Logo Tyfloświat

Były czasy, że Google kojarzyło się nam tylko i wyłącznie z bardzo dobrą wyszukiwarką. Te dni to już zamierzchła przeszłość. Obecnie, mówi się, że ten sieciowy gigant to właściwie nakładka na Internet. Z poczty G-mail korzysta wiele osób, grupy dyskusyjne Google to miejsce wymiany poglądów sporego odsetka internautów, a z map Google korzystają także niewidomi. Dokumenty Google to również cenione narzędzie, z którego korzystają do szybkiej wymiany informacji zarówno prywatni użytkownicy, jak i firmy czy zespoły pracujące nad danym projektem. Podzielenie się dokumentem z naszymi znajomymi to zaledwie kilka kliknięć myszki. W przypadku użytkowników czytników ekranu, sprawa nieco się komplikuje. Oczywiście, korzystanie z dokumentów Google, przede wszystkim z edytora i przede wszystkim przy użyciu Jawsa jest w pewnej mierze możliwa. Co jednak w przypadku osób, które używają innego czytnika ekranu albo po prostu nie są w stanie sobie poradzić z webowym interfejsem dokumentów?

Na łamach Tyfloświata i Tyflopodcastu opisywaliśmy już narzędzie Dropbox, dzięki któremu w bardzo łatwy sposób możemy synchronizować pliki między wieloma komputerami, kopiując je po prostu do konkretnego folderu. W tym artykule, chciałbym przedstawić aplikację SyncDocs, która działa w analogiczny sposób z dokumentami Google, jednak póki co skorzystać z niej będą mogli tylko i wyłącznie posiadacze systemu Windows.

Program pobierzemy z następującego adresu: http://www.syncdocs.com/download-syncdocs// oprócz wersji instalacyjnej, możemy zaopatrzyć się również w wersję przenośną do uruchamiania na wielu komputerach np. z pendrive?a.

Instalacja programu jest stosunkowo prosta i sprowadza się do kliknięcia ?Next?, a następnie ?Continue?. Po zainstalowaniu SyncDocs?a musimy podać naszą nazwę użytkownika, hasło, zaakceptować warunki umowy licencyjnej i wcisnąć przycisk ?Next?. Teraz czekamy od kilku do kilkunastu sekund na zweryfikowanie naszych danych, a gdy wszystko przebiegnie pomyślnie, ponownie wciskamy ?Next?. W kolejnym oknie ustalamy zasady pracy SyncDocsa. Jeśli chcemy, żeby na nasze konto dokumentów Google wysyłane były wszystkie typy plików, które umieścimy w folderze SyncDocsa, pozostawiamy domyślnie wybraną opcję ?Syncs all file types Default?, w przeciwnym wypadku korzystamy z opcji ?Only sync file types and sizes that can be edited in Google Docs?.

Dobrze jest upewnić się, że pola wyboru ?Make Google Docs my default office suite (associate with .doc .xls .ppt .odt…)? i ?Make Google Docs my default pdf viewer? nie są zaznaczone. Umożliwi nam to korzystanie w dalszym ciągu z aplikacji systemowych do otwierania dokumentów, w przeciwnym wypadku tę rolę przejąłby na siebie Google Docs, co w czasie używania czytnika ekranu nie jest dobrym pomysłem.

Jeśli zależy nam na zgodności umieszczanych dokumentów z mechanizmami Google, warto zaznaczyć pole wyboru ?Convert new Office files to Google Docs format online?. W tym kroku konfiguracji programu SyncDocs możemy także wybrać folder, do którego trafiać będą dokumenty, jakie np. ktoś nam udostępnił albo jakie sami stworzyliśmy online lub umieścimy je tam w celu podzielenia się ze znajomymi, choćby w celu pracy grupowej nad nimi. Domyślnie folder nazywa się ?My Google Docs? i jest zlokalizowany w folderze ?Moje dokumenty? (stan w systemie Windows XP). Po wybraniu stosownych opcji konfiguracyjnych wciskamy przycisk ?Next?, a następnie ?Finish?.

Warto jeszcze na moment przywołać program z zasobnika systemowego, co wymaga małych akrobacji. Należy mianowicie najpierw wcisnąć ENTER na jego ikonce w zasobniku, następnie przejść na Pulpit i dopiero teraz użyć na tej samej ikonie z zasobnika klawisza menu kontekstowego i nacisnąć ENTER na ?Preferences?. Warto zapoznać się z możliwościami sześciu zakładek, ale tę czynność pozostawię jako zadanie domowe dla dociekliwych użytkowników. Zwrócę jedynie uwagę na konieczność odznaczenia pola wyboru ?Pop up Syncdocs with a hotkey (Ctrl+Alt+S)?, bowiem jeśli tego nie uczynimy, nie będzie możliwym wpisywanie litery ?ś? w układzie Polski programisty.

W swojej pracy już niejednokrotnie musiałem korzystać z plików, jakie ktoś przesłał mi za pomocą dokumentów Google. Teraz, praca z takimi materiałami to czysta przyjemność, mogę bowiem wykonywać ją z poziomu dobrze znanego mi, ulubionego edytora lub procesora tekstu, synchronizując wszystko za pomocą SyncDocs. Wprawdzie program jest na chwilę obecną w fazie testowej, a autorzy lojalnie uprzedzają, że oprócz darmowej wersji zostanie za jakiś czas wprowadzona również i płatna, z większymi możliwościami, to i tak uważam to narzędzie za godne polecenia.

Michał Dziwisz

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top