Logo Tyfloświat

Serwisy internetowe służące do strumieniowego odtwarzania muzyki

Jesteśmy świadkami zmiany przyzwyczajeń w odbiorze muzyki. Ludzie kupują coraz mniej płyt kompaktowych a w zamian za to docierają do ulubionych piosenek i albumów poprzez zasadniczo darmowe YouTube, albo poprzez serwisy do odtwarzania muzyki przez Internet. bez wątpienia wpływ na taki stan rzeczy miał gwałtowny rozwój i popularyzacja korzystania z sieci, dosyć wysoka cena płyt kompaktowych, powstanie i popularyzacja formatu plików MP3 oraz niestety rozprzestrzenienie się zjawiska nielegalnej wymiany muzyki i filmów, wpierw poprzez serwis Napster, potem dzięki programom P2P (Kaaza, Emule, Torrent), a jeszcze później przy pomocy serwisów do udostępniania plików, których synonimem może być MegaUpload, a u nas WyślijTo, SendSpace, czy Rapidshare. Dosyć szybko zjawisko to zauważyły firmy technologiczne, które wraz z wytwórniami fonograficznymi postanowiły dostarczyć swoim klientom treści spersonalizowane a do tego podane w przyjazny, pasujący do coraz szybszego stylu życia i wszechobecnego w krajach wysoko rozwiniętych Internetu, sposób. Wykreowały one przez lata 3 zjawiska: kupowanie muzyki cyfrowej (Apple IPod), oglądanie teledysków i odtwarzanie innych plików (YouTube), oraz możliwość słuchania muzyki przeplatanej reklamami, a po opłaceniu stałego abonamentu, w lepszej jakości i bez reklam (muzyczne serwisy streamingowe).

Pierwsza nowość – sprzedaż muzyki na masową skalę, związana była z uruchomieniem w 2003 r. przez amerykańską firmę Apple, internetowego sklepu ITunes Music Store (dziś znanego jako ITunesStore). Odtąd można było kupować nie tylko konkretne albumy, ale również, albo przede wszystkim pojedyncze piosenki, co przyczyniło się szybko do zmiany przyzwyczajeń konsumenckich. To już nie płyta Artysty, a pojedyncza piosenka stawała się przedmiotem pożądania.

Druga nowość – powstanie serwisu YouTube, nie była w zamierzeniu jego Twórców związana bezpośrednio z rynkiem muzycznym. Początkowo ten nikomu nieznany, , założony w 2005 r. przez dwóch byłych pracowników PayPala startup, zasłynął możliwością prostego wgrywania krótkich filmów. Popularność serwisu wzrastała bardzo szybko, i mniej więcej rok później, YouTube został kupiony przez Google. Jego istota pomimo wielu usprawnień jest dalej ta sama, a potencjał tkwiący w YouTube postanowiono wykorzystać w dwojaki sposób. Osoby prywatne zaczęły wrzucać pliki muzyczne MP3, uprzednio przetwarzając je na filmy z dźwiękiem, za to bez obrazu. Natomiast wytwórnie płytowe, stacje radiowe i telewizyjne, rozmaite Fundacje itp., uczyniły z YouTube kanał służący do łatwego dotarcia do osób zainteresowanych konkretną płytą, działalnością określonego Wykonawcy itp.

Trzecia nowość to wspomniane serwisy streamingowe. Tu wszystko zaczęło się od usługi Pandora i Last.fm. Działająca w USA, Australii i Nowej Zelandii Pandora to swego rodzaju internetowe radio prezentujące swoim słuchaczom ściśle wyselekcjonowaną muzykę, która dobierana jest w oparciu o szereg kryteriów, z których najistotniejszym jest wybór przez konkretnego słuchacza: ulubionego rodzaju muzyki, zespołów, piosenek, częstotliwości ich odtwarzania, z pominięciem danego utworu na jakiś czas. W sumie podobnie działa Last.fm, który poza dostarczaniem muzyki na żądanie, zawiera w sobie funkcje społecznościowe podobne do FaceBooka, informacje o koncertach i innych wydarzeniach muzycznych. Z czasem zaczęły się pojawiać rozmaite serwisy służące do odtwarzania muzyki przez Internet, z których największą popularnością cieszy się w naszym kraju Spotify. Ich wspólną cechą jest możliwość dostępu za niewielką stałą opłatą do katalogów płytowych największych wytwórni fonograficznych oraz wytwórni promujących tzw. artystów niezależnych.

Tyle w największym skrócie. Czas przyjrzeć się poszczególnym serwisom oraz ich dostępności. Omówię ponad to sposoby obsługi ITunes, YouTube oraz muzycznych serwisów streamingowych za pomocą czytników ekranu. Od razu zasygnalizuję, że z pewnością nie uda mi się w niniejszym artykule opowiedzieć o wszystkim, a tym bardziej dogłębnie przeanalizować każdej możliwości obsługi określonych usług internetowych. Z myślą o Czytelnikach Portalu Tyfloświat, postaram się umieszczać w tekście linki do poszczególnych serwisów, aplikacji, jak również artykułów poszerzających moją perspektywę dostępu do muzyki przez Internet. Ponadto dodam, że podczas omawiania aplikacji komputerowych, ograniczę się tylko do systemu MS Windows, natomiast opis Wrażeń z używania serwisów muzycznych w systemie Mac OS X, pozostawiam komuś innemu.

ITunes i aplikacja Muzyka w systemie IOS

ITunes to coś więcej, niż zwykły odtwarzacz multimediów, jaki możemy znaleźć w naszych komputerach. Jest on istotnym składnikiem systemów Mac OS (komputery Apple). Dla systemu Windows istnieje osobny instalator, do pobrania najlepiej bezpośrednio ze stron Apple. Program, poza zwykłymi możliwościami odtwarzania plików multimedialnych, organizacji biblioteki czy tworzenia playlist, jest jak dotąd Jedynym w pełni funkcjonalnym centrum synchronizacji z komputerami: smartphonów IPhone, tabletów IPad i odtwarzaczy IPod. Inne cechy ITunes to:

• możliwość katalogowania plików muzycznych

• archiwizowanie płyt CD-Audio w różnych formatach (np. MP3, AAC, AIFF i WAV)

• pobieranie opisów płyt i ilustracji okładek CD-Audio z internetowej bazy iTunes Store

• tworzenie playlist (od wersji 8.0.0.35 także inteligentnych playlist Genius)

• odsłuchiwanie internetowych stacji radiowych

• dokonywanie zakupów muzyki, teledysków, e-booków, aplikacji dla mobilnych urządzeń Apple, seriali i filmów pełnometrażowych w internetowym sklepie iTunes Store

• wypożyczanie filmów w sklepie iTunes Store

• wypalanie płyt CD-Audio, płyt MP3 oraz CD-Data na podstawie przygotowanych playlist

• obsługa odtwarzaczy multimedialnych iPod, telefonów iPhone oraz iPadów – kopiowanie utworów, tworzenie playlist, zmiana ustawień urządzenia

• odtwarzanie teledysków i zapowiedzi filmów w formacie MOV, M4V, MP4

• obsługa podcastów

• konwersja formatów (np. z MP3 na MP4)

• obsługa tzw. audiobooków (pliki książek w wersji audio w formacie M4A lub M4B), umożliwiających wznowienie słuchania w momencie, gdzie się uprzednio przerwało

• obsługa plików typu Audible (ze sklepu internetowego z audiobookami Audible)

• korektor graficzny dźwięku

Dawniej, ITunes niezbędny był niewidomym i słabowidzącym użytkownikom mobilnych urządzeń Apple, gdyż bez niego niemożliwe było uaktywnienie funkcji dostępności i programu VoiceOver. Od jakiegoś czasu to się zmieniło, bo pierwszej konfiguracji możemy dokonać sami z poziomu urządzenia, a w dobie bardzo popularnych chmur internetowych (w szczególności zaś Dropbox), wspieranych przez dużą liczbę aplikacji, synchronizacja za pomocą ITunes bardzo straciła na znaczeniu. Podobnie jest z obsługą sklepu z aplikacjami i, co bardziej nas interesuje, z muzyką. Również wszystko możemy kupić, z poziomu IPhone’a czy IPada, korzystając albo z AppStore, czyli sklepu z aplikacjami, albo z ITunes Store, czyli sklepu Apple z cyfrową muzyką.

Interfejs ITunes jest dostępny i w miarę przewidywalny, chociaż trudno zaliczyć go do prostych. Awersja, jaką ten program jest darzony przez wielu użytkowników, jest bezzasadna. Posiada on rozbudowane menu pod klawiszem Alt oraz menu kontekstowe ze sporą liczbą różnych opcji. Zasadniczo można go obsłużyć za pomocą klawiszy kursora, Tab, Spacji oraz Enter. Problem stanowić może przeciąganie i upuszczanie obiektów ze screenreaderami, gdyż funkcja ta nie jest wspierana przez wszystkie programy, a nawet jeśli jest, to wiedza o korzystaniu z niej nie jest powszechna.

Ciekawe mogą się wydawać płatne Skrypty BlindTunes, dzięki którym wiele operacji synchronizacji, podglądu mediów, tworzenia playlist itp., można ponoć bardzo szybko i sprawnie przeprowadzić z użyciem skrótów klawiszowych. Inne czytniki ekranu współpracują z ITunes dobrze. Window-Eyes był pierwszym screenreaderem, który kilka lat temu był rekomendowanym przez Apple do pracy z ITunes. Zarówno dla WE, jak i dla NVDA, sukcesywnie tworzone są poprawki mające na celu ułatwić pracę z ITunes, jednakże mają one raczej charakter techniczny i pracujemy z multimediami, głównie w oparciu o standardową nawigację, na którą pozwala interfejs ITunes.

Muzyka, czyli systemowy odtwarzacz IPhone’ów, IPadów i IPodów

Wszystkie urządzenia mobilne firmy Apple, tj.: telefon IPhone, odtwarzacz IPod Touch i wreszcie tablet IPad, posiadają wbudowany odtwarzacz, dzięki któremu można słuchać muzyki, uprzednio kupionej, bądź wgranej do urządzenia. Działa on bardzo płynnie i jest to zdecydowanie najbardziej dostępna, z wszystkich przeze mnie testowanych aplikacji do obsługi muzyki przez Internet. Możliwości programu to odtwarzanie według: wykonawców, albumów, piosenek, playlist. Wszystkim możemy zarządzać z poziomu aplikacji. Zakupioną muzykę możemy albo pobrać, albo odtwarzać z chmury ICloud.

Dobrze bliżej poznać Muzykę, czyli systemowy odtwarzacz zawarty w IOS. Kilka chwil warto poświęcić na poznanie interfejsu, sposobu edycji i organizacji danych. Myślę, że się opłaci. To jedyny znany mi program, który tak dobrze działa z VoiceOver, gdzie informowani jesteśmy o długości albumu, czy playlisty, gdzie działa gest cofnięcia się do poziomu wyżej, gdzie za pomocą klawiatury możemy poza przeskokiem do następnej-poprzedniej piosenki, nawigować w obrębie utworu, po dłuższym przytrzymaniu klawiszy multimedialnych.

ITunes Match, czyli cała nasza muzyka w ITunes i na urządzeniach Apple

Jak wspomniałem powyżej, dzięki iCloud muzyka kupiona w iTunes Store automatycznie pojawia się na wszystkich urządzeniach użytkownika, z Apple TV włącznie, o określonym AppleID. iTunes Match znajduje zastosowanie w przypadku muzyki kupionej gdzieś indziej niż w iTunes. Usługa iTunes Match jest zintegrowana z aplikacją iTunes na komputerze i aplikacją Muzyka na IOS. Za 24,99 EUR umożliwia przechowywanie w chmurze iCloud całej kolekcji muzycznej, w tym utworów przegranych z płyt CD. W ramach ITunes Match można zaimportować 25000 swoich utworów i powiązać z nią do 10 urządzeń. Nagrania o gorszej jakości zostaną na podstawie tagów ID, podmienione na pliki AAC 256 KBPS dostępne w ITunes Store. W ten sposób, przynajmniej teoretycznie, tę samą muzykę możemy odtworzyć z Maca i komputera z systemem Windows (przy użyciu ITunes), IPhone’a i IPada (korzystając z aplikacji Muzyka).

Praktyczne działanie ITunes Match nie jest już tak dobre. Z jednej strony, była to jeszcze nie tak dawno niemal jedyna możliwość dostępu do naszej całej kolekcji muzycznej przez Internet. Z drugiej strony, osoby, które wykupiły subskrypcję, nierzadko skarżyły się na problemy związane z synchronizacją, albo złe dopasowywanie utworów. Do tego mocną konkurencję dla ITunes Match, zaczęły stanowić serwisy streamingowe w rodzaju Spotify, gdzie za niższy abonament (co prawda w skali miesiąca), możemy legalnie słuchać wielu milionów utworów, a wprzypadku Google Music, również dodać te, których nie ma w muzycznych chmurach.

Na domiar złego od pewnego czasu, wielu użytkownikom ITunes Match po prostu nie działa. Szczegółowo na ten temat i przy okazji z zachętą migracji do Google Music, pisał ostatnio Michał Masłowski na Portalu MyyApple. Warto zapoznać się z tym artykułem.

Apple-Beats Music nadchodzi

Trudno na te chwilę powiedzieć, czy akurat tak będzie się nazywała nowo oferowana usługa, gdyż jeszcze jej nie ma. W maju ubiegłego roku, firma Apple przejęła firmę Beats Electronics wraz z serwisem Beats Music, służącym do strumieniowego odtwarzania muzyki. Wszystko wskazuje na to, że zostanie ona włączona, nie tyle w strukturę ITunes Radio (nieduże zainteresowanie), co stanie się funkcją wbudowaną w ITunes i Muzykę, dostępną na urządzeniach z systemem IOS, a możliwe że również z systemem Android. Można sobie wyobrazić aplikację wciąż pozwalającą na zakup określonych albumów, ale również posiadającą możliwość zakupu abonamentu, dzięki któremu niewykluczone będzie słuchanie muzyki on-line. Mówi się również o ofercie muzyki w bezstratnym formacie. Wszystko okaże się najprawdopodobniej podczas czerwcowego spotkania WWDC, skupiającego programistów zainteresowanych technologiami Apple.

YouTube

Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że YouTubeto po wyszukiwarce Google, najbardziej popularna usługa, jaką oferuje użytkownikom Google Inc. Dzięki YouTube, jeszcze przed boomem na nagrywanie smartphonami krótkich filmików, ludzie masowo zaczęli odtwarzać rozmaite filmy przygotowywane w domu, przegrywane z kaset, a potem klipy video, zwiastuny filmów i inne materiały promocyjne. Wiele osób, słuchając muzyki z komputera, pozostaje tylko przy YouTube. Trudno się temu dziwić, wszak serwis jest darmowy, powszechnie dostępny, a pewne ograniczenia, takie jak gorsza jakość obrazu i pojawiające się od czasu do czasu przed nagraniami reklamy, nie są bardzo uciążliwe.

YouTube z czytnikami ekranu

Wbrew pozorom YouTube jest całkiem dobrze dostępny dla screenreaderów. Poniżej kilka wskazówek.

Aby efektywnie korzystać z nawigacji, na jaką pozwala opisywany serwis YouTube, będziemy musieli przełączać się pomiędzy Trybem Przeglądania, gdzie klawiszami nawigujemy po różnych elementach strony, a Trybem pracy przeglądarki, gdzie strzałki, klawisz Tab oraz Enter służą do normalnej nawigacji, a niektóre litery pozwalają na sterowanie odtwarzaniem filmu. Dla poszczególnych czytników ekranu tryby te przełączamy w następujący sposób:

• Jaws – klawisz “Jaws”+z,

• NVDA – klawisz “nvda”+spacja,

• WindowEyes – ctrl+shift+a

Po wejściu na stronę główną, w polu edycyjnym wpisujemy, zgodnie z regułami wyszukiwania, to czego szukamy. Po naciśnięciu Enter, pojawi się lista znalezionych filmów. Składa się ona z:

• miniatury filmu, będącej linkiem graficznym

• czasu trwania filmu

• tytułu filmu w nagłówku poziomu 2, który za razem jest linkiem i który uaktywniamy Enterem

• nicka osoby, która udostępniła film

• okresu opublikowania filmu w portalu

• informacji o liczbie jego wyświetleń

• krótkiego opisu filmu.

Po wyszukaniu odpowiedniego filmu, naciskamy Enter. Wówczas powinno się rozpocząć jego odtwarzanie. Teoretycznie moglibyśmy wyszukać na stronie odpowiednie elementy, służące do nawigacji, ale po pierwsze – nie jest to proste a po drugie – nie zawsze będzie prawidłowo zinterpretowane przez screenreader. W tej sytuacji lepiej wyłączyć Tryb Przeglądania, a następnie skupić się na tym, co oferuje nam samo Google. Nie jest tego dużo, ale warto poznać poniższe skróty klawiszowe:

• k – wstrzymuje i wznawia odtwarzanie filmu,

• l – przewija film do przodu,

• j – przewija film do tyłu.

Na więcej, o czym nie każdy wie, pozwala obiekt zawarty na stronie – tzw. „suwak przewijania”. Musimy go znaleźć, najlepiej ponownie włączając Tryb Przeglądania i korzystając z wyszukiwania, które oferują nasze czytniki ekranu. Gdy znajdziemy „Suwak”, uaktywniamy go klawiszem Enter, po czym ponownie wyłączamy Tryb Przeglądania. Wówczas możemy poza wspomnianymi już literkami „k”, „j” i „l”:

• strzałkami w lewo i w prawo, przewijać film o 5 sekund

• strzałkami w lewo i w prawo z klawiszem CTRL, przewijać film o 10 sekund

• strzałkami w górę i w dół, regulować głośność filmu

• klawiszami Home i End przejść  do początku i na koniec filmu

• cyframi od 1 do 9, możemy nawigować procentowo od 10 do 90%

Więcej informacji na temat korzystania z YouTube przydatnych dla użytkowników czytników ekranu, można znaleźć na specjalnej stronie Pomocy. Temat ten opisał również Sylwester Piekarski na łamach Portalu ABC Edukacji Włączającej.

To nie koniec możliwości korzystania z YouTube. Nie będę tu omawiał, a jedynie zasygnalizuję istnienie takich rozwiązań, jak: wtyczka do programu Foobar 2000, albo multimedialny kombajn Kodi (dawniej XBMC), dopiero od niedawna działający ze screenreaderami, którego obsługa nie należy jednak do łatwych. Nie będę też omawiał YouTube na urządzeniach mobilnych. Wspomnę, że wszystko działa i to coraz lepiej, w obu największych mobilnych systemach operacyjnych.

Serwisy streamingowe

Kilka lat temu, na dobre zaistniały w Internecie serwisy umożliwiające odsłuchiwanie ulubionej muzyki, w zamian za reklamy, albo niewielki abonament. W Polsce usłyszeliśmy o nich wpierw od operatorów komórkowych, którzy promować je zaczęli jako swoisty mający uatrakcyjnić ofertę a za razem spopularyzować mobilny dostęp do Internetu oraz korzystanie ze smartphonów, bonus. Słuchanie muzyki nie powoduje naliczania opłat za transmisję danych! Jeśli mamy pakiet internetowy, nie będzie on pomniejszany podczas słuchania muzyki.

I tak na świecie: Orange żyje w dobrej komitywie z francuskim Deezerem, T-Mobile ze szwedzkim Spotify, zaś Play z duńskim WiMP. U nas jest tak samo, za wyjątkiem T-Mobile, które nie dogadało się ze Spotify i zaoferowało swoim abonentom dostęp do WiMP. Początkowo to właśnie Orange, promowało u nas najbardziej serwis Deezer, potem Play zaczął reklamować WiMP, na końcu doszła oferta T-Mobile. Piszę to wszystko dosyć ogólnie i nie zamierzam skupiać się na rzetelnej i dogłębnej analizie ofert łączonych: abonament wraz z tańszym, albo darmowym dostępem do serwisu muzycznego. To temat na osobny artykuł.

Na początku usługi muzycznych serwisów streamingowych oferowały bardziej restrykcyjne sposoby użytkowania Muzyki. Dziś jest już lepiej, gdyż każdy z serwisów oferuje okres testowy, w którym możemy cieszyć się przez tydzień, albo trochę dłużej, wszystkimi możliwościami, jakie oferuje nam określona usługa. Do tego trzeba dodać promocje na tańszy dostęp do danego serwisu przez jakiś czas, promocje dla większej liczby urządzeń, albo powiązanych użytkowników, czy możliwość przetestowania serwisu, dołączaną jako bonus do innych usług.

Serwisy do strumieniowego odsłuchiwania muzyki najczęściej pozwalają na:

• utworzenie Konta Użytkownika w oparciu o e-mail albo o konto FaceBook

• dostęp do Serwisu na wszystkich popularnych platformach mobilnych (IOS, Android, Windows Phone), z aplikacji (Windows, Mac OS, Linux) i z poziomu strony internetowej poprzez przeglądarkę

• możliwość darmowego korzystania z Serwisu, jednakże o ograniczonej funkcjonalności (reklamy, niepełna nawigacja, ograniczona możliwość przeskakiwania utworów, czasem brak możliwości zapisywania Płyt w swoim Profilu)

• odblokowanie pozostałych możliwości Serwisu po opłaceniu abonamentu

• wyszukiwanie, odtwarzanie i zapisywanie znalezionej muzyki w naszym profilu,

• zapisanie określonych utworów, płyt, albo list odtwarzania w naszym telefonie, albo tablecie (dostęp of-line tylko z poziomu konkretnego konta i konkretnej aplikacji)

• przeglądanie i odtwarzanie biblioteki-kolekcji muzycznej, według Wykonawców, Utworów, Albumów i List odtwarzania (playlist)

• funkcje społecznościowe: udostępnianie innym użytkownikom określonego Albumu, albo playlisty, informację na FaceBooku, Twitterze itp., o tym czego słuchamy

• scrobbling do Last.fm

• możliwość odtwarzania losowego

• dostęp do tzw. Radia, czyli nagrań dobieranych losowo przez usługodawcę w oparciu o odtwarzaną muzykę

• rekomendacje od Twórców serwisu: Playlisty tygodnia, na określone okazje, promujące wydarzenia muzyczne itp.

Przytoczone tu serwisy różnią się w nieznacznym stopniu. Konkurują ze sobą, ale tak naprawdę nie wiele się od siebie różnią. Deezer istnieje w największej liczbie krajów, o Spotify jest najgłośniej, jest w Polsce najbardziej znany, a redakcja WiMP dba o plallisty tematyczne i biogramy Artystów. Do tego WiMP pozwala na wyświetlanie teledysków i pozycjonuje się na serwis, który, nie wiem czy wszędzie lokalnie, ale w naszym kraju, posiadać ma więcej polskiej muzyki, niż konkurenci.

A jak z dostępnością Serwisów dla czytników ekranu? Ogólnie nie najgorzej, choć mogłoby być znacznie lepiej. Wszystkie Serwisy są jakoś dostępne poprzez stronę internetową i osadzony na niej Odtwarzacz, chociaż trudno powiedzieć, żeby taka praca należała do wygodnych i efektywnych. Zważać trzeba na dynamiczne odświeżanie się strony, elementy klikalne itp. Generalnie, im nowszy screenreader, tym lepiej. I oczywiście bez Flasha się nie obejdzie. Ponadto serwis Spotify, jako jedyny, posiada od nie tak dawna, aplikację dostępną dla czytników ekranu. Choć trzeba powiedzieć, że korzystanie z niej nie należy do komfortowych z punktu widzenia dostępności. Ponad to Playlisty Spotify możemy odtwarzać jeszcze innym zewnętrznym programem, który nazywa się Blindspot. Więcej w rozdziale o Spotify.

Na urządzeniach mobilnych jest różnie, w zależności od systemu operacyjnego. Dla IOS, najbardziej dostępny jest program Spotify, zaś dla Androida WiMP. Nie sprawdzałem dogłębnie Deezera oraz RDio, ale wstępne testy nie przykuły mojej uwagi, na tyle by przyglądać się dalej tym programom.

Ponieważ, jak już wcześniej napisałem, u nas największą popularność zdobył serwis Spotify, napiszę więcej na jego temat.

Spotify na kilka sposobów

Serwis ten umożliwia odtwarzanie muzyki za darmo z reklamami i ograniczoną nawigacją po utworach, oraz za 19,99 zł – abonament Spotify Premium, w wyniku którego możemy odtwarzać muzykę w wyższej jakości, pobierać ją do pamięci urządzenia, a do tego synchronizować i mieć do niej dostęp, zarówno na komputerze, jak i naszym tablecie oraz smartphonie. To ostatnie jest cechą wspólną wszystkich omawianych rozwiązań. Spotify ma jednak coś, co może przyciągnąć do niego większą liczbę użytkowników. Spotify Family to możliwość zaproszenia kilku członków rodziny (wcześniej muszą mieć swoje konta Spotify Premium). Dzięki temu, opłata za każdego zaproszonego użytkownika będzie mniejsza o 50%. I wyniesie::

• dla dwóch użytkowników – 29,99 zł (1 konto główne, 1 członek rodziny)

• dla trzech użytkowników – 39,99 zł (1 konto główne, 2 członków rodziny)

• dla czterech użytkowników – 49,99 zł (1 konto główne, 3 członków rodziny)

• dla pięciu użytkowników – 59,99 zł (1 konto główne, 4 członków rodziny)

Spotify na PC

Od niedawna ze Spotify możemy korzystać również w systemie Windows, i to nie tylko z poziomu przeglądarki i webowego odtwarzacza, choć i to jest możliwe, a z desktopowej aplikacji. Kiedyś było to już możliwe (stara wersja oficjalnego klienta Spotify i skrypty do JAWSA), potem były problemy z dostępnością, aż jesienią ubiegłego roku, Twórcy Spotify zaprezentowali, wersję Beta swojej nowej aplikacji, która okazała się być dostępna dla czytników ekranu. Można ją pobrać bezpośrednio ze Spotify. Działa ona trochę tak, jak nowe aplikacje ModernUI obecne w Windows 8, albo jak znana użytkownikom starszych Windowsów, Strona Windows Update. Interfejs Spotify bardzo przypomina stronę internetową. Możemy więc nawigować klawiszem Tab i strzałkami i równocześnie mamy do dyspozycji wszystkie klawisze umożliwiające nawigację po stronie WWW, jakie oferuje nam nasz screenreader. Co ciekawe, podczas korzystania z klawiszy dostępowych etykiety przycisków będą odczytywane prawidłowo. Nie będzie to jednak możliwe, gdy zechcemy spróbować nawigacj iza pomocą klawiszy kursora.

Inną, jednakże dostępną tylko dla posiadaczy kont premium, możliwość skorzystania z zasobów Spotify, oferuje program Blindspot. Jest to opensourcowy klient Spotify, działający w systemie Windows w oparciu o filozofię obsługi, znaną z programów do obsługi Twittera, w rodzaju Quitter/TheQube, czyli działających w oparciu o skróty klawiszowe, a nie interfejs okienkowy. W chwili pisania tego artykułu aplikacja dostępna jest w językach: angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim i szwedzkim. Domyślnie działa w oparciu o skróty klawiszowe Alt-Shift-inne klawisze. Nie będę zagłębiał się w tym momencie w szczegółową obsługę programu. Najistotniejsze skróty klawiszowe to:

• Alt-Shift-strzałki – nawigacja po elementach oraz po buforach, czyli określonych plalistach, listach wyszukiwania itp.

• Alt-Shift-Enter – rozpocznij/wstrzymaj odtwarzanie

• Alt-Shift-d – zamknij otwarty bufor (np. playlistę)

• Alt-Shift-F4 – zamknij program.

Blindspot rozwija się powoli, jednak widać pewne postępy, jeśli chodzi o rozwój jego możliwości. Trudno powiedzieć, żeby było to przewidywalne rozwiązanie. Jego wcześniejsze wersje mocno obciążały procesor. Teraz ma być lepiej, ale najnowsza wersja, dostępna na stronie projektu, niestety nie chce mi działać. Poniżej bezpośredni link do programu blindspot oraz do jego najnowszej wersji Beta (2.2), dostępnej w chwili pisania tego tekstu.

Spotify na urządzeniach mobilnych

Aplikacja Spotify dla systemu IOS jest dobrze dostępna. Jedynym, nieco uciążliwym problemem może być nie zawsze stabilny, szczególnie podczas przeglądania wyników wyszukiwania, focus. Spotify na IOS wyróżnia się zdecydowanie pozytywnie na tle innych programów tego typu. Jako jedyny, ma od pewnego czasu dobrze opisane etykiety w menu programu i w samym odtwarzaczu. Poza tym wspiera systemowy gest przejścia do poprzedniego ekranu. Podczas nawigacji klawiaturą, możemy korzystając z klawiszy multimedialnych, nie tylko przewijać utwory, ale również przewijać zawartość w obrębie pojedynczego utworu, na co inne aplikacje nie pozwalają, albo po prostu nie jest to dostępne przy pomocy VoiceOver.

Gorzej przedstawia się dostępność Spotify dla Androida. Aplikacja posiada dużo niezaetykietowanych przycisków, tak więc trzeba dowiedzieć się, albo eksperymentalnie sprawdzić, jakie jest ich przeznaczenie, a najlepiej potem je samemu zaetykietować.

Google Music

Google Music miało swoją premierę w maju 2011 r. Przez chwilę działało nawet na całym świecie, jednak szybko wprowadzone obostrzenia geograficzne sprawiły, że Polacy zdążyli o niej zapomnieć. Gdy została wymyślona, oferowała coś podobnego, co ITunes Matchi w ogóle cały ekosystem Apple’a, z tym że za darmo, tzn. możliwość przeniesienia do chmury całej swojej kolekcji muzycznej, dobrze – tak naprawdę nie całej, ale 20.000 utworów, to jest powiedzmy 1000 płyt, oraz możliwość kupowania muzyki w sklepie Google, co podobne było w swej istocie do oferty ITunes, Dopiero w zeszłym roku, Google Music miało swoją premierę w naszym kraju, co zbiegło się ponadto z uruchomieniem przez Google innych usług cyfrowego sklepu. Przy okazji Google Music upodobniło się do serwisów streamingowych, gdyż zaoferowało abonament All Access, dzięki któremu nie trzeba kupować muzyki, a można, jak np. w Spotify i podobnych serwisach, odtwarzać ją po opłaceniu abonamentu. Usługa nie wyróżnia się niczym znaczącym na tle podobnych rozwiązań, a w jednym aspekcie jest od nich uboższa, gdyż nie umożliwia, jak konkurenci, darmowego streamingu, przerywanego reklamami. Z racji, że potencjalnie każdy użytkownik Gmaila i smartphonu z Androidem ma do niej dostęp, mogłoby wynikać wiele, ale nie wynika. W oryginalnym systemie Android, obecnym w urządzeniach Nexus, rzeczywiście aplikacja Muzyka, to połączenie Google Music z lokalnym odtwarzaczem muzycznym. Inni producenci, tacy jak Samsung, HTCC, często w swoich nakładkach systemowych umieszczają swoje odtwarzacze muzyczne, przeznaczone raczej do lokalnego odtwarzania treści, zaś Google Music jest jedną z wielu usług koncernu z Montain View, ukrytą gdzieś, niekoniecznie na eksponowanym miejscu. Wynika to również z faktu, że często, jak już wspomniano, operatorzy komórkowi, sprzedający brandowane telefony, ale też niektórzy producenci telefonów, oferują w swoich urządzeniach dostęp do innych usług streamingowych, takich jak Spotify, czy WiMP. W tym kontekście, polityka Google wobec swojej usługi muzycznej, wydaje się mało ekspansywna. Ponadto serwisy branżowe donoszą, że w zasobach Google Music nie ma wszystkich nowości i dyskografie rozmaitych wykonawców bywają niepełne. Warto mimo to śledzić rozwój tej usługi, bo dostępna jest ona już teraz w całości po polsku, a płatności dokonujemy kartą podpiętą do konta Google, co dotyczy znacznej grupy użytkowników Androida. Do tego niezła dostępność dla screenreaderów i wychodzi na to, że to być może usługa idealna, choćby korzystanie z niej sprowadzić się miało tylko do przetransponowania naszych płyt do chmury Google.

A jak faktycznie z dostępnością Google Music? Jest dobrze, chociaż z uwagi na szereg wyskakujących elementów i elementów klikalnych, polecam jak najnowszy czytnik ekranu i jak najnowszą przeglądarkę. Interfejs jest czytelny, odtwarzacz również, choć niezbędny jest Flash.

Aplikacje mobilne również spokojnie możemy obsłużyć za pomocą TalkBack i VoiceOver. Oto linki do: Muzyki Google dla Androida i Muzyki Google dla IOS.

A co z Managerem Muzyki Google, czyli aplikacją służącą do przeniesienia naszej muzycznej kolekcji do chmury Google. Niestety nie mam w chwili obecnej dobre wiadomości. Aplikacja nie da się obsłużyć z żadnym z dostępnych na rynku czytników ekranu. Chcąc przenieść naszą muzykę, trzeba będzie poprosić o pomoc osobę widzącą.

Zakończenie

Rynek muzycznych usług streamingowych nie jest jeszcze w pełni zagospodarowany. Na początku, stosunkowo nieduże wyspecjalizowane firmy zaprezentowały ciekawą ofertę dostępu do muzyki, lecz teraz zaczynamy obserwować chęć dominacji w tej branży, dużych graczy, chcących oferować wszystko i posiadających największą bazę użytkowników (Google, Apple). Nie raz jeszcze będziemy świadkami przejęć i zmian nazw oraz właścicieli rozmaitych usług. Trudno uwierzyć, żeby wszystkie one się utrzymały przez dłuższy czas. Dość powiedzieć, że WiMP, o którym chciałem jeszcze coś napisać, będzie się łączył z jakimś zupełnie mi nieznanym serwisem TIDAL, który oferuje muzykę w formacie bezstratnym, czyli o lepszej jakości. Jak z cenami, dostępnością usługi w poszczególnych krajach oraz jej współpracą z czytnikami ekranu, na razie nie wiemy. Jeśli cena nie będzie dużo wyższa, to może to być spory atut.

Na czerwcowej konferencji WWDC Apple pokaże najprawdopodobniej swoją usługę Beat Music. Google będzie dalej, zapewne bez większego rozgłosu rozwijać swoją usługę muzyczną. Oby projektanci mobilnych stron i aplikacji pamiętali o spełnieniu choćby podstawowych wytycznych dostępności. Zyskają na tym wszyscy, a użytkownicy wykorzystujący w swojej pracy technologie asystujące, będą po prostu mogli z dobrodziejstwa tych usług skorzystać. W przeciwnym razie znowu będzie smutno.

Michał Kasperczak

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top