Logo Tyfloświat

[fot. yurok, Zdjęcie przedstawia puzzle]
Gry to od dawna element życia codziennego. Wzmożony rozwój przemysłu gier mogliśmy obserwować już od lat siedemdziesiątych, choć pojawiły się one wcześniej. Pierwsza prawdopodobnie ukazała się w latach czterdziestych. Jej celem była symulacja uderzenia rakiety w dany cel, a całość wyświetlana była na oscyloskopie. Potem nastąpiła gwałtowna rewolucja w świecie elektronicznej rozrywki. Nastała era automatów i komputerów osobistych typu Commodore czy Amiga i aplikacji, które potrafiły na długo przykuć uwagę gracza.
Dzisiaj gry to jakby interaktywne filmy, a my niczym aktorzy, odgrywamy swoją rolę na ekranach komputerów, telewizorów i konsoli. Wielkie koncerny developerskie robią wszystko, byśmy grając w ich produkcje czuli się jak bohaterowie najlepszych thrillerów.
Pytanie jednak, czy wszyscy tak właśnie się czujemy? W tym artykule postaram się odpowiedzieć na to i wiele innych pytań. Spróbuję objaśnić, jak wygląda świat gier z perspektywy gracza, który nie widzi zupełnie nic, a jednak próbuje, szuka ciągle tytułów, które mogą być grywalne.
AUDIO GRY? NIE, NIE ŻARTUJMY
Gry audio można podzielić na wiele gatunków i kategorii. Tylko po co?
Może to, co napiszę, będzie nieco kontrowersyjne, i wielu uzna moją tezę za pochopną, ale jako wieloletni gracz spróbuję ją jednak obronić.
Wielu z Was, którym zdarzyło się grać w gry audio, myśleli, gdy się z nimi zetknęli: “Hmm…, krótka, mało skomplikowana fabuła, dźwięk na niskim poziomie… Czym tu się zachwycać?”
Na te pytania można udzielić dwojakich odpowiedzi, zależnie od tego, jak się spojrzy na całą sprawę. Patrząc na to z punktu widzenia developerów, gry są często robione przez kilku ludzi, którzy starają się szybko wprowadzić na rynek nowy produkt. Ludzie ci chcąc stworzyć grę w krótkim czasie, nie starając się przy tym za bardzo, bo wiedzą, że użytkownicy i tak ją kupią, bo gier audio nie ma.
Ze strony gracza natomiast sytuacja wygląda następująco. Developer może i ma pomysł, ale nie umie wykorzystać jego potencjału tworząc coś, co naprawdę poziomem nie dorównuje grom nawet z lat dziewięćdziesiątych, a co dopiero z czasów teraźniejszych.
Prawda jest brutalna i nie należy tego ukrywać. Nie chcę tutaj nikogo obrażać, czy negatywnie wpływać na działalność osób tworzących gry dla naszego środowiska, ale niestety ich poziom pozostawia wiele do życzenia.
Testowałem bardzo wiele tytułów gier audio, spoglądając na nie pod każdym aspektem, pod jakim powinno się spoglądać na grę z perspektywy gracza ceniącego sobie dobrą zabawę. Nie jest to oczywiście zniechęcenie czytelników do pomijania szerokim łukiem gier dźwiękowych. Po prostu, nie należy się spodziewać cudów, chociaż to jeszcze pewnie zależy od podejścia i zaawansowania gracza, od jego punktu widzenia przez pryzmat gier video i tak dalej.
KONSOLKI, PC, AUTOMATY I GRY VIDEO
Dawno temu zaczęła się moja przygoda z produkcjami video i od dawna mogę obserwować rozwój gier na wiele platform, w tym również PC. Jako dziecko nie bardzo miałem pojęcie o grach, więc chwytałem pada lub konsolę i w coś tam grałem, chociaż nie wiem, jak było to dla mnie zrozumiałe, jeśli brać pod uwagę wszystko, co działo się na ekranie. Z czasem jednak moja wiedza powiększała się, a umiejętności rosną po dziś dzień, co pozwalało mi próbować, wyszukiwać tytuły, które byłyby jak najbardziej dla nas, niewidomych dostępne. Nie jest to niestety łatwe i wymaga poświęcenia czasu, w którym przyjdzie nam testować i nie od razu otrzymywać pozytywne rezultaty.
Gry sprzed lat są uboższe dźwiękowo, chociaż nie oznacza to, że są złe. Po prostu nie uświadczymy w nich systemu Stereo, już o Dolby Surround nie wspominając. Czy pozwala to grać w taką grę? Raczej tak, ale pod pewnymi warunkami. W tym miejscu trzeba zwrócić uwagę na chyba najważniejszy problem podczas robienia testów. Niestety, raczej nie pogramy sobie w gry obsadzone w trójwymiarowym świecie. Jeśli ktoś zastanawia się czemu, postaram się odpowiedzieć.
Trójwymiarowy świat niesie za sobą konieczność ruchu we wszystkich kierunkach, często świat gry jest dość rozległy i otwarty, przez co niestety nie dane jest nam się w nim odnaleźć. Przykładem jest GTA, do którego odniosę się za chwilkę.
Wspomnieć również warto o elementach, które dodatkowo utrudniają nam zabawę. Na przykład strzelanie, przy którym oddany w nasze dłonie zostaje celownik, z którym nie można nic zrobić bez użycia wzroku, skutecznie uniemożliwia zabawę. Gry wyścigowe czy sportowe również odpadają – niewidoczność drogi, stadionu czy innego miejsca prezentowanego w takich tytułach nie wymaga komentarza.
Pytanie zatem, w co można grać nie widząc? Hmm, prawda jest dla jednych brutalna, dla innych nie, zależnie co kto lubi. Odpowiedzią są gry 2D.
MOŻE WARTO PODNIEŚĆ PIĘŚĆ I UDERZYĆ KOGOŚ W…?
Zazwyczaj tego typu gry zawdzięczają sobie dużą „grywalność”, nie tylko wśród osób widzących, ale niewidomych również.
Moja przygoda z tego typu grami rozpoczęła się w salonach z automatami, o których była mowa na początku artykułu. Straciłem sporo czasu, a przy okazji i pieniędzy, testując każdą maszynę, tam się znajdującą, a potem zagrywając się ostro w rozmaite cudeńka.
Gry z serii “bij wszystko, co się rusza” zaczynają się dzielić na podkategorie. Gry VS (versus) to produkcje, w których wybieramy sobie daną postać i walczymy z inną przez wiele rund. Może się to wydawać mało skomplikowane, ale przy dobrym tytule można się bawić wiele godzin, zgłębiając tajniki każdej z postaci, odblokowując nowe, a także łącząc ciosy i zyskując tym samym ciekawe efekty, a każdy kolejny knockout będzie nas cieszyć jeszcze bardziej. Droga do tego jest oczywiście długa, ale nie „nie do przebrnięcia”. Chęci i trening czynią mistrza.
Następna kategoria to “idź przed siebie i tłucz wszystko”. Może to brzmi wulgarnie, tak dosłownie można to wyrazić. Gry, w których wybieramy jedną z kilku postaci i pokonujemy kolejnych przeciwników. Na końcu każdego poziomu musimy zmierzyć się z tzw. bossem, czyli większym i zazwyczaj trudniejszym przeciwnikiem. Takich gier produkuje się już niestety coraz mniej, chociaż zauważam ostatnio wśród graczy coraz większy do nich sentyment, a przez to także ich powrót, co cieszy moje serce ogromnie.
Tego typu gry są jak wspomniałem, stety lub nie, w zależności od tego, co kto lubi, najbardziej dostępne.
TO ZACZNIJMY W KOŃCU W COŚ GRAĆ!
Tę część mojego artykułu chcę poświęcić wybranym przez siebie tytułom, w które ewentualni gracze będą mogli pograć z całkiem dobrym skutkiem. Pamiętać należy, że nie mam tu możliwości prezentacji niżej wymienionych przykładów, więc będziecie musieli sami próbować, próbować i jeszcze raz próbować.
PC
Dostępnych dla niewidomych gier na platformę PC nie jest wiele, można je wręcz policzyć na palcach jednej ręki. Myślę, że warto tu zrobić kolejny mały podział na gry w pełni „grywalne” i „grywalne” w jakiejś części.
Przykładem gry, która nie jest dostępna w stu procentach może być GTA, do której obiecałem wrócić. Wyżej wymieniona seria powinna być dość znana przeciętnemu użytkownikowi, interesującemu się grami video.
Gra utrzymana jest w złodziejskim klimacie, gdzie kradniemy samochody, strzelamy do ludzi i wykonujemy misję dla danej mafii. Co jest dostępne? Hmm, w zasadzie tylko jeżdżenie sobie po mieście, efektowne rozbijanie wozów i atakowanie przechodniów. Niezbyt szczytny cel, więc nie polecamy jej dzieciom, ale dorośli nie zawsze pragną „wyższej rozrywki”.
Seria GTA to lata dziewięćdziesiąte. Pierwsze dwie części zostały przygotowane w stylu „widoku z lotu ptaka”. Oznacza to, że gra nie jest tak do końca 3D. Te dwie części swoją „grywalnością” stanowią niemal ideał, biorąc pod uwagę wspomniane wyżej fakty. Ułatwia nam to w dużym stopniu „autonamierzanie”, dzięki któremu nie musimy widzieć samochodu czy postaci, by wejść z nią w interakcję, gdyż nasz sterowany mafiozo sam namierzy sobie cel.
Następne części tej gry zostały niestety przeniesione w pełny „trójwymiar”, co już przynosi utrudnienia. Sianie spustoszenia nie jest może niemożliwe, ale na pewno znacznie utrudnione.
WRÓĆMY DO BIJATYK, A DOKŁADNIEJ DO KORZENI
STREET FIGHTER
[fot. Street Fighter IV, Screener gry]
Seria bijatyk spod ręki Capcomu doczekała się kontynuacji, z tym, że na platformę PC. Gra z cyferką IV, to czwarta odsłona SF, która na całe szczęście jest w pełni „grywalna”. Stereo, ładnie wykonana szata dźwiękowa sprawiają, że tytuł potrafi wciągnąć.
Jak chyba w każdym tytule z gatunku gier video, jest czasem potrzebny ktoś, kto wspomoże nas widzącymi oczami, chociażby po to, by objaśnić nam całe menu, które niestety nie jest czytane. W wypadku Street Fightera IV nie ma się czego obawiać, szybko można się go nauczyć, a tych, którzy spali na zajęciach z języka angielskiego w szkole lub ich w ogóle nie mieli, ucieszy fakt, że gra została spolszczona. Oczywiście, nie ma co się tam doszukiwać sporej dawki kwestii dialogowych, pomijając „intra” i „endingi” każdej postaci, które na szczęście, zachowane zostały w formie angielskiej lub japońskiej. Wszystkie napisy zostały jednak przygotowane po polsku.
Do wyboru otrzymujemy szesnastu zawodników, można również odblokować kolejną czwórkę. Każdy z nich, jak to w bijatykach, charakteryzuje się swoim zestawem ruchów i ataków specjalnych. Jako ciekawostkę dodam, że gra posiada tryb Multi-player. Niestety jest on oparty na usłudze Microsoft Live.
GUILTY GEAR
Seria ta, pochodząca spod ręki Sammy Studios, była swego czasu niezłym hitem w kategorii: bijatyka VS. Gra została wydana na wszelakie konsole, automaty, a także na PC. Seria na PC liczy sobie trzy części: Guilty Gear X, Guilty Gear XX Reload i Guilty Gear Isuka.
Dźwięk niestety nie zachwyca. Irytuje zwłaszcza brak jakiegokolwiek Stereo. Czy nie da się jednak grać? Owszem, da się. Trzeba po prostu popracować nad umiejętnościami, gdyż gra należy jednak do tych szybszych.
KONSOLE I KONSOLKI
PC to mało bogata platforma, jeśli chodzi o gry. Smutne, ale prawdziwe. Jeśli sądzicie, że niewidomi nie posiadają konsol wszelakiej maści, to grubo się mylicie. Ja sam jestem posiadaczem kilku. Mój zbiór nie jest może duży, ale nie mam na co narzekać. Posiadam obecnie GBA (GameBoy Advance), PS2 (Sony Playstation 2), PSP (Sony Playstation Portable). Przez moje ręce przewinęły się także konsole takie, jak SNES (Super Nintendo Entertaiment System), Sega Genesis, GB (GameBoy) i Sega Game Gear.
Ważne jest jednak to, aby gry na wyżej wymienione maszynki były „grywalne”. Niedawno stałem się posiadaczem PSP i jestem zdecydowanie zadowolony z takiego wyboru.
Na własne potrzeby stworzyłem mały ranking gier dostępnych dla niewidomych, choć fakt faktem, w większości to bijatyki.
FATE/UNLIMITED CODES
Pierwsze miejsce zajmuje zdecydowanie gra Fate/Unlimited Codes, która wniosła do mojego świata gier z cyklu „mordobić” nutę świeżości.
Fate/Unlimited Codes to tytuł bazowany na grze przygodowej Fate/Stay Night, wydanej na PC. Jest to bijatyka osadzona w tymże Universum, gdzie każda postać wraz ze swoim sługą walczy o zdobycie świętego Graala.
[fot. Fate/Unlimited Codes, Screener gry]
Dawno nie grałem w tak dostępną grę zarówno pod względem interface’u, jak i samej „grywalności”. Została stworzona w Stereo, dzięki czemu mogę dosłownie usłyszeć, gdzie przeciwnik się znajduje, jakich używa ataków, etc. Gra zawiera kilka trybów rozgrywki, z których bardzo cieszy multiplayer, gdzie wraz z drugą osobą łączymy się przez Wi-Fi w PSP lub używamy tradycyjnych padów do PS2 i walczymy.
W grze znajdziemy całkiem sporą liczbę postaci, w tym kilka ukrytych do odblokowania. Gra oferuje nam szeroki wachlarz ciosów i „specjali”, oczywiście sami możemy na wiele sposobów łączyć owe ciosy w własne kombinacje. Myślę, że każdy kto spróbuje, nie oderwie się od tego tytułu przez długi czas.
Gra ukazała się na PSP i PS2 i muszę powiedzieć, że zdecydowanie wolę port na PSP. Trzymając w rękach gamepada do PS2, jakoś nie mogłem zrobić tego wszystkiego, co robiłem na PSP. Może po prostu za krótko próbowałem…
DISSIDIA: FINAL FANTASY
Jeśli jakiś gracz nie słyszał nigdy o Final Fantasy, to naprawdę nie wiem, jak to się stało. Jest to gra jRPG (Japanese Role Playing Game) wydawana na konsole ośmiobitowe przez japońskie studio Square Enix od bodajże 1988 roku. Seria ta była ostatnią deską ratunku dla firmy, która stała na skraju bankructwa. Stało się, jak się stało. Gry spod znaku FF sprzedają się z wielkim sukcesem, a jest ich również pokaźna ilość, gdyż sama wersja główna to tytuły od I do XIV. Do tego trzeba nam dodać pozycje dodatkowe, które nie są powiązane z jakąkolwiek częścią w jakimś specjalnym stopniu, albo po prostu są dodatkowymi epizodami pomiędzy danymi grami Final Fantasy.
[fot. Dissidia: Final Fantasy, Screener gry]
Niestety, gra nie jest dla nas dostępna w żadnym stopniu, no może prócz trzynastej odsłony, w którą niektórzy niewidomi czasem grywają. Nie dane mi było tego sprawdzić, gdyż nie posiadam PS3 lub Xboxa 360, na które to ów FF się ukazał.
Czym jest Dissidia: Final Fantasy? Bijatyką z elementami RPG, a może RPG z elementami bijatyki? Hm…
Gra została wydana pod koniec roku 2008 z okazji dwudziestoletniego jubileuszu serii. Warto dodać, że gra ukazała się tylko na konsolę PSP. Developerzy pokazali klasę tym tytułem, mieszcząc taką ilość danych na małym krążku UMD (Universal Media Disc), liczącym sobie 1.80 GB, jeśli nie troszkę mniej.
W grze znajdziemy „grywalne” postacie z dwunastu części serii Final Fantasy. Skoro tylu bohaterów, to i stosowna liczba wrogów. Na dobrą sprawę, początkowo mamy do dyspozycji dziesięciu wojowników, których scenariusze są powiązane z głównym wątkiem fabularnym. Kolejna dwójka, to tak zwane „smaczki”, mniej już związane z tym, co dzieje się w Dissidii.
To pierwsza bijatyka, w której odnalazłem tak dobrą fabułę, głosy postaci, klimatyczne przerywniki filmowe, wartkie walki i wspaniałą muzykę. Powiem może coś o samej fabule gry.
„Cosmos, bogini ładu i dobra, światłość i sprawiedliwość. Chaos, bóg mroku i zła, zniszczenia i po prostu chaosu. Wojna Chaosu i Cosmosu sprawiła, że świat zaczął tracić swą równowagę. Dziesięciu wojowników, walczących w światłości zostaje wysłanych przez boginię, by ocalić świat.”
Brzmi może niespecjalnie, ale dodając do tego prywatne przemyślenia danej postaci, jej własne odczucia i rozterki, gra staje się naprawdę ciekawa. Sam interface jest początkowo trochę skomplikowany, ale można go szybko opanować. Mapy, po których przyjdzie nam się poruszać, są naprawdę świetnie wykonane, a bohaterowie suną po nich niczym pionki na szachownicy. Każdy klik na D-padzie (czyt. strzałkach) przesuwa nas o dane pole w daną stronę. Same walki również posiadają interface w dwóch wersjach. Jeden dostępny od razu – to zwykły ‘action battle’, gdzie sterujemy postacią w pełni, robiącą, co chcemy. ‘Command battle’ to tryb dla RPG-owców, którzy wolą to, niż bijatyki. System polega na prostym menu, w którym wybieramy, co postać ma robić, jakiego ataku użyć. Dochodzą do tego przyciski R i L do robienia uników.
Jedyne, z czym miałem problemy grając w FF, to kupowanie elementów ze sklepów i dobieranie umiejętności. Poza tym gra jest w pełni „grywalna”. Jej zaletą jest różnorodność i bogactwo elementów, dzięki czemu poznawanie jej tajników naprawdę wciąga.Produkcja kierowana jest w dużym stopniu do fanów Final Fantasy, ale polecam ją każdemu.
UNBOUNT SAGA
Gra ta opowiada o człowieku, który jest postacią z komiksu i który ma za zadanie obić twarze wszystkim oprychom w mieście Metropolis. Pozycja jest dość specyficzna, bo należy do gatunku „beat’em up”, czyli idź i tłucz, co Ci się nawinie.
Z początku byłem nawet zachwycony tym tytułem, pomijając brak kroków i Stereo. Prosty, niespecjalnie przekombinowany „beat’em up”. Moje szczęście prysło wraz z dołączeniem się do gry drugiej postaci. Jeśli jestem sam wiem kogo biję i gdzie jestem. Kiedy pojawia się ktoś drugi, kto atakuje, robi się zamieszanie i niewiadomo, co się dzieje.
Możliwe, że wrócę do tego tytułu, gdy znajdę trochę czasu. Wspominam tu jednak o ty tytule, bo może znajdzie się ktoś, kto się zaweźmie, przeboleje wyżej wymienione wady i pokona przeciwnika.
IKKITOUSEN
I znowu przedstawiam japońską produkcję. Czy gra jest „grywalna”? Ujmując Stereo – tak, dość trudna, ale „grywalna”. Nie zagrywałem się w to wystarczająco długo, by napisać coś więcej, kilka razy padłem pod gradem ciosów na którejś planszy z rzędu i odłożyłem pozycję na półkę.
TEKKEN
Któż nie słyszał o tej grze? Seria stara jak świat, no, może przesadziłem, ale wyjadacze od razu wiedzą, o co chodzi. Bijatyka nieco w innym stylu niż wszelakie Street Fightery czy Mortal Kombaty. Ciosy są często bardziej naturalne i nie uświadczymy tam kul ognia czy skomplikowanych ataków nie z tej ziemi. Gra jest trudna, gdyż nie pomyślano o wprowadzeniu do systemu Stereo, zatem wdrożenie się wymaga sporo treningu.
Na konsolę PSP ukazały się dwie części, Dark Ressurection i Tekken 6. Poza tym Tekkeny można dostać na konsole PS2 i PSX.
SOUL CALIBUR: BROKEN DESTINY
Naprawdę trudna bijatyka z trudnym interfacem, mimo że wygląda jak reszta gier typu VS. Zaskakuje różnorodność postaci do wyboru, dźwięk Stereo (choć nieco niskiej jakości). Zachęcam jednak do wypróbowania tego tytułu. Może komuś uda się go opanować.
ROCKY BALBOA
Któż nie oglądał słynnego Rocky’ego? Ba! Nie ma chyba takiego. Włoski Ogier wraca na ekrany PSP, by odegrać swoją historię.
Zacznę od wykonania gry. Fabuła to przerywniki wyjęte wprost z filmów Rocky’ego, więc nic w niej specjalnego. Same walki dźwiękowo wykonane są ładnie, do tego speaker, który mówi, co dzieje się na ekranie, pomagając nam w trudnej sytuacji, gdy nie wiemy, o co chodzi. Wstawanie z desek to jedyny niedostępny element tej gry, gdyż należy utrzymać podnoszącego się pięściarza w równowadze, odpowiednio manewrując analogiem.
Ja grę ukończyłem i mogę śmiało polecić każdemu. Trochę treningu, a ciężko Was będzie położyć na łopatki.
LORD OF THE RINGS: TACTICS
Oto kolejna kultowa pozycja. Gra jest specyficznym połączeniem RPG i turowej bijatyki. Ja grałem w to tylko chwilkę, ale jak dostanę grę w swoje ręce na dłużej, nie odpuszczę. Wielu sądzi, że dla niewidomych jest naprawdę dostępna (znajomość głosów aktorów z filmu o Drużynie Pierścienia może również okazać się pomocna). Miły dla ucha dźwięk dla ucha, do wyboru dwie kampanie: dobrej strony, i oczywiście tej złej, z Sauronem na czele.
URBAN CHAOS
Gra opowiada historię pewnego człowieka, który zarabia na siebie bijąc innych. Została ona wydana na PS2, posiada kilka trybów rozgrywki, a główny ‘Story Mode’ składa się z około stu misji. Kilka przeszedłem osobiście, więc muszę przyznać, że jest „grywalnie”. Znam osoby, które ją ukończyły, więc jeśli macie PS2, nie czekajcie i zaopatrz się!
AUTOMATY I COMEBACK!
Maszyny te to, przede wszystkim, kosmiczny wydatek, na który nie może pozwolić sobie pierwszy lepszy gracz, stąd też zwykli śmiertelnicy rzadko je kupują. Jest tak dlatego, iż sprzęt ten jest tworzony z myślą o salonach, w których duże pieniądze zwracają się dość szybko. Polska, jeśli chodzi o Arcade, stoi na naprawdę kiepskim poziomie, i ciężko nawet spotkać automaty z kultowymi grami. Na szczęście sieć jest pełna emulacji tychże cudów. PC to PC, a automat to automat i nie można porównywać frajdy z grania na tych dwóch maszynach. Jednak jeśli nie dane jest nam grać na automatach, cóż, trzeba sobie radzić inaczej. Odsyłam więc zatem do poczytania o systemach CPS1 2, Neogeo.
Niestety, pobierając konkretne gry, czyli tak zwane ROM’y, należy zainteresować się w tym przypadku prawami autorskimi. Mimo, że Emulatory same w sobie są stuprocentowo legalne, z grami bywa różnie. Nie można o tym nie wspomnieć, gdyż właśnie tego typu gry są dla nas bardzo „grywalne”.
[fot. FIRR, Screener strony www.brandoncole.net, podpis: Strona o dostępności gier komputerowych dla osób niewidomych]
Jak sami możecie wywnioskować, świat niewidomych z perspektywy gracza nie jest zbyt skomplikowany i rozwinięty, dlatego razem szukajmy tego, co „grywalne” i doskonałe dla naszych uszu. Gry audio nie są i długo pewnie nie będą tym, czym byśmy chcieli, więc zostaje nam eksperymentować. Mam nadzieję, że w powyższym materiale zawarłem chociaż garść przydatnych informacji, które pomogą Wam w przyszłości odnaleźć wśród gier coś dla siebie i powiedzieć: “Tak, to jest TO!”.
Mam nadzieję, że mój punkt widzenia, będzie mobilizować innych do poszukiwań.
Osoby zainteresowane tematyką dostępności gier komputerowych dla osób niewidomych odsyłam także do strony http://www.brandoncole.net, na której znajdziecie gameplay’e i recenzje gier video wykonane przez osoby niewidome.
*Autor jest miłośnikiem gier komputerowych. Jego pasją jest testowanie różnych tradycyjnych produkcji zarówno na komputerach PC, jak i konsolach pod kątem ich grywalności i użyteczności dla niewidomych. Oprócz tego, wolny czas poświęca grze na perkusji.

Artykuł pochodzi ze strony www.tyfloswiat.pl

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top