[fot. karen roach, Zdjęcie przedstawia dłoń wrzucającą monetę do świnki skarbonki.]
Odkąd sięgam pamięcią, a szanownym czytelnikom trzeba wiedzieć, że sposobami udźwiękawiania komputerów interesuję się już bardzo długo, zawsze fakt zakupu odpowiedniego czytnika ekranu wiązał się ze zdecydowanym uszczupleniem naszego portfela. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, iż istnieją już bezpłatne czytniki ekranu, które aspirują do zajęcia pozycji rozwiązań komercyjnych.
Czy to w czasach jednozadaniowego DOS’a, czy wielozadaniowego Windowsa, zawsze żyliśmy w przekonaniu, iż „tyflodobrodzieje” oprócz tego, że chcą nam dostarczyć najnowsze technologie, dzięki którym niewidomy będzie w stanie korzystać z zalet współczesnej informatyki, chcą na nas także zarobić, wszak „business is business” i sentymentów nie ma. Celowo pomijam tu zapaleńców, posługujących się wolnymi systemami GNU Linux, bo mimo że faktycznie, systemy z tej rodziny doczekały się kilku czytników ekranu, to zainteresowanie nimi, przynajmniej w Polsce, jest, co tu kryć, marginalne. Przeciętny koszt czytnika ekranu to około 3000 zł, a historia zna przypadki, że pewna firma życzyła sobie za swój średniej, jak na obecne warunki, jakości produkt 5000 zł. Użytkownik, mimo zawrotnej ceny, nie mając wyjścia, decyduje się na zakup.
Na szczęście szlachetna idea wolnego oprogramowania, jaką Richard Stallman zaszczepił lata temu w umysłach części informatyków, nie wygasła i ma się dobrze, dzięki czemu także i niewidomi dostali niezły prezent.
Po wpisaniu do najpopularniejszej wyszukiwarki Google hasła „free screenreader”, otrzymujemy sporo wyników, jednakże dla polskiego niewidomego użytkownika najsensowniejszym rozwiązaniem będzie program, o którym postaram się napisać w poniższym tekście.
[fot. FIRR, Screener strony eSpeaka. Podpis: NVDA udźwiękawia system Windows z pomocą bezpłatnego syntezatora eSpeak]
NVDA, czyli Non Visual Desktop Access został zaprojektowany w 2006 roku przez grupę, jaka na stronach projektu www.nvda-project.org określa się mianem „NVDA contributors”, całość projektu wspierana jest przez fundację NV Access. Razem z programem dostępny jest kod źródłowy, który każdy użytkownik może przeglądać, co więcej, jest upoważniony do jego modyfikacji, poprawiania i dzielenia się tym poprawionym kodem z resztą świata. Każdy, kto potrafi programować, może dołożyć swoje trzy grosze do tego projektu, którego większość napisana jest w stosunkowo prostym języku o nazwie Python.
I ZAGADA I WYBRAJLUJE
Program NVDA udźwiękawia system operacyjny Windows przede wszystkim za pomocą, również darmowego, syntezatora o nazwie eSpeak. Możliwa jest również współpraca z zainstalowanymi w systemie syntezatorami w standardzie MS SAPI. W tym miejscu wszystkich posiadaczy syntezatorów sprzętowych muszę rozczarować, niestety Wasze Apolla czy SMP nie zdadzą się w przygodzie z NVDA na wiele, synteza tu odbywa się w pełni programowo. W sumie to nie dziwi, bo skoro kogoś stać na sprzętowy syntezator, to i będzie go stać na to, by wyłożyć pieniądze na zakup komercyjnego czytnika ekranu. Tezę tę jednak obalam już w następnym zdaniu, bo oto od pewnego czasu NVDA posiada wsparcie dla najpopularniejszych modeli monitorów brajlowskich. Przede wszystkim wspierane są linijki firm FreedomScientific i Handytech, reszta dostępna stać się może po zainstalowaniu pakietu BRLTTY, spotykanego najczęściej w Linuksach różnej maści, dostępnego jednak również w wersji dla Windows.
NVDA może okazać się również przydatnym narzędziem nawet dla posiadaczy komercyjnych czytników ekranu. Programy te mają to do siebie, że nie możemy ich sobie ot tak instalować na dużej liczbie komputerów, bo nie zezwala na to umowa licencyjna. Nawet, jeśli już dałoby się zainstalować taki program, o instalacji odpowiedniego syntezatora mowy też trzeba by pomyśleć, bo zwykle nasi dobrodzieje z Zachodu raczą nas językami wszystkimi, tylko jakoś nie polskim. Mobilnym niewidomym przychodzi tu w sukurs NVDA, który dostępny jest w dwóch wersjach, instalacyjnej i przenośnej. Wersję przenośną możemy śmiało zgrać na pamięć USB, potocznie określaną mianem Pendrive’a i zabrać w najdalszą nawet podróż. Gdy przyjdzie nam ochota skorzystać z Internetu, czy wykonać jakąś inną czynność na obcym komputerze np. w kafejce, wystarczy umieścić taką pamięć w porcie USB komputera i uruchomić NVDA, choć może się okazać, że konieczna będzie pomoc osoby widzącej. Program nie dość, że uruchomi się błyskawicznie, to zacznie do nas mówić w języku polskim, bo eSpeak został wyposażony także i w język naszego pięknego kraju nad Wisłą. By to wszystko się udało, komputer musi być wyposażony w kartę dźwiękową i głośniki lub słuchawki.
[fot. Alfonso Lima, Zdjęcie przedstawia pendrive’a. Podpis: NVDA przyjdzie nam z pomocą, gdy będziemy chcieli skorzystać z Internetu np. w podróży, gdyż dostępny jest też w wersji Portable]
[fot.FIRR, Screener strony www NVDA. Podpis: Strona www projektu]
Zdobycie wersji instalacyjnej programu jest bardzo proste, wystarczy skorzystać ze strony twórców i linku „Download”. Na marginesie dodam, że projekt doczekał się także polskojęzycznej strony i forum dyskusyjnego: www.nvda.pl.
POCZĄTEK PRACY
Instalacja programu jest niezwykle prosta, a co ważne, udźwiękowiona. Mowa syntetyczna odzywa się po kilku sekundach, wcześniej słyszalny jest sygnał dźwiękowy, dzięki któremu wiemy, że NVDA właśnie się uruchamia. Na samym starcie pojawia się jednak niemiły zgrzyt, którego zaistnienie mimo polskiej lokalizacji programu ciężko mi pojąć. Otóż, autorzy wymyślili sobie uruchamianie programu przez wciśnięcie klawiszy „CTRL+ALT+n”. Pomysł świetny, wszak z podobnych metod korzystają wszystkie czytniki ekranu. Niestety, w układzie klawiatury „polski programisty”, naciśnięcie klawiszy „CTRL+ALT” jest jednoznaczne z naciśnięciem prawego klawisza alt. Natomiast dołożenie do tego litery „n”, spowoduje wypisanie na ekranie litery „ń”. Niedopatrzenie to jesteśmy w stanie skorygować we własnym zakresie w bardzo prosty sposób. Wystarczy mianowicie udać się na pulpit, zlokalizować skrót do programu NVDA, na przykład przez naciskanie litery „n”, do momentu wypowiedzenia przez syntezator nazwy tej aplikacji. Kolejnym krokiem jest naciśnięcie kombinacji klawiszy „lewy ALT+ENTER”, co wywoła okno dialogowe „Właściwości”. Następnie naciskamy klawisz TAB do momentu, aż usłyszymy komunikat „Klawisz skrótu”, w tym miejscu należy wybrać inny skrót klawiaturowy, dzięki któremu uruchamiać będziemy NVDA w przyszłości. Możemy także posłużyć się w tym przypadku prawym przyciskiem ALT, wybierzmy jednak literę, która nie będzie się gryzła z naszymi polskimi ogonkami, (może „prawy ALT+f”?) i naciśnijmy klawisz ENTER.
NA PIERWSZY RZUT OKA
NVDA jest stosunkowo lekkim programem, który powinien funkcjonować nawet i na sprzęcie nie pierwszej młodości. W codziennej pracy zdarza mi się serwisować wiele komputerów liczących sobie kilka lat, ze słabymi procesorami np. 1,2GHZ i niewielką ilością RAM, np. 256MB. NVDA uruchamia się na tych maszynach bezproblemowo i mimo, że w takim przypadku nie jest demonem prędkości, to da się skorzystać z tego screenreadera, choćby w celu dokonania stosownych poprawek konfiguracyjnych w systemie. Program radzi sobie doskonale z najpopularniejszymi narzędziami, z jakich może chcieć skorzystać niewidomy użytkownik. NVDA czyta strony internetowe, robi to najlepiej w duecie z przeglądarką Mozilla Firefox. Pocztę elektroniczną możemy odczytać dzięki aplikacji Mozilla Thunderbird, a dodam, że narzędzia te są bardzo przyjemne w użytkowaniu i polecam je każdemu, bez względu na to, czy używa NVDA, czy też nie. Z obsługą pozostałych programów, wchodzących w skład systemu Windows, nie ma również najmniejszych problemów. Dzięki NVDA swobodnie możemy korzystać np. z eksploratora Windows, a nawet z wiersza poleceń, który bardziej zaawansowanym technicznie użytkownikom komputera może niekiedy okazać się przydatny. Dzięki NVDA przeczytamy pliki tekstowe, zarówno w systemowym notatniku czy Wordpadzie, jak i w bardziej zaawansowanych edytorach tekstu, takich jak np. Microsoft Word (testowana wersja 2003). Nie koniec na tym, NVDA współpracuje również z arkuszem kalkulacyjnym MS Excel, przynajmniej w stopniu umożliwiającym jego odczytywanie czy też wprowadzanie prostych formuł. Odczytywany jest adres komórki a także wartość, jaka została do niej wprowadzona. Przykładowo, do komórek A2 i A3 wprowadziłem dwie liczby, następnie w komórce A1 wpisałem prostą formułę „=suma(A2;A3)”. NVDA odczytał prawidłowo wynik obliczenia umiejscowiony w komórce A1, dodatkowo poinformował, że komórka ta zawiera formułę, a nie tylko zwykłą daną liczbową.
SPOTKANIE Z GRYZONIEM
[fot. Armin Hanisch, Zdjęcie przedstawia mysz komputerową spętaną łańcuchem. Podpis: Niestety operacje wykonywane myszą nie zostały w NVDA dopracowane]
Ze względu na fakt, iż pracujemy w systemie graficznym, a kilkadziesiąt lat temu specjaliści uznali, że klikanie w graficzne elementy będzie wygodniejsze, niż korzystanie z wielu skrótów klawiszowych czy wpisywanie szeregu poleceń, twórcy czytników ekranu muszą dbać o to, by niewidomy także mógł sobie „poklikać”. Programy takie jak Window-Eyes czy Jaws, przyzwyczaiły nas do korzystania z pewnego modelu emulacji myszy komputerowej. Mysz taka jest zwykle sterowana za pomocą klawiatury numerycznej (WE) lub przełączalnego kursora sterowanego strzałkami lub klawiaturą numeryczną (Jaws). Dodatkowo, dysponujemy także specjalnym, niewidocznym wskaźnikiem do zadań specjalnych, byśmy mogli np. śledzić dwie informacje oddalone od siebie o wiele pikseli. NVDA oferuje możliwość korzystania z myszki, ale w nieco inny sposób. Twórcy programu twierdzą, że jest on po prostu inny, a ja napiszę prosto z mostu, że jest gorszy, bo w porównaniu do komercyjnych rozwiązań niewidomy wyłuskuje z tego znacznie mniej informacji.
Najpierw nieco o filozofii: Twórcy NVDA przedstawiają ekran komputera jako drzewo. Korzeniem tego drzewa jest pulpit, następnie mamy do dyspozycji otwarte aplikacje i poszczególne elementy tych aplikacji. Skomplikowane? Dalej jest jeszcze ciekawiej. Myszką sterujemy wciskając klawisz INSERT, nazywany w dokumentacji „klawiszem NVDA” wraz z cyframi z klawiatury numerycznej, których zadanie jest następujące:
– 7 i 9 przechodzą po głównych obiektach,
– 8 odczytuje nazwę obecnie wybranego obiektu,
– 4 i 6 przechodzą między mniejszymi obiektami,
– 5 odczytuje nazwę aktualnie wybranego obiektu,
– 1 i 3 przechodzą między najmniejszymi obiektami,
– 2 odczytuje nazwę aktualnie wybranego obiektu.
Po treści danego obiektu poruszamy się także klawiaturą numeryczną w sposób następujący:
– 7 – poprzednia linia,
– 8 – bieżąca linia,
– 9 – następna linia,
– 4 – poprzednie słowo,
– 5 – bieżące słowo,
– 6 – następne słowo,
– 1 – poprzedni znak,
– 2 – bieżący znak,
– 3 – następny znak.
Użytkownik niestety nie dostaje informacji, czy dany obiekt rozgałęzia się w mniejsze obiekty, w związku z czym zmuszony jest dochodzić do tego metodą prób i błędów. Niestety, NVDA nie wychwytuje tą metodą ważnych, z punktu widzenia niewidomego użytkownika, rzeczy, jakimi są choćby niestandardowe przyciski. Wszystkich fanów linuksowej konsoli śpieszę rozczarować, z NVDA nie popracujecie sobie z programem Putty. Także ci, którzy nadają audycje w radiu internetowym z wykorzystaniem programu SimpleCast, będą musieli obejść się smakiem. Sytuacja podobna ma miejsce wszędzie tam, gdy NVDA nie jest w stanie rozpoznać danej kontrolki, po prostu ją wtedy ignoruje.
Druga iście spartańska metoda, szczególnie interesująca będzie dla tych, którzy chcą lepiej poznać ekran swojego peceta. NVDA jest w stanie udźwiękowić zwykłą, najzwyklejszą mysz komputerową, odczytując informacje, jakie aktualnie znajdują się pod jej wskaźnikiem. Dzięki temu jesteśmy już w stanie dotrzeć do większej ilości treści. Duża doza cierpliwości okaże się niezbędna, bo wcale nie będzie tak łatwo wcelować tę nieszczęsną strzałką dokładnie tam, gdzie sobie tego życzymy. NVDA i w tym przypadku pomoże, nawigując nas dźwiękowo, to znaczy serią piknięć, przesuwających się w panoramie, w zależności od położenia wskaźnika w poziomie i w częstotliwości, w zależności od położenia wskaźnika w pionie. Pisząc jaśniej, gdy usłyszymy niski dźwięk z lewej strony, to znaczy, że dotarliśmy do dolnego, lewego rogu ekranu. Wysoki dźwięk z prawej strony oznacza, że osiągnęliśmy prawy górny róg naszego monitora.
Jak piszą sami autorzy, rozwiązanie to jest iście eksperymentalne, bowiem żaden z wiodących producentów screenreaderów nie zdecydował się na zrealizowanie obsługi myszki w ten właśnie sposób. Z pewnością było to podyktowane faktem, że trzeba by się wykazać nielada wyobraźnią, a także pewną ręką, by z takiego gadżetu korzystać w codziennej pracy. Kto jednak ma naturę eksperymentatora i dużo wolnego czasu, może się tym pobawić, a kto wie, może wcale nie taki ten diabeł straszny?
USTAWIAMY
[fot. FIRR, Screener menu programu NVDA. Podpis: Ustawienia programu]
NVDA, w porównaniu do swoich komercyjnych odpowiedników, dysponuje niewielką ilością parametrów konfiguracyjnych. Próżno tu szukać mechanizmów skryptowych czy choćby plików parametrów, jakie można by przypisać do konkretnej aplikacji. Dzieje się tak z prostej przyczyny, NVDA czyta z marszu wszystko to, co może niewidomemu być potrzebne. Niestety, teoria ta sprawdza się tylko i wyłącznie w najpopularniejszych aplikacjach, o których pisałem wyżej. Z programami, których twórcy wykazali się iście ułańską fantazją w doborze kontrolek, etykiet graficznych i podobnych, już tak wygodnie sobie nie popracujemy. Powyższe słowa nie oznaczają jednak, że NVDA nie dysponuje żadnymi parametrami konfiguracyjnymi. Owszem, dysponuje i to taką ich ilością, która na dobry początek wystarcza każdemu.
Po uruchomieniu programu do jego menu dostajemy się za pomocą kombinacji „INSERT+n”. Przenosi ona ikonę z zasobnika systemowego na pierwszy plan. W tym momencie, możemy poruszać się po menu programu za pomocą strzałek, a wybór zatwierdzać klawiszem ENTER. Najwięcej opcji konfiguracyjnych dostępnych jest w menu ustawienia, do którego dostajemy się, naciskając jednokrotnie strzałkę w dół i wciskając klawisz ENTER. Każde, z opisanych poniżej, ustawień jest oknem dialogowym, gdzie wyboru dokonujemy, poruszając się klawiszem TAB i strzałkami, pola wyboru zaś, jak i przyciski uaktywniamy SPACJĄ.
– Główne ustawienia – Za pomocą tej pozycji wybierzemy język interfejsu NVDA. Program dysponuje ich imponującą ilością, w chwili obecnej jest to ponad 20 lokalizacji, w tym tak egzotyczne, jak afrykański, japoński czy chiński. Oprócz tego, warto tu zaznaczyć pole wyboru o nazwie „Zapisz ustawienia przed wyjściem”, dzięki czemu przy następnym uruchomieniu NVDA, wystartujemy z zapisanych wcześniej parametrów konfiguracyjnych.
[fot. FIRR, Screener NVDA. Podpis: Główne ustawienia screenreadera]
– Syntezator – Jak sama nazwa wskazuje, dokonujemy tu wyboru syntezy mowy, z jakiej będziemy chcieli korzystać. Możemy posłużyć się syntezą mowy w standardzie zarówno SAPI 4, jak i 5. Nielogicznym w tym miejscu wydaje się być brak możliwości wyboru konkretnego syntezatora, jeśli w danym systemie mamy zainstalowanych kilka. Można się jednak nie obawiać, nie jesteśmy skazani tylko i wyłącznie na domyślne ustawienia systemowe, ale o tym za chwilę. Jeszcze jedną ciekawostką, jaką oferuje NVDA, jest możliwość wyboru syntezatora o nazwie „display”. Jak napisali twórcy, jest to wirtualny syntezator, wyświetlający tekst odczytywany przez NVDA. Trudno jest mi wyobrazić sobie przydatność tego narzędzia dla osób niewidomych, ale może po prostu moja wyobraźnia nie nadąża za obecnym postępem technologicznym.
[fot. FIRR, Screener NVDA. Podpis: Wybór syntezatora mowy]
[fot. FIRR, Screener NVDA. Podpis: Ustawieni głosu]
W tej grupie ustawień znajduje się jeszcze jedna pozycja, o której warto wspomnieć, a którą oprócz NVDA może pochwalić się tylko Jaws w najnowszej wersji. Jest to mianowicie, możliwość wyboru karty muzycznej, na jaką chcemy skierować syntezę mowy. Opcja bardzo przydatna, szczególnie w sytuacji, gdy nasza maszyna dysponuje kilkoma urządzeniami tego typu, a każde wykorzystujemy do innych zadań.
– Ustawienia głosu – w tym miejscu zebrano wszystkie ustawienia, jakie związane są z mową syntetyczną. Właśnie tu wybieramy również syntezator, który będzie udźwiękawiał naszą pracę z NVDA, znajdziemy je wszystkie na rozwijanej liście o nazwie „głos”. Jeśli syntezator dysponuje większą liczbą głosów, możemy wybrać jeden z nich korzystając z kolejnej listy o nazwie „wariant”. Oprócz tego, w tym miejscu zdecydujemy o interpunkcji, a także w jaki sposób sygnalizowane mają być wielkie litery. Prócz tego dostroimy także takie parametry mowy, jak wysokość czy szybkość. Należy jednak pamiętać, że różne syntezatory dysponują różną liczbą parametrów i nie w każdym przypadku regulowanie ich takim czy innym suwakiem może przynieść oczekiwany efekt. Jako przykład niech posłuży stary, dobry Syntalk, który nie miał możliwości oddzielnej regulacji wysokości i prędkości mowy.
[fot. FIRR, Screener NVDA. Podpis: Ustawienia brajla]
[fot. FIRR, Screener NVDA. Podpis: Ustawienia klawiatury]
– Ustawienia brajlowskie – tu dokonujemy wyboru monitora brajlowskiego, jeśli takowy podłączony jest do naszego komputera. Możemy także dostroić pozostałe parametry np. tablicę kodową (jest ich ponad 30!), czas wyświetlania komunikatów czy okres migania kursora.
– Ustawienia klawiatury – w tym miejscu zaznaczamy, z jakim komputerem pracuje NVDA. Do dyspozycji mamy dwa układy: „Desktop” – dla komputera stacjonarnego i „Laptop” – dla urządzeń przenośnych. Możemy tu zdecydować również o tym, czy program ma czytać wpisywane znaki, odczytywać klawisze funkcyjne oraz, czy po naciśnięciu spacji we wprowadzanym tekście, ma czytać całe słowo. Dodatkowo można tu określić, jaki klawisz będzie używany jako tzw. „Klawisz NVDA” czyli przycisk, dzięki któremu będziemy mogli uzyskać szybki dostęp do menu programu, a także zmieniać w locie większość jego opcji konfiguracyjnych.
– Ustawienia myszy – to coś dla eksperymentatorów, którzy chcą popróbować zabawy z tym komputerowym gryzoniem. Metoda, jak już wspomniałem wyżej, eksperymentalna, zatem szanownym czytelnikom również radzę poeksperymentować z tymi opcjami, życząc przy okazji niezłej zabawy.
[fot. FIRR, Screener NVDA. Podpis: Ustawienia prezentacji obiektów]
– Prezentacja obiektów – to miejsce, w którym dokonamy ustawień w zakresie tego, jak NVDA ma radzić sobie z tym, co napotka na ekranie komputera, czy informować o danych elementach czy nie. Dotyczy to następujących obiektów:
* dymki podpowiedzi,
* dymki powiadomień,
* klawisze skrótów,
* informacje o położeniu obiektów,
* opisy obiektów.
Dodatkowo możemy wybrać, czy stan danego obiektu ma być odczytywany przed, czy po jego nazwie, a także co NVDA ma robić w przypadku, gdy napotka na ekranie pasek postępu.
– Wirtualne bufory – Tu decydujemy o tym, jak NVDA ma się zachowywać w trakcie wędrówki po stronach internetowych, odczytywania poczty czy przeglądania dokumentów w formacie PDF. Możemy między innymi zadecydować, jak wiele znaków wyświetlanych ma być w jednym wierszu i jak wiele wierszy na jednej stronie. Oprócz tego wybierzemy, jak program NVDA ma się zachowywać, gdy natrafi na jakiś element interaktywny, taki jak np. formularz, przycisk itp.
– Formatowanie dokumentów – szczerze mówiąc, przez tyle lat użytkowania komputera nigdy nie była mi potrzebna większość opcji tego typu i aż dziw bierze, że implementowane są tak starannie w najprostszych nawet czytnikach ekranu. W tej grupie możemy zdecydować, czy NVDA będzie nas informował o zmianach formatowania w tekście. Zmiany te mogą dotyczyć:
* nazw czcionki (fontu),
* rozmiaru czcionki,
* atrybutów czcionki,
* wyrównania tekstu,
* stylu,
* błędów pisowni,
* numerów strony,
* numerów wiersza,
* tabel,
* linków,
* nagłówków,
* list,
* cytatów.
– Podmenu Słowniki mowy – jest to dosyć często spotykana w screenreaderach opcja. Za pomocą tego narzędzia puryści językowi mogą zadbać o to, aby ich czytnik ekranu wymawiał najpopularniejsze obcojęzyczne zwroty zgodnie z właściwą wymową. Program NVDA oferuje nam trzy słowniki, których możemy używać do naszych potrzeb:
* słownik domyślny,
* słownik dla głosu używany tylko i wyłącznie z danym głosem, wybranym w opcjach programu,
* słownik tymczasowy – dodatkowy, pomocniczy słownik.
WĘDRÓWKA Z BUFOREM
Każda strona, wiadomość e-mail czy plik PDF przesyłany jest najpierw z przeglądarki do tzw. wirtualnego bufora. Tu następuje proces odpowiedniego formatowania, rozdzielenia kolumn na układ liniowy, a następnie przekazania kontroli nad zawartością takiego bufora użytkownikowi. Nawigacja odbywa się za pomocą strzałek, a jeśli natrafimy w trakcie wędrówki na element interaktywny, taki jak przycisk, pole edycji czy hiperłącze, uaktywnimy go, wciskając klawisz „ENTER”. Dodatkowo, NVDA, podobnie jak Jaws czy Window-Eyes, umożliwia nawigowanie po różnych elementach zawartości takiego bufora. Robimy to, podobnie jak w pozostałych screenreaderach, wciskając różne litery. Sama litera przeniesie nas do kolejnego obiektu danego typu na stronie. Jeśli chcemy przeskoczyć do obiektu poprzedniego, należy razem z daną literą przytrzymać klawisz Shift. Najpopularniejsze skróty, jakie mogą przydać się nam w codziennej wędrówce to:
– l – lista,
– i – element listy,
– t – tabela,
– k – link,
– f – pole formularza,
– u – nieodwiedzony link,
– v – odwiedzony link,
– e – pole tekstowe,
– b – przycisk,
– x – pole wyboru,
– c – pole rozwijalne,
– r – przycisk radiowy,
– q – cytat,
– m – ramka,
– g – grafika,
– cyfry 1 do 6 – nagłówki poziomu 1 do 6.
PRZENOŚNE NVDA
Jak już wspomniałem powyżej, NVDA występuje w dwóch wersjach. Dotychczas skupiliśmy się na wersji instalacyjnej, która może przydać się użytkownikom korzystającym przeważnie z jednego komputera. Jeśli ktoś jednak często zmienia stanowiska pracy lub po prostu lubi podróże, a przy tym nie chce tracić kontaktu z wirtualną rzeczywistością, może skorzystać z wersji przenośnej, tzw. Portable. NVDA można w takim przypadku umieścić na pamięci USB, płycie CD lub DVD czy nawet na karcie pamięci, co jednak jest mniej praktyczne, bowiem niewiele komputerów w standardzie dysponuje już odpowiednimi czytnikami. By ułatwić sobie życie i korzystanie ze screenreadera, proponuję zastosowanie następującego tricku:
NVDA umieszczamy w katalogu „nvda”, natomiast w głównym katalogu czy to płyty, czy pamięci Flash tworzymy w notatniku plik „autorun.inf” i uzupełniamy go następującą zawartością:
[autorun]
shellexecute=nvda\nvda.exe
shell\Autorun\command=nvda\nvda.exe
shell=Autorun
action=”Uruchom
Oczywiście, jeśli ktoś chce, może stworzyć sobie nieco bardziej zaawansowany zestaw skryptów startowych, na przykład powodujących uruchamianie innych programów lub uruchomienie NVDA wraz z konkretnie wybranym programem, wykracza to jednak poza ramy niniejszego artykułu.
Jeśli tak spreparowany plik „autorun.inf” umieścimy na dysku optycznym, program uruchomi się automatycznie. Jeśli jednak taki plik zostanie umieszczony na dysku USB, konieczne będzie po włożeniu pamięci do odpowiedniego portu i odczekaniu kilku sekund wciśnięcie klawisza ENTER. Może okazać się również, że administrator danego komputera, ze względów bezpieczeństwa, wyłączył przetwarzanie plików autorun i w takim przypadku konieczna będzie pomoc osoby widzącej.
DLA KOGO NVDA?
Przede wszystkim dla kogoś, kto chce korzystać z komputera i najpopularniejszych aplikacji. Przy pomocy tego narzędzia bez problemu napiszemy dokument, dokonamy prostych obliczeń, posurfujemy w Internecie, sprawdzimy pocztę elektroniczną. Przy użyciu Mirandy dla niewidomych porozmawiamy ze znajomymi za pośrednictwem komunikatorów takich, jak GG, Tlen czy Jabber. Program polecam również każdemu, kto napotka problemy podczas używania swojego ulubionego screenreadera, gdyż bardzo często pomaga wyjść z opresji, bez konieczności posiłkowania się przyciskiem „RESET”.
[fot. Ali Ender Birer, Zdjęcie przedstawia komputer stacjonarny podpięty do woreczka z kroplówką. Podpis: NVDA może nam przyjść z pomocą, gdy zawiesi się komercyjny screenreader]
NVDA nie polecam natomiast tym, którzy oczekują po nim tego samego, czego wymagają od komercyjnych, płatnych screenreaderów. To jest dobry program, ale jeszcze nie aż tak dobry, by mógł konkurować z Jawsem czy Window-Eyesem. Nie zaetykietujemy tu grafiki, nie dokonamy przeklasowania elementów aplikacji, nie zdefiniujemy okien użytkownika, a i obsługa wskaźnika myszy pozostawia wiele do życzenia.
Mimo wszystko NVDA warto mieć na pokładzie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy nasz dobry, komercyjny screenreader odmówi posłuszeństwa i zostaniemy tylko my i cisza w głośnikach.
Osobiście trzymam kciuki za rozwój tego programu, którego twórcy pokazują, że można udostępnić niewidomemu bezpłatny, dobry i użyteczny produkt. Oby tak dalej!
* Autor jest studentem informatyki w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku. Prowadzi własną firmę specjalizującą się w usługach komputerowych. Jego pasją jest, szeroko pojęte, radio. Hobby to pociągnęło za sobą podjęcie misji tworzenia pierwszego w Polsce podcastu skierowanego do osób niewidomych.