[fot. Stephen Finn, Zdjęcie przedstawia znak drogowy – uwaga niewidomi]
W artykule „Nowe spojrzenie na naukę orientacji przestrzennej”, zamieszczonym w Tyfloświecie 2 (2) 2008, podzieliłam się z czytelnikami informacjami na temat Projektu, zadaniem którego jest opracowanie metody i narzędzi przygotowujących niewidomą osobę do optymalnego rozumienia dźwięków miasta oraz przedstawiłam, w zarysie, zbiór informacji o możliwościach interpretacji otoczenia przy pomocy dźwięków.
Podkreśliłam jednocześnie, że funkcje informacji akustycznych, jedne z najistotniejszych w przemieszczaniu się (jako dalekosiężne i kierunkowe),w niewielkim jedynie stopniu wykorzystywane są w procesie nauczania poznawania przestrzeni.
Z uwagą przeczytałam polemiczny artykuł p. Jęczmyka. Ogarnęły mnie ambiwalentne uczucia zadowolenia, bo omówiony problem skupił uwagę czytającego i skłonił do dyskusji, oraz rozczarowania, bowiem wypowiedź ograniczała się do wyszukiwania w mojej prezentacji uchybień merytorycznych. Nie znalazłam w tej polemice natomiast refleksji nad stanem aktualnego prowadzenia nauki orientacji przestrzennej w naszym kraju, a przede wszystkim istotnych, merytorycznych uwag i wątpliwości dotyczących nowej metody nauczania orientacji.
Jestem nauczycielem praktykiem od przeszło25 lat pracującym z osobami z dysfunkcjami wzroku i doskonale znane jest mi środowisko niewidomych i słabowidzących. Opracowywana przez nas koncepcja jest odpowiedzią na istniejący stan rzeczy. Odpowiedzią na ogromne rozbieżności między teorią wykorzystania słuchu w nauce orientacji, a praktyką, jaka istnieje w naszym kraju.
A RZECZYWISTOŚĆ „ZGRZYTA”
Na potrzeby, opracowywanej w ramach prac grantowych, metody przeprowadziliśmy badania wśród niewidomych na terenie całego kraju.
[fot. Alina Talukder, Zdjęcie przedstawia osoby z przepaskami na oczach, siedzące przy stole. Podpis: Kurs tyflopedagogiczny. Zajęcia z orientacji przestrzennej]
Objęliśmy nimi przeszło 200 osób. Były to pierwsze, tak profesjonalnie przeprowadzone, prace badawcze na terenie Polski. Trwały one prawie rok. Ankietowani niewidomi jednoznacznie zwracali uwagę na fakt, iż o wykorzystaniu słuchu przez nauczycieli orientacji przestrzennej na poszczególnych zajęciach co najwyżej się mówi lub wspomina, nie uczy się natomiast profesjonalnie jego wykorzystania. Zasady wprowadzone przez prof. Suterko nijak się mają do rzeczywistości, jaką tworzy większość nauczycieli orientacji. Siedem lat temu przeprowadzałam podobne, jak w przypadku omawianego projektu, badania na populacji przeszło 200 niewidomych.
[fot. Alina Talukder, Zdjęcie przedstawia dzieci oglądające makietę – miniaturę budynku. Podpis: Poznajemy przestrzeń – nasze małe – wielkie dzieci]
Wyniki aktualnych prac badawczych potwierdzają te sprzed kilku lat. Moja wiedza na w/w temat bierze się także, oprócz samych badań naukowych, z innych źródeł:
• z analizy programów nauczania tyflopedagogów na wyższych uczelniach, kursach,
• z analiz programów nauczania orientacji przestrzennej w Ośrodkach i kołach PZN,
• przeprowadzonych z absolwentami różnych ośrodków, rozmów, podczas których okazywało się, że badani najczęściej nie potrafią wymienić żadnych ćwiczeń usprawniających odbiór wrażeń słuchowych.
Autor polemiki konstruuje swoje wypowiedzi tak, jak gdyby mój artykuł był kierowany tylko i wyłącznie do niego (nie wiem zresztą dlaczego)– tymczasem jest on wołaniem do tych nauczycieli, którzy mimo certyfikujących ich dyplomów i dokumentów, źle uczą orientacji przestrzennej.
W moim artykule nie obwiniam nikogo za aktualny stan rzeczy, staram się natomiast przedstawić mój punkt widzenia, formułować przyczyny, za które uważam:
• ewidentny brak wiedzy opiekunów na temat roli słuchu w funkcjonowaniu niewidomej osoby,
• brak odpowiednich narzędzi do treningu słuchowego,
• brak właściwych, naukowo opracowanych metod nauczania omawianego problemu.
Nigdzie w swoich wypowiedziach nie kwestionowałam poprawności prowadzonych przez p. Jęczmyka zajęć z rozumienia przestrzeni i samodzielnego poruszania się, ani też nie zaprezentowałam mojego programu nauczania tej umiejętności i metod, jakie stosuję. Nie to było celem mojej publikacji. Przedstawiłam jedynie zgeneralizowany obraz nauki orientacji w Polsce, gdzie laska pełni najczęściej funkcję „przedłużonego dotyku”, a prawie nigdy „generatora” dźwięków.
Napisałam „Celem Projektu inicjowanego i prowadzonego przez Uniwersytet A. Mickiewicza i Politechnikę Poznańską jest wypracowanie właściwych metod i narzędzi, umożliwiających optymalny rozwój dziecka i usprawnienie jego procesów umysłowych w oparciu o odbierane wrażenia słuchowe.”
Zastanawiam się, czy aby nie ze zwykłego niezrozumienia treści artykułu wynika fakt, iż doświadczony nauczyciel nie może akceptować mojego twierdzenia, że brak odpowiednich narzędzi do treningu słuchowego wpływa na mniejsze jego wykorzystanie w nauczaniu orientacji.
W obecnym systemie nauczania, każdy nauczyciel stosuje własne ćwiczenia, uaktywniające ten zmysł. Zważywszy, że większość nie ma wiedzy w tym aspekcie, wachlarz technik aktywujących analizator słuchu jest znikomy – praktycznie wręcz nie istnieje!
Nie opracowano dotychczas w Polsce programu ani metody kształcenia zmysłu słuchu niewidomych na potrzeby orientacji przestrzennej.
Właściwy metodologicznie sposób kształcenia słuchu, w oparciu o nagrania dźwięków typowych dla dużego miasta, pozwoli na ich dokładne przeanalizowanie, co pomoże utrwalić w pamięci odbiorcy wzorcowe obrazy akustyczne, z którymi będzie mógł porównywać odbierane w rzeczywistości wrażenia dźwiękowe.
Opracowywana metoda jest propozycją do wykorzystania w dydaktyce przedmiotu. Od środowiska, w którym przebywa dziecko, od jego potrzeb i metod pracy nauczyciela będzie zależał sposób i zakres wykorzystywania tego narzędzia. Techniki wykorzystywania plików dźwiękowych, opracowanych w tej metodzie, po odpowiedniej konwersji przez nauczyciela, będą mogły być również wykorzystywane w pracy z dźwiękiem naturalnym.
Zwrócę w tym miejscu jeszcze uwagę na inny poznawczy aspekt nagranych odgłosów miasta. Dziecko mieszkające w małych miejscowościach wie, jak wyglądają ulice dużych miast, pojazdy po nich jeżdżące – widziało te obiekty na obrazkach, zdjęciach. Dlaczego niewidome dziecko ma być pozbawione tego rodzaju wiedzy zdobywanej w trakcie zabawy? W jaki sposób mózg ma zdobyć pożywkę do maksymalnej kompensacji braku wzroku? Współczesne technologie zapisu dźwięku i jego odtwarzania idą mu w sukurs.
[fot. Krivoruchenko Maksim, Zdjęcie przedstawia autobus podjeżdżający na przystanek. Podpis: Dziecko z małej miejscowości wie, jak wyglądają ulice dużych miast, pojazdy po nich jeżdżące. Czemu odbierać tę wiedzę dzieciom niewidomym?]
Pan Jęczmyk zarzuca mi nieprawidłowe używanie terminu echolokacja. Według Cz. Puzyny* (*Cz. Puzyna Wpływ własności akustycznych środowiska na orientację przestrzenną PWN Warszawa 1983) echolokacja to zdolność do lokalizowania różnych obiektów otoczenia na podstawie echa wytwarzanych dźwięków i, idąc dalej za słowami tegoż autora, echo to dźwięk odbity, przychodzący do danego punktu z takim natężeniem i opóźnieniem, że może być wyodrębniony przez słuchacza od dźwięku bezpośredniego, przychodzącego do tego samego punktu.
Odbite dźwięki generowane zarówno przez niewidomego, jak i przez inne źródła dźwięku np. stukające buty idącego przed nim przechodnia, dostarczają informacji o strukturze otoczenia.
Osoba niewidoma, korzystając właściwie z posiadanych już wzorców słuchowych i własnej wiedzy dotyczącej budowy przestrzeni, zidentyfikuje dany obiekt, lecz może być tak, że stojącą nieruchomo osobę w parku określi jako drzewo. Na pewno jednak stojącego na tym terenie samochodu z drzewem nie pomyli!
[fot. Alina Talukder, Podpis: Ogród orientacji w Owińskach – wizualizacja]
W artykule napisałam, że osoba niewidoma na podstawie odbioru dźwięków odbitych, może trafnie zidentyfikować obiekt, lecz musi to robić „korzystając z dotychczasowych wzorców słuchowych”. Od nauczyciela orientacji i od możliwości intelektualnych i percepcyjnych ucznia zależy ich ilość.
Mój adwersarz w pełne ferworu frazy wplótł zdanie: „nie funkcjonuje on (zmysł przeszkód)po to, aby niewidomy przy jego pomocy określał kształty mijanych rzeczy”. Moje zdanie w tej kwestii brzmiało: „Wykorzystując » zmysł przeszkód «,niewidomy może zlokalizować przedmiot, lecz nie może określić jego kształtu”. Gdzie tkwi różnica?
Jeżeli chodzi o „lokalizowanie krawężników słuchem” – istotnie, jest to fenomenalna umiejętność, również wśród osób niewidomych, ale możliwa, jak nadmieniłam, przy zaistnieniu określonych warunków (m.in. bardzo dobrze znany teren, sprzyjające warunki akustyczne). Zapraszam do Owińsk na zobaczenie tego „kuriozum”. I proszę nie spodziewać się widoku niewidomego na czworakach. Będzie szedł z lekko pochyloną sylwetką, a dźwięk będzie generował stopami.
W artykule nie uwzględniłam zjawisk „cienia dźwięku”, złudzeń i zakłóceń akustycznych –wszystkie są istotne w procesie nauczania – lecz tematem mojej wypowiedzi było zwrócenie uwagi na bogactwo cech akustycznych środowiska miejskiego, w kontekście ich wykorzystania w orientacji przestrzennej.
*Alina Talukder jest pracownikiem Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Owińskach, gdzie pełni rolę wychowawcy internatu i nauczyciela orientacji przestrzennej. Zajmuje się szerokorozumianym rysunkiem niewidomych i graficznymi przedstawieniami rzeczywistości dla niewidomych i słabowidzących. Bierze udział w pracach prowadzonych w ramach grantu „Opracowanie metody nauki orientacji przestrzennej w dużym mieście dla osób niewidomych z wykorzystaniem dźwięków środowiska”, realizowanego poprzez Uniwersytet A. Mickiewicza, Politechnikę Poznańską i Ośrodek w Owińskach.