W tym artykule postaram się opisać moje subiektywne spostrzeżenia na temat zmiany systemu operacyjnego i pracy w systemie MAC OS X z programem ProTools z perspektywy użytkownika Windowsa i programu Reaper.
Niewielu na świecie jest realizatorów, którzy śmiali by umniejszać rolę “Boga” – tak bowiem bywa określany program ProTools, do 2010 roku rozwijany przez firmę Digidesign, następnie wchłoniętą przez AVID.
Jeżeli jednak porozmawiamy sobie z ludźmi początkującymi, hobbystycznie zajmującymi się realizacją dźwięku czy nagrywaniem i wstępnym montowaniem materiału, niejednokrotnie spadnie na nas opinia w stylu: “ProToolsa to mają snobi, mnie nie stać” lub “Po co mi ProTools, to buractwo i snobizm, wydawać tyle, a mam to samo na pececie”. Często pojawia się też opinia “Ja tego nie znam, nie chcę i nie potrzebuję”.
Na pewno nie jestem zwolennikiem wielkiego umniejszania roli ProTools’a, gdyż faktycznie, w profesjonalnych studiach, gdzie się nie wejdzie w zasadzie jest tylko MAC, ProTools, czasem Logic, czasem Windows i Samplitude. Stety lub nie: Reaper na razie nie może przebić się do bardzo profesjonalnych studiów. Jego klientami są właśnie hobbyści oraz małe i średnie studia nagrań.
Jedyna chyba w Polsce szkoła, kształcąca niewidomych w kierunku montażu i realizacji nagrań dźwiękowych w Krakowie, mając ten trend na uwadze przewiduje od samego początku kształcenia spotkania z “Bogiem”.
Nie znam MAC OSX, co robić, jak żyć? Mój kontakt z systemem MAC OS X przed rozpoczęciem kształcenia można policzyć w dziesiątkach godzin, zatem jest on niewiele większy niż teoretyczny. Ograniczał się do poznania głównych założeń systemu, jego “unixowości”, podstawowej obsługi VO i kilku elementarnych obszarów systemu i to też nie do końca. Mam na uwadze, że kontakt przeciętnego nawet pasjonata może być w ogóle zerowy.
Sytuacji nie ułatwia fakt, że kadra pedagogiczna, prowadząca nas, posiada jedynie wykształcenie tyflopedagogiczne, nie zaś nawet podstawowe, ale tyfloinformatyczne.
Często zatem mają miejsce sytuacje szukania rozwiązania w locie, gdy natykam się na jakąś niedostępną funkcję, i wielkie “Eureka” lub “Buuu” w sytuacji znalezienia, bądź nie, obejścia danego problemu.
Po pierwsze zajmuje to czas zajęć. Po drugie, choć wyznaje się teorię, że ProTools jest tylko narzędziem, i że podobno jest bezawaryjny, wolałbym jednak wiedzieć, jak wyjść z opresji i umieć obsługiwać przynajmniej podstawowe interfejsy systemu jak import pliku, czy znać założenia MAC takie jak typy kontrolek, strukturę interfejsu i możliwości systemu.
W tym celu zainstalowałem sobie OS X na wirtualnej maszynie. Czy pomogło? Może trochę.
Przejdźmy jednak do samego ProTools. Program bardzo wpisuje się w filozofię koncernu z jabłuszkiem — “Po co ci nieskończoność, skoro do pracy wystarcza ludziom 5”
Najważniejsza różnica, jaka rzuciła mi się od razu w oczy, to typ edycji. Edycja niedestruktywna, bazująca na tekstowym zapisie, jaki obszar nienaruszanego fizycznie pliku WAV jest wycięty, zastąpiona jest przez edycję destruktywną – każdy fade, każdy region (odpowiednik Itemu w Reaperze), każde przecięcie tworzy fizyczny plik z daną operacją.
Następny problem, na jaki napotkałem, to mała gadatliwość programu. Włączenie Solo, wyciszenie ścieżki, przemieszczenie się między ścieżkami, żadne z takich operacji nie są w żaden sposób anonsowane w czasie rzeczywistym. Oczywiście możemy korzystać z dobrodziejstw typu “Item Chooser”, dzięki któremu dowiemy się, żę szósty z rzędu przycisk Solo ma status zaznaczony. Żeby to zobaczyć przeglądowo, musimy jednak z każdą ścieżką wejść w interakcję. Jak to się ma do szybkiego, zręcznego komunikatu “2 (solo) track lektor” w Reaperze? Generalnie interakcja to wróg wszystkich, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z systemem z Cuppertino, tu pokazujący najwyraźniej swe kły. O ile mi wiadomo, te zachowania ProTools nie zostały zmienione nawet w wersji 11 programu. Ja miałem okazję pracować z wersją 8, więc jest szansa że wiele rzeczy wygląda tam inaczej.
Efekty… W przeciwieństwie do Windowsa, zabawy z automatyzowanymi parametrami wtyczek VST są efektywne – około 80 % natywnych interfejsów wtyczek wbudowanych w ProTools jest czytanych i dostępnych. Wielkim problemem wersji 8 jest brak dostępnej możliwości przypisywania do pokręteł, na przykład makiety sterującej, parametrów wtyczek.
Wersja 11 ponoć rozwiązuje ten problem. Zaskoczyła mnie natomiast pozytywnie jakość wtyczek dostarczanych z programem nawet w wersji 8. Wysyłki, powroty, auxy i obsługa miksera w sumie też mogły zawsze być gorsze – robi się to bardziej czasochłonnie, ale bardziej intuicyjnie niż w Reaperze.
Moja konkluzja, jako początkującego użytkownika ProTools, a średnio zaawansowanego Reapera: nie kwestionuję, że ProTools w kwestiach stricte zawodowych umie więcej, lepiej i jest bardziej ceniony. Ja, z racji wygody, przyzwyczajenia i poczucia większej kontroli nad tym, co robię, oraz większej palety możliwości zrobienia “Undo”, zostaję nadal przy Reaperze.
Patryk Faliszewski