed tym z całych sił, Android jest wielokrotnie modyfikowany, pozbawiany zbędnych funkcji, wzbogacany o nowe i dostosowany pod kątem urządzeń, które w założeniu producenta nie miały go otrzymać w wyższej wersji. Wszystko to leży w rękach społeczności tworzącej tzw. Custom romy, czyli modyfikacje Androida mające na celu realizacje pomysłów innych co do tego jak system operacyjny Google od zawsze powinien wyglądać, a czasem po prostu udostępnienie nowszej wersji Androida użytkownikom urządzeń porzuconych już przez oficjalne wsparcie techniczne producenta lub przyspieszenie działania urządzenia, na którym oficjalna dystrybucja systemu, przeładowana zbędnymi dodatkami, zachowuje się niestabilnie.. Zjawisko tworzenia custom romów porównać można do powstawania coraz to większych ilości dystrybucji Linuxa, tak więc Androidowy Cyanogen Mod to takie jakby Ubuntu, MIUI to Fedora itd. Romy oferują wiele przydatnych funkcji, o których producent telefonu, bądź samo Google po prostu nie pomyślało np. tematy dźwiękowe, uruchamianie odtwarzacza muzyki po podłączeniu słuchawek itp. Są nawet romy, które po mimo iż producent danego telefonu nie oferował tego w swoim oprogramowaniu, oferują gest aktywacji Talkbacka na ekranie powitalnym.
Nie byłoby otwartości bez ludzi, którzy z jej dobrodziejstw korzystają. Oprócz samych użytkowników w środowisku androidowym obraca się też ogromna grupa programistów, hackerów i osób chętnych stworzyć jakiegoś roma, jest więc mnóstwo osób, które są w stanie odpowiedzieć nawet na najbardziej skomplikowane pytania użytkowników. Osobiście jestem olbrzymim zwolennikiem technologii opensource, podoba mi się więc fakt, iż osoby o odpowiednim poziomie wiedzy z różnych krajów na świecie łączą się, by razem tworzyć aplikacje, patche i romy usprawniające życie użytkownikom telefonów każdego dnia. Dla wielu osób przesiadających się z poczciwych Nokii Android jest systemem, w którym trochę bardziej będą mogły poczuć się jak w domu. Aplikacje nadal posiadają Menu, podobnie jak te Symbianowe, większość urządzeń posiada slot na kartę pamięci, telefon można podłączyć do komputera w trybie dysku przenośnego oraz zajrzeć do jego systemu plików odpowiednim menedżerem, a pliki mogą być swobodnie przesyłane przez Bluetooth. Wszystko to, wraz z kilkoma odpowiednio dobranymi aplikacjami, może chociaż trochę ułatwić wielu osobom przejście na nową, nieznaną technologię dotykową. Jedną z opcji Talkbacka, którą naprawdę lubię i uważam za krok logiczny dla wielu nowych użytkowników to gest przesunięcia w górę i w dół pozwalający na przejście pomiędzy elementami na ekranie. Jest to gest analogiczny do gestu przesunięcia w lewo i prawo, który działa zarówno w Talkbacku jak i iOS-owym VoiceOverze. Gest taki bardziej przypominał będzie typowy ruch joysticka po menu Nokii.
Czy Android jest więc systemem idealnym?
Oczywiście, że nie. Nic nie jest idealne. Jednym z podstawowych zarzutów kierowanych pod jego adresem przez jego przeciwników jest jego duża fragmentacja i niestety nie jest to zarzut bezpodstawny. Najnowsza na dzień dzisiejszy wersja Androida (4.4 Kitkat) dostępna jest obecnie na dość małym procencie urządzeń bazujących na tym systemie. Niestety w dużej mierze odbija się to na niewidomych użytkownikach Androida jako, że nowe rozwiązania z zakresu dostępności oferowane przez Google często wymagają nowszej wersji Androida, by działać lub być w ogóle dostępnymi. O ile obecnie większość urządzeń posiada już system Android w wersji 4.1lub4, który umożliwia nawigację za pomocą dobrze znanych z iOS-a gestów, to wersję 4.3 oferującą etykietowanie grafik i łatwiejszą edycję tekstu posiada już zdecydowanie mniej telefonów i tabletów, a to zawęża nasze pole wyboru odpowiedniego dla nas aparatu. Choć Google stara się, by zjawisko to zaniknęło w jak najszybszym tempie poprzez optymalizację swojego systemu, nie powstrzymuje to producentów urządzeń innych marek przed porzucaniem starych urządzeń w celu przekonania klientów do zakupu nowych pod przykrywką niespełniania wymagań sprzętowych. Fragmentację poszerza także fakt wynikający z bardzo cenionej otwartości Androida – modyfikowanie systemu przez producenta i instalowanie własnych nakładek graficznych. Jako, że przystosowanie takiej nakładki zajmuje z reguły dość dużo czasu, aktualizacje Androida pojawiają się na urządzeniach firm trzecich nawet kilka miesięcy po premierze Google. Aby skomplikować sytuacje jeszcze bardziej, do zabawy przyłączają się operatorzy sprzedający telefony, na modyfikacje producenta nakładając dodatkowo własne modyfikacje, co opóźnia aktualizację o kolejne nawet pół roku. Nakładki producentów i operatorów mają tą dodatkową wadę, że często nie są łatwe lub możliwe do obsłużenia za pomocą Talkbacka. W rezultacie kupując nowy telefon możemy spotkać się z klawiaturą wybierania numeru o niezaetykietowanych przyciskach lub aplikacją wiadomości gdzie przyciski “Dołącz” i “Wyślij” są także pozbawione etykiet. Obejściem tego problemu jest zainstalowanie alternatywnych aplikacji wykonujących te same funkcje bądź wyłączenie tego co przeszkadza, jednak dla nowego użytkownika Androida może być to frustrujące i niejednokrotnie właśnie to sprawia, że do testowania tego systemu wiele osób z dysfunkcją wzroku podchodzi z obawą, a za zaistniały stan rzeczy obrzuca pomidorami samego Androida, nie zaś producenta konkretnego telefonu.
Kolejnym problemem dotykającym użytkowników Androida jest nieporządek Google co do wprowadzanych ulepszeń w dostępności ich produktów. Nie można odmówić im wysiłku włożonego w czynienie Androida platformą dostępną w wysokim stopniu, jednak panuje tam pewien chaos co do priorytetów przyznawanych konkretnym funkcjom oraz poważniejszym błędom. Nadal jest wiele sytuacji, w których użytkownik zdany jest na rozwiązania firm trzecich lub rozwiązania nie ma. Tu dobrym przykładem jest np. kiepskie wsparcie wielojęzyczności mowy. Już nie mowa tu nawet o braku szybkiego przełączania języków w celu odczytania tekstu w języku obcym. Gorszą przypadłością robota jest synteza przypisana do języka telefonu. Przestawienie języka na inny u mnie skończyło się brakiem mowy w ogóle. Sytuacji tego typu można by wymienić więcej: dopiero aktualna wersja beta Talkbacka naprawia problemy z przeglądaniem widoków stron internetowych Google Chrome, które zawieszają się lub nie działają wcale już od prawie roku. Można więc się spodziewać, że pewnego dnia, w systemie Google pojawi się błąd, który mimo tego, że jest poważny, naprawiony zostanie dopiero po jakimś dłuższym czasie. Po częstokroć też same aplikacje Google mają problemy z poprawnym odczytywaniem ich przeróżnych elementów przez Talkbacka. Tu i ówdzie znajdzie się niezaetykietowany przycisk lub innego typu niejasna kontrolka. Optymizmem napawa fakt, iż zmiany w Androidzie zachodzą dość szybko, albo po stronie samego Google, albo dzięki twórcom zewnętrznych aplikacji, którzy albo chętni są nam pomóc, albo robią to czasem przez przypadek. Z pewnością więc w niedalekiej przyszłości ujrzymy rozwiązania naszych problemów.
Ze specyfiki systemu oraz będących ostatnio przedmiotem wielu artykułów o tematyce technologicznej praw patentowych, wynika też rozwiązanie pewnych kwestii inaczej niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni posiadając iPhone. Nie każdemu do gustu przypadną przewijane listy, których przewijanie wyraźnie odczuwamy w formie połowicznie wyświetlających się elementów lub czasem konieczności ręcznego przewinięcia listy dalej. Kolejną kłopotliwą opcją Talkbacka są gesty w kształcie litery L rozwijające menu w kształcie kółka, z którego wybieramy opcje. Da się do tego przyzwyczaić jednak nie można się dziwić, iż sporej grupie użytkowników to nie odpowiada jako, że w iOS system gestów jest łatwiejszy do opanowania. Na szczęście tu na ratunek przychodzi dość solidnie wykonany samouczek Talkback, który zakłopotanego użytkownika przeprowadzi przez kilka lekcji objaśniających wszystkie możliwe gesty Talkback. Kolejną rzeczą, która w Androidzie najlepiej opracowana nie jest, jest edycja tekstu. Gesty nie są tak wygodne jak w iOS, ponieważ odwołują się do wyżej już wspomnianych kółkowatych menu, a sam przekonałem się, że i te nie zawsze chcą działać.
Tego czym jest, jak działa i jakie funkcje dostępnościowe oferuje system iOS przedstawiać chyba nie trzeba. iPhony ostatnimi czasy stały się bardzo popularnym rozwiązaniem wśród osób z dysfunkcją wzroku także i w Polsce i świadomość o tym co Apple nieustannie robi, by jeszcze te możliwości poszerzyć jest duża. Niemalże każde wydanie iOS-a, mobilnego systemu operacyjnego Apple, przynosi nowe funkcje, które w jeszcze większym stopniu ułatwiają osobom niepełnosprawnym korzystanie z ich smartfonów czy tabletów. Najnowsze jego wydanie oznaczone numerkiem 8 być może rozwiąże jeden z większych problemów z jakimi borykali się dotąd użytkownicy VoiceOver – pisanie dotykiem. Funkcje takie jak dyktowanie tekstów w języku polskim, klawiatura brajlowska lub możliwość instalowania alternatywnych klawiatur mogą okazać się sporym ułatwieniem dla każdego kto do tej pory pisanie nie widząc fizycznej klawiatury uważał za przykry obowiązek. Niemalże natychmiastowa odpowiedź Apple na istotne problemy zgłaszanych przez użytkowników jest wielkim atutem firmy. Nie można im też odmówić ogromnego wkładu, włożonego w rozwój dostępności technologii dotykowych jako prekursorom takiej dostępności. Mocna pozycja na rynku technologii wspomagającej przyciągnęła do platformy iOS wielu developerów tworzących aplikacje mające na celu pomagać osobom niewidomym, tak więc większość innowacyjnych rozwiązań w branży bądź gier audio w dalszym ciągu pojawia się najpierw na tę platformę.
Wiele można by też zarzucić zamkniętości Apple, próbie monopolizacji rynku poprzez tworzenie systemu operacyjnego dostępnego tylko na ich urządzeniach, ścisłym regułom przepuszczania aplikacji do AppStore i tworzeniem swoich własnych standardów niekompatybilnych z już istniejącymi. Nie ukrywam, że bardzo doskwiera mi np. brak Facetime i iMessage na Androidzie, które są dobrymi i dość pewnymi metodami darmowego kontaktu z niemalże każdym użytkownikiem jabłkowych produktów. Z tej niechęci Apple do otwierania się na inne urządzenia, maksymalną personalizację itd. Wynika jednak kilka istotnych zalet sprawiających, że pod wieloma względami produkty tej firmy wyglądają na dopracowane i działające zaraz po wyjęciu z pudełka. Naturalnie pierwszym i najważniejszym działem, w którym Apple wiódł prym przez lata jest dostępność. Dzięki temu, że iOS działa tylko na urządzeniach Apple, mamy pewność, że każde z nich uruchomimy i skonfigurujemy samodzielnie, a każda z domyślnych aplikacji jest w stu procentach dostępna. Dzięki kilku opatentowanym przez firmę rozwiązaniom takim jak pokrętło umożliwiające szybki dostęp do często używanych funkcji VoiceOver lub zmianę najpotrzebniejszych ustawień czy wielopalczaste gesty, nauka pracy z urządzeniem zajmuje dość mało czasu. Obsługa brajla też zdaje się być bardziej dopracowana niż w przypadku systemu Google. iOS posiada wsparcie dla większości monitorów brajlowskich dostępnych obecnie na rynku oraz umożliwia kontrolę całego systemu z ich poziomu.
Kolejnym dużym atutem Apple jest fakt, iż firma dość regularnie karmi użytkowników rozwiązaniami dostępnościowymi, które kładą kres często poruszanym przez społeczność problemom oraz w jeszcze większym stopniu usprawniają pracę z urządzeniami. Wersja 8 systemu iOS wprowadza wiele ulepszeń w dziedzinie bezwzrokowego pisania na klawiaturze dotykowej. Pojawia się w niej wsparcie dla dyktowania tekstów w języku polskim, symulacji klawiatury brajlowskiej na ekranie dotykowym oraz możliwość instalacji dodatkowych klawiatur dzięki czemu, w swej pełnej funkcjonalności będzie mogła się ukazać klawiatura Fleksy, której zadaniem jest umożliwienie pisania bez patrzenia dzięki systemowi podpowiedzi na bazie wpisanych znaków.
Godna pochwały jest też polityka Apple jeśli chodzi o integrację Facetime i iMessage – iOSowych i OSXowych narzędzi do komunikacji. Praktycznie zaraz po włączeniu naszego nowego urządzenia otrzymujemy zapytanie o chęć rejestracji numeru telefonu w obu usługach, a nasz e-mail powiązay z Apple ID jest rejestrowany automatycznie. O ile dla wielu użytkowników ceniących sobie prywatność i bezpieczeństwo może wydawać się to irytujące i natarczywe, nie da się ukryć, iż zapewnia to szybki i pewny kontakt z większością użytkowników iPhone’ów, iPodów, iPadów oraz komputerów typu Macintosh. Sytuacja w ekosystemie Google nie przedstawia się już tak kolorowo. Co prawda Hangouts, Googlowska odpowiedź na Facetime, jest domyślną aplikacją do SMSów na urządzeniach Nexus, ale większość urządzeń innych producentów posiada własne aplikacje do wiadomości lub nawet własne komunikatory jak w przypadku Samsungowego Chatona. Spycha to Hangouts na dalszy plan, a producenci tacy jak Samsung nie walczą o użytkowników ani swoich komunikatorów, ani propozycji Google pozostawiając je do odkrycia dociekliwym, cała zaś reszta nie jest często świadoma, ani zainteresowana obecnością wbudowanego komunikatora w swoim telefonie. Oporność Apple w stosunku do akceptowania wszystkich nadsyłanych do Appstore aplikacji zapewnia także wysokie bezpieczeństwo użytkownika. Coprawda nie jest on w stanie spersonalizować swojego urządzenia w takim stopniu jak ma to miejsce w przypadku Androida, za to nie zdarza się, by w AppStore pojawił się jakikolwiek program mający na celu zaszkodzić użytkownikowi. Wszelkie programy przemycające niechciane funkcjonalności są systematycznie usuwane przez Apple, podczas gdy w sklepie Play już nieraz pojawiały się konie trojańske i innego rodzaju wirusy lub po prostu płatne aplikacje mające na celu oszukać nieświadomego użytkownika.
Jednym z podstawowych problemów odstraszających wiele osób od kupna iPhona jest jego wysoka cena. No cóż, płacimy w tym przypadku za markę, a Apple znane jest z cenienia się wysoko w tej kwestii. Produkty Apple często adresowane są klientowi biznesowemu, stąd wymyślne funkcje, stylowy wygląd no a co za tym idzie wysoka cena, która w przypadku nowego iPhone to, w zależności od modelu i pojemności, kwota z rzędu od 2 do 4 tysiące złotych. Dofinansowania w pewien sposób rozwiązują ten problem, jednak nie zmienia to faktu, iż nie każdego stać na taki wydatek.
Apple w ferworze implementowania nowych, rewolucyjnych funkcji podbijających serca swoich wiernych fanów oraz obserwatorów nowoczesnych technologii na całym świecie, zdaje się zapominać lub celowo nie uwzględniać pewnych funkcji, do których z telefonów opartych na Symbianie lub Androidzie jesteśmy przyzwyczajeni. Przykładami takich funkcji są raporty doręczeń SMS, możliwość awiązywania rozmów konferencyjnych czy lubiana przez wielu funkcja wyświetlająca miasto na bazie nadajnika GSM. W iOS nie uświadczymy także typowego systemu plików takiego jaki znamy z Symbiana.
Kolejnym znienawidzonym przez wielu wymaganiem Apple przy używaniu ich produktów jest konieczność instalacji odtwarzacza multimedialnego iTunes. Jest to jedyny sposób na transfer muzyki, dzwonków, które również muszą być w specjalny sposób przygotowane; książek, aplikacji oraz innych danych między komputerem, a telefonem. Programu używać się da jednak do najprzyjemniejszych to nie należy, a sam program zajmuje dość dużo przestrzeni dyskowej i jest zasobożerny.
Tworząc własne standardy we wszystkim, Apple stworzyło także własne złącza dla akcesoriów, w tym ładowarek. Złącze lightning, lub jak to ma miejsce w iPhonach starszych niż 5, złącze pin, nie jest kompatybilne ze stosowaym w większości urządzeń mobilnych po ustanowieniu norm unijnych Micro USB. Jeśli zapomnieliśmy gdzieś naszej ładowarki, możemy mieć problem ze znalezieniem osoby posiadającej odpowiedni kabel.
Co jest w takim razie lepsze: iOS czy Android? Na to pytanie odpowiedzieć się nie da, podobnie jak nie da się odpowiedzieć na pytanie, który screenreader jest lepszy. Każdy ma swoje wady i zalety. Po obu stronach jest tego naturalnie więcej, natomiast niniejszy artykuł mówi o tych najbardziej widocznych i najczęściej roztrząsanych. Wszelkie walki na systemy operacyjne, a ostatnio mnóstwo tego w Internecie, są bez sensu, bo każdy z tych systemów ma inną filozofię, kieruje się innymi założeniami i każdy z nas będzie dokonywał wyboru pod dyktando własnych upodobań i tego, która polityka danej firmy przekonuje nas bardziej. Jeżeli poszukujesz telefonu o perfekcyjnie dopracowanej dostępności, działającego zaraz po wyjęciu z pudełka i możesz wydać na niego trochę pieniędzy – spodoba ci się iPhone o ile nie przeszkadzają ci jego wady. Jeżeli do wydania masz mniejszą kwotę, lubisz mieć dużo możliwości personalizacyjnych, szukasz czegoś co chociaż w jakimś stopniu będzie przypominać Symbiana i nie boisz się troszeczkę czasem pogrzebać, by zamienić tą aplikację na inną – Android jest jak najbardziej trafnym wyborem. Wielu zadowolonych użytkowników iOS uważa Androida za gorszy system z uwagi na kulejącą miejscami dostępność i renomę iOSa w środowisku osób niewidomych. Mimo, że Google powinno jeszcze trochę popracować, by jedynymi argumentami za lub przeciw wyborowi iOSa lub Androida były tylko i wyłącznie takie jakie stawiają sobie pełnosprawni użytkownicy, to nie należy bynajmniej Androida się bać lub spychać go na dalszy plan i można go rozpatrywać zarówno jako alternatywę podczas przesiadki ze starego, dobrego, ale już oficjalnie porzuconego Symbiana lub, jak w moim przypadku, następny telefon po iPhone dla osób, które pasjonują się grzebaniem w systemie, stęskniły się za kartami pamięci czy brak im wysyłki plików przez Bluetooth i możliwości podłączenia telefonu jako dysku przenośnego.
Paweł Masarczyk