Ponad 4300 sportowców ze 175 krajów, w tym 97 Polaków walczyło w dniach od 7 do 18 września br. w Rio de Janeiro o 528 kompletów medali XV igrzysk paraolimpijskich. Tyfloświat wraz ze swoimi czytelnikami bacznie przyglądał się paraolimpijskim zmaganiom – zwłaszcza polskich sportowców niewidomych i słabowidzących.
Uroczystość otwarcia pod hasłem “Każdy organizm ma serce” odbyła się na stadionie Maracana 7 września. Spektakl, w przygotowania do którego zaangażowanych było pięciuset choreografów i artystów oraz dwa tysiące wolontariuszy, jak przekonaliśmy się, śledząc transmisję telewizyjną, obrazował wielką energię ludzi. Skoro igrzyska odbyły się w roztańczonej i brzmiącej wieloma rytmami Brazylii, nie mogło zabraknąć samby, którą zatańczyła m.in. brązowa medalistka w para-snowboardzie z Soczi Amy Purdy. 36-letnia Amerykanka w jednym z programów telewizyjnych powiedziała: “Moje nogi nie uczyniły mnie kaleką. Wręcz przeciwnie – dały mi pewną sprawność”.
Relacje z rywalizacji w Brazylii przekazywano do 154 krajów. To rekord w historii ruchu paraolimpijskiego. Transmisje przeprowadzała także Telewizja Polska, można było śledzić je również w Internecie, obszerne materiały zamieszczał na bieżąco „Przegląd Sportowy”. Z uzyskanych przez naszą redakcję informacji wynika, że do Rio pojechały jedynie trzy ekipy telewizyjne i dwóch polskich fotoreporterów, a i ekipa dziennikarska była znacznie mniej liczna niż ekipy innych krajów. Mimo wszystko jednak cieszy fakt, że w znacznej części wydarzeń mogliśmy uczestniczyć dzięki bezpośrednim transmisjom w programie pierwszym Telewizji Polskiej i TV Sport.
Jak powiedział Łukasz Szeliga – Prezes Zarządu Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, w ostatnich latach postrzeganie sportu paraolimpijskiego zmieniło się, zresztą, ciągle się zmienia. „W końcu sport paraolimpijski obejrzy więcej ludzi. Telewizja Polska twierdzi, że przekaz dotrze do 13 milionów ludzi każdego dnia. Paraolimpijczycy i ludzie z niepełnosprawnościami też poczują się lepiej dzięki temu, że pokażą się szerszej publiczności jako pełnowartościowi sportowcy. Bo niepełnosprawność to głównie odmienny sposób poruszania się lub komunikacji. Każdy z niepełnosprawnych zawodników ma za sobą jakąś osobistą historię i zwycięstwo z samym sobą. Od tego zawsze zaczynają się ich kariery. Później jednak liczy się sport i walka o jak najlepsze miejsca” – stwierdził Szeliga.
Szans medalowych podczas igrzysk paraolimpijskich było sporo, ponieważ istnieje więcej, niż w przypadku sportowców pełnosprawnych klas startowych, co umożliwia niepełnosprawnym zawodnikom równą rywalizację w zależności od rodzaju i stopnia niepełnosprawności, ale bywa też tak, że zawodnicy danej konkurencji z dwóch, trzech zbliżonych kategorii niepełnosprawności rywalizują w obrębie jednej klasyfikacji medalowej. Osiągnięte czasy lub odległości przelicza się wówczas odpowiednim przelicznikiem punktowym. Zdarza się więc, że zawodnik bardziej sprawny, który osiągnie lepszy czas, przegrywa medal z zawodnikiem mniej sprawnym z gorszym czasem. Kategorie przewidziane dla zawodników z dysfunkcją wzroku to: 11, 12 i 13 poprzedzane literami oznaczającymi poszczególne dyscypliny, przy czym kategoria 11 przeznaczona jest dla sportowców całkowicie niewidzących, a w kategorii 13 startują osoby z najlżejszą dysfunkcją wzroku.
Każdy z zawodników wyjeżdżał na paraolimpiadę zapewne z nadzieją na medal. Niewidzący od urodzenia pływak, Wojtek Makowski, mistrz Europy na 100 m stylem grzbietowym, zagorzały kibic Korony, Vive Targi Kielce, student Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, który swój urlop dziekański poświęcił na przygotowanie się do igrzysk, raper, przed wylotem do Rio opublikował wraz z kolegami z paraolimpijskiej kadry na YouTubie teledysk „Czas igrzysk”, w którym rytmicznie opisał bardzo intensywne przygotowania. „Rezygnacja? Z nią jest jak z moim wzrokiem. Nie istnieje. Chociaż w rękach często kule, charakter nie kuleje…” – deklaruje. Wyjeżdżając, prosił polskich kibiców: „Bądźcie tam z nami duchem i serduchem, a my postaramy się odwdzięczyć Wam jak najlepszymi rezultatami, bo walczymy też dla Was!”. No, to byliśmy, cieszyliśmy się każdym, nie tylko medalowym sukcesem, ale również takim, który pozwalał sportowcom zwyciężyć ze zwątpieniem, rezygnacją, ograniczeniami.
Trochę historii
Historia sportowych zmagań osób z niepełnosprawnościami rozpoczęła się w 1948 roku. Właśnie wtedy, pracujący w Wielkiej Brytanii niemiecki neurochirurg, Ludwig Guttmann zorganizował równolegle do odbywającej się w Londynie olimpiady turniej w łucznictwie dla sparaliżowanych weteranów. Za pierwsze igrzyska paraolimpijskie uznaje się jednak zawody, które odbyły się w 1960 roku w Rzymie. Przygotowywano je od 1958 roku, a mimo to nie udało się rozwiązać wszystkich problemów i znaleźć sposobów ułatwiających osobom z niepełnosprawnościami funkcjonowanie w nowych dla nich warunkach. Nie zdołano na przykład w pełni dostosować wioski olimpijskiej dla potrzeb osób poruszających się na wózkach – zawodnicy byli więc wnoszeni i znoszeni po schodach. Pomagali w tym także żołnierze.
Samej nazwy “paraolimpiada” zaczęto używać dopiero w 1984 roku. Cztery lata później, w Seulu, zmagania dla sportowców z niepełnosprawnościami organizowano już na obiektach olimpijskich.
LISTA NIEWIDZĄCYCH I SŁABOWIDZĄCYCH PARAOLIMPIJCZYKÓW:
Tandemy Kolarstwo torowe:
· Anna Duzikowska (pilot Natalia Morytko) – klub sportowy: OKS Warmia i Mazury; trener klubowy: Adam Brzozowski; dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: MISTRZOSTWA ŚWIATA (7. miejsce w sprincie – tandem B z Natalią Morytko), Mistrzostwa Świata Włochy 2016 (8. miejsce w wyścigu na dochodzenie na 3 km – tandem B z Natalią Morytko), Mistrzostwa Świata Włochy 2016 (12. miejsce w wyścigu na 1 km – tandem B z Natalią Morytko), Rio 2016 (14. miejsce).
· Przemysław Wegner (pilot Artur Korc) – klub sportowy RAZEM Poznań; trener klubowy – Piotr Broński; dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: MISTRZOSTWA ŚWIATA (4. miejsce w jeździe indywidualnej na czas – tandem B z Arturem Korcem), Mistrzostwa Świata Szwajcaria 2015 (6. miejsce w wyścigu ze startu wspólnego – tandem B z Arturem Korcem), Mistrzostwa Świata Szwajcaria 2015 (złoto w wyścigu ze startu wspólnego – tandem B z Arkadiuszem Garczarkiem), Mistrzostwa Świata Włochy 2009 (PUCHAR ŚWIATA złoto w jeździe indywidualnej na czas – tandem B z Arturem Korcem), Puchar Świata RPA 2016; IGRZYSKA PARAOLIMPIJSKIE RIO 2016 – kolarstwo szosowe: (5. miejsce w wyścigu w jeździe indywidualnej na czas – tandemy, 7. miejsce w wyścigu ze startu wspólnego – tandemy), w kolarstwie torowym (10. miejsce w wyścigu na dochodzenie na 4 km).
· Marcin Polak (pilot Michał Ładosz) – klub sportowy KKT HETMAN Lublin; trener klubowy – Piotr Sugier; dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: MISTRZOSTWA ŚWIATA (złoto w jeździe indywidualnej na czas – tandem B z Michałem Ładoszem), Mistrzostwa Świata Szwajcaria 2015 (brąz w wyścigu na dochodzenie na 4 km – tandem B z Michałem Ładoszem), Mistrzostwa Świata Holandia 2015 (brąz w jeździe indywidualnej na czas – tandem B z Michałem Ładoszem), Mistrzostwa Świata USA 2014 (złoto w wyścigu ze startu wspólnego – tandem B z Michałem Ładoszem), Mistrzostwa Świata Kanada 2013 (brąz w jeździe indywidualnej na czas – tandem B z Michałem Ładoszem), Mistrzostwa Świata Kanada 2013; IGRZYSKA PARAOLIMPIJSKIE RIO 2016 (11. miejsce w jeździe indywidualnej na czas – tandemy, kolarstwo szosowe, nie ukończył wyścigu ze startu wspólnego, w konkurencji kolarstwa torowego zajął 11. miejsce w wyścigu na dochodzenie na 4 km).
· Iwona Podkościelna (pilot Aleksandra Tecław) – klub sportowy KKT HETMAN Lublin; trener klubowy – Paweł Staszczak/Piotr Sugier; dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: Mistrzostwa Świata (złoto w wyścigu ze startu wspólnego – tandem B z Aleksandrą Tecław), Mistrzostwa Świata Szwajcaria 2015 (złoto w jeździe indywidualnej na czas – tandem B z Aleksandrą Tecław), Mistrzostwa Świata Szwajcaria 2015 (złoto w wyścigu ze startu wspólnego – tandem B z Aleksandrą Tecław), Mistrzostwa Świata Kanada 2013; Rio 2016 (9. miejsce w wyścigu na czas na 1 km – tandemy, 8. miejsce w wyścigu na dochodzenie na 3 km. – tandemy).
Tandemy Kolarstwo szosowe:
· Anna Duzikowska (pilot Natalia Morytko) – w Rio zajęły 13. miejsce w jeździe indywidualnej na czas i 14. w wyścigu ze startu wspólnego – tandemy.
· Iwona Podkościelna (pilot Aleksandra Tecław) – w Rio zdobyły złoty medal w wyścigu ze startu wspólnego w kategorii B3 oraz 5. miejsce w jeździe indywidualnej na czas – tandemy.
· Marcin Polak (pilot Michał Ładosz).
· Przemysław Wegner (pilot Artur Korc).
Lekkoatletyka:
· Aleksander Kossakowski – biegacz na dystansie 1500 metrów, w Rio zdyskwalifikowany w kwalifikacjach, startujący w kategorii T11 – przewodnik – Sylwester Lepiarz; klub sportowy: RSSiRON START Radom, trener klubowy – Jacek Szczygieł,
· dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: zdobycie kwalifikacji na Igrzyska Paraolimpijskie RIO 2016, MISTRZOSTWA ŚWIATA Katar 2015 (4 miejsce w biegu na 1500 m), MISTRZOSTWA EUROPY Włochy 2016 (brąz w biegu na 1500 m).
· Joanna Mazur (kategoria T11, przewodnik Michał Stawicki – bieg na dystansie 200 i 400 metrów, w wyścigu na 200 m. uzyskała 11 miejsce, w biegu na 400 m. uzyskała siódmy wynik); klub sportowy: AZS AWF KRAKÓW/TZSN START Tarnów, trener klubowy – Lech Salamonowicz, dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: zdobycie kwalifikacji na Igrzyska Paraolimpijskie RIO 2016MISTRZOSTWA EUROPY Włochy 2016 (złoto w biegu na 200 m., srebro w biegu na 100 m.).
· Mirosław Madzia (kategoria F11); dotychczasowe osiągnięcia: zdobycie kwalifikacji na Igrzyska Paraolimpijskie RIO 2016 (uzyskał 7 miejsce), MISTRZOSTWA ŚWIATA (4 miejsce w rzucie dyskiem), Mistrzostwa Świata Katar 2015 (6 miejsce w rzucie dyskiem), Mistrzostwa Świata Francja 2013 (5 miejsce w rzucie dyskiem), Mistrzostwa Świata Nowa Zelandia 2011 (srebro w pchnięciu kulą), Mistrzostwa Świata Turcja 2011 (brąz w rzucie dyskiem), Mistrzostwa Świata Turcja 2011 i MISTRZOSTWA EUROPY (srebro w rzucie dyskiem), Mistrzostwa Europy Wielka Brytania 2014 (brąz w pchnięciu kulą), Mistrzostwa Europy Holandia 2012 (brąz w rzucie dyskiem), Mistrzostwa Europy Holandia 2012 (brąz w rzucie dyskiem).
· Mateusz Michalski (kategoria T13), dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: tytuł najlepszego sportowca niepełnosprawnego roku 2015, igrzyska paraolimpijskie Pekin (ósme miejsce w biegu na 200 m. i dziewiąte miejsce w biegu na 100 m. – miał wtedy niedoleczoną kontuzję, co utrudniło osiągnięcie wyniku na miarę jego formy), MISTRZOSTWA ŚWIATA W Christchurch (złoto), igrzyska paraolimpijskie Londyn 2008 (złoto), MISTRZOSTWA ŚWIATA W LYONIE lipiec 2013 (złoto na obu trenowanych przez siebie dystansach, pobił rekordy mistrzostw, w finale królewskiej „setki” zawodnik uzyskał czas gorszy od swojego najlepszego rezultatu życiowego o zaledwie 0.01 sek!); IGRZYSKA PARAOLIMPIJSKIE Rio 2016 (5 miejsce w biegu na 100 m.).
· Łukasz Wietecki – biegacz, w Rio zdobył piąte miejsce w biegu na dystansie 1500 m. i 10 w biegu na 5000 m. (kategoria T12/13); klub sportowy – GZSN START, trener klubowy – Jacek Szczygieł, dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: zdobycie kwalifikacji na Igrzyska Paraolimpijskie RIO 2016 (4 miejsce w biegu na 800 m, Igrzyska Paraolimpijskie LONDYN 2012 (7 miejsce w biegu na 1500 m), MISTRZOSTWA ŚWIATA (brąz w paratriathlonie), Mistrzostwa Świata USA 2015 (srebro w biegu na 800 m.), Mistrzostwa Świata Francja 2013 (złoto w biegu na 800 m.), Mistrzostwa Świata Nowa Zelandia 2011 (srebro w biegu na 1500 m.), Mistrzostwa Świata Nowa Zelandia 2011, MISTRZOSTWA EUROPY (złoto w biegu na 1500 m.), Mistrzostwa Europy Włochy 2016 (złoto w biegu na 5000 m.), Mistrzostwa Europy Włochy 2016 (brąz w paratriathlonie), Mistrzostwa Europy Szwajcaria 2015 (brąz w biegu na 1500 m.), Mistrzostwa Europy Wielka Brytania 2014 (złoto w biegu na 800 m.), Mistrzostwa Europy Holandia 2012 (brąz, bieg na 1500 m).
Pływanie:
· Wojciech Makowski (kategoria S11) – w Rio zdobył srebrny medal w wyścigu na 100 m stylem grzbietowym, 7. miejsce w wyścigu na 100 m stylem dowolnym i 12. miejsce w wyścigu na 50 m stylem dowolnym); klub – Integracyjny Klub Sportowy AWF Warszawa, trener klubowy – Waldemar Madej; dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: Mistrzostwa Europy 2016 (złoto na 100 m stylem grzbietowym i brąz na 100 m stylem dowolnym), mistrzostwa Europy na dystansie 100 metrów stylem dowolnym w holenderskim Eindhoven (brąz), mistrzostwa świata w Glasgow 2015 (brąz).
· Joanna Mendak (kategoria S13) – klub sportowy – PSSON START Białystok/MUKS OLIMPIJCZYK Suwałki; trener klubowy – Edward Dec, dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia: Igrzyska paraolimpijskie Londyn 2012 (złoto 100 m stylem motylkowym), Igrzyska Paraolimpijskie Pekin 2008 (srebro 200 m stylem zmiennym, brąz 100 m stylem dowolnym, złoto 100 m stylem motylkowym), Igrzyska Paraolimpijskie Ateny 2004 (brąz 100 m stylem dowolnym); Mistrzostwa Świata Wielka Brytania 2015 (brąz 50 m stylem dowolnym, brąz 100 m stylem motylkowym, 4. miejsce na 50 m stylem dowolnym); Mistrzostwa Świata Kanada 2013 (5. miejsce na 100 m stylem dowolnym, 5. miejsce na 100 m stylem grzbietowym, brąz na 50 m stylem dowolnym); Mistrzostwa Świata Turcja 2011 (brąz na 100 m stylem dowolnym, brąz na 50 m stylem motylkowym, brąz na 100 m stylem dowolnym, brąz na 100 m stylem grzbietowym, srebro na 200 m stylem zmiennym, złoto na 100 m stylem motylkowym); Mistrzostwa Świata Holandia 2010 (srebro na 200 m stylem zmiennym, brąz na 50 m stylem dowolnym, złoto na 100 m stylem motylkowym); Mistrzostwa Świata Brazylia 2007 (złoto na 50 m stylem dowolnym, złoto na 100 m stylem dowolnym, srebro na 200 m stylem zmiennym, złoto na 50 m stylem dowolnym); Mistrzostwa Świata RPA 2006 (złoto na 100 m stylem dowolnym, złoto na 100 m stylem motylkowym, złoto na 100 m stylem grzbietowym, złoto na 100 m stylem klasycznym, srebro na 200 m stylem zmiennym, srebro na 100 m stylem motylkowym); Mistrzostwa Świata Argentyna 2002 (brąz na 200 m stylem zmiennym); Mistrzostwa Europy (złoto na 200 m stylem zmiennym), Mistrzostwa Europy Holandia 2014 (srebro na 100 m stylem dowolnym, srebro na 50 m stylem dowolnym, złoto na 100 m stylem motylkowym); Mistrzostwa Europy Niemcy 2011– srebro na 200 m stylem zmiennym, Mistrzostwa Europy Niemcy 2011 (brąz na 50 m stylem dowolnym, złoto na 100 m stylem motylkowym); Mistrzostwa Europy Islandia 2009 (złoto na 200 m stylem zmiennym, złoto na 200 m stylem zmiennym, złoto na 100 m stylem motylkowym, Mistrzostwa Europy Islandia 2009– złoto na 200 m stylem zmiennym, brąz na 50 m stylem dowolnym); igrzyska olimpijskie Rio 2016 (7. miejsce na 100 m stylem motylkowym, 11. miejsce w wyścigu na 100 m stylem dowolnym, 5. wynik w wyścigu na 50 m stylem dowolnym). TYTUŁY I DZIAŁALNOŚĆ POZASPORTOWA: odznaczenie przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski; odznaczenie przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski; partnerka Stowarzyszenia „Spełniona nadzieja” w akcji dotyczącej pozyskiwania 1% podatku (2015r.); tytuł LADY D. im. Krystyny Bochenek w kategorii Sport (2012r.); nagroda specjalna Gazety Współczesnej w plebiscycie na najpopularniejszego sportowca woj. Podlaskiego (2015 r.); tytuł Najlepszego Sportowca Niepełnosprawnego woj. podlaskiego przyznawany przez Podlaską Radę Olimpijską (2015, 2013, 2009 r.); uczestniczka akcji „Zwyciężać mimo wszystko”, organizowanej przez Fundacje Anny Dymnej „Mimo wszystko” (2013, 2009 r.); partner kampanii „Super sprawni” (2009 r.); tytuł „Suwalczanin Roku” (2011); nagroda Podlaskiej Rady Biznesu (2013r.); nagroda “Włócznia Jaćwinga” (2004, 2008, 2012 r.); udział w sesji zdjęciowej do kalendarza „PARAOlimpijczycy” na 2016 r. wraz z olimpijczykiem Pawłem Korzeniowskim; czynny udział w konferencji „Pokażcie Nas w Rio” (Kraków 2015 r.).
· Kamil Rzetelski (kategoria S13) – trenuje we Wrocławiu; trener klubowy – Wojciech Seidel; dotychczas kilkakrotnie stawał na najwyższym podium podczas Mistrzostw Polski; Otwarte Mistrzostwa Europy w Pływaniu ON. 2016 (szóste miejsce na dystansie 100 m. stylem klasycznym); IGRZYSKA PARAOLIMPIJSKIE RIO 2016 (10. miejsce w wyścigu na 100 m stylem klasycznym, 15. miejsce w wyścigu na 100 m stylem motylkowym, 20. miejsce w wyścigu na 100 m stylem dowolnym, 14. miejsce w wyścigu na 50 m stylem dowolnym).
Przypomnijmy, że cała polska ekipa paraolimpijska zdobyła w Rio de Janeiro 39 medali – dziewięć złotych, 18 srebrnych i 12 brązowych.
Co mówią nam sami sportowcy?
Wojciech Makowski w Rio wywalczył srebro na 100 m stylem grzbietowym. Ten dwudziestoczterolatek to świetny sportowiec i niebanalna osobowość, pływak, ale i raper, który już ma głowę pełną nowych kawałków. Nagrywa piosenki, kocha piłkę nożną i zaraża innych pozytywnym myśleniem.
„Medal dedykuję wszystkim, którzy uważają, że ich życie jest do bani. Ze mną też tak było, dopóki nie pojawił się sport, który wszystko odmienił” – powiedział dziennikarzom telewizyjnym oraz Michałowi Polowi, redaktorowi naczelnemu „Przeglądu sportowego”. „Płynąc w basenie, czuję się pewniej niż chodząc po podłodze. Każdy skok do wody jest skokiem w przyszłość, w której liczą się tylko skoordynowana praca mięśni i jak najszybsze pokonanie dystansu. Nie liczę kopnięć nóg ani obrotów ramion koniecznych do wykonania. Liczę jedynie na efekt solidnego treningu. Innej drogi nie ma, wiedzie ona przez długotrwały wysiłek, obezwładniające zmęczenie i rozszarpywanie tego zmęczenia na strzępy. Ten medal jest dowodem na to, że życie może się odmienić w dowolnym momencie. Nie chodzi o samo zdobycie medalu, tylko o szansę, której trzeba się chwytać, jak tylko się pojawi. Ja swojej chwyciłem się rękami i nogami. Stwierdziłem, że nie ma nic do stracenia, mimo że zaczynając byłem już dość stary jak na sport wyczynowy. Uratowało mnie to, że sporo ruszałem się wcześniej, trochę pływałem, trochę siłowni, trochę biegania. Pływanie jest tradycją rodzinną, tata i brat też byli pływakami. Zaczynając, odnalazłem sens życia na nowo! Chciałbym, żeby ten nieprawdopodobny sukces okazał się dla ludzi pozytywną inspiracją. Kiedy dopłynąłem, nawet nie wiedziałem, który jestem. Czekałem w nieskończoność aż trener mi powie. Teraz czuję coś, czego jeszcze nigdy w życiu nie czułem. Nieziemsko na ziemi. Na ostatnich metrach zmęczenie było tak ogromne, że miałem tylko jedną myśl: kiedy trener wreszcie puknie mnie w głowę na znak finiszu”.
Podczas zawodów pływackich osób niewidomych na obu brzegach basenu stają trenerzy (w przypadku Wojtka byli to trener kadry, Wojciech Seidel i Edward Dec) z długimi jak wędki kijami tappingowymi w rękach. Zamocowaną na końcu gąbczastą kulą uderzają pływaka w głowę, żeby wiedział, kiedy ma zrobić nawrót, oraz żeby na koniec wyścigu nie rozbił się na ścianie.
Trener Seidel chwalił Wojtka, że świetnie rozłożył siły na dystansie. Wynikiem 1:08:28 ustanowił rekord życiowy i pobił ośmioletni rekord Polski. „Bałem się w pewnym momencie, że medal mu ucieknie, ale wykazał się niesamowitym finiszem” – relacjonował trener.
Wojtek mówi dalej: „Bardzo dziękuję moim rodzicom, którzy nauczyli mnie wszystkiego, co najlepsze. Wspaniałej dziewczynie, Magdzie, która cały czas przy mnie jest, mimo że życie ze sportowcem nie jest łatwe. Zawody i sukces na nich to tylko wierzchołek góry pracy, jaką wykonujemy na co dzień, walcząc z samym sobą. Pomagała mi się otrząsnąć w trudnych momentach i wrócić do równowagi: „chłopie, zabrałeś się za coś, to rób”! Dziękuję też trenerowi klubowemu, Waldemarowi Madejowi. To on parę lat temu dostrzegł we mnie to coś, czego ja sam w sobie nie widziałem, i wyciągnął z mojego organizmu coś nieprawdopodobnego”.
Wojtek pochodzi z Kielc. Oprócz pływania jego wielką pasją jest hip hop. „Pływanie i rap są dla mnie jak tlen. Dają mi powód do tego, żeby żyć. Mam w głowie mnóstwo pomysłów na nowe rapowe kawałki, zainspirowane igrzyskami w Rio. Jadąc tu, marzyłem o dwóch rzeczach: medalu i zwiedzeniu Maracany, najsłynniejszego stadionu świata, bo jestem wielkim fanem piłki nożnej” – mówi pływak, bo piłka nożna to jego kolejna wielka miłość. Kiedy tylko może, chodzi na stadion Korony Kielce, a podczas zawodów i zgrupowań na obiekty europejskich drużyn. I spełnił swoje marzenie, zwiedził stadion Maracany w towarzystwie redaktora Michała Pola, który wie przecież o piłce nożnej chyba wszystko.
Co nieco o piłce „po niewidomemu”
Jak udało się dowiedzieć dziennikarzom „Tyfloświata”, pana redaktora Michała Pola zafascynowała rywalizacja niewidomych piłkarzy, która tym razem odbyła się bez udziału polskich zawodników. Opowiadał, że nawet niedowidzący zawodnicy grają z zasłoniętymi oczami. Na stadionie w Brazylii, gdzie footbol ma taką rangę jak religia i chciałoby się spontanicznie zareagować, aż trudno sobie to wyobrazić, musiała być całkowita cisza, aby zawodnicy mogli rozgrywać swoje mecze grzechoczącą piłką. W razie potrzeby, gdy zawodnicy stracą kontakt z piłką, trener drużyny lekko opukuje kijkiem bramkę. Jeśli piłka znajdzie się na środku boiska, sędzia lekko nią potrząsa i dźwięk dzwonków sygnalizuje zawodnikom jej położenie. Pan redaktor Pol bardzo chciałby, aby w Polsce piłkarstwo osób niewidzących było obecne co najmniej w takim stopniu jak w Brazylii.
PARAOLIMPIJSKI PELE – CZEKAMY NA TAKIE NOMINACJE DLA POLAKÓW
Jeferson da Conceição Gonçalves (przydomek Jefinho), zawodnik “blind footballu”, dwudziestosześciolatek, był prawdziwą gwiazdą turnieju paraolimpijskiego w piłce nożnej pięcioosobowej dla zawodników niewidomych. Z jego pomocą “Canarinhos” dotarli do finału, wygrali z Iranem 1:0 i zdobyli trzecie mistrzostwo z rzędu. „Jefinho drybluje i podaje do kolegów jakby widział normalnie” – mówili kibice. „On musi posiadać szósty zmysł, ma wrodzony talent do futbolu” – wtórował im Keryn Seal, były kapitan angielskiej reprezentacji niewidzących sportowców. Później pojawiły się także porównania do największych gwiazd futbolu. Nadano mu w końcu przydomek “Paraolimpijski Pele”. Stawianie go w jednym szeregu z trzykrotnym mistrzem świata schlebiało Brazylijczykowi. „Jestem zaszczycony. To oznacza, że dobrze wykonuję swoją robotę. Jestem dumny z tego, że ludzie stawiają mnie za przykład dla młodych” – powiedział po półfinałowym meczu z Chinami.
Jefinho urodził się 5 października 1989 roku. Po dwóch miesiącach zaczął chorować na jaskrę. Gdy miał dwa lata, stracił wzrok w lewym oku. Pięć lat później przestał widzieć również na prawe. „Lekarze robili wszystko, żeby uratować mój wzrok. Przeszedłem setki badań, ale to nie pomogło. W końcu całkowicie przestałem widzieć” – wspomina na łamach mediów – „Światło zgasło, ale pozostały wspomnienia. Pamiętam kilka rzeczy, takie jak kolor słońca czy księżyca. Do dziś bym je rozpoznał”.
Przygodę z futbolem Jefinho rozpoczął w wieku jedenastu lat. Uczęszczał wtedy do instytutu dla osób niewidomych w Bahii. Jego marzenie się spełniło. „Zawsze chciałem zostać piłkarzem. Mogę to robić nawet bez patrzenia, dlatego jestem szczęśliwy. Swoje pierwsze zawody rozegrałem, gdy miałem 14 lat. Mój największy atut? Zdecydowanie szybkość” – mówi piłkarz.
W 2008 roku Jefinho zdobył ze swoją reprezentacją pierwszy złoty medal igrzysk paraolimpijskich. Później powtórzył ten sukces w Londynie i w Rio. W 2010 roku Jefinho został uznany za najlepszego niewidzącego piłkarza świata.
Joanna Mazur i Michał Stawicki
Joanna Mazur: „Nazywam się Asia. Jestem sportowcem. Startuję na 200 i 400 m. Nie widzę. Biegam z opaską na oczach. W zupełnej ciemności. Startuję z przewodnikiem, Michałem Stawickim. Biegniemy obok siebie, połączeni opaską. Jeden koniec mam owinięty wokół nadgarstka, drugi trzyma w dłoni Michał. On jest moimi oczami, ponieważ nie widzę toru, rywalek, mety…
Podczas biegu mamy do dyspozycji dwa tory, ale jeśli chcemy możemy wspólnie z Michałem biec po jednym, albo przebiec z jednego na drugi. Nie wolno nam tylko ich przekroczyć. Przewodnik nie sprawi, że pobiegnę szybciej. Biegnie obok. Towarzyszy. Musi wczuć się w mój rytm. Nie wolno mu mnie wyprzedzić, ani pociągnąć za sobą lub popchnąć. Jeśli wbiegnie na metę pierwszy – dyskwalifikacja. Może puścić opaskę, ale dopiero 10 metrów przed metą.
Musimy być zgrani podczas startu, bo oboje ruszamy z bloków. Podczas biegu Michał mnie informuje: wyjście z wirażu, prosta, wejście, wyjście, prosta. W Rio musiał krzyczeć bardzo głośno, bo biegła z nami Brazylijka i publiczność gospodarzy szalała na stadionie. Ale ja Michała zawszę słyszę. Uspokoił mnie, bo po wejściu na bieżnię dostałam ataku paniki. Przez tę akustykę. Zmysł słuchu mam tak wyostrzony, że rejestruję dźwięki, które zazwyczaj przechodzą ludziom koło ucha. Wejście na tak ogromny stadion trochę mnie sparaliżowało.
Wzrok zaczęłam tracić w wieku siedmiu lat. Mieszkamy w Szczucinie, mam trzech starszych braci, którzy widzą świetnie. A ja najpierw zaczęłam widzieć jednym okiem ciemniej, a drugim jaśniej. Rodzice zabrali mnie do okulisty, stwierdził, że mam rzadką wadę wzroku, która nie ma nawet nazwy. Cierpi na nią parę osób na świecie i nie ma na nią lekarstwa. Postawiłam sobie na półce figurkę miśka i z dnia na dzień przestawałam go widzieć…
W wieku 12-13 lat przestałam sobie dawać radę w szkole. Nie było przystosowanych książek, a wstydziłam się korzystać z lupy. Wiadomo, dzieci potrafią być okrutne. W moim przypadku były aż za bardzo. Dogryzali mi, dokuczali, podstawiali nogi, szydzili. Ja nie umiałam się odnaleźć w sytuacji utraty wzroku, a tu jeszcze zamiast wsparcia – codzienny koszmar, mimo że to była klasa integracyjna.
Pewnego dnia, gdy spłakana wróciłam ze szkoły, postanowiłam, że więcej do niej nie pójdę. Podjęłam decyzję z dnia na dzień – ja, 13-letni dzieciak w 2. klasie gimnazjum. Opowiedziałam mamie, a wieczorem przypadkiem w telewizji w wiadomościach opowiedziano o szkole dla niedowidzących i niewidomych w Krakowie. To aż 150 km od nas, ale powiedziałam: „Mamo, to jedyne rozwiązanie”. Po paru dniach pojechaliśmy tam i z miejsca mnie przyjęli. Zamieszkałam w internacie.
Tam poznałam mnóstwo niewidomych rówieśników, którzy fantastycznie sobie radzili. Wszędzie wychodzili, żyli zupełnie normalnie. Byli dla mnie wielką motywacją. Na początku byłam wystraszona całą sytuacją, bo coraz bardziej traciłam wzrok. Ale pomyślałam, że wstyd siedzieć w czterech ścianach, skoro tu wszyscy tacy aktywni. Każdy coś trenował. Ja też kochałam sport, ale jak go uprawiać skoro przestałam widzieć piłkę, deskę z której powinnam się odbić przy skoku w dal? Ale usłyszałam, że niewidomi świetnie biegają i pływają, postanowiłam spróbować.
Zaczęłam od spacerów, nauki orientacji, tego żeby więcej słyszeć, skoro nie mogę widzieć. Potem serie delikatnych truchtów. Łapałam mnóstwo otarć, obić, siniaków, bo nie widziałam barierek, stopni. Upadałam, ale za każdym razem zaciskałam zęby i podnosiłam się. Nauczyciel WF-u dostrzegł moją determinację, zaczął zabierać mnie na spartakiady, żebym oswajała się z zawodami, stadionami. Zaczęły się małe sukcesy, co mnie bardzo nakręcało.
Skończyłam technikum, potem studia – pedagogikę terapeutyczną z rehabilitacją ruchową oraz szkołę masażu. Robię to, co lubię. Pracowałam w zawodzie i starałam się to łączyć z treningami. Aż kolega ze Startu Tarnów, Michał Derus, który w Rio zdobył srebro w biegu na 100 m, powiedział mi: „Albo na poważnie, albo wcale”.
Próbowałam nawiązać współpracę z trenerami biegania pracującymi z osobami pełnosprawnymi. Bez skutku, przez rok nikt mi nawet nie odpisał. Za milionowym podejściem dodzwoniłam się do Lecha Salamonowicza, byłego trenera kadry. To człowiek o wielkim doświadczeniu i wielkim sercu. Zobaczył mnie i powiedział: „Spróbujmy”. Przez rok trenowaliśmy razem, ja jeszcze bez przewodnika. Więc często zmieniałam tory, wpadałam na kogoś. To był ten moment, w którym zrozumiałam, że trzeba pogodzić się z wadą wzroku i wziąć do ręki białą laskę. Zaakceptować sytuację i radzić sobie w życiu. Wcześniej broniłam się przed przyjęciem klasyfikacji 11 – niewidomi z przewodnikiem. Nie, nie, nie, jaki przewodnik, przecież ja widzę. Ale na kolejnych zawodach znów katastrofa, nie trafiłam w wiraż. Na kolejnej komisji odpuściłam i zaczęłam szukać przewodnika.
Z tym był wielki problem. Bo od przewodnika wymagane jest wielkie poświęcenie. To musi być ktoś, kto na co dzień realizuje ze mną wszystkie treningi. A mam ich dwa, trzy dziennie w kluczowych dniach przed startem. Jeden kolega z Krakowa, drugi. Niestety nie podołali treningów. Męczyli się. Przewodnik musi być silniejszy ode mnie, nie odwrotnie. To musi być były sportowiec… nie… to musi być po prostu Michał Stawicki. Były lekkoatleta i triatlonista. Wciąż się siebie uczymy, swoich zachowań. Wciąż się docieramy na bieżni. Tu w Rio zaliczyliśmy dopiero czwarty wspólny start w zawodach na 400 m. Moje rywalki znają swoich przewodników od lat. Na tak niewielki staż nieźle sobie poradziliśmy.
Mam do Michała stuprocentowe zaufanie. On daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa. Na początku jeszcze dobrze nie znałam jego głosu. Pamiętam na pierwszym obozie na hali, Michał stał z boku. Miał powiedzieć „hop!”, ja na to ruszyć do biegu i na jego „luz!” stanąć. Ktoś krzyknął z boku „możesz!”, myślałam, że to on. Pobiegłam tak szybko, że zawadziłam o niego barkiem, przekoziołkowałam niebezpiecznie i wywaliłam się. Dziś jak Michał krzyknie „stop!” to wrastam w ziemię. Nieważne jak szybko biegłam i co mi się wydaje. Dziś po prostu jest moimi oczami. Ufa się swoim oczom, prawda? No poza wyjątkami, kiedy mnie podpuszcza. Np. kiedy na schodach robię dodatkowy, niepotrzebny krok na nieistniejący stopień. Albo jak wchodzę do pokoju i nie wiem, czy ktoś w nim jest czy nie ma, a przyjaciele złośliwie milczą, ale zaraz prychają ze śmiechu. Ale to jest bardzo przyjemne.
Niestety oboje musieliśmy zrezygnować z pracy. Z Michałem nie przedłużono umowy w szkole. Ja pracowałam w przychodni jako masażystka, ale 18 pacjentów dziennie i do tego trening wytrzymałościowy, trzygodzinna siłownia było ponad moje siły, wykańczało mnie. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, żeby pojechać do Rio. To było zarówno moje marzenie, jak i Michała. Teraz czeka nas ciężkie zderzenie z rzeczywistością, ale uważamy, że było warto.
Najważniejsze w tym wszystkim, że akceptuję siebie, idę do przodu i spełniam marzenia. Niepełnosprawność nie może wykluczać z walki o marzenia. Wymaga to ciężkiej, żmudnej pracy, ale jaka satysfakcja na końcu!”
Co na to Michał? „Jestem byłym lekkoatletą. Ściganie się to mój żywioł. Człowiek ma zakodowane, żeby być najlepszym za wszelką cenę. Szarpnąć na finiszu, rzucić na mecie. Ale tu są inne cele. Z Asią muszę się hamować. Dbać tylko o nią, towarzyszyć jej w biegu. Choćbym chciał przyśpieszyć, nie wolno mi, bo grozi dyskwalifikacja.
Często widzę brak zgrania między zawodnikiem a przewodnikiem. Nas spotkało to tylko raz, na mistrzostwach Europy w Grosetto. Asia puściła uchwyt, ja nie zdążyłem złapać, zbiegła na tor obok i dyskwalifikacja. Ale uczymy się na błędach, wyciągamy wnioski, zgrywamy coraz bardziej.
Porównuję bieg z przewodnikiem do jazdy figurowej na lodzie w parach. One też muszą być maksymalnie zgrane, doskonale zsynchronizowane, muszą rozumieć każdy swój ruch. Wynikiem końcowym za pracę jest punktacja sędziów, u nas wynik. Im lepsza technika wspólnych ruchów, im lepsza koordynacja, synchronizacja i jak najmniejszy wydatek energetyczny, tym lepszy wynik. Dlatego po sukcesie przewodnik dostaje medal tak samo, jak zawodnik.”
Mirosław Madzia
Mirosław Madzia na co dzień trenuje w klubie MOSIR Cieszyn. Z zawodu jest masażystą, aktualnie rzuca dyskiem, ale wcześniej trenował również pchnięcie kulą i oszczepem. Zapytaliśmy go, jak wygląda start niewidzącego dyskobola. Otóż inna osoba – najczęściej jest to trener – wchodzi z zawodnikiem do koła, z którego rzut ma zostać wykonany, ustawia zawodnika w kole i wychodzi. Reszta należy już do sportowca, rzut może być wykonywany z miejsca lub też z obrotu. Treningi dyskobola nie ograniczają się do szlifowania techniki rzutów, są to też ćwiczenia sprawnościowe, treningi siłowe, przebieżki, czyli dbanie o ogólną kondycję. Pytaliśmy pana Mirosława, jak ocenia przygotowanie wioski olimpijskiej na potrzeby niewidzących zawodników. Większość z nich – jak nam powiedział – poruszała się wraz z przewodnikami. Podkreśla też dobrze przemyślaną organizację transportu, dzięki czemu zawodnicy docierali zarówno na miejsca swoich startów, jak i tam, gdzie po prostu chcieli się znaleźć.
Iwona Podkościelna
„Iwona Podkościelna – złota bychawianka. Dziękujemy.” Taki napis widniał na pokaźnych rozmiarów transparencie trzymanym przez mieszkańców sześciotysięcznej Bychawy koło Lublina.
“Córka niedowidzi od urodzenia. W 2007 roku, gdy skończyła liceum, kolega zachęcił ją do kolarstwa, a w następnym była już mistrzynią Polski. Potem przyszły sukcesy międzynarodowe, medale mistrzostw świata. To wszystko osiągnęła ogromną pracą. W domu jest gościem, wpadnie zobaczyć, co słychać i dalej w drogę. Po blisko 300 dni w roku spędza na zgrupowaniach” – powiedział PAP ojciec mistrzyni olimpijskiej.
Podkreślił przy tym zasługi pilota, bez którego start zawodniczki nie byłby możliwy. “Od sześciu lat Iwona współpracuje z Aleksandrą Wnuczek, teraz Tecław. Od kiedy jej pilotka wyszła za mąż jest trudniej, bo mieszka ona w Bydgoszczy. Ale jakoś dobrze się dogadują skoro z Rio przywiozły złoto. Szkoda, że w telewizji nie pokazano tego wyścigu”. – mówi ojciec medalistki.
WSZYSTKIM NASZYM SPORTOWCOM BARDZO DZIĘKUJEMY!
Nie tylko tym, którzy zdobyli medale, ale wszystkim bez wyjątku. Pokazaliście, że w sporcie osób niewidzących i słabowidzących można osiągnąć dobre wyniki, pobić życiowe rekordy, zmagać się i zwyciężać ze swoimi ograniczeniami.
Dla tych, którzy wahają się i zastanawiają, czy spróbować sił w sportowej rywalizacji drobna zachęta: jeden z najstarszych tegorocznych paraolimpijczyków miał 61 lat. Wiek nie jest więc istotnym ograniczeniem w sporcie paraolimpijskim. Codzienne treningi, determinacja, wiara w powodzenie, pasja i dobra zabawa czerpana z tego, co lubimy robić, równowaga między trudnymi i przyjemnymi działaniami w naszym życiu – wszystko to pomaga w przekraczaniu jednego z najważniejszych ograniczeń, ograniczenia powstającego w naszych głowach, co do tego, jakie znaczenie ma dla nas niepełnosprawność, czy postrzegamy ją głównie jako deprywację naszych możliwości, czy też, ze świadomością pewnych trudności, odkrywamy i realizujemy nasze pasje. Na co dzień nie sposób o niepełnosprawności i związanych z nią barierach – zarówno tych zewnętrznych, jak i wewnętrznych, nie pamiętać, obyśmy jednak nie przeoczyli tego, co mimo wszystko jest w naszym życiu dostępne i możliwe.
Wykorzystano fragmenty wywiadów ze sportowcami pochodzące z Przeglądu Sportowego.