Logo Tyfloświat

Nie będzie raczej odkrywczym stwierdzenie, że muzyka należy do dziedzin najbardziej dostępnych osobom niewidomym — bez przeszkód, na równi z widzącymi uczestniczą one w odbiorze tej sztuki, istnieje nawet przekonanie, że są na nią szczególnie wrażliwe. Gdyby w gronie osób z dysfunkcją wzroku zadać pytanie o największe pasje, prawdopodobnie wśród najczęstszych odpowiedzi przewijałaby się właśnie muzyka. Można by w tym miejscu snuć refleksje o stosunkowo licznym gronie cenionych w Polsce i na świecie niewidomych muzyków oraz przywołać stereotyp, zgodnie z którym niewidzenie zawsze łączy się ze szczególnym potencjałem we wspominanej sferze. Ów stereotyp, choć oczywiście nacechowany przesadą, nie jest pozbawiony ziarna prawdy — badania dowodzą, że wielu niewidomych dysponuje ponadprzeciętnymi predyspozycjami słuchowymi, a w grupie tej znacznie częściej, niż w całej populacji występuje słuch absolutny (umiejętność określania wysokości dźwięków bez punktu odniesienia). Te wyjątkowe uzdolnienia, w połączeniu z często przejawianymi przez niewidome dzieci zainteresowaniami światem dźwięków, są często dostrzegane przez ich rodziców i nauczycieli, którzy kierują podopiecznych w stronę nauki gry na instrumencie lub śpiewu.

Skoro więc muzyka to obszar w pełni dostępny dla tych, którzy nie widzą, czy dostępna jest także ścieżka edukacji na tym polu? Bez wątpienia odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak, co potwierdza wiele przykładów osób z dysfunkcją wzroku, mogących pochwalić się profesjonalnym muzycznym wykształceniem, wykorzystujących je z powodzeniem na gruncie zawodowym i mających na koncie liczne artystyczne sukcesy. Czy nauka muzyki „po niewidomemu” przebiega zatem tak samo, jak w przypadku widzących adeptów tej sztuki? Czy w jej trakcie można napotkać jakieś bariery, a jeśli tak, jakie metody okażą się pomocne w ich pokonaniu? Co do barier, mniejsze lub większe zaistnieją praktycznie zawsze, zaś co do metod — da się zauważyć, że wiele rozwiązań pedagogom pracującym z uczniami niewidomymi podpowiada intuicja. Z pewnością nie zaszkodzi jednak uporządkowanie pewnych zagadnień, by nauczyciele, którzy staną przed wyzwaniem kształcenia osoby pozbawionej, podobno, najważniejszego ze zmysłów, mieli dostęp do zasobu wiedzy, z którego będą mogli czerpać.

Spostrzeżenia, jakimi chciałabym podzielić się z Czytelnikami, zbierałam dwutorowo. Po pierwsze zapoznałam się z dostępną literaturą, niestety w znacznej większości anglojęzyczną. Po drugie poznałam indywidualne perspektywy dwudziestu czterech gruntownie wykształconych muzycznie niewidomych, którzy w wywiadach opowiedzieli mi o swoich doświadczeniach. Często, gdy mówi się o edukacji muzycznej osób z dysfunkcją wzroku, przywołuje się konkretną historię i wskazuje stosowane przez kogoś rozwiązania jako najsłuszniejsze do wykorzystania przez innych. Z tego względu uznałam za zasadne sformułowanie bardziej ogólnych wniosków. Zanim się nimi podzielę, konieczne będzie jednak wskazanie elementu, który w największym stopniu odróżnia naukę muzyki przez osoby widzące i niewidome.

Nuty bez pięciolinii

Nuty, które czytają niewidomi, to nie, jak głosi popularne przekonanie, wypukła wersja zapisu znanego muzykom na całym świecie, lecz specjalna forma notacji opracowana przez człowieka, którego żadnemu niewidomemu chyba przedstawiać nie trzeba — Louise’a Braille’a. Forma ta ma wiele wspólnego ze stworzonym przez niego dotykowym alfabetem — bazuje na tym samym zestawie sześciu wypukłych punktów. Przy nutach nie zobaczymy więc „laseczek” czy „chorągiewek”, lecz każdej z nich, a także wszelkim innym muzycznym oznaczeniom, przyporządkowana została kombinacja punktów w obrębie sześciopunktu. Ucząc się nut niewidomy nie poznaje więc nowych symboli. Wie, jak pisze się litery i inne znaki, musi zatem zapamiętać nowe znaczenia symboli już znanych. Nie znajdziemy tu też pięciolinii — nuty umieszczane są obok siebie niczym litery w tradycyjnym tekście.

Wspomniane różnice pociągają za sobą szereg kolejnych. Inaczej, niż w notacji tradycyjnej wyglądają kwestie tzw. grupowania rytmicznego czy notowania współbrzmień (z uwagi na brak możliwości zapisania nut w pionie). Inna jest też postać zapisu zarówno muzyki instrumentalnej, jak i wokalno-instrumentalnej (nie da się np. podpisać tekstu pod dźwiękami melodii i musi on być zamieszczany osobno). Czytelnikom chcącym dowiedzieć się więcej o tym, jak pisać nuty bez pięciolinii, serdecznie polecam obszerną, dostępną w brajlu i czarnodruku publikację „Ujednolicona międzynarodowa brajlowska notacja muzyczna”, zawierającą pełen zestaw obowiązujących oznaczeń.

Niemniej istotna od samego zapisu jest kwestia jego percepcji i wykorzystywania w praktyce. Mówiąc wprost, niewidomy nie jest w stanie „rzucić na coś okiem”. Osoba widząca, mając przed sobą dowolny materiał (tekstowy lub nutowy) może ogarnąć wzrokiem jego zawartość. Przy czytaniu nut to bardzo przydatne, można bowiem szybko zorientować się m.in., w jakim kierunku przebiega melodia. Niestety palce osoby czytającej brajlem w danym momencie rozpoznają bardzo niewielki fragment przestrzeni. Z tego powodu czytanie musi odbywać się znak po znaku, przez co zawsze będzie przebiegało wolniej niż w przypadku osób widzących.

Użytkownik tradycyjnej notacji muzycznej ma przewagę nad muzykiem z dysfunkcją wzroku w jeszcze jednym wymiarze. Jeśli zyskał już wystarczającą biegłość, może postawić przed sobą nuty opracowywanego utworu i podjąć próbę jego wykonania, nawet bez wcześniejszego przygotowania. Tymczasem osoba niewidoma czyta przecież z użyciem dłoni, a na instrumentach gra się z reguły oburącz, jak ma więc sprostać podobnemu wyzwaniu? Aby zagrać lub zaśpiewać jakąś kompozycję i tak musi ją najpierw zapamiętać, i to właśnie na etapie opanowywania repertuaru znajdują zastosowanie nuty. Jeśli jest np. pianistą, odczytuje na początek partię jednej, dajmy na to, prawej ręki. Ręka lewa analizuje zapisane nuty, a prawa odtwarza je na klawiaturze. Analogiczny proces powtarza się w przypadku partii drugiej ręki, dzięki czemu, fragment po fragmencie, można obie partie zapamiętać i połączyć w całość. Z kolei niewidomy skrzypek lub flecista w ogóle nie jest w stanie równocześnie grać i czytać — sięga więc po instrument dopiero, gdy zapozna się z nutami.

Jeszcze jedna kwestia, na jaką należy zwrócić uwagę w kontekście materiałów nutowych w brajlu, dotyczy ich dostępności. Muzycy widzący są przyzwyczajeni do tego, że potrzebne nuty mogą, najczęściej niemal natychmiast, uzyskać w specjalizujących się w dziedzinie muzyki bibliotekach bądź znaleźć je w Internecie. Niewidomi muszą w tej sferze polegać na bibliotekach specjalistycznych, które wśród licznych książek o różnej tematyce, przygotowanych w formach dostępnych dla tej grupy czytelników, posiadają także publikacje nutowe. W kontekście naszego kraju należy tu przywołać Dział Zbiorów dla Niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego, ale nuty do Polski bez problemu wysyłają też biblioteki zagraniczne, np. z Lipska. Muzyk niewidomy, chcący zaopatrywać się w nuty opracowywanych kompozycji nieraz zetknie się z sytuacją, w której okaże się, że owe nuty w ogóle nie są dostępne. Może wówczas zwrócić się do Towarzystwa Muzycznego im. Edwina Kowalika, które za opłatą dokona potrzebnych transkrypcji, warto też zajrzeć do znajdującego się na stronie internetowej Towarzystwa katalogu nut już przetranskrybowanych.

Zarówno w przypadku wypożyczania, jak i, przede wszystkim, zlecania wydruku na zamówienie, należy mieć na uwadze niezbędny do tego czas. Z powyższych powodów warto w tym miejscu skierować do kształcących się muzycznie niewidomych i ich nauczycieli dwie wskazówki: po pierwsze, by planując, jakie nuty będą potrzebne, sprawdzali możliwość ich pozyskania ze wszystkich dostępnych źródeł, a po drugie — by robili to z dość sporym wyprzedzeniem.

zapis brajlowski na tle ozdobnie ukazanej pięciolinii z kluczem wiolinowym i kilkoma nutkami
Omówione tu zagadnienia często przewijają się w argumentacji krytyków brajlowskiej notacji muzycznej, których, co tu kryć, nie brakuje. Warto jednak zwrócić uwagę na pewną zależność: Zazwyczaj sceptyczne opinie wygłaszają ci, którzy nie mieli okazji do wyćwiczenia umiejętności wykorzystywania nut w praktyce — na skutek świadomej decyzji pedagogów lub dlatego, że ich nauczyciele nie od razu dowiedzieli się o istnieniu zapisu przeznaczonego dla niewidomych. Jest raczej oczywiste, że jeśli ktoś przywykł do rozwiązań stosowanych przez lata, trudno mu zmienić przyzwyczajenia. Nuty brajlowskie mają jednak także sporo zagorzałych zwolenników, którzy z powodzeniem przy ich pomocy opanowują repertuar o wysokim stopniu złożoności.

W przypadku kształcących się muzycznie osób widzących nie kwestionuje się konieczności poznania zapisu nutowego, nie ma więc powodu, by pod tym kątem traktować ulgowo osoby niewidome, choć dyskutowana może być kwestia efektywności stosowania notacji w konkretnych działaniach, o czym będzie jeszcze mowa. Co oczywiste, znaczna część pracującej w szkołach muzycznych kadry nie będzie w stanie samodzielnie wesprzeć niewidomych uczniów w tym obszarze. Warto więc, np. za pośrednictwem wspomnianego Towarzystwa Muzycznego im. Edwina Kowalika, nawiązać kontakt z kimś, kto podzieli się swoją wiedzą (nic nie stoi na przeszkodzie, a wręcz może stać się korzystne, jeśli będzie to osoba z dysfunkcją wzroku). Zapamiętanie oznaczeń i obowiązujących zasad to rzecz jasna nie wszystko — nauczyciele powinni zadbać, by ich uczniowie regularnie trenowali korzystanie z nut w zakresie czytania i pisania. Mogę jednak uspokoić zaniepokojonych pedagogów: Nie jest konieczne, by sami przy tej okazji zdobyli umiejętność posługiwania się nowym dla siebie zapisem, choć niewątpliwie byłaby to umiejętność przydatna i cenna. Dobrze jednak, by uświadomili sobie podstawowe różnice między nim a świetnie im znaną notacją tradycyjną, a także wiedzieli, czym cechuje się jego percepcja. W wielu sytuacjach pozwoli to lepiej zrozumieć ucznia, a niekiedy dostosować oczekiwania do jego możliwości.

Kończąc wątek zapisu nutowego warto dodać jeszcze jedno: Muzycy niewidomi powinni orientować się w podstawowych prawidłach, rządzących systemem nut czarnodrukowych. Wiedza, jak określa się wysokość dźwięków zanotowanych na pięciolinii czy na jakich zasadach funkcjonują klucze może okazać się pomocna w komunikacji z muzykami widzącymi.

Może bez nut, a więc jak?

Wśród osób nastawionych negatywnie wobec notacji brajlowskiej panuje przekonanie, że w przypadku niewidomych lepiej sprawdzają się metody słuchowe. Skupmy się na razie na wykorzystywaniu ich w nauce nowego repertuaru. Wystarczy jedynie dysponować urządzeniem do nagrywania, co w dzisiejszych czasach nie stanowi problemu. Gdy nauczyciel wybierze utwór, nad którym ma pracować uczeń, dokonuje dla niego specjalnego nagrania. Może ono wyglądać różnie, w zależności od instrumentu, samej kompozycji i indywidualnych preferencji. Z reguły całość, grana w tempie wolniejszym od docelowego, dzielona jest na krótsze fragmenty, a w przypadku instrumentów klawiszowych partię każdej ręki rejestruje się osobno. Nagranie dopełniają informacje o zawartych w nutach oznaczeniach, dotyczących np. dynamiki, artykulacji czy palcowania. Dodatkową pomocą mogą okazać się liczne, dostępne obecnie w wielu różnych źródłach nagrania profesjonalne, a także pliki MIDI. Osoba z dysfunkcją wzroku zaopatrzona w takie „pomoce naukowe”, a do tego dysponująca częstym wśród niewidomych, wyjątkowo rozwiniętym słuchem muzycznym, jest w stanie w szybki i łatwy dla siebie sposób przyswoić nuty przygotowywanej kompozycji. Wydawałoby się więc, że to rozwiązanie idealne, ale czy na pewno?

Należy mieć świadomość jego istotnych mankamentów, które z kolei przemawiają na korzyść notacji brajlowskiej. Ogranicza ono bowiem osobę niewidomą w kilku istotnych aspektach. Pierwszy stanowi możliwość pracy samodzielnej — muzyk niewidomy nie może przystąpić do działania bez wsparcia kogoś widzącego, drugi — dostęp do wszystkich zapisanych przez kompozytora informacji, którego nie zapewni żadne nagranie i daje go tylko zapis nutowy. Trzecia kwestia odnosi się zaś do tworzenia własnych, twórczych interpretacji dzieła muzycznego. Bazując na jakimkolwiek nagraniu, chcąc nie chcąc, podświadomie przejmuje się elementy typowe dla czyjejś gry czy śpiewu, a chyba nie trzeba wyjaśniać, dlaczego nie jest to zjawisko pożądane.

Które rozwiązanie wybrać?

Na tak postawione pytanie odpowiem co prawda utartym, lecz celnym w tym kontekście sformułowaniem: Jedno nie wyklucza drugiego. Wydaje mi się bowiem, że w dyskusji nad rozpatrywanym problemem często brakuje złotego środka. Nie trzeba przecież wybierać jednej metody, a obie mogą się doskonale uzupełniać.

Osoba z dysfunkcją wzroku powinna mieć możliwość, najlepiej w początkowej fazie muzycznego kształcenia, samodzielnego sprawdzenia obu omówionych strategii (oczywiście nie wystarczą tu pojedyncze próby). W oparciu o tak zdobyte doświadczenia będzie mogła wybrać tę, która okaże się bliższa jej preferencjom, a może w obu dostrzeże korzyści i będzie po nie sięgać zamiennie, zależnie od sytuacji. To dużo lepsze podejście niż opieranie się wyłącznie na sugestiach innych osób niewidomych, wynikających z ich indywidualnych upodobań. Jak w każdej dziedzinie życia, tak i tu warto samemu wyrobić sobie opinię.

osoba przy fortepianie, jedną ręką grająca, a drugą czytająca brajlowskie nuty

W kontekście znajdującej się na ogół w centrum edukacji muzycznej nauki gry na instrumencie racjonalna wydaje się rekomendacja, aby przygotowywany repertuar opanowywać częściowo w oparciu o zapis nutowy, a częściowo ze słuchu. Jak już wspomniałam, czytanie nut brajlowskich bywa procesem czasochłonnym. Rzecz w tym, że w pracy nad muzycznym materiałem to właśnie czas ma istotne znaczenie. Każdy, kto uczęszczał do szkoły muzycznej wie, że w ramach poszczególnych semestrów trzeba realizować wymagany program — na końcowych egzaminach prezentuje się zestaw utworów, spełniających określone kryteria. Ich zapamiętanie to dopiero początek, po którym można przystąpić do cyzelowania licznych szczegółów technicznych i interpretacyjnych. Aby móc skoncentrować się na tym aspekcie jak najszybciej, warto w przypadku niektórych kompozycji wdrożyć naukę z nagrań, a pozostałe przyswajać tak, jak robią to osoby widzące, a więc zachowując regularny kontakt z muzyczną notacją.

A jak jest z nauką teorii muzyki? Na ile mają w niej zastosowanie nuty, a może zasadne jest wdrożenie innego toku postępowania? Z uwagi na specyfikę poszczególnych przedmiotów teoretycznych, każdemu z nich przyjrzymy się osobno, skupiając się na tych, które zostały ujęte w programach nauczania szkół muzycznych I i II stopnia.

Dyktanda i solfeże, czyli kształcenie słuchu

Zajęcia te, stanowiące niezbędny składnik wszystkich etapów muzycznej edukacji, wypełniają przede wszystkim ćwiczenia słuchowe, wśród których przeważają różnego typu dyktanda. Większość moich rozmówców postępowała tu według dość oczywistego schematu: Tak, jak pozostali uczniowie, notowali oni rezultaty swojej pracy, przy czym używali do tego maszyny lub notatnika brajlowskiego. Aby nauczyciel mógł sprawdzić efekt końcowy, odczytywali go na głos. Istotne jest, aby w odczytaniu nie pomijać żadnych elementów muzycznej struktury. Zdarza się bowiem, że, w celu zaoszczędzenia czasu, niewidomy proszony jest jedynie o omówienie wysokości dźwięków, bez uwzględnienia rytmu, co wynika z założenia, że w danym ćwiczeniu nie nastręcza on trudności. Warto jednak upewnić się, czy owe trudności na pewno nie zaistniały. Gorszym rozwiązaniem wydaje się dość często praktykowane odtwarzanie przez niewidomego ucznia ćwiczeń na instrumencie. Wykonanie na fortepianie usłyszanego fragmentu to nie do końca to samo, co zapisanie go w nutach i może mieć sens tylko, jeżeli zostanie dopełnione komentarzem, dotyczącym wartości rytmicznych dźwięków. W przypadku niewidomych kształcących się obecnie istnieje możliwość, by nauczyciele nieznający brajlowskiej notacji sami oceniali poprawność ich prac. Niezbędnym narzędziem jest tu komputer, wyposażony w któryś z dostępnych dla użytkowników z dysfunkcją wzroku edytorów nutowych (tego rodzaju rozwiązaniom przyjrzę się bliżej w drugiej części mojego tekstu).

Inną aktywnością, na którą kładzie się nacisk na wspominanych zajęciach, jest czytanie nut głosem. Niewidomi mogą z powodzeniem realizować ćwiczenia z tego zakresu, trzeba jedynie zadbać, by mieli dostęp do niezbędnych materiałów. Warto sprawdzić, czy wybrany przez nauczyciela zbiór ćwiczeń (solfeż) został wydany w brajlu. Jeśli nie, można oczywiście zlecić jego transkrypcję lub dyktować uczniowi potrzebne przykłady, np. przed lekcją. Niestety nie wszyscy pedagodzy są świadomi takich możliwości i to właśnie prawdopodobnie stąd biorą się pomysły, by te zadania, które są przez pozostałych uczniów śpiewane z nut, były przez niewidomych opanowywane słuchowo w oparciu o nagrania. Taka metoda, której stosowanie zadeklarowało kilku uczestników moich badań, na pewno może stanowić element treningu pewnych muzycznych kompetencji, lecz zdecydowanie nie należy do nich czytanie nut głosem, nie ma z nim bowiem nic wspólnego.

Omawiany obszar to jeden z tych, w których mogą dawać o sobie znać różnice w percepcji zapisu czarnodrukowego i brajlowskiego. Osobie niewidomej często trudniej uzyskać takie tempo czytania, jakie osiągają jej widzący koledzy, szczególnie w przypadku realizacji ćwiczeń a vista (bez przygotowania). O ile nie powinno to mieć znaczenia na początkowym etapie edukacji i należy oczekiwać, że niewidomy wypracuje biegłość porównywalną do innych uczniów, o tyle wraz ze wzrostem złożoności odczytywanych struktur nauczyciele powinni podchodzić do tej kwestii z pewną wyrozumiałością.

Piękno współbrzmień, czyli harmonia

Charakter brajlowskiego zapisu nutowego w jeszcze większym stopniu wpływa na wprowadzaną w szkołach II stopnia naukę harmonii, której istotą jest zdobywanie umiejętności budowania i łączenia współbrzmień oraz wzbogacania nimi materiału muzycznego (np. podanej melodii). Cała sztuka polega na tym, by w działaniach tych przestrzegać zestawu różnego typu reguł i unikać zakazanych zjawisk, takich, jak równoległe kwinty czy krzyżowanie głosów. Do osiągnięcia tego celu przydatna jest możliwość całościowego spojrzenia na tworzoną konstrukcję harmoniczną, której, jak mogą domyślić się uważni czytelnicy, osoby niewidome niestety nie mają. Poza tym wykonanie zadania to przecież nie wszystko — trzeba jeszcze zweryfikować jego poprawność z nauczycielem, co w przypadku uczniów widzących najczęściej odbywa się poprzez sprawdzenie zeszytu lub pracę przy tablicy. Znów nasuwa się więc oczywiste rozwiązanie — odczytywanie na głos kolejnych dźwięków następujących po sobie akordów. To nie miejsce, by zagłębiać się w meandry brajlowskiej notacji, ograniczę się więc do stwierdzenia, że dokonanie prezentacji zharmonizowanej z jej użyciem struktury może nastręczać trudności. Dzieje się tak mimo faktu, że w brajlu wielogłos można zapisać na kilka sposobów. Z deklaracji moich rozmówców wynika, że niewidomi adepci harmonii próbują sięgać po różne dostępne metody. Jedni notują każdy głos oddzielnie, inni używają specyficznych dla brajlowskiego zapisu oznaczeń interwałów (odległości między dźwiękami). Jako że żadna z tych strategii w omawianym kontekście nie jest w pełni satysfakcjonująca są i tacy, którzy tworzą coś w rodzaju roboczego systemu, w którym zapisują akordy w sposób niezgodny z zasadami notacji, polegający na umieszczaniu obok siebie dźwięków wchodzących w skład kolejnych współbrzmień. W sprostaniu opisywanym problemom raczej nieszczególnie pomocne okażą się komputerowe programy dostępne dla niewidomych muzyków, choć jest to kwestia warta dyskusji i dalszej analizy.

A może da się podejść do harmonii inaczej? Nikt, kto miał okazję zgłębiać tajniki tej dziedziny z pewnością nie zaprzeczy, że myślenie harmoniczne najlepiej rozwija się pracując przy instrumencie. To, co dla widzących najczęściej stanowi uzupełnienie nauki, w przypadku niewidomych z powodzeniem można uczynić dominującą strategią, co potwierdzają wspomnienia ponad połowy uczestników moich badań, którzy harmoniczne ćwiczenia przede wszystkim wykonywali na fortepianie. Wśród zwolenników tego rozwiązania nie brakuje biegłych użytkowników notacji, przekonanych o jej walorach w innych muzycznych aktywnościach. Sama treść zadań może być niewidomemu podawana na bieżąco lub przez niego zapamiętywana.

W przeanalizowanych przeze mnie wypowiedziach powtarzała się też kwestia roli stałego kontaktu z nauczycielem podczas lekcji. Przyswajanie zasad harmonii odbywa się nie tylko w oparciu o własną praktykę, ale także obserwację tego, co pedagog i inni uczniowie prezentują na tablicy. Ważne, by treści, których osoba z dysfunkcją wzroku nie może zobaczyć, były jej regularnie przekazywane (np. poprzez zagranie zrealizowanego na tablicy ćwiczenia na fortepianie), dzięki czemu nabierze ona wprawy w wychwytywaniu własnych błędów.

Ograniczenie roli notacji nie oznacza, że jest ona całkowicie nieprzydatna. Można z jej pomocą notować melodię harmonizowanego sopranu czy bas cyfrowany (w „Ujednoliconej Międzynarodowej Brajlowskiej Notacji Muzycznej” znajduje się rozdział poświęcony temu ostatniemu zjawisku, dzięki któremu można dowiedzieć się, jaką postać cyfrowanie przyjmuje w zapisie brajlowskim). Dotychczas żaden podręcznik do omawianego przedmiotu nie doczekał się kompletnego wydania pismem punktowym. Towarzystwo Muzyczne im. Edwina Kowalika dokonało adaptacji wybranych ćwiczeń z wykorzystywanego w wielu polskich szkołach muzycznych zbioru zadań autorstwa Kazimierza Sikorskiego. Zbiór ten stanowi dopełnienie równie popularnej publikacji pt. „Harmonia”, którą w wersji elektronicznej można znaleźć w Internecie, niewidomi mają więc możliwość zapoznania się chociaż z jej częścią teoretyczną. Już niedługo ukaże się podręcznik, pisany specjalnie z myślą o osobach z dysfunkcją wzroku, a jednym z jego najbardziej wartościowych elementów będzie propozycja zapisu złożonych oznaczeń funkcyjnych, które dotychczas były notowane przez niewidomych w oparciu o intuicyjne, robocze rozwiązania.

O tym, jak z perspektywy osób niewidomych wygląda poznawanie innych obszarów teorii muzyki, przede wszystkim analizy dzieła muzycznego, na jakie jeszcze aspekty należy zwrócić uwagę w kontekście ich kształcenia muzycznego oraz na ile pomocne w przejściu przez ścieżkę muzycznej edukacji mogą okazać się nowoczesne technologie, opowiem w drugiej części mojego artykułu, na którą już teraz serdecznie zapraszam.

Milena Wiśniewska

 

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top