Badania nad wpływem braku wzroku na człowieka prowadzono chyba od zawsze. Filozofowie starożytni budowali swoje koncepcje estetyczne na przekonaniu, że piękno postrzega się przede wszystkim wzrokiem, a dopiero potem za pomocą słuchu czy innych zmysłów. Powszechnie znane zjawisko lęku przed niewidzeniem, jak i stereotypy, zgodnie z którymi niewidomi lepiej słyszą, mają wrażliwszy dotyk, czy wreszcie wyposażeni są w jakieś super moce kompensujące im brak wzroku, skłaniały do podejmowania badań.
Jednym ze stawianych przez naukowców pytań było, czy brak wzroku sprzyja lepszemu rozwojowi zdolności matematycznych.
Wydaje się, że coś musi być na rzeczy, a w każdym razie jeszcze całkiem niedawno było. Konieczność zapamiętywania numerów telefonów czy wykonywania wielu obliczeń w pamięci z pewnością sprzyjała wyćwiczeniu umiejętności arytmetycznych. Dzieci rozpoczynają naukę liczenia korzystając z liczydeł. Na tym etapie liczby są obiektami, których można dotknąć. Problem pojawia się, gdy każemy Jasiowi ustalić, ile kosztuje kilogram pomidorów, jeżeli 10 kilo kosztuje 20 złotych. Dla dziecka bowiem ważniejsza wydaje się być odpowiedź na pytanie: Po co komuś te pomidory? Biorąc pod uwagę wyniki badań nad wpływem ślepoty na sprawność wykonywania operacji arytmetycznych można wnioskować, że osoby niewidome rzeczywiście liczą bardziej precyzyjnie oraz, że być może korelacja między sprawnością liczenia a dotykiem (jako kanałem do wprowadzania informacji wejściowych) jest czynnikiem mającym wpływ na to zjawisko.
Do niedawna uważano, że brak możliwości korzystania z kalkulatorów czy innego wspomagania się w obliczeniach wymuszający liczenie w pamięci był także czynnikiem sprzyjającym rozwojowi umiejętności liczenia. Osoby niewidome musiały kompensować niemożność korzystania z pomocy naukowych, rozwijając w większym stopniu pamięć i umiejętność roboczego jej wykorzystywania, niż widzący koledzy.
Niezależnie od rozwoju technologii, wraz z którym upowszechniły się urządzenia brajlowskie czy mówiące, najnowsze badania pokazują, że osoby niewidome postrzegają przestrzeń inaczej niż widzący. Postrzeganie przestrzeni trójwymiarowej jest wszak pierwotnie postrzeganiem dotykowym, co sprawia, że rozwiązywanie skomplikowanych równań także może być dla nich łatwiejsze. Niewidomy jest odporny na wpływ iluzji optycznych, a kształty i wymiary przedmiotów nie podlegają u niego konfrontacji z tym, jak coś powinno wyglądać. On postrzega rzeczywistość tak, jak jest dana we wrażeniu dotykowym. Może zatem uboższe doświadczanie rzeczywistości jest czasem pożyteczne.
Źródło: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17924809
Damian Przybyła