Wśród niewidomych użytkowników smartfonów od lat toczy się bezkrwawa, mam nadzieję, wojna o to, który system, iOs czy Android jest lepszy. Większość wypowiadających się na ten temat to zwolennicy tezy, że co komu pasuje, tego używa, lecz zdarzają się okopane w swoich fortyfikacjach jednostki, gotowe poświęcić cenny czas na przeczesywanie przepastnych otchłani Internetu w poszukiwaniu argumentów powalających lub chociażby zadających poważne obrażenia interlokutorom. Nieco z boku, jakby mimochodem, wspomina 1)2)się czasem o innej batalii, nie tak rozkręconej medialnie i głośnej, lecz równie interesującej, choć stojącej moim zdaniem na zdecydowanie wyższym poziomie, a mianowicie o dysputach na temat komputerów z oprogramowaniem Microsoftu i urządzeń rodem z Cupertino, a więc od firmy Apple. Jeszcze kilka lat temu koronnym argumentem przemawiającym za tymi drugimi były kwestie finansowe. Co prawda popularne macbooki nie należały i nie należą do najtańszych, ale jeśli brało się pod uwagę fakt, iż udźwiękowienie środowiska Windows wiązało się z dodatkowym i to niemałym wydatkiem na screenreadera, to po zsumowaniu ceny laptopa i Jawsa czy Window Eyesa okazywało się, że macbook, posiadający w standardzie program udźwiękowiający, jest w zasięgu ręki. Sytuację tę diametralnie zmieniły dwie rzeczy: po pierwsze pojawienie się darmowego czytnika ekranu NVDa, a po drugie wysiłki Microsoftu, które zaowocowały implementacją Narratora. Obecnie zdecydowanie bardziej ekonomicznym jest zakup laptopa z Windowsem niż macbooka.
Mimo wszystko wciąż wśród niewidomych są zwolennicy przenośnych komputerów z logo nadgryzionego jabłka. Co takiego jest w macbookach, co przyciąga uwagę? A może to zwykła ciekawość, która w zetknięciu z rzeczywistością przeradza się w rozczarowanie? W czym produkt firmy Apple jest lepszy niż microsoftowskie urządzenia?
O tym wszystkim i nie tylko porozmawiałem z Agnieszką Juranek, autorką bloga „Jabłuszkowy świat” i właścicielką youtube’owego kanału o tej samej nazwie.
TM: – Cześć Agnieszko. Czy macbook był pierwszym komputerem z jakim miałaś do czynienia?
AJ: – Cześć, oczywiście, że nie. Na początku, gdy jeszcze widziałam, używałam Windowsa jak prawie wszyscy dookoła. Tak naprawdę przez większość swojego życia miałam do czynienia z oprogramowaniem firmy Microsoft.
TM: – Co zatem skłoniło Cię do zmiany? Czy to była wyłącznie ciekawość, czy też coś więcej, jakieś bardziej racjonalne argumenty?
AJ: – Ciekawość także, ale nie tylko. Oczywiście słyszałam o komputerach Apple, słyszałam, że są niezawodne, a przede wszystkim, że nie trzeba na nich instalować dodatkowego oprogramowania, pozwalającego niewidomym na ich obsługę. Windows dopiero niedawno zdecydował się na Narratora, a macbooki miały voiceovera dużo wcześniej.
TM: – Czy Windows jakoś Cię zawiódł? Dostrzegłaś jego wady, braki lub jeszcze coś, co przekonało Cię, że macbook będzie lepszy?
AJ: – W pewnym sensie tak. Stwierdziłam, że z uwagi na to, iż voiceover jest immanentną częścią systemu macOs, to cały system będzie bardziej dostępny. Na Windowsie nie wszędzie dało się dotrzeć przy pomocy screenreadera i nie wszystko zrobić.
TM: – Jakiś przykład, abyś nie była posądzona o gołosłowność?
AJ: – Proszę bardzo, choćby coś takiego, jak „przeciągnij i upuść”. W systemie Windows nie da się tego zrobić bez pomocy wzroku i myszki. MacOs natomiast to umożliwia.
TM: – A czy nie jest to szukanie dziury w całym? Przecież bez „przeciągnij i upuść” da się żyć. Ja na przykład specjalnie nie cierpię z powodu braku dostępności tej funkcji.
AJ: – Pytałeś o przykład, więc go podałam. To, czy ktoś korzysta z jakiejś funkcji jest jego prywatną sprawą, ale to, czy może z niej skorzystać, to zupełnie coś innego. Na macbooku mogę, na Windowsie nie. Próbowałam, bo gdzieś obiło mi się o uszy, że przy pomocy Narratora da się to zrobić, ale mi osobiście się nie udało.
TM: – |Rozumiem. Coś jeszcze?
AJ: – Nie bez znaczenia była dla mnie możliwość synchronizacji macbooka z iPhone’em. Mogę na nim, nie dotykając telefonu, nawiązać i odebrać rozmowę, mogę w wygodny sposób napisać wiadomość SMS czy e-mail, a także dokończyć np. notatkę, którą zaczęłam pisać na iPhonie i odwrotnie.
TM: – Windows 11 także umożliwia połączenie laptopa z iPhone’em. Sam korzystam z tej funkcji. Wystarczy pobrać z Appstore aplikację do powiązywania tych urządzeń w pary, a potem już można odbierać i nawiązywać rozmowy czy pisać SMS-y.
AJ: – I działa to tak niezawodnie, jak na macbooku?
TM: – Hmmmm, muszę przyznać, że niekoniecznie. Co prawda do pisania SMS-ów zastrzeżeń nie mam, aplikacja „Łącze z telefonem” jest w miarę dostępna dla czytnika NVDA, którego używam, ale nie potrafię przeglądać wiadomości w rozmowie z kimś. Widzę tylko ostatnio przychodzącą lub wychodzącą wiadomość.
AJ: – A na macbooku nie ma z tym problemu.
TM: – W porządku, zgoda. Pozwól jednak, że zapytam Cię o początki Twojej przygody z macbookiem. To była miłość od pierwszego wejrzenia?
AJ: – Niestety nie. Przez pierwsze trzy dni pytałam sama siebie po co kupiłam taki drogi sprzęt? Trudno było się przestawić z obsługi Windowsa na obsługę MacOsa. Niemniej nie poddawałam się, bo jestem uparta.
TM: – A zatem rozumiesz tych, którzy zrezygnowali z macbooka po krótkim czasie?
AJ: – Tak, rozumiem. Nie dziwię się im, bo to jednak dwa różne środowiska. Ja postanowiłam wycisnąć z maca wszystko, co możliwe i udało się.
TM: – Czy posiadanie telefonu Apple pomaga w jakiś sposób szybciej zaznajomić się i polubić macbooka?
AJ: – Moim zdaniem tak. Tym bardziej, że ostatnio Apple naprawdę stara się, aby oba systemy, a więc iOs na iPhone’y i macOs na komputery przenośne, były maksymalnie zbliżone do siebie. Nie chodzi tu o wygląd, bo ten nie ma dla nas żadnego znaczenia, ale o pewną hierarchię obiektów czy ich układ. Dodatkowo na macbooku jest gładzik, gdzie wiele gestów jest żywcem skopiowanych z iphona. To zdecydowanie ułatwia obsługę. Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia.
TM: – Zapytam trochę przewrotnie: co na początku sprawiało Ci najwięcej kłopotów, do czego musiałaś przywyknąć i co irytowało najbardziej?
AJ: – Myślę, że klawiszologia i interakcje. Klawiatura macbooka jest inna niż klawiatury windowsowskie. Trzeba się przyzwyczaić choćby do nazewnictwa, układu, a także koniecznie zapamiętać, że tu nie ma entera. To znaczy klawisz w tym miejscu jest, ale np. pliku nim nie otworzymy. Naciśnięcie go na pliku uruchamia opcje zmiany nazwy. Da się nim uruchomić linki na stronach internetowych oraz inne opcje, ale pliki otwiera się inaczej, kombinacją klawiszy Command-o.
TM: – O skrótach klawiszowych na macbooku krążą już legendy. Powiadają, że palców obu rąk nie starcza, aby zrealizować niektóre z nich.
AJ: – Nie jest aż tak źle, choć rzeczywiście na Windowsie sprawa wygląda prościej. Mimo wszystko ja sobie cenię to, że na macbooku mogę zrobić wiele rzeczy w różny sposób. Na Windowsie czasem spotykałam się ze ścianą. Nie dało się jakimś sposobem, to nie dało się w ogóle, a system macOs jest w tym zakresie bardziej elastyczny.
TM: – Skomentuję to nieco złośliwie: wolisz używać dodatkowo nosa przy skrócie klawiszowym i zrobić coś niż go nie używać i nie móc tego zrobić.
AJ: – Dokładnie tak! Poza tym na macbooku nie ma problemu z odinstalowywaniem niechcianych aplikacji. Jednym ruchem wysyła się je do kosza. Na komputerach z oprogramowaniem Microsoftu nie zawsze jest to takie oczywiste. Zdarzało mi się nie móc usunąć wcześniej zainstalowanego programu. Trzeba się było nieźle nagłowić nim osiągnęło się cel!
TM: – Wróćmy do słynnych interakcji.
AJ: – Na początku to faktycznie przysparza kłopotów. Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka i gdy ktoś całe życie pracował z Windowsem, to interakcje początkowo bardzo przeszkadzają. Ja to sobie tłumaczyłam na przykładzie lodówki. Gdy chcesz zajrzeć, co się w niej znajduje, to musisz otworzyć drzwi. To jest właśnie interakcja. Tyle, że w lodówce są jeszcze szuflady i aby do nich zajrzeć, trzeba znów je otworzyć, więc to jest taka interakcja w interakcji. Na początku zapominałam, że trzeba z każdej interakcji wychodzić po kolei, ale to też logiczne, bo przecież nie zamkniesz lodówki, jeśli najpierw nie wsuniesz wysuniętej w niej szuflady. Taka mnemotechnika bardzo pomaga.
TM: – A czy jest w ogóle coś na Windowsie, czego brakuje Ci na macbooku?
AJ: – Tak, bardzo brakuje mi programu 7Zip do archiwizacji danych. Często korzystałam z niego na Windowsie, szczególnie w kontekście woluminów. Na macOs nie ma tak dobrego programu, a przynajmniej ja o nim nie wiem. Druga rzecz to aplikacja Be my eyes, która ostatnio pojawiła się na komputery z systemem Windows. Bardzo przydałaby mi się na macbooku. No i trzecia rzecz, może nie stricte windowsowska, ale związana z tym środowiskiem. Otóż w Jawsie było coś takiego, jak analizator tekstu. Dzięki niemu wychwytywało się błędy, jak niedomknięte nawiasy, powtórzone duże litery itp. Apple nie ma tak dobrego narzędzia. Jest coś, ale naprawdę ubogie.
TM: – A kompatybilność z innymi użytkownikami lub współpracownikami? Ktoś przysyła Ci pocztą załącznik w wordzie lub excelu i co?
AJ: – Nic, wszystko działa. Aplikacja Pages, odpowiednik microsoftowskiego worda, spokojnie radzi sobie z rozszerzeniami docx. Pozwala nie tylko otwierać, ale i zapisywać pliki w innych popularnych formatach. Nieco trudniej jest w przypadku dostępu do jednego pliku i pracy na nim z kimś innym. Przy takim współdzieleniu trzeba więcej uwagi i pewnych narzędzi, ale też podobno się da.
TM: – Jesteś autorką bloga i właścicielką kanału na You Tube, gdzie publikujesz porady związane z urządzeniami firmy Apple. Jak to się zaczęło?
AJ: – Kiedyś zapisałam się do grupy na Facebooku o nazwie „Dostępny Apple”. To tam zaczęłam pisać posty z poradami. Okazało się jednak, że po pierwsze ograniczała mnie liczba znaków, bo posty czasami były długie i przez to żmudne w czytaniu, a po drugie regulamin grupy. Wtedy właśnie wpadłam na pomysł bloga. Zdecydowałam się na platformę WordPress, bo wydawała mi się najbardziej dostępna pod kątem czytników ekranu. Założyłam bloga zatytułowanego „Jabłuszkowy świat” i tam publikowałam różne porady. Z biegiem czasu uznałam, że pewne rzeczy łatwiej jest pokazać niż opisać, więc zaczęłam nagrywać filmiki, i umieszczać je w chmurze, a linki do nich udostępniałam tu i tam. Niestety wkrótce zaczęły docierać do mnie głosy, że nie wszystkie linki działają poprawnie, że coś się zacina, a nawet nie da się odtworzyć. Postanowiłam wówczas utworzyć na You Tube kanał „Jabłuszkowy świat” i tam umieszczać nagrania.
TM: – Super, że dzielisz się wiedzą z innymi. Czytelników „Tyfloświata” zachęcam do zerknięcia na kanał i bloga. A nóż widelec ktoś znajdzie tam coś dla siebie? Linki zostaną zamieszczone pod wywiadem. Na koniec krótkie pytanie Agnieszko: windows czy macOs?
AJ: – Zdecydowanie MacOs! Ja po przejściu na ten system po prostu odżyłam. To było dokładnie to samo, co przejście z Androida na iOs. Nieporównywalny komfort, lepsza responsywność i kompatybilność!
TM; – Hmmm, może nie dotykajmy tego tematu, aby nie wsadzać kija w mrowisko. Dziękuję Ci za poświęcony czas i życzę wielu blogerskich i youtuberskich sukcesów.
AJ: – Dzięki.
Linki do wspominanych wyżej materiałów Agnieszki:
- Blog: https://jabluszkowyswiat.wordpress.com
- Kanał na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCvJO1L0eSFS9HCFkBZnQFOw