[fot. Lynn Watson, Zdjęcie przedstawia czerwone jabłko w otoczeniu jabłek zielonych.]
Komputery amerykańskiej firmy Apple wielu kojarzą się z profesjonalną obróbką dźwięku, obrazu i grafiki. Inni sądzą, że są to zabawki dla snobów i ludzi z dużymi pieniędzmi. O ile przydatność Maków w pracy mediów oraz różnego gatunku artystów nie budzi wątpliwości, o tyle otaczanie ich nimbem ekonomicznej niedostępności prowadzi do uproszczenia: “niech się bawią Makiem ci, którzy mają pieniądze”. Państwo znają zasadę gorzkich czereśni, prawda? Nie warto zrywać owoców, po które trzeba by wchodzić na drzewo. A zresztą na pewno są gorzkie.
DOBRE WIADOMOŚCI
Niespełna dziesięć lat temu, kiedy zainteresowałem się dostępnością Maków dla niewidomych, na moje pytania nikt nie potrafił udzielić wiążącej odpowiedzi. Owszem, one “coś tam gadały”, ale – przynajmniej w Polsce – nie słyszano o żadnym oprogramowaniu, które osobom niewidomym umożliwiałoby posługiwanie się komputerami Apple. Dałem więc spokój. Dopiero w ubiegłym roku, szukając w sieci wiedzy na temat monitorów brajlowskich, natknąłem się na wzmiankę o ich kompatybilności z komputerami Apple. Zaciekawiony, rozpocząłem poszukiwanie wszelkich informacji. I tak dotarłem do strony Apple, poświęconej dostępności komputerów dla osób niewidomych. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że począwszy od systemu operacyjnego w wersji 10.4 (Tiger), każdy komputer Apple gotów jest do współpracy z niewidomymi. Innymi słowy, każdy Mac ma na pokładzie program do odczytu ekranu. Więcej, screenreader stanowi część systemu operacyjnego, dzięki czemu to, co jest fabrycznie dostępne w komputerach Apple, jest także osiągalne dla osób z dysfunkcją wzroku. Mówiąc “wszystko”, mam także na myśli bezwzrokową instalację systemu. Wystarczy pamiętać o włączeniu udźwiękowienia magiczną kombinacją klawiszy “command+F5” lub, w wypadku komputerów przenośnych, “Fn+Command+F5”.
Ponadto zagadnienie dostępności oprogramowania należy do specyfikacji udostępnianej jego developerom. Można nawet pokusić się o sformułowanie pewnej zależności (na nasz użytek nazwijmy ją “Prawem odwrotnej proporcji”): o ile oprogramowanie windowsowe sprawia wrażenie coraz mniej dla nas dostępnego, a twórcy darmowych i komercyjnych czytników ekranu wciąż muszą dokładać starań, aby nadążyć za coraz to nowszymi technologiami, coraz mniej łaskawymi dla niepełnosprawnych, o tyle nieustannie rozwijane mechanizmy dostępności w systemach operacyjnych Apple i coraz większa ilość developerów stosujących się do reguł dostępności sprawia, że komputery spod znaku nadgryzionego jabłka stają się dla nas bardziej dostępne.
Oprogramowanie dla niewidomych pod nazwą “VoiceOver” nie jest zresztą jedynym, zastosowanym w Makach, udogodnieniem dla osób niepełnosprawnych. Należy do szerszego pakietu zwanego “Universal Acces”, czyli “dostęp uniwersalny” albo “powszechny”. A wszystko to w cenie komputera.
PUDEŁKO PEŁNE NIESPODZIANEK
[fot. Apple, Zdjęcie przedstawia laptopa firmy Apple. Podpis: Maki posiadają w standardzie pakiet narzędzi biurowych]
Przy okazji warto może poświęcić kilka słów temu, co Maki mają na dysku w chwili ich wyjęcia z pudełka. Wiedza ta może okazać się bardzo przydatna przy kalkulowaniu kosztów zakupu nowego komputera i podejmowaniu decyzji: Mac czy PC. Otóż, oprócz systemu operacyjnego, nowe Maki posiadają pakiet oprogramowania multimedialnego iLife, zawierający narzędzia do obróbki dźwięku, grafiki i wideo, a także produkcji własnych płyt DVD oraz witryn internetowych. Przy obróbce dźwięku warto zwrócić uwagę na wielośladowe i zautomatyzowane nagrywanie podcastów. Do pakietu iLife należy również, znany także użytkownikom Windows, program iTunes do zarządzania biblioteką multimediów. Program do obsługi poczty, kalendarz, przeglądarka internetowa, książka adresowa i narzędzia do synchronizacji urządzeń mobilnych stanowią kolejny segment ogólnodostępnego oprogramowania Maków. Ich nabywcy otrzymują także edytor tekstu, zapisujący dokumenty w formatach “RTF”, “Doc” (Word 97), “XHTML” (Word 2003), “DOCX” (Word 2007), a także “ODT” (otwarty dokument tekstowy) oraz “HTML”. Sporo, prawda? A i tak pominąłem dodatki w rodzaju dźwięków (w tym setek jingli, podkładów i efektów dla amatorów nagrywania podcastów lub wręcz słuchowisk). Przeglądając te pliki uświadomiłem sobie, że za porównywalny materiał dla mojego PC musiałem zapłacić dość spore pieniądze, mierzone w setkach dolarów. O konieczności nabycia osobnego edytora dźwięków nie wspominam.
MÓW DO MNIE JESZCZE
VoiceOver mówi zasadniczo po angielsku. Posiada też kilka alternatywnych lokalizacji (na razie bez polskiej). W systemie operacyjnym Leopard dostępnych jest dwadzieścia pięć różnych anglojęzycznych głosów syntetycznych. Tylko niektóre z nich nadają się do używania na co dzień; inne mogą dostarczyć po prostu rozrywki. Na uwagę zasługuje z pewnością Alex, znakomity męski głos, bardzo elastyczny i wyraźny.
[fot. Apple, Screener systemu operacyjnego. Podpis: System Leopard jest szybszy, stabilniejszy, a co najważniejsze bardziej przyjazny niewidomym niż inne komercyjne systemy operacyjne]
Kolejny etap moich poszukiwań dotyczył możliwości zastosowania jakiejś polskiej syntezy. Skoro sam VoiceOver nie oferuje języka polskiego, dobrze byłoby, gdyby przynajmniej czytał mi po polsku i udźwiękawiał system. Pierwsze kroki skierowałem ku darmowemu eSpeakowi, występującemu również w wersji dla Maka. Niestety, nie współpracuje on z programami Uniwersalnego Dostępu. Po dalszych poszukiwaniach dotarłem do wydanego w maju ubiegłego roku głosu Ania, współpracującego z programem Infovox, stanowiącym interfejs dla makowego czytnika ekranu. Należy się tu liczyć z wydatkiem rzędu 100 euro netto.
Podobnie jak Agata, Jacek czy inna Ewa, Ania ma swoje wady, dostrzegalne gołym okiem lub może raczej uchem. Nie są to jednak przeszkody ani w pracy, ani w rozrywce. Synteza potrafi czytać szybko, a jednocześnie wyraźnie. Pracując na Maku, mamy poczucie komfortu, co zawdzięczamy z pewnością także dużemu dynamizmowi czytnika ekranu. Program jest, jak to mówią, zrywny, odpowiada natychmiast. Ponieważ sam system jest znacznie mniej wymagający niż Windows, także i VoiceOver nie powoduje zacinania się i spowalniania pracy maszyny, nawet przy jej niewygórowanych parametrach. Miałem okazję “ćwiczyć” syntezę na komputerze z procesorem 2.1 GHz i 1 GB RAM-u.
PO PROSTU ERGONOMIA
Sprawność systemu i jego niewielkie wymagania owocują cichą pracą komputera i rzadkim uruchamianiem się wentylatora. Odnieśmy się w tym miejscu do legendarnej już ergonomii Maków. Nie są to bynajmniej przesadzone opinie. Apple naprawdę dba o szczegóły. Np. klawiatura MacBooka – jak to ujmuje jeden z tekstów reklamowych – “zachęca Cię do pisania”. Właściwa głębokość i elastyczność skoku klawiszy sprawia, że ręce nam się nie męczą. Komputer grzeje się nieco, ale nie tam, gdzie najczęściej go dotykamy. Jest cichy. Wentylator przypomina o sobie tylko przy największych obciążeniach, do których niewątpliwie należy uruchomienie systemu Windows.
Dźwięk, wydobywający się ze stereofonicznych głośników nie powala może głębią basu, ale jest pełny i bardzo czytelny, zwłaszcza w odniesieniu do mowy syntetycznej, której chętniej słucham z wbudowanych głośniczków niż za pośrednictwem posiadanego przeze mnie, niezłego skądinąd, zestawu typu 2.1. Bardzo wygodnie rozmawia się przez komunikatory w rodzaju Skype’a. Nawiasem mówiąc, Apple wyposaża wszystkie swoje komputery w komunikator własnej produkcji pod nazwą iChat. Jakość dźwięku zbieranego przez mikrofon wbudowany w ekran Maka jest bardzo dobra. Po pierwsze mikrofon umieszczony został z dala od ewentualnych odgłosów wentylatora, a po drugie wspierany jest przez technologię eliminującą szumy otoczenia i wzmacniającą głos mówiącego.
OKIENKO DLA “OKIENEK”
Od kiedy Apple zaczęło instalować w swoich maszynach procesory Intela, na komputerach z Cupertino możliwe stało się stawianie systemu Windows. Użytkownicy Maków stukali się w czoło, po co komu taka fanaberia?! Otworzyło to jednak przestrzeń dla nowych “wyznawców” komputerów Apple, a mianowicie dla tych, którzy dali się skusić urodzie i sprawności ich działania, z różnych względów nie chcąc lub nie mogąc rozstać się z “Okienkami”. Apple oferuje możliwość uruchamiania swoich komputerów, zarówno pod kontrolą Leoparda, jak i Windowsa, a nawet Linuxa. Prócz tego istnieją aplikacje, pozwalające otworzyć okno Windowsa w działającym systemie Leopard jako maszynę wirtualną. Dla każdego coś miłego.
Ułatwienia idą tak daleko, że użytkownik komputera PC, chcąc przenieść się na “Jabłuszko” może zaimportować swojego peceta i mieć go “jak żywego” na dysku Maka, razem ze swoimi ulubionymi aplikacjami, a nawet sprzętem. Kto więc nie ma np. skanera wyposażonego w sterowniki dla Maka, a jedynie dla Windowsa, może go i tak podłączyć. Za jego pracę będzie jednak odpowiadać właśnie maszyna wirtualna, czyli komputer PC wygenerowany przez Maka. Nie ma również konieczności nabywania specjalistycznego oprogramowania dla systemów Apple, jeśli jesteśmy już jego właścicielami, tyle że w wersji na PC. Jako przykład mogą posłużyć programy typu OCR. Mój windowsowy Finereader 9.0 znakomicie sobie radzi na Maku, choć są, i to podobno niezłe, programy OCR pod Leoparda.
STACJONARNY CZY PRZENOŚNY? NO I CZY WOGÓLE?
Każdy decyduje sam. Od naprawdę niewielkiego, choć stacjonarnego Maka Mini do poważnych maszyn typu Pro. Od 13-calowego, białego MacBooka Air po 17-calowe, aluminiowe MacBooki Pro. A po środku cała gama iMaków i MacBooków dla mniej i bardziej wymagających. Różnią się oczywiście mocą i ceną.
[fot. Apple, Zdjęcie przedstawia laptopy marki Apple. Podpis: W rodzinie Maków każdy znajdzie coś dla siebie]
Choć pewnie wielu z Państwa zastanawia się, czy aby ten tekst nie jest sponsorowany, nie mam zamiaru bezkrytycznie zachęcać Was do kupowania komputerów Apple. Dzielę się natomiast moim własnym, świeżo nabytym doświadczeniem. Nie uważam zresztą, aby komputery Apple był rozwiązaniem dla każdego.
Komu więc nie polecam Maka? Przede wszystkim osobom, które nie mając wielkich wymagań, przyzwyczaiły się już do komputerów PC, a zwłaszcza do programów czytających, które różnią się nieco od aplikacji VoiceOver, oferowanej przez Apple w swoich komputerach. Nie ma powodu za wszelką cenę odzwyczajać się od czegoś, co służy nam dobrze i nie nastręcza trudności.
Kogo natomiast zachęcałbym do przyjrzenia się “Jabłuszkom”? Każdego, kto wymaga od komputera stabilnej pracy i nie chce zajmować się samym komputerem, ani tracić czasu na doprowadzanie go do stanu używalności. Maki potrzebują naszej uwagi w znacznie mniejszym stopniu niż komputery pracujące pod Windows. Inna grupa potencjalnych Makowiczów, to z pewnością początkujący użytkownicy komputerów, którym wystarczy to, co Mak przynosi ze sobą na świat. Prace z tekstami, pocztą, komunikatorami, a także podstawowe zadania z dziedziny obróbki dźwięku z pewnością nie wymagają dodatkowych inwestycji. Co więcej – podoła im nawet najprostszy i najmniej “wypasiony” Mac Mini (jego cena to mniej więcej równowartość jednego z popularnych czytników ekranu w wersji standard).
Ci, którzy chcieliby jednak zaprząc komputer do jakichś poważniejszych zajęć, znajdą również coś dla siebie, niestety, na nieco wyższej półce. Warto wiedzieć, że oprogramowanie dodatkowe na komputery Apple różni się nieco ceną (i to na korzyść) w stosunku do aplikacji windowsowych. Do tego zakres działań jest większy, o czym przekonałem się, poszukując jakiegoś bardziej zaawansowanego edytora dźwięku. Celowo nie wymieniam marek i cen, bo każdy z zainteresowanych odnajdzie je bez trudu. (W rodzinie Maków każdy znajdzie coś dla siebie)
CO Z BRAJLEM?
VoiceOver współpracuje z około czterdziestoma różnymi monitorami brajlowskimi. Dokładną ich listę można znaleźć na internetowych stronach poświęconych dostępności produktów Apple. Polecam zwłaszcza strony anglojęzyczne jako bardziej aktualne (www.apple.com). Większość linijek obsługiwanych przez VoiceOver działa po prostu po ich podłączeniu i ponownym uruchomieniu czytnika ekranu.
VoiceOver w systemie Leopard (Mac OS 10.5) nie zapewnia obsługi polskich znaków brajlowskich. Wydaje się jednak, że zapowiadany na koniec lata nowy system Snow Leopard (Mac OS 10.6) rozwiąże tę kwestię. Tymczasem trwają pracę nad umożliwieniem zamiany istniejącej amerykańskiej tablicy kodów brajla na tablicę z polskimi diakrytykami.
CO NA TO HOMER?
To swego rodzaju wyzwanie dla wszystkich. Może „wszystkomające Jabłuszko” stanie się alternatywą dla niepełnosprawnych komputerów PC, chcących drążyć nasze i państwowe kieszenie koniecznością nabywania dodatkowego oprogramowania i jego uaktualnień? A jeszcze, gdyby tak komputery Apple sprzedawane osobom niewidomym potraktować jako sprzęt rehabilitacyjny, bo wszak mają one, choć w standardzie, przecież specjalistyczne oprogramowanie do współpracy z niewidomymi, może ich cenę można by wtedy odchudzić o część VAT-u? Redakcja “Tyfloświata” zwróciła się z zapytaniem w tej sprawie do Ministerstwa Finansów oraz do Polskiego Związku Niewidomych, który wydaje się “podmiotem” odpowiednim do ewentualnych rozmów w sprawie ustanowienia właściwych przepisów. Trzymamy rękę na pulsie i będziemy informować o ewentualnych propozycjach rozwiązań, kiedy tylko się one pojawią.
[fot. Apple, Zdjęcie przedstawia iPhone’a. Podpis: Pojawienie się polskojęzycznych iPodów daje nadzieję na polską syntezę w Leopardzie]
P.S. albo wisienka na torcie
Na czerwcowej Światowej Konferencji Developerów (WWDC) firma Apple pokazała między innymi kolejną edycję swojego telefonu komórkowego iPhone. Jego sprzedaż w USA i siedmiu innych krajach rozpoczęła się 19 czerwca i w ciągu pierwszego weekendu osiągnęła poziom miliona sprzedanych urządzeń. Wśród licznych innowacji nas najbardziej interesuje fakt, że jest to telefon całkowicie dostępny dla niewidomych, ponieważ wyposażono go w oprogramowanie VoiceOver, znane z komputerów Apple. Przypomnę, że także dwa inne urządzenia oznaczone nadgryzionym jabłkiem, a mianowicie odtwarzacze multimedialne iPod Nano czwartej generacji oraz iPod Shuffle również zostały przez producenta udźwiękowione.
*Autor jest księdzem i dziennikarzem. Redaguje mały środowiskowy kwartalnik o tematyce religijnej, publikuje w miesięczniku “Nasz Głos”.