Logo Tyfloświat

Dzisiaj publikujemy kolejną porcję wrażeń użytkownika produktów firmy Apple. Tym razem swoją ocenę przedstawia Piotr Witek.

Bardzo długo zastanawiałem się, czy kupić iPhone’a. Wreszcie podjąłem decyzję… Kupiłem iPoda Touch. Dlaczego iPoda? Wystraszyła mnie cena iPhone’a i nie byłem pewien, czy możliwości, o jakich czytałem i słuchałem w Internecie, nie są tylko propagandową papką firmy z Cupertino.

Przez rok używałem iPoda Touch, pracującego na tym samym systemie operacyjnym co iPhone. Przekonałem się, że obsługa tego urządzenia jest niezwykle prosta i intuicyjna. Bardzo obawiałem się korzystania z dotykowego ekranu w urządzeniach Apple. Na szczęście, okazało się, że projektanci systemu iOS bardzo gruntownie przemyśleli ten problem. Gestów oczywiście trzeba się nauczyć, ale po okresie mniej więcej dwóch tygodni ich obsługa staje się w pełni odruchowa.

Będąc fanem innego mobilnego systemu – Symbiana, nieustannie porównywałem możliwości i komfort pracy na obu platformach. Z czasem stało się oczywiste, że tych rozwiązań nie można porównywać. Głównym powodem jest to, że system Symbian udźwiękawiany jest przez programy odczytu ekranu, które są aplikacjami zewnętrznymi. Sprawia to, iż wszystkie komórkowe screenreadery na tę platformę nieustannie próbują “dogonić” system. Programy te nie są w stanie odczytać czy też w pełni obsługiwać większości innych aplikacji, które instalujemy na telefonie z Symbianem, a nawet nie wspierają już części nowych funkcji, w jakie doposażono system. Program odczytu ekranu VoiceOver, działający w systemie IOS zarówno na iPodach Touch, jak i na iPhone’ach, stanowi elementarną część systemu. Ten fakt w połączeniu z polityką firmy Apple, wymuszającą stosowanie przez programistów pewnych standardów przy tworzeniu dedykowanych aplikacji, sprawia, że zdecydowana większość zewnętrznych programów obsługiwana jest przez VoiceOver.

To była pierwsza konkluzja, która naprawdę mną wstrząsnęła. Dotychczas pobierałem z Internetu dziesięć aplikacji i trzymałem kciuki, aby co najmniej dwie były dostępne dla mojego screenreadera. Jeśli tak było, to miałem ten luksus, że mogłem wybrać sobie tę, która w jak największym stopniu spełnia moje oczekiwania. W przypadku systemu iOS sytuacja wygląda dokładnie na odwrót. Mam do dyspozycji dziesiątki aplikacji, dostępnych dla VoiceOvera i pozostaje mi tylko wybrać spośród nich taką, która najbardziej odpowiada moim preferencjom.

Kolejną niespodzianką był sposób pozyskiwania i instalacji nowych programów. W przypadku Symbiana, spędzałem całe dnie na różnych stronach i forach internetowych w poszukiwaniu informacji oraz samych aplikacji. W systemie iOS wystarczy skorzystać z programu App Store i opcji ‘Wyszukaj’, aby mieć możliwość przeglądania i kupowania tysięcy programów. Dodatkowe znaczenie ma tu sposób instalacji samych aplikacji. Bardzo często, aby zainstalować cokolwiek na platformie Symbian, należy wyrobić sobie tzw. certyfikat, przy pomocy którego możemy później “podpisywać” nieautoryzowane przez firmę Nokia programy. Sam proces pozyskiwania certyfikatu nie jest zbyt łatwy, a dalej czeka na nas każdorazowe podpisywanie nowych programów. To wszystko było bardzo irytujące, szczególnie w sytuacji, gdy tak naprawdę nigdy nie wiedziałem czy podpisywana aplikacja będzie w ogóle dostępna dla mojego komórkowego screenreadera. W przypadku systemu iOS, po odnalezieniu programu w App Store, wystarczy raz kliknąć w przycisk ‘Kup’ (w przypadku płatnej wersji) lub ‘Free’ (w przypadku wersji darmowej), a następnie stuknąć ponownie w przycisk ‘Instaluj’. Urządzenie poprosi nas o podanie naszego indywidualnego hasła i zaraz potem rozpocznie się automatyczna instalacja. Proces szybki, łatwy i niezbyt frustrujący.

Dla porównania, w telefonie opartym na platformie Symbian używałem około 30 programów. W systemie iOS zainstalowanych mam ponad 100 aplikacji.

Czas mijał, a ja zacząłem dostrzegać coraz większy potencjał drzemiący w systemie Apple oraz ograniczenia nałożone na samego iPoda. Brak możliwości wysyłania wiadomości SMS, niemożność skorzystania z wielu aplikacji, wykorzystujących opcje lokalizacji, czy też coraz liczniejszych programów do pieszej nawigacji, konieczność noszenia ze sobą dwóch urządzeń, telefonu i odtwarzacza, stanowiły bezpośrednie powody, które popchnęły mnie do zakupu iPhone’a.

Tak jak wcześniej porównywałem iPoda Touch do podręcznego palmtopa, po którego chętnie sięgamy będąc poza domem, tak teraz jest mi w ogóle bardzo trudno wyobrazić sobie wyjście z domu, nawet nie bez telefonu, ale właśnie bez iPhone’a. Bardzo szybko okazało się, że moje odczucia związane z brakiem pewnych funkcji były w pełni uzasadnione. Wykorzystywanie opcji lokalizacyjnych bardzo często przyśpiesza i ułatwia korzystanie z różnych aplikacji. Dzięki nim, włączając aplikację z rozkładem jazdy, automatycznie otrzymuję rozkład przystanku, na którym się aktualnie znajduję. Jeśli szukam w pobliżu jakiegoś punktu gastronomicznego, sklepu czy nawet publicznej toalety, iPhone jest w stanie nie tylko wyświetlić mi ich listę, ale także wskazać do nich drogę. W systemie iOS o wiele wygodniej korzysta się z mobilnego Internetu, niezależnie od tego, czy jest to poczta elektroniczna, komunikator czy też przeglądarka internetowa. W sklepie App Store znajduję znacznie więcej aplikacji niż kiedykolwiek miałem dostępnych na platformie Symbian. Okazuje się, że wiele specjalistycznych programów dla osób z dysfunkcją wzroku, w rodzaju detektorów kolorów, detektorów źródła światła czy programów do pieszej nawigacji, jest znacznie tańsza w systemie firmy Apple.

Po kilku miesiącach korzystania z iPhone, tylko dwa elementy mogę zapisać na minus tego rozwiązania. Jednym z nich jest obsługa ekranu dotykowego. Jeśli ktoś posiada jakieś ograniczenia manualne dłoni, korzystanie z ekranu dotykowego może stanowić dla niego trudność. Ja na szczęście nie mam z tym problemów, ale nadal mam wrażenie, że telefon z fizyczną klawiaturą można obsługiwać nieco szybciej, przynajmniej jeśli chodzi o wprowadzanie tekstu z klawiatury dotykowej. Drugim minusem, który zapewne w niedalekiej przyszłości przestanie mieć znaczenie, jest brak dobrej aplikacji OCR, która umożliwiłaby skanowanie i rozpoznawanie czarnodrukowych tekstów w języku polskim przy pomocy iPhone’a.

Dzisiaj jestem pewien, że wybierając nowy telefon, ponownie zdecydowałbym się na zakup iPhone’a. Aktualnie nie znam urządzenia mobilnego równie dostępnego dla osób z dysfunkcją wzroku i zapewniającego tak szerokie spektrum możliwości.

Piotr Witek

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top