[fot. Gerbera, Zdjęcie przedstawia plik paragonów]
Jedną z największych przeszkód w dostępie do informacji, wynikających z braku wzroku, jest z pewnością niemożliwość czytania zwykłego druku. Utrudnia to nie tylko poznawanie zawartości książek czy prasy, ale także przeszkadza w różnych sytuacjach życia codziennego, kiedy trzeba przeczytać rachunek, paragon, świeżo otrzymany dokument lub skorzystać z nieudźwiękowionego urządzenia z wyświetlaczem.
W obecnych czasach, dzięki programom do rozpoznawania tekstu oraz skanerom, możemy już wprawdzie czytać książki czy gazety, narzędzia te są jednak zwykle na tyle duże, że nie możemy ich nosić ze sobą, a w każdym razie jest to bardzo niewygodne. Nawet, gdy korzystamy z nich w domu czy pracy, potrzebny jest zwykle pewien czas na zeskanowanie dokumentu, bowiem bardzo szybkie skanery są niestety przy okazji bardzo drogie.
Od lat trwają prace nad zminimalizowaniem skutków niewidzenia w tym właśnie aspekcie życia. Poza skanerami, ciekawym rozwiązaniem wydają się być programy do rozpoznawania tekstu dla telefonów komórkowych. Niestety sprawdzają się one głównie w celach informacyjnych oraz przy odczytywaniu drobnych dokumentów jak rachunki, paragony czy karty w restauracjach. Nie ma jednak mowy o czytaniu przy ich pomocy książek, ponieważ nie są to komputery i proces przetwarzania tekstu jest tu znacznie bardziej żmudny. Ponadto programy te są dość drogie, jak na możliwości, jakie oferują. Urządzeniem, które według obietnic producenta ma wyjść wszystkim tym potrzebom naprzeciw, jest SiRecognizer, włoskiej firmy Itex di Marco Gregnanin. W Polsce sprzedaje go firma Medison.
ZESTAWY
SiRecognizer występuje w trzech wariantach.
Wersja Always składa się z oprogramowania OCR (zabezpieczonego kluczem USB), zmodyfikowanego aparatu fotograficznego Nikon Coolpix s500 oraz statywu do szybkiego skanowania, a jej koszt to 9 800 zł.
Wersja Ultra, oprócz elementów wariantu Always, jest ponadto wyposażona w netbook lub tablet z zainstalowanym programem do odczytu ekranu NVDA, syntezatorem mowy Agata, bezprzewodową klawiaturą oraz skaner. Kosztuje ona 14 700 zł.
Wersja Ultra Plus jest według lakonicznej informacji na stronie dystrybutora wyposażona dodatkowo w rozbudowane oprogramowanie. Jej koszt to 20 700 zł.
Miałam okazję testować ten system w podstawowej edycji Always, konkretnie wersji SiRecognizer 3.2, zaktualizowanej w listopadzie 2010r, więc to właśnie tej wersji będzie dotyczył mój artykuł.
CO OTRZYMUJEMY?
W gustownej walizeczce znajdziemy przede wszystkim aparat fotograficzny Nikon Coolpix s500, który podobno został specjalnie zmodyfikowany dla potrzeb opisywanego narzędzia. Faktycznie, można zauważyć, że na lampie błyskowej oraz obiektywie przyklejono filtry, których producent nakazuje nie zdejmować i dbać o ich czystość.
Aparat jest zapakowany w nieprzemakalny futerał. Dołączono do niego również kabel USB, ładowarkę oraz dodatkową baterię. W walizeczce znajdziemy także płytę z programem oraz podręcznikiem i klucz USB.
Poza walizeczką znajduje się statyw, którego wygląd i gabaryty wzbudziły moje wielkie zdziwienie. Ma on ewidentnie „postać stacjonarną”, nie nadaje się do przenoszenia, ponieważ jest duży, ciężki i nie ma możliwości składania. Bardziej szczegółowo omówię go nieco później.
[fot. Nikon, Jeden z dostępnych futerałów na aparat Nikon]
PODRĘCZNIK
Do wersji, z którą miałam do czynienia, dołączono jedynie podręcznik w języku angielskim, co może stanowić dla wielu osób spore utrudnienie.
Podręcznik jest krótki i raczej lakoniczny. Zdecydowanie brakuje mi w nim opisu samego aparatu i sposobu jego użytkowania przez osoby niewidome, np. informacji, jak się go włącza, w jaki sposób należy go trzymać, jak się wyjmuje baterię itd. Czynności te nie sprawiły mi oczywiście trudności, ale uważam, że choć parę linijek należałoby poświęcić tym zagadnieniom. Nie opisano również, jak powinien być umiejscowiony fotografowany obiekt w stosunku do aparatu i nie podano absolutnie żadnych zasad wykonywania takich zdjęć.
Dziwi również nieco fakt, że ze strony producenta mogą go pobrać jedynie zarejestrowani użytkownicy. Osoba, która zastanawia się nad zakupem systemu, nie ma więc możliwości zapoznania się wcześniej z jego instrukcją, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Czołowi producenci oprogramowania i sprzętu dla niewidomych udostępniają bowiem wszelkie tego typu dokumenty na swoich stronach internetowych.
Muszę stwierdzić, że niestety producent nie dba zupełnie o swoją stronę internetową. Nie można na niej znaleźć informacji o nowych wersjach oprogramowania, a tym bardziej opisu, co zostało zmienione w ramach kolejnej aktualizacji. Najwidoczniej niewielka firma, która stworzyła ten sprzęt, nie ogarnia jeszcze całości zagadnienia, niestety ze sporą szkodą dla swoich klientów.
PROGRAM
Instalacja samego programu SiRecognizer jest prosta. Niestety, po jej przeprowadzeniu musimy jeszcze dokonać pewnej operacji, tj. użyć polecenia ‘Uruchom’ z ‘Menu Start’ i wpisać odpowiednią ścieżkę. Opisano to w podręczniku. Trudno mi zrozumieć, dlaczego nie może tego uczynić program instalacyjny. Nie mam też możliwości ustalenia, czy takiej operacji należy dokonywać również w nowej wersji, ponieważ instalowałam ją, aktualizując starszą.
Aplikacja jest wyposażona w syntezator mowy eSpeak, który domyślnie jest włączony, więc jeżeli korzystamy ze screenreadera i syntezatora, komunikaty będą się dublować. Na szczęście syntezator eSpeak można wyłączyć, co natychmiast zrobiłam.
W głównym oknie programu znajdziemy dziewięć istotnych przycisków. Są do nich przypisane również skróty klawiaturowe. Niestety w procesie spolszczenia część z nich uległa zmianie w stosunku do oryginalnych. Z jednej strony jest to plus, bo skróty te tyczą się polskich nazw przycisków, w anglojęzycznym podręczniku odnajdziemy niestety jedynie angielskie wersje, co może spowodować pewne zamieszanie zwłaszcza, że w programie nie ma listy polskich skrótów.
Pomiędzy funkcjami przemieszczamy się tabulatorem, a uruchamiamy je przy pomocy klawisza SPACJA. Metodą prób i błędów udało mi się odnaleźć część polskich skrótów klawiaturowych. Wśród funkcji mamy do dyspozycji:
• ‘Zdjęcie’ – ‘ALT+z’ – wykonanie zdjęcia podłączonym do komputera aparatem fotograficznym,
• ‘Skan’ – ‘ALT+n’ – zeskanowanie tekstu (jeżeli w ramach systemu pracuje również skaner),
• ‘Kroki’ – ‘ALT+k’ – zastosowanie przez program nawet siedmiu różnych strategii rozpoznawania, gdy jego wyniki nie są satysfakcjonujące,
• ‘Kolor’ – ‘ALT+o’ – określanie kolorów fotografowanych obiektów, na których umieścimy tzw. maskę (możemy rozpoznać tylko jeden kolor, jeżeli sfotografujemy więc w taki sposób obiekt czarno-biały, zostanie zidentyfikowany jako szary), opisaną w podręczniku w sposób bardzo lakoniczny – nie udało mi się niestety zrobić użytku z tego przycisku, gdyż pozostał nieaktywny (funkcja jest prawdopodobnie dostępna w wyższej wersji),
• ‘Książka’ – ‘ALT+s’ – przycisk używany, gdy skanowanym obiektem jest książka (można z niego skorzystać po zeskanowaniu lub sfotografowaniu obiektu, jeżeli rezultaty nas nie zadowalają). Dzięki tej funkcji uzyskujemy efekt rozprasowania zdjęcia w miejscach, gdzie skanowany dokument nie stanowi idealnej płaszczyzny, tj. na marginesach, a także w wypadku pogniecionych dokumentów,
• ‘Ekran’ – ‘ALT+e’ – przycisk ten ma podobną funkcjonalność jak ‘Książka’, a dotyczy sytuacji, gdy fotografujemy ekran czy wyświetlacz innego komputera lub urządzenia elektronicznego,
• ‘Eksport’ – ‘ALT+r’ – zapisanie rezultatów naszych działań w postaci plików w 50 różnych formatach,
• ‘Import’ – ‘ALT+i’ – importowanie obrazu z innego źródła (może to być zdjęcie lub dokument w formacie PDF),
• ‘Kod paskowy’ – odczytywanie kodów paskowych (niestety w wersji, z którą miałam do czynienia, był on nieaktywny). W Polsce nie ma chyba zresztą żadnej dostępnej bazy takich kodów, z której można by skorzystać.
W oknie aplikacji znajdziemy również ostatnią stronę rozpoznanego tekstu, którą możemy z powodzeniem podglądnąć, poruszając się strzałkami. Dalej znajdziemy pole z numerem bieżącej strony (pomiędzy stronami możemy przemieszczać się, używając klawiszy PAGE UP i PAGE DOWN, a także HOME i END). Wczytanie strony jest sygnalizowane dźwiękiem, który teoretycznie można wyłączyć… Mnie się to nie udało.
Ponadto program zawiera standardowe menu, uruchamiane wciśnięciem klawisza ALT, w którym znajdziemy pozycje umożliwiające m.in. konfigurację interfejsu użytkownika, skanera, wybór języka, powiększenia, itd.
JAK TO DZIAŁA?
SiRecognizer od innych programów do rozpoznawania tekstu odróżnia możliwość korzystania z aparatu fotograficznego, dlatego zajmę się tu przede wszystkim tym sposobem pozyskiwania obrazu. Znajdujący się w zestawie aparat należy podłączyć do komputera przy użyciu kabla USB, a następnie włączyć. W menu aplikacji należy wybrać ‘Interfejs użytkownika’ i zaznaczyć aparat fotograficzny s500.
Następnie trzeba umieścić fotografowany obiekt pod aparatem trzymanym w dłoni lub umocowanym na statywie i skorzystać z przycisku ‘Zdjęcie’ w oknie programu. Po chwili, potrzebnej na przetworzenie dokumentu, będziemy mogli obejrzeć rezultaty. Jeżeli aparat trzymamy niewłaściwie, program poinformuje nas o tym niestety dopiero po wykonaniu i przetworzeniu zdjęcia. Nie ma żadnej możliwości, by system skontrolował wcześniej, czy aparat został prawidłowo umiejscowiony. W razie konieczności można użyć dodatkowych przycisków, które spowodują przetworzenie dokumentu w sposób charakterystyczny dla jego źródła (np. książki czy ekranu komputerowego) lub funkcji ‘Kroki’, która sprawi, że program sam poszuka najlepszego sposobu rozpoznania danego obiektu. Niestety każda operacja mająca na celu poprawę rezultatów rozpoznawania spowoduje utworzenie kolejnej strony tekstu.
[fot. Nikon, Zdjęcie przedstawia omawiany aparat fotograficzny]
Podobnie działa funkcja ‘Skan’, jednak możemy z niej korzystać wyłącznie po podłączeniu do komputera dodatkowego skanera.
Chcąc jak najbardziej obiektywnie ocenić funkcjonowanie tego systemu w praktyce, za konieczne uważam odniesienie się do obietnic składanych przez producenta, zwłaszcza że dają one duże nadzieje.
Z zapewnień polskiego dystrybutora SiRecognizera wynika, że „Oprogramowanie rozpoznaje teksty w ok. 130 językach. Ponadto korzysta aż z siedmiu silników OCR i w razie potrzeby zatrudnia je do uzyskiwania jak najlepszych wyników rozpoznawania tekstu.”
Niestety, użytkownik nie ma możliwości wyboru owych silników czy też uzyskania o nich jakichś bliższych informacji. Jeżeli chodzi o tekst skanowany przy pomocy skanera, to jakość rozpoznawania jest rzeczywiście dobra.
Gorzej jest niestety w wypadku fotografowanych obiektów. Zadrukowana kartka formatu A4 najprawdopodobniej zostanie rozpoznana raczej poprawnie, ale system ten nie służy przecież tylko do odczytywania tego typu dokumentów.
KSIĄŻKI
Jedną z opcji programu jest skanowanie książek. W poprzedniej wersji oprogramowania efekty, które można było zaobserwować, nie były imponujące. Po uaktualnieniu do wersji 3.2 kwestia ta uległa jednak dużej zmianie, także rzeczywiście, system ten może być bardzo przydatny dla moli książkowych.
Niestety zdarza się, że program nie sygnalizuje problemów z ustawieniem aparatu, a książka nie jest dobrze rozpoznana. Możemy też spotkać się z problemem ucinania linijek czy po prostu rozpoznawania niektórych wyrazów czy zdań w taki sposób, że nie są one czytelne. Dobrze jest więc najpierw znaleźć najlepsze ustawienie aparatu do fotografowania danej książki, a może to nie być łatwe dla osoby całkowicie niewidomej.
Do skanowania zdecydowanie polecam użycie statywu, bo przy przewracaniu kartek niełatwo jest jednocześnie trzymać odpowiednio aparat. Z drugiej strony, używanie statywu, ze względu na jego gabaryty, powoduje jednak, że nie możemy SiRecognizera używać w sposób mobilny. Na pewno fotografowanie z ręki jest kwestią wprawy, ale osoba niewidoma nigdy nie może być pewna, że robi to prawidłowo.
Może się też okazać, że program nakaże nam przesunąć aparat nieco w górę lub w dół, w prawo lub w lewo, może również kazać go przybliżyć do dokumentu bądź od niego oddalić.
Podsumowując, SiRecognizer może sprawdzić się np. w czytelni, ale bez użycia statywu raczej trudno będzie uzyskać naprawdę zadowalający efekt rozpoznawania. Istotne jest, by nie zasłaniać światła oraz trzymać aparat możliwie stabilnie. Zaleca się jego trzymanie w obu dłoniach w taki sposób, by łokcie były oparte na stole. W moim wypadku sposób ten nie sprawdza się jednak najlepiej, prawdopodobnie aparat znajduje się zbyt blisko dokumentu.
W stosunku do poprzedniej wersji, zdecydowanie przyspieszono proces fotografowania książek wprowadzając możliwość automatycznego fotografowania wielu stron, której niezwykle mi dotąd brakowało.
EKRANY I WYŚWIETLACZE
Dzięki SiRecognizer można również fotografować ekrany komputerowe czy wyświetlacze różnorakich urządzeń elektronicznych. Przeprowadzane przeze mnie próby sfotografowania ekranu komputera dały średnie rezultaty, chociaż część jego zawartości można było odczytać. Nie udało mi się natomiast w żaden sposób poznać zawartości ekranu telefonu komórkowego. Najpierw pojawiały się nieczytelne i raczej przypadkowe znaki, a po użyciu przycisku ‘Ekran’, program za każdym razem sygnalizował: „Nie rozpoznano żadnego tekstu”, choć na ekranie telefonu wyświetlona była treść SMS-a.
DROBNE DOKUMENTY
Zgodnie z zapewnieniami, system ten świetnie radzi sobie z wszelkiej maści rachunkami czy paragonami nawet, gdy są pogniecione i długo noszone w kieszeni. Przetestowałam tę funkcję m.in. na wydruku z bankomatu, który około tygodnia poniewierał się w mojej torebce. Rzeczywiście, rezultaty były bardzo dobre i nie zmieniły się nawet po zgnieceniu wydruku w kulkę, a następnie jego rozprostowaniu. To duży plus prezentowanego narzędzia.
OBIEKTY O NIETYPOWYCH KSZTAŁTACH
SiRecognizer umożliwia również fotografowanie i odczytywanie informacji z obiektów o nietypowych kształtach, np. butelek, słoiczków, itd. Z moich doświadczeń wynika, że rzeczywiście, umożliwia on rozpoznanie obrazu na tyle, by móc się zorientować, z jakim produktem mamy do czynienia i nawet nieco o nim poczytać. To samo zapewnia jednak np. KNFB Reader, chociaż teoretycznie nie zawiera takiej funkcji. Do celów informacyjnych z pewnością wystarczy. Nie wszystko jest jednak jasne i czytelne, pewne fragmenty bywają po prostu ucinane, a i sama jakość rozpoznawania nie jest idealna.
[fot. Itex, Zestaw SiRecognizer z tabletem]
STATYW
Statyw kojarzył mi się dotąd z czymś składanym i w miarę poręcznym, na czym można bezpiecznie umieścić aparat. W tym systemie niestety jest inaczej. Dołączany statyw jest duży i ciężki. Wykonano go z materiału wyglądającego na pleksi grubości 1 cm. Z przeprowadzonych przeze mnie pomiarów wynika, że ma ok. 45 cm wysokości, 43 cm szerokości, 13 cm głębokości i waży ok. 2 kg. Najprościej rzecz ujmując, składa się on z trzech płyt, dwóch ustawionych pionowo i trzeciej poziomej, umocowanej na nich. Tworzy zatem rodzaj stolika. W górnej, poziomej płycie znajduje się otwór dopasowany wielkością i kształtem do aparatu fotograficznego i zaopatrzony w ograniczniki, by urządzenie tkwiło w nim bezpiecznie. Z założeń producenta wynika, że osoba niewidoma powinna bez problemu wykonywać zdjęcia wszelkich dokumentów z ręki, statyw ma jedynie służyć np. do skanowania książek, kiedy aparat jest stabilnie umocowany i należy tylko przewracać kartki.
Nie ma on niestety żadnych możliwości regulacji, więc przy grubszych książkach program może nakazywać oddalenie aparatu. Ponadto statyw nie zawiera żadnego znacznika, do której można by przystawić fotografowany dokument. Skutkuje to zwiększeniem ryzyka przesunięcia książki przy przewracaniu kartek lub po prostu krzywego jej ustawienia. Warto zauważyć, że kabel USB jest w aparacie zamocowany w taki sposób, że przy korzystaniu ze statywu często zachodzi on na fotografowany obszar. Podobno w nowych wersjach tego systemu znajdzie się aparat fotograficzny wyposażony w łącze WiFi, co z pewnością rozwiąże ten problem.
Konstrukcja statywu, według deklaracji producenta, ma zapewnić jak najlepszą przezroczystość i nie blokować np. dostępu światła do przetwarzanych materiałów. Według informacji uzyskanych przeze mnie od polskiego dystrybutora, takie przezroczyste płaszczyzny są tu lepszym rozwiązaniem niż np. przezroczyste rurki, które uczyniłyby cały system zdecydowanie bardziej mobilnym, mogłyby natomiast źle wpłynąć na jakość rozpoznawanego tekstu.
[fot. Itex, Statyw do montażu aparatu]
SiRecognizer bardzo mnie zainteresował, bo wydawał się wychodzić naprzeciw moim licznym potrzebom. Po przyjrzeniu się temu urządzeniu stwierdziłam, że w praktyce nie jest tak wspaniale, jak obiecywano.
Moim zdaniem wielkim minusem tego urządzenia jest nieporęczny statyw. Wiem, że można wykonywać zdjęcia z ręki, ale zawsze lepiej, gdy aparat jest umocowany, zwłaszcza w wypadku kadrowania ujęcia przez osobę niewidomą. Bardzo ułatwiłoby to pracę np. w czytelni czy, w moim wypadku, podczas czytania sądowych akt.
Inaczej, niż w programie KNFB Reader czy Text Scout, system informuje użytkownika o konieczności zmiany położenia aparatu dopiero po wykonaniu zdjęcia i jego przetworzeniu, co bardzo wydłuża i komplikuje cały proces. Oczekiwałabym od tak drogiego i zaawansowanego systemu, by dostarczał możliwości chociaż wstępnego określenia, czy aparat jest trzymany prawidłowo.
[fot. sxc.hu, Zdjęcie przedstawia pomięte paragony, podpis: Zgodnie z zapewnieniami, system ten świetnie radzi sobie z wszelkiej maści rachunkami czy paragonami nawet, gdy są pogniecione i długo noszone w kieszeni]
Funkcja skanowania książek w nowej wersji została zdecydowanie ulepszona i stanowi obecnie dużą zaletę tego systemu, pod warunkiem korzystania ze statywu. Przy robieniu zdjęć ‘z ręki’ trzeba mieć niewątpliwie dużą wprawę, a i tak nigdy nie ma gwarancji, że obiekt będzie sfotografowany prawidłowo. Ponadto system ten umożliwia skanowanie dużych dokumentów, inaczej niż większość skanerów, których obszar obejmuje stronę formatu A4, można zatem sfotografować dwie strony naraz.
Fotografowanie ekranów czy wyświetlaczy przynosi raczej mierne rezultaty i wbrew obietnicom, nie warto liczyć na to, że pozwoli osobie niewidomej zaoszczędzić na specjalistycznych urządzeniach np. mówiących.
System przyzwoicie się sprawdza w wypadku czytelnych wydruków komputerowych czy też drobnych dokumentów, nawet pogniecionych, sądzę jednak, że to samo zapewni nam jeden z programów obsługiwanych przez telefony komórkowe.
Aparat jest wyposażony w baterię, która przy fotografowaniu większej ilości dokumentów wyczerpuje się zdecydowanie zbyt szybko. Zapewne z tego powodu dołączono zapasowy akumulator, moim zdaniem to jednak i tak za mało. O wiele lepiej byłoby, gdyby aparat mógł być zasilany z USB, przecież i tak jest podłączony do komputera podczas używania.
Uważam, że każdy produkt należy oceniać nie tylko przez pryzmat jego wad i zalet, ale należy brać również pod uwagę stosunek jego jakości do ceny. Pod tym względem system wypada niekorzystnie. Czy jest on wart takiej ceny? Postanowiłam pokusić się o pewne wyliczenia.
Aparat fotograficzny Nikon Coolpix s500 to produkt już nienowy. Swoją premierę miał na początku 2007 r. Obecnie trudno nawet ustalić jego wartość, bo nie jest już dostępny w sklepach internetowych, ale w jednym z testów z 2009 r. podano cenę ok. 740 zł. Dziś na pewno jest ona niższa. Nie wiem, ile mogą być warte modyfikacje dokonane w aparacie. Trudno również ocenić, poza zastosowaniem filtrów na lampie błyskowej i obiektywie, ich zakres. Nawet zakładając, że jest ich więcej, nie sądzę, by przekraczały wartością cenę samego aparatu. Dołączony statyw można w bardzo prosty sposób wykonać samodzielnie i jego koszt nie powinien przekroczyć 100 zł. Pozostaje więc cena samego programu. Do tego dochodzi jeszcze oczywiście marża wszystkich dystrybutorów tego sprzętu.
Polski dystrybutor podaje, że głównym atutem tego systemu jest „najlepszy obecnie na świecie komercyjny system optycznego rozpoznawania druku”. Doświadczenia, jakich nabrałam podczas pracy z nim sprawiają jednak, że nie do końca potrafię uwierzyć w te zapewnienia. Jeżeli tak jest, to znaczy, że najwidoczniej stworzenie zadowalającego systemu jest wciąż ogromnym wyzwaniem dla osób zajmujących się tworzeniem tego typu oprogramowania oraz urządzeń, choć trzeba przyznać, że program ten zmienia się na lepsze i to w imponującym tempie. Podejrzewam, że stanie się on wkrótce bardzo użytecznym rozwiązaniem, na razie wciąż jest w trakcie opracowywania, tym bardziej więc nie powinien być jeszcze tak drogi.
[fot. FIRR, Strona WWW polskiego dystrybutora urządzenia]
Ze względu na baterię, umiejscowienie kabla i inne detale uważam, że znacznie sensowniejsze byłoby stworzenie jednak specjalnie dedykowanego niewidomym urządzenia do robienia zdjęć. Przystosowanie zwykłego aparatu miałoby rację bytu, gdyby cena całego systemu była przynajmniej o połowę niższa. W obecnej sytuacji jednak system ten nie jest, moim zdaniem, wart takich pieniędzy zwłaszcza, że podobne rezultaty uzyskamy nabywając jeden z programów przeznaczonych dla telefonów komórkowych, co będzie rozwiązaniem znacznie bardziej mobilnym, a przede wszystkim o wiele tańszym.
Na koniec pragnę zaznaczyć, że na temat tego systemu istnieje bardzo mało materiałów. Podręcznik do niego jest lakoniczny i nie został dotąd spolszczony, ponieważ wciąż coś się w systemie zmienia. Nie wykluczam zatem możliwości, że po prostu nie udało mi się dotrzeć do wszystkich funkcji i w pełni docenić jego możliwości. Niestety tworząc tego typu sprzęt, w dodatku dedykowany grupie osób o specyficznych potrzebach, nie można zaniedbywać tych kwestii. Mam nadzieję, że zgodnie z planami, polski dystrybutor zorganizuje szkolenia dla posiadaczy tego sprzętu, podczas których będą oni mogli gruntownie poznać jego funkcje. Póki co zbyt wielu rzeczy użytkownik musi się po prostu domyślać i poszukiwać, a to na pewno nie sprzyja pozytywnej ocenie.
Sama testowałam ten sprzęt, rozważając możliwość jego zakupu. Ostatecznie nie zdecydowałam się na to, ponieważ uznałam, że jego cena nie jest adekwatna do oferowanych możliwości. Po listopadowej aktualizacji zdecydowanie lepiej oceniam ten produkt, nadal jednak uważam, że jest zbyt drogi. Niemniej będę się bacznie i z dużym zainteresowaniem przyglądać jego dalszemu rozwojowi.
* Magdalena Szyszka – absolwentka prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Aplikacja adwokacka w latach 2006-2009. Obecnie wpisana na listę adwokatów opolskiej Izby Adwokackiej. Zainteresowania: muzyka, informatyka, historia, a przede wszystkim literatura. Autorka licznych recenzji książek publikowanych na www.independent.pl oraz na ściśle tematycznym blogu: http://mojabiblioteczka.blox.pl