Ostatnie lata przyniosły wiele ciekawych zmian i nowości na rynku technologii wspierających. Wiele z nich można by określić mianem rewolucyjnych, jako że w znaczący sposób wpłynęły one na upowszechnienie dostępu do informacji wśród osób z dysfunkcją wzroku. NVDA, najpopularniejszy screenreader opensource, udźwiękawia komputery z systemem Windows już od 10 lat. Jednak nie tylko ten program przeżywa gwałtowny rozwój. Ostatnich kilka lat to także udźwiękowione, nowoczesne smartfony z systemami iOS i Android, które w niespotykany dotąd sposób pozwoliły nam korzystać z dostępnych w Internecie informacji oraz zasobów multimedialnych. Do opisanej sytuacji przyczyniło się w dużym stopniu zaangażowanie technologicznych gigantów takich jak Apple, Google czy Microsoft, dostrzegających potencjał w możliwości pozyskania niepełnosprawnego klienta. Voiceover, Talkback i Narrator stają się z wersji na wersję coraz potężniejsze i wkrótce będą mogły być może konkurować z produktami specjalistycznymi, obecnymi na rynku od lat. Czy istotnie tak się stanie i dobrze znane wszystkim marki odejdą do lamusa? Czy obecność screenreadera w systemie wzbudzi świadomość osób widzących co do potencjału drzemiącego w sprawnie posługującym się nim niewidomym? Czy smartfony i tablety wyprą dedykowany osobom niewidomym sprzęt specjalistyczny? O odpowiedzi na te pytania postanowiliśmy poprosić ekspertów w branży tyfloinformatycznej, przedstawicieli firm zajmujących się dystrybucją tychże technologii w Polsce, osoby szkolące w zakresie jej obsługi oraz pasjonatów, którzy każdego dnia testują nowe rozwiązania i dzielą się swoją opinią ze środowiskiem.
Nowe oblicze walki tytanów
Od swojego pierwszego wydania w 2006 roku, program NVDA nieustannie zyskiwał sobie rzesze zwolenników, a każde uaktualnienie wprowadzało masę usprawnień czyniących go poważną konkurencją dla popularnych, komercyjnych czytników ekranu. Z czasem okazało się, iż dla wielu użytkowników darmowe rozwiązanie jest wystarczające, a w niektórych sytuacjach radzi sobie lepiej niż używane przez nich dotąd płatne oprogramowanie. Nie odbiło się to rzecz jasna bez echa w wynikach sprzedaży tego oprogramowania. Od kilku lat coroczne ankiety organizacji WebAIM, zajmującej się szeroko pojętym zagadnieniem dostępności, wykazują, iż na pierwszych dwóch pozycjach rankingu najczęściej używanych screenreaderów stoją Jaws i NVDA, zaś mocno do niedawna z nimi konkurujący Window-Eyes zajmuje w tej klasyfikacji trzecie miejsce. Firma GW Micro starała się ratować słabnącą pozycję swego produktu, czyniąc Window-Eyes darmowym dla użytkowników pakietu Microsoft Office, jednak ostatecznie została wchłonięta przez firmę Ai Squared, producenta programu powiększającego ZoomText, ta zaś po niedługim czasie weszła w fuzję z VFO Group, spółką powstałą z połączenia Freedom Scientific i Opteleca. Taki stan rzeczy zaczął rodzić obawy użytkowników co do dalszego rozwoju używanych przez nich produktów. Czy taka seria fuzji mogłaby wieścić rychły koniec Window-Eyes? Co w takiej sytuacji z powiększalnikami? W jaki sposób Freedom Scientific wykorzysta swój monopol?
Część z ekspertów, z którymi udało mi się porozmawiać, podziela obawy o los screenreadera GW Micro. Widząc jego słabnącą pozycję w rankingach oraz nieznaczne usprawnienia wprowadzane w nowych wersjach, spodziewają się oni ostatecznego wchłonięcia programu przez JAWS w formie połączenia obydwu rozwiązań lub zaprzestania rozwoju Window-Eyes. Fuzja firm jest przez niektórych widziana również jako zagrożenie dla stabilności rozwoju obydwu produktów oraz uporczywa próba zabezpieczenia się przed nadchodzącą z różnych źródeł konkurencją w postaci darmowego oprogramowania. Obawy te związane są z możliwym zaistnieniem sytuacji, w której dostępne będą dwie opcje: darmowa, ale pozbawiona wielu zaawansowanych funkcji, oraz płatna, której rozwój po części podyktowany jest chęcią odzyskania klientów, po części zaś napędzany strachem przed ich całkowitą utratą, w wyniku czego może on stać się mniej stabilny. Wśród pytanych ekspertów znaleźli się także zwolennicy teorii, iż pomimo fuzji w najbliższym czasie nie należy spodziewać się żadnych zmian, które dotyczyłyby linii produktów rozwijanych przez obydwie firmy. Zapowiedziana została polityka wzajemnej przyjaźni, według której nie jest planowane usuwanie produktów którejkolwiek z firm – członków z rynku. Choć operacje przeglądu produktów pod względem ich przydatności mogą mieć miejsce, jest zdecydowanie za wcześnie, by mówić o radykalnych zmianach w liniach produktów którejkolwiek z firm wchodzących w skład spółki. Zdania były już bardziej podzielone w kwestii programów powiększających i ich przyszłości. Z jednej strony Freedom Scientific, większościowy udziałowiec VFO Group, mógłby chcieć postawić na swoje produkty i rozwijać jedynie produkt MAGIC, którego wydajność w ostatnim czasie uległa znaczącej poprawie, z drugiej jednak, ZoomText jest dobrze rozpoznawalnym produktem z rzeszą oddanych użytkowników i wsparciem firmy Ai Squared, której doświadczenie i wiedza w dziedzinie programów powiększających są z pewnością większe niż to, co może zaproponować nam FS. Sensowna zdaje się być koncepcja ZoomText Fusion, połączenia programu powiększającego ZoomText ze screenreaderem Window-Eyes tak, by użytkownik na każdym etapie postępowania niepełnosprawności mógł w sposób wygodny korzystać z komputera. Z tą kwestią związane jest kolejne ważne pytanie, czy darmowe screenreadery mają w przyszłości szansę wyprzeć produkty firm, które powstały w celu tworzenia produktów dedykowanych swojej grupie docelowej? Czy przyszłością przeciętnego użytkownika jest Narrator i NVDA, a jeśli tak, to czy komercyjne screenreadery odnajdą swoją niszę w środowiskach korporacyjnych?
Zdaniem wielu osób, z którymi przeprowadziłem wywiad, sprzedaż screenreaderów komercyjnych z pewnością spadnie, być może nawet o 50% w ciągu następnych kilku lat, jednak nie znikną one zupełnie z rynku. Zaawansowane opcje personalizacji wielu aspektów pracy, rozbudowana obsługa alfabetu brajla oraz liczne możliwości oskryptowania oprogramowania specjalistycznego to niektóre z argumentów przemawiających za tym, że JAWS i Window-Eyes powinny jeszcze chociaż przez jakiś czas utrzymać się na komputerach użytkowników. Zdaniem niektórych to właśnie te zaawansowane funkcje może utracić niewidomy użytkownik w momencie, gdy darmowe oprogramowanie całkowicie wyeliminuje dotychczasowych liderów. Wśród respondentów znaleźli się zwolennicy teorii, iż istotnie screenreadery komercyjne mogą utrzymać swą niezagrożoną pozycję narzędzi w miejscu pracy. Sytuacja ta mogłaby być podobna do historii GIMP-a – darmowego edytora graficznego i jego profesjonalnego odpowiednika Photoshopa czy pakietów biurowych Open Office i Microsoft Office. Dofinansowania są tu kluczową kwestią, przemawiającą za dalszą sprzedażą screenreaderów. Pracodawca zainteresowany zatrudnieniem osoby niepełnosprawnej zapewne posiada wiedzę na temat możliwości uzyskania dofinansowania na miejsce pracy dla takiego pracownika, co zaowocuje zakupem screenreadera, nie zaś wyborem bezpłatnej alternatywy. Wiele firm zaufało też producentom znanego od lat oprogramowania i włożyło nakład finansowy w stworzenie skryptów pozwalających zatrudnionej osobie niewidomej na korzystanie z niestandardowego oprogramowania używanego dla celów służbowych, wielu zaś programistów wykształciło się już w kierunku tworzenia takowych skryptów. Nie każde rozwiązanie darmowe musi także zezwalać na użycie w celach komercyjnych w ramach swojej licencji, co może być kolejnym bodźcem do zakupu komercyjnych screenreaderów przez środowiska firmowe. Wśród respondentów znaleźli się także zwolennicy teorii, iż opisywany wyżej podział nie nastąpi. Ich zdaniem rozwiązania technologicznych gigantów tworzone są przy okazji, jako jeden z bardzo wielu elementów w portfolio rozwijanych przez nich projektów. Niektóre z nich, takie jak microsoftowy Narrator, mimo wielu zmian na lepsze, nie dogoniły jeszcze w wielu kwestiach rozwiązań o silnie uplasowanej pozycji rynkowej. Dodatkowym mankamentem tego typu drogi rozwoju jest rozmiar zaangażowanych w nią przedsiębiorstw, w których brak silnie wykształconej komórki dedykowanej wsparciu klientów niepełnosprawnych utrudnia lub wręcz uniemożliwia uzyskanie odpowiedzi na nurtujące takich użytkowników pytania czy zgłaszanie sugestii oraz błędów znalezionych w istniejących rozwiązaniach dostępnościowych. Wobec takiej sytuacji na poprawki poważnych błędów i oczywistych niedociągnięć trzeba często czekać miesiącami. Co zaś się tyczy NVDA, które tworzone jest przez społeczność osób, które same zainteresowane są otwartym i darmowym dostępem do informacji, największą obawą jest ewentualne słabnięcie zapału pod wpływem niewydolności finansowej projektu lub braku czasu ze strony programistów. Na obecnym etapie ciężko więc powiedzieć, czy możemy spodziewać się prędkiego wycofania z rynku płatnych, ale tworzonych przez poświęcone tematyce AT zespoły programistów programów udźwiękawiających. Dotychczasowa sytuacja może się ponadto utrzymać dzięki możliwości uzyskania wsparcia finansowego, umożliwiającego zakup sprzętu i oprogramowania specjalistycznego oraz szeroko prowadzone poradnictwo w tym zakresie. Zdaniem części zapytanych specjalistów, wielkoskalowa fascynacja rodzącymi się darmowymi produktami branży technologii wspomagających to objaw obniżenia wymagań przeciętnego użytkownika niewidomego względem spełnianych przez screenreader funkcji. Obawiają się oni, iż na pewnym etapie zaawansowana funkcjonalność czytników ekranu pozwalająca na dostęp do informacji oraz ich przetwarzanie na poziomie zbliżonym do użytkowników widzących, zostanie poświęcona kosztem niższej ceny, a docelowi użytkownicy nie zauważą różnicy. Nie sądzą oni, iż podział na screenreadery do zastosowań domowych i korporacyjnych nastąpi, ponieważ powstanie takiego podziału wymagałoby od użytkownika nauczenia się korzystania z dwóch osobnych systemów pracy, co nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem. Jeżeli więc nowopowstałe czytniki ekranu nie znajdą powszechnego zastosowania na stanowiskach pracy, to być może ich obecność na większości używanego przez osoby widzące sprzętu przynajmniej spowoduje zwiększenie świadomości na temat sposobu, w jaki osoba niewidoma korzysta z komputera bądź telefonu, co w efekcie przełoży się na zwiększenie zaufania pracodawców do niewidomych pracowników? O to także postanowiłem zapytać specjalistów w dziedzinie tyfloinformatyki.
Miejsce pracy w pięć minut
Dzięki popularyzacji zagadnienia technologii wspomagających przez marki rozpoznawane także przez klientów pełnosprawnych oraz działaniom licznych instytucji na rzecz rozwoju i wdrożenia rozwiązań dostępnych, potrzeba czynienia wielu dziedzin życia codziennego osiągalnymi dla osób niepełnosprawnych jest komunikowana silniej niż przed laty. Na mocy dyrektyw unijnych instytucje użyteczności publicznej zobowiązane są implementować standardy dostępności określone w wytycznych WCAG 2.0 we wszystkich swoich strukturach informacyjnych, a sama dostępność staje się przedmiotem dyskusji na poziomie rządowym i akademickim. Co jednak najważniejsze, implementacja rozwiązań dostępnościowych na poziomie systemów operacyjnych niesie za sobą ogromny potencjał w kwestii uświadamiania użytkowników pełnosprawnych co do uzyskiwania dostępu do informacji przez osoby niepełnosprawne oraz potrzeb z tym związanych. Użytkownik dowolnego, nowoczesnego komputera, telefonu, tabletu, a nawet telewizora może za pomocą kilku kliknięć uaktywnić funkcję, dzięki której będzie w stanie obsłużyć swoje ulubione urządzenie nie patrząc na nie. Pracodawca, naciskając jeden skrót klawiszowy, może przekonać się, w jaki sposób i za poniesieniem jakich kosztów jego przyszły, niepełnosprawny pracownik wykona powierzone mu zadanie. Programista aplikacji mobilnej, zaznaczając jedno pole w ustawieniach swojego smartfona, przekona się, które obszary jego projektu wymagają dopracowania tak, aby był on przejrzysty dla wszystkich użytkowników, bez względu na niepełnosprawność lub jej brak. Możliwości są ogromne, jednak czy sięga się po nie tak chętnie?
Wszyscy respondenci jednogłośnie uznali, iż rozwiązania te w istocie mogą przyczynić się do zbudowania silnych pomostów pomiędzy niepełnosprawnymi i pełnosprawną większością społeczeństwa, lecz technologia sama z siebie nie rozwiąże problemu. Wytyczany w kwestii rozwoju dostępności kierunek jest dobry, jednak do pełnego porozumienia obydwu grup społecznych potrzebna jest wzajemna współpraca na wielu płaszczyznach. Jednym z zaproponowanych obszarów rozwoju dla obydwu grup jest edukacja. Osoby pełnosprawne powinny już w szkole zaznajamiać się z technikami pracy i funkcjonowania osób niepełnosprawnych, osoby niepełnosprawne zaś winny uczyć się kreatywności w rozwiązywaniu nietypowych problemów i sposobów zgłaszania swoich sugestii społeczeństwu. Kolejnym źródłem możliwych trudności na drodze do porozumienia jest niejednokrotnie brak umiejętności osób niepełnosprawnych w zakresie przekazywania informacji na temat swoich możliwości i mocnych stron. Rozwiązania technologiczne mogą usprawnić sam proces pracy lub przekonać pracodawcę o jego wydajności, jednak nie wykonają za nas pracy, którą należy włożyć w autoprezentację oraz kreowanie swojego wizerunku jako dobrego kandydata na konkretne stanowisko. Należy także odejść od postawy roszczeniowej według której to osoba pełnosprawna powinna być twórcą rozwiązań problemów napotkanych w toku współpracy. Pytanie, które należy sobie zadawać to nie „Co pracodawca może mi zaoferować?”, lecz „Co ja mogę zaoferować pracodawcy?”. Sprawa jest o tyle istotna, że pomimo gwałtownego rozwoju technologii wspierających oraz częstszego poruszania tematyki niepełnosprawności w ramach wielu dyskusji wciąż napotkać możemy wiele przypadków szablonowego i stereotypowego myślenia, według którego ciężko jest oszacować wydajność niepełnosprawnego pracownika, a wszelkie próby dokonania takich szacunków przynoszą wynik dla takiego pracownika niekorzystny. Ważne z punktu widzenia potencjalnego pracownika z niepełnosprawnością jest także, aby sprawnie posługiwać się wszystkimi dostępnymi środkami technicznymi oraz w sposób rzetelny prezentować przyszłemu pracodawcy ich działanie. Mimo nieustannie postępującej globalizacji dostępności, powszechna świadomość społeczna na temat ich istnienia i działania jest nadal nikła. Ustawienia dostępności to ten obszar możliwości wielu urządzeń, którym przeciętny użytkownik nie jest zainteresowany i pomija go jako jedną z wielu nieprzydatnych mu, zaawansowanych opcji. Kolejną barierą czyniącą wizję świadomego potrzeb osób z niepełnosprawnościami społeczeństwa jest opieszałość programistów, architektów oraz osób w inny sposób wpływających na kształt otaczającego nas świata w implementacji rozwiązań zgodnych z ideą uniwersalnego projektowania. Opieszałość ta okazuje się być dosyć uciążliwą zwłaszcza w kontekście zatrudnienia osób niepełnosprawnych jako, że lwia część stosowanego w środowisku zawodowym wielu profesji oprogramowania nie posiada zaimplementowanej dostępności. Twórcy takich rozwiązań nie są zainteresowani jej implementacją, postrzegając osoby niepełnosprawne jako marginalną grupę użytkowników końcowych, w nieznaczny sposób wpływającą na przyrost przychodów ze sprzedaży takiego oprogramowania.
Sytuacja ta ma się trochę inaczej w przypadku aplikacji mobilnych. Twórcom rozwiązań udźwiękawiających systemy iOS i Android udało się stworzyć przejrzystą dokumentację, ułatwiającą twórcom takich aplikacji eliminowanie problemów z ich dostępnością. Pewne czynności wykonuje się nawet w sposób prostszy za pomocą takiej aplikacji niż dedykowanej do tego strony internetowej. Czy telefon ma szansę stać się nowym komputerem, czytnikiem książek, nawigacją GPS czy urządzeniem rozpoznającym kolory?
Telefon dla Homera?
Smartfony w skali dotąd niespotykanej zmieniły sposób, w jaki prowadzimy interakcję z otaczającym nas światem. Także i w przypadku ich niewidomych użytkowników okazuje się to być nie bez znaczenia. Za pomocą tego samego interfejsu, który znany jest z takich czynności jak dzwonienie czy pisanie wiadomości tekstowych, możliwa jest szybka rezerwacja pokoju w hotelu, przeczytanie ulubionej książki czy sprawdzenie rozkładu jazdy komunikacji miejskiej. Ponadto z myślą o osobach z dysfunkcją wzroku powstał szereg rozwiązań i tak oto nasz telefon jest w stanie opisać sfotografowany obiekt, przeczytać list lub połączyć nas z asystentem, który może użyczyć nam swoich oczu w każdej sprawie, w której pomoc zautomatyzowanych systemów jest niewystarczająca. Okazuje się więc, że za pomocą smartfonu możliwe jest wykonywanie tych samych czynności, które wykonywane są każdego dnia na komputerze, co więcej inteligentny telefon jest w stanie zastąpić większość jednozadaniowych urządzeń specjalistycznych. Czy roztaczana przez wielu naukowców wizja czarnej skrzynki, jednego urządzenia stworzonego, by wszystkim rządzić, jest pieśnią nie tak już odległej przyszłości?
Okazuje się, że wiele osób do większości wykonywanych przez siebie zadań wykorzystuje już tylko i wyłącznie smartfona. Kieszonkowe urządzenie okazuje się być zwłaszcza przydatne w podróży, gdzie zaczyna już wypierać standardowego laptopa. Podobnie jednak jak w przypadku screenreaderów komercyjnych i bezpłatnych, wielu z zapytanych ekspertów uważa, iż telefon jest w stanie zastąpić komputer do celów niezbyt zaawansowanego użytkowania takiego jak sprawdzenie informacji, wymiana wiadomości za pomocą komunikatorów internetowych czy obsługa portali społecznościowych. Głównym powodem ograniczonego zaufania do urządzeń mobilnych jest brak intuicyjnych możliwości edycyjnych. Pomimo istnienia kilku sprawdzonych sposobów zapisu tekstu takich jak dyktowanie, ekranowa klawiatura brajlowska czy urządzenia zewnętrzne, wciąż trudno o metodę, która byłaby równie wygodna dla wszystkich użytkowników. Część osób niewidomych do dziś nie przyzwyczaiła się do systemu gestów na ekranie dotykowym, zaś konieczność obsługi smartfona przez zewnętrzne urządzenie, takie jak klawiatura bezprzewodowa czy monitor brajlowski, wymaga ładowania i przenoszenia dodatkowego sprzętu, to zaś nie różni się zbytnio od posiadania przenośnego komputera. Poza tym w wielu dziedzinach brak jeszcze aplikacji mobilnych mogących zastąpić tradycyjne oprogramowanie komputerowe. Takie zadania jak tłumaczenie tekstów bądź obróbka dźwięku nadal wygodniej wykonuje się za pomocą komputera, z poziomu smartfonu natomiast nie jest to możliwe z uwagi na brak stosownych aplikacji. Komputer okazuje się także być niezastąpiony w kwestii przechowywania dużej ilości danych z możliwością stałego do nich dostępu bez konieczności posiadania połączenia z Internetem. Słychać jednak wiele głosów mówiących, że w przyszłości ta sytuacja może się zmienić. Przejście z komputerów na technologie mobilne to rewolucja o zasięgu globalnym i pochłonięty nią został cały rynek konsumencki. Jeżeli większość użytkowników technologii w ogóle zdecyduje się na taką zmianę, użytkownicy niepełnosprawni będą musieli się do tych warunków dostosować.
Czy zatem urządzenia mobilne mogą zastąpić specjalistyczny sprzęt rehabilitacyjny? Dla wielu sytuacja taka już stała się faktem. Ceny aplikacji dedykowanych osobom niewidomym wielokrotnie niższe od cen sprzętu specjalistycznego, jak i łatwość instalacji takich aplikacji to argumenty, które z pewnością przemawiają za tym, by zamienić dotychczasowy sprzęt na uniwersalnego smartfona. Ponadto mamy tu do czynienia ze skomasowaniem możliwości wielu urządzeń w jednym, mieszczącym się w kieszeni spodni, co z pewnością jest sporym ułatwieniem dla osób prowadzących aktywny tryb życia. Inni eksperci podchodzą do tej teorii raczej sceptycznie. Uzależnianie funkcji wielu urządzeń specjalistycznych od jednego źródła baterii nie jest ich zdaniem rozwiązaniem optymalnym. Urządzenia takie jak dyktafon czy czytnik książek okazują się być niezastąpione jako, że każde z nich posiada swoją baterię. Ponadto zapewniają one szybszy dostęp do potrzebnych funkcji. Dzięki fizycznym przyciskom w łatwy sposób można uruchomić nagrywanie czy przejść do interesującego nas momentu audycji, nagranego wykładu czy lekcji, której chcemy się nauczyć. W przypadku smartfona zmiana parametrów w trakcie odtwarzania multimediów wiąże się z koniecznością posługiwania się screenreaderem, to zaś zmusza niewidomego użytkownika do odbierania dwóch źródeł dźwięku naraz, co może zaburzać postrzeganie odsłuchiwanego materiału. Interfejs urządzenia składającego się z fizycznych przycisków jest także niejednokrotnie łatwiejszy do opanowania na przykład dla osób starszych oraz mniej zaawansowanych technologicznie użytkowników. Jednym z zaproponowanych rozwiązań tego problemu jest zamiana urządzeń specjalistycznych na interfejsy sprzętowe, ułatwiające komunikację użytkownika z dowolnie wybranym urządzeniem. Interfejsy takie mogłyby na przykład być oferowane w formie klawiatury brajlowskiej. Kolejnym argumentem za dalszą produkcją i sprzedażą sprzętu specjalistycznego są obawy o prywatność gromadzonych danych. Telefon, oprócz spełniania specjalistycznych potrzeb niepełnosprawnych użytkowników, zawiera także dużą ilość prywatnych danych, które mogłyby być narażone na ujawnienie w momencie udostępnienia smartfona osobie trzeciej. Dedykowane urządzenie nie zawsze musi zawierać w sobie takie informacje, dzięki czemu wypożyczenie go znajomemu lub członkowi rodziny jest o wiele bezpieczniejsze.
Urządzenia służące do rozpoznawania kolorów oraz nawigacja GPS to kolejne produkty, które zdaniem niektórych powinny pozostać na rynku. W przypadku tych pierwszych, aparaty telefonów komórkowych i tabletów nie są jeszcze na tyle profesjonalne, by trafnie określić kolor wskazywanego przedmiotu. W przypadku nawigacji uruchamianej z poziomu telefonu, oprócz zwiększonego użycia energii, może narażać ona użytkownika na utratę dostępu do informacji w chwili nadejścia rozmowy. Mimo licznych argumentów przeciw agregacji funkcji istniejących od dawna urządzeń specjalistycznych w obrębie smartfona, programiści z całego świata nieustannie prześcigają się w tworzeniu rozwiązań mających na celu ułatwienie życia osobom niepełnosprawnym za pomocą jednego tylko urządzenia. Choć szanse w tej walce są póki co jeszcze wyrównane, warto przyglądać się jej wynikom w perspektywie kilku najbliższych lat.
Z uzyskanych odpowiedzi łatwo zorientować się, iż zachodzące na rynku technologii wspomagających zmiany są duże i zauważalne. Sporą rolę w ich tworzeniu odgrywa otwarte oprogramowanie, zaangażowanie firm tworzących powszechnie stosowane rozwiązania informatyczne oraz technologie mobilne. O tym, jak rewolucyjne są to zmiany, świadczą podziały co do prezentowanych opinii. W jednej kwestii jednak zapytani przeze mnie eksperci są zgodni: kierunek popularyzacji dostępności jest kierunkiem dobrym, przyszłość może przynieść wiele pozytywnych zmian, by to się jednak stało potrzebna jest stała współpraca osób niepełnosprawnych i pełnosprawnego społeczeństwa. Jeżeli obydwie strony postanowią wykazać się postawą otwartego umysłu i zgodzą się działać kreatywnie na rzecz czynienia świata bardziej dostępnym miejscem, wiele może się zmienić i wiele prezentowanych na łamach niniejszego artykułu wizji, jakkolwiek futurystycznych, może stać się rzeczywistością.