Latem mój telefon zaczął przejawiać oznaki nieposłuszeństwa. Jako, że umowa z operatorem dobiegała końca, przyszedł czas, by pomyśleć o następcy.
Naturalnym wyborem wszystkich niewidomych użytkowników telefonii komórkowej jest oczywiście iPhone. Wybór to tyleż dobry, co dla wielu z nas niemożliwy do realizacji. Na rynku zwyczajnie trudno o droższy telefon, a nie każdy może liczyć na pomoc materialną. Poszukując tańszych rozwiązań, można oczywiście zwrócić się ku produktom Nokii tyle, że poziom rozwiązań wspierających potrzeby niewidomych użytkowników jest w tym wypadku, delikatnie rzecz ujmując, daleki od nawet skromnych oczekiwań, a z pewnością lepszy nie będzie, gdyż popularny jeszcze kilka lat temu Symbian, to już pieśń przeszłości. W tej sytuacji jedynym możliwym wyborem pozostaje Android. Chyba każdy niewidomy użytkownik komputera wie, że aplikacje można podzielić na dostępne i te od Google’a. Sytuacja w ostatnich czasach ulega wprawdzie poprawie, ale opinia przedstawiona powyżej jest z pewnością zasłużona.
Z ogromnym przeto wahaniem wybierałem telefon. Po pierwsze dlatego, że wcześniejsze moje doświadczenia z Androidem należy uznać za raczej negatywne, po drugie zaś dlatego, że gdy przyjrzeć się bliżej, musimy stwierdzić, iż coś takiego jak Android właściwie nie istnieje. Mamy bowiem system zależny od urządzenia, na którym jest zainstalowany, od operatora sieci komórkowej, w której kupiliśmy telefon i wreszcie, w przypadku zaawansowanych użytkowników, od samego posiadacza telefonu.
Jakkolwiek ta ogromna otwartość i elastyczność systemu wydaje się być jego wielką zaletą, wymaga ona jednak od użytkownika, zwłaszcza od takiego, którego potrzeby, tak jak to ma miejsce w przypadku osoby niewidomej, są niestandardowe, ogromnej wiedzy. Materia sama w sobie skomplikowana poddaje się poznaniu tym trudniej, że o dobrą, przejrzystą dokumentację niełatwo, a źródła, pozwalające niezaawansowanym nowicjuszom w tym wszystkim w prosty i intuicyjny sposób się zorientować, praktycznie nie istnieją.
Mimo wszystkich zastrzeżeń kupiłem telefon.
Początki pracy
Dzięki lekturom oraz pomocy osoby, która używa Androida od dawna, wiedziałem od czego zacząć. Na początek – tak jest przynajmniej w przypadku mojej wersji Androida – musiałem poprosić osobę widzącą o uruchomienie czytnika ekranu. Okazało się, że jest to łatwe, że telefon już na ekranie wstępnej konfiguracji zaczyna mówić. Wydawałoby się więc, że problemy się skończyły. Nic bardziej mylnego. Na początek dowiedziałem się, że dotykanie ekranu wymaga nabycia specjalnych sprawności manualnych, że znaczenie ma szybkość przesuwania palca, siła, z jaką dotykamy ekranu i wszelkie parametry naszego na ekran oddziaływania. Pierwszy tydzień z telefonem opisać można dwoma słowami: krew i łzy. Żadnego bodaj wynalazku techniki współczesnej nie przeklinałem równie żarliwie i tylko ambicja oraz zwyczajnie życiowa konieczność sprawiły, żem urządzenia tego nie rozbił, powodowany bolesną wprost frustracją wywołaną niepowodzeniami w najprostszych sprawach.
Jestem użytkownikiem wielu systemów operacyjnych i wielu czytników ekranu. Zacząłem więc szukać sposobu na tę bestię, która za nic w świecie poddać się władzy mej nie chciała. Na początek zmieniłem syntezator mowy. Okazało się, że sterownik syntezatora dostarczony z moim systemem daleki był od ideału i już ta prosta zmiana przyniosła istotną poprawę. Następnie dowiedziałem się, że należy sprawdzić, czy wersja systemowego czytnika ekranu jest aktualna. Sprawdziłem. Okazało się, że należy ją zaktualizować. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że w tym wypadku aktualizacja oznacza ponowne zainstalowanie programu. Przy okazji, próbując znaleźć jakieś ustawienia dotyczące ułatwień dostępności, stwierdziłem, że są one porozrzucane w całkowicie nieoczywisty sposób po różnych miejscach. Gdy już udało mi się wszystkie te modyfikacje wykonać, gdy klawiaturę systemową zamieniłem na inną, bardziej przyjazną w obsłudze, telefon zaczął nadawać się do użytku.
Wnioski:
- Jeśli Czytelnik jest dociekliwy i nie boi się konfigurowania, samodzielnego instalowania komponentów i testowania ich celem znalezienia odpowiedniego dla swoich potrzeb rozwiązania, warto system Android poważnie rozważyć.
- Jeśli Czytelnik szuka względnie taniego smartphone’a, to telefon z Androidem z pewnością spełni te oczekiwania, choć dodajmy, że rozpiętość cenowa urządzeń z tym systemem wynosi od 200 do jakichś 2400zł.
- Jeśli jednak Czytelnik chce, aby było wygodnie, łatwo i przyjemnie, jeśli po wyjęciu z pudełka zwyczajnie telefon ma od razu nadawać się do użytku, a cena to kwestia drugorzędna, lepiej z Androidem dać sobie spokój.
Podsumowanie
Już prawie dwa miesiące minęły, odkąd używam telefonu z systemem Android. Stał się on normalnym elementem mej codzienności. Tym więc, przed którymi stoi zakup takiego telefonu, radzę, by uzbroili się w cierpliwość i dużą dozę poczucia humoru oraz dystansu do siebie samych. Czeka ich fascynująca przygoda, porównywalna chyba jedynie z sytuacją człowieka, który chcąc kupić samochód, dostał go do samodzielnego poskładania w kilku pakunkach. Gdy jednak wóz ten wreszcie poskładamy, może się okazać, że wyszedł nam całkiem zgrabny i zaskakujący pozytywnie swymi możliwościami „Pan Samochodzik”.
Damian Przybyła