Jednym z najbardziej nieprzyjemnych wspomnień z czasów, kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, są powtarzane jak mantra namowy mojej babci, żebym została masażystką. To przecież idealny zawód dla osoby niewidomej: gwarantujący dobrze płatną pracę, a przy okazji przynoszący korzyści rodzinie, która mogłaby mieć darmową rehabilitację bez wychodzenia z domu. Jestem jednak zupełnie pozbawiona zdolności manualnych i do masażu nigdy mnie nie ciągnęło. Uwagi babci, początkowo budzące uśmiech, zaczynały być coraz bardziej irytujące. „Nagabywanie” skończyło się, kiedy do naszej rodziny wszedł masażysta. Szczęśliwie nastąpiło to, gdy byłam w VIII klasie, dzięki czemu zyskałam pełną swobodę przy wyborze szkoły średniej.
Babcia, choć momentami zbyt natrętna w swoich namowach, chciała dla mnie jak najlepiej. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia zawód masażysty był jednym z najczęściej wykonywanych przez osoby z dysfunkcją wzroku, gwarantował dobrą pracę za całkiem niezłe wynagrodzenie i cieszył się dużym prestiżem i poszanowaniem społeczeństwa.
Z biegiem lat sytuacja uległa zmianie. Przychodnie i szpitale w ramach oszczędności zaczęły coraz chętniej zamiast masażystów zatrudniać fizjoterapeutów, którzy, oprócz zwykłego masażu, wykonywaliby bardziej skomplikowane zabiegi, w tym te z udziałem różnych sprzętów. Od osób tych oczekiwano (i nadal się oczekuje) ukończenia studiów wyższych z zakresu fizjoterapii, na które nie zawsze decydują się i są przyjmowani całkiem niewidomi, ponieważ część maszyn do zabiegów fizjoterapeutycznych wymaga obsługi przy użyciu wzroku. Posiadanie wyłącznie dyplomu technika-masażysty przestało być atrakcyjne na rynku pracy.
Poniższy tekst jest próbą odpowiedzi na pytanie, jak w zmienionej rzeczywistości radzą sobie masażyści z dysfunkcją wzroku, gdzie się kształcą, ilu z nich udaje się ukończyć kierunkowe studia wyższe i czy gwarantuje im to zatrudnienie. Jednym słowem: czy, mimo utraty nieformalnego monopolu, ludziom niewidomym i słabowidzącym nadal opłaca się zostawać masażystami bądź fizjoterapeutami?
Rys historyczny
Pierwsze informacje na temat leczniczych właściwości masażu pojawiają się już w źródłach starożytnych. Jednak formalnie jako dyscyplina zaczął funkcjonować dopiero w wieku XIX. Naukowe pojęcie masażu leczniczego wprowadził Polak, prof. Izydor Zabłudowski, który właśnie w XIX stuleciu zaczął organizować pierwsze kursy z tej dziedziny w naszym kraju. Ich absolwentami były również osoby niewidome, ale szkolenia te nie odbywały się systematycznie i nie były objęte żadnymi formalnymi regulacjami.
Pierwsze szkoły masażu z prawdziwego zdarzenia zaczęto tworzyć w Polsce w wieku XX. 1 listopada 1953 r. w Krakowie powstał Ośrodek Szkolenia Zawodowego – najstarsza placówka kształcąca masażystów z dysfunkcją wzroku. Założono ją z myślą przygotowania do wykonywania zawodu ludzi, którzy stracili wzrok podczas II wojny światowej. W latach 1953-1966 odbyło się trzynaście dziesięciomiesięcznych kursów, Od 1967 do 1983 r. prowadzono kursy dwuletnie, a od r. 1974 również jednoroczny kurs dla osób posiadających wykształcenie średnie bądź wyższe. W tym czasie szkoła funkcjonowała pod nazwą Ośrodek Szkolenia Zawodowego Niewidomych, następnie – Zakład Rehabilitacji Zawodowej Niewidomych. W 1980 r. przekształcono ją w Medyczne Studium Zawodowe dla Niewidomych, Wydział Masażu Leczniczego. Odtąd szkolenia odbywają się wyłącznie w cyklu dwuletnim, a ich absolwenci uzyskują tytuł technika masażysty. Na przełomie XX i XXI wieku placówka mieszcząca się przy ul. Królewskiej w Krakowie przeszła różne przemiany i kilkakrotną zmianę nazwy, ale z powodzeniem działa nadal, od 1 września 2019 jako Małopolska Policealna Szkoła Masażu nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi. Zgodnie z ostatnim członem nazwy, kształcą się w niej również osoby niemające problemów ze wzrokiem. Szkoła cały czas cieszy się ogromnym prestiżem, ponieważ przez lata wykształciła liczne grono masażystów bardzo dobrze wykonujących swój zawód.
W podobnym czasie, co krakowska szkoła masażu, jak potocznie nazywa się placówkę przy Królewskiej, powstały inne tego typu przy Ośrodkach dla Niewidomych w Lublinie, Łodzi, Wrocławiu i Laskach. Wszystkie one w różnych formach istnieją do dziś, o czym będzie jeszcze mowa.
W czasach PRLu i latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia znaczący wpływ na kształcenie i pracę masażystów z dysfunkcją wzroku miał Polski Związek Niewidomych. Wynikało to z dążenia do zapewnienia swoim członkom jak najlepszych warunków życia, a także ze wszechobecnych w tamtych czasach tendencji centralizacyjnych. Przy Zarządzie Głównym PZN powstała Sekcja Niewidomych Masażystów (obecnie Niewidomych Masażystów i Fizjoterapeutów) mająca czuwać nad dokształcaniem i rozwojem tej grupy zawodowej oraz ułatwiać rozwiązywanie jej ewentualnych problemów. Istnieje ona w dalszym ciągu, organizując kursy, m.in. z zakresu terapii manualnej, akupresury, relaksacji poizometrycznej czy neuromobilizacji. Jednak z powodu coraz większej konkurencji na ogólnodostępnym rynku szkoleniowym oraz coraz mniejszej roli PZN, jej aktywność i zasięg oddziaływania nie są już tak silne, jak kiedyś.
Polski Związek Niewidomych wydawał również przez wiele lat branżowe czasopismo „Niewidomy Masażysta”, które, podobnie jak kilka innych wydawnictw PZN, upadło z powodu braku dotacji.
W 1989 r. w Bydgoszczy powstało Medyczne Studium Masażu. Zostało założone w ramach działalności bydgoskiego Ośrodka Rehabilitacji i Szkolenia Niewidomych (obecnie „Homer”), od 1990 r. podległego Zarządowi Głównemu Polskiego Związku Niewidomych. Szkoliło masażystów w systemie zaocznym, na weekendowych bądź kilkudniowych zjazdach, które odbywały się średnio co dwa tygodnie. Całość kursu trwała pięć semestrów. Wykształciło bardzo dużą grupę dobrych masażystów i cieszyło się ogromnym uznaniem, chociaż nie brakowało też głosów krytycznych wobec niego. Dało się wyczuć swego rodzaju konkurencję między bydgoskim studium a szkołą krakowską. Kiedyś od jednego z jej absolwentów usłyszałam, że nie można być dobrym masażystą po szkole zaocznej. Nie mogę zgodzić się z tą opinią, ponieważ znam osoby, które po ukończeniu kursu w Bydgoszczy ciągle doskonalą swoje umiejętności i są świetnymi fachowcami, chwalonymi przez pacjentów. Bydgoskie studium przestało istnieć, głównie z przyczyn finansowych.
Kształcenie masażystów z dysfunkcją wzroku dzisiaj
Obecnie kształceniem niewidomych i słabowidzących masażystów zajmują się przede wszystkim ośrodki szkolno-wychowawcze przeznaczone dla ludzi z problemami wzrokowymi. Nauka zawodu masażysty odbywa się w nich w dwóch formach: szkoły średniej, czyli pięcioletniego technikum masażu lub/i studium policealnego, zazwyczaj dwuletniego.
Dolnośląski Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy nr 13 dla Uczniów Niewidomych i Słabowidzących oraz z Innymi Niepełnosprawnościami im. Marii Grzegorzewskiej we Wrocławiu realizuje oba warianty: w Technikum Masażu nr 17 wiedzę zdobywają absolwenci szkoły podstawowej, natomiast Policealna Szkoła masażu nr 18 przyjmuje osoby niewidome i słabowidzące, które ukończyły szkołę średnią. Planowane jest przyjmowanie także absolwentów szkoły branżowej II stopnia. Uczniowie Szkoły Policealnej również uzyskują dyplom technika masażysty, mają też możliwość zdawania matury bądź jej poprawiania. Jeżeli Ośrodkowi uda się pozyskać fundusze, zarówno dla uczniów Technikum, jak i Szkoły Policealnej organizuje dodatkowe, bezpłatne kursy tematyczne. Ostatnie dotyczyły masażu bambusami, bańką chińską i kosmetycznego twarzy.
W roku szkolnym 1991/1992 przy Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 6 im. mjr. Hieronima Baranowskiego w Łodzi powstało liceum zawodowe o profilu masaż leczniczy. W r. 1993 zostało przekształcone w Technikum Masażu Leczniczego, które wraz z Technikum Prac Biurowych tworzy Technikum nr 23 dla Młodzieży Słabowidzącej i Niewidomej. Łódzka szkoła masażu uchodzi za stojącą na bardzo wysokim poziomie. Według danych zebranych przez Ośrodek 99 procent jej absolwentów znajduje pracę w zawodzie, a wielu z nich kontynuuje naukę na studiach wyższych, przede wszystkim na uczelniach medycznych i kierunkach związanych z rehabilitacją i fizjoterapią. Za swoją ofertę placówka była kilkakrotnie nagradzana podczas Łódzkich Targów Edukacyjnych.
W Lublinie działa Medyczne Studium Zawodowe im. Prof. Stanisława Liebharta. Kształci w wielu kierunkach, prowadząc też dwuletnie Studium Masażu. Przyjmowani są do niego absolwenci szkół średnich, nie tylko z dysfunkcją wzroku. Rekrutacja jest prowadzona w oparciu o punktację za oceny ze świadectw końcowych z biologii, fizyki i, co ciekawe, wiedzy o społeczeństwie oraz rozmowy kwalifikacyjnej dotyczącej wyboru zawodu. W razie konieczności wprowadzenia dodatkowych kryteriów odbywa się egzamin z biologii, z elementami nauki o człowieku. Kształcenie ma dwie formy: dzienną (pięć dni w tygodniu) oraz stacjonarną. Nazwa ta może być myląca, w praktyce oznacza zajęcia prowadzone w trybie wieczorowym, trzy razy w tygodniu, w godzinach popołudniowych. Absolwenci otrzymują świadectwa ukończenia szkoły policealnej, a po zdaniu egzaminu – dyplomy zawodowe technika masażysty.
Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej w Laskach od wielu lat prowadzi Technikum Masażu. Obecnie jest ono pięcioletnie i przyjmowani są do niego nie tylko absolwenci szkół podstawowych, ale także branżowych, czyli dawnych zawodowych. Kończy się teoretycznym i praktycznym egzaminem zawodowym oraz egzaminem dojrzałości dla tych, którzy chcą go zdawać. Przez pewien czas w Laskach działało też dwuletnie, Policealne Studium Masażu. W ostatnich latach nie funkcjonuje z powodu braku chętnych. Fakt ten nieco dziwi, ponieważ osoby, które ukończyły studium, wyrażały duże zadowolenie z poziomu merytorycznego prowadzonych zajęć i możliwości przyspieszenia bądź spowolnienia toku nauki w razie potrzeby. Prawdopodobnie jednak niektórych zniechęca fakt, że zajęcia odbywają się w systemie dziennym, co dla osób dorosłych, często już pracujących, może być sporą niedogodnością.
Najmłodszą placówką kształcącą masażystów z dysfunkcją wzroku jest chorzowski Ośrodek dla Młodzieży Niewidomej i Słabowidzącej. W jego ramach funkcjonuje Technikum Masażu i Fizykoterapii. Natomiast 1 września 2009 powstała Szkoła Policealna Fizjoterapii prowadzona przez Polskie Towarzystwo Limfologiczne. Kształci nie tylko niewidomych i słabowidzących, m.in. w zawodzie technik masażysta. Jest to placówka niepubliczna posiadająca uprawnienia szkoły publicznej, co umożliwia jej uczniom przystąpienie do egzaminu potwierdzającego kwalifikacje organizowanego przez Centralną Komisję Egzaminacyjną.
Niektóre osoby z dysfunkcją wzroku decydują się również na naukę zawodu masażysty w ogólnodostępnych szkołach czy kursach. Trudno powiedzieć, czy wychodzi to im i ich pacjentom na dobre. Wszystko zależy od jakości i czasu kształcenia w danej placówce. Kilka lat temu słyszałam czyjeś oburzenie, że niewidoma masażystka pracująca w domu pomocy społecznej ma ukończony tylko dwumiesięczny kurs organizowany przez jakąś „niepewną” instytucję. Takie sytuacje świadczą o braku profesjonalizmu zarówno ze strony masażysty, jak i jego pracodawcy, ale na podstawie tej historii nie można zakładać, że wszyscy kształcący się w ramach tzw. Edukacji włączającej będą źle wykonywać swój zawód. Na pewno będzie im trudniej z powodu braku odpowiednich pomocy, choćby do nauki anatomii, ale przecież nie ma osobnych uczelni wyższych dla niewidomych, a ludzie sobie radzą, w tym wielu bardzo dobrze.
Rozwój zawodowy – źródło satysfakcji czy przykra konieczność?
Jak wynika z danych Sekcji Niewidomych Masażystów i Fizjoterapeutów, w Polsce obecnie czynnie zawodowo działa ok. 1200 masażystów mających problemy ze wzrokiem. Wielu z nich kontynuuje naukę na kierunkach rehabilitacja i fizjoterapia. Wybierają zwykle uczelnie medyczne albo akademie wychowania fizycznego, zdarza się jednak, że studiują w małych prywatnych placówkach edukacyjnych, oferujących kształcenie praktycznie we wszystkich dziedzinach. I tutaj, podobnie jak w przypadku omawianych wyżej kursów, jakość zdobywanej wiedzy i umiejętności jest bardzo różna. Różna bywa też motywacja poszczególnych masażystów do kontynuowania edukacji: jedni idą na kierunkowe studia wyższe z ambicji i chęci samorozwoju, a inni – żeby utrzymać się na rynku pracy, bo zdają sobie sprawę, że tak, jak zostało powiedziane na początku artykułu, technologie i wymagania zmieniają się bardzo szybko i zwykły technik masażysta ma coraz mniejsze szanse na zatrudnienie za przyzwoitą stawkę.
Co sądzą na ten temat sami niewidomi i słabowidzący masażyści: czy wszyscy poddają się temu, częściowo przymusowemu, „pędowi do wiedzy”? Czy ukończenie studiów wyższych daje oczekiwane efekty w postaci utrzymania bądź zdobycia dobrej pracy? Jak radzą sobie osoby całkowicie niewidome, niemogące wykonywać niektórych zabiegów fizjoterapeutycznych? Jaki jest los tych, którzy zdecydowali się pozostać tylko z dyplomem technika masażysty? I czy ten zawód nadal jest atrakcyjny dla osób z dysfunkcją wzroku?
Na te pytania postaram się odpowiedzieć w drugiej części, która się ukaże za kilka miesięcy.
Aleksandra Bohusz