Jedną z uznawanych przez niektórych za naj bardziej uciążliwą, a przez innych za najlepszą cechę systemu Android jest jego swoista modułowość. Innymi słowy, niemal wszystko jest tu w zasadzie osobną aplikacją, wliczając w to najbardziej podstawowe elementy jak telefon, aplikacja do wyświetlania listy kontaktów czy wiadomości sms. Pozwala to na prawie nieograniczone możliwości dostosowania urządzenia do swoich potrzeb, często potrafi uratować ważną funkcjonalność przed brakiem współpracy z czytnikiem ekranu, gdy np. klawisze numeryczne w dostarczonym przez producenta dialerze nie zostały zaetykietowane lub etykiety, a i owszem, istnieją, ale wyłącznie w języku angielskim co zdarzało się niekiedy na starszych smartfonach, lub gdy jakiś element telefonu sprawia innego rodzaju problemy.
Istnieje jeszcze jeden ważny element każdego urządzenia z Androidem, bez którego praktycznie nie można się obyć. To ekran główny, zwany też launcherem. Jest to, jak można się łatwo domyślić, aplikacja wyświetlająca to wszystko, co pokazuje się nam jako pierwsze po odblokowaniu urządzenia. Ekran domowy oraz listę zainstalowanych na naszym urządzeniu programów czy widżetów, tapet itd. Na rynku jest ich całe mnóstwo. Różnią się przede wszystkim możliwościami zastosowania własnych ustawień, personalizacji, zastosowanymi efektami wizualnymi. Innymi słowy, są to interfejsy startowe, które definiują, jak wygląda i działa nasz ekran główny, ikony, widżety, szuflada z aplikacjami czy animacje przejść. Istnieje wiele różnych launcherów, zarówno tych wbudowanych przez producentów (np. One UI w telefonach Samsunga), jak i tworzonych przez zewnętrznych twórców (np. Nova Launcher, Microsoft Launcher czy Niagara Launcher).
Każdy z nich oferuje inny układ ekranów, inny wygląd ikon, układ widżetów czy motywów. Przykładowo. Launcher obecny w urządzeniach z czystym androidem, zazwyczaj będzie wyświetlał na ekranie głównym wyszukiwarkę Google, zaś popularny Microsoft Launcher został mocno zintegrowany z produktami firmy z Redmond. Najbardziej zaawansowane umożliwiają zmianę siatki ekranu głównego czy przypisywanie gestów do wykonywania konkretnych czynności.
Launchery oczywiście różnią się także poziomem współpracy z czytnikami ekranu, a także zużyciem zasobów naszego urządzenia. Im więcej animacji, fabrycznie wbudowanych na stałe widżetów i graficznych efektownych wodotrysków, tym gorzej, szczególnie na słabszych lub po prostu starszych urządzeniach. Z perspektywy jednak użytkowników nieposługujących się wzrokiem, popularne launchery, choć różnią się możliwościami konfiguracyjnymi, przeważnie opowiadają w zasadzie tę samą historię. Gdy z biegiem czasu zbierzemy większą ilość aplikacji, prędzej czy później zetkniemy się z koniecznością ich uporządkowania. W większości wypadków mamy więc do dyspozycji możliwość tworzenia na ekranie głównym osobnych folderów, w których można np. podzielić zainstalowane programy wg kategorii, czasem, w zależności od launchera będziemy mieli dostęp wyłącznie do listy wszystkich zainstalowanych aplikacji posortowanej alfabetycznie.
Oczywiście rozwiązanie z katalogami wydaje się rozsądniejsze, lecz w wypadku naprawdę wielu zainstalowanych appek tak naprawdę nie eliminuje to trwale problemu, gdyż, tak czy inaczej, zmuszeni będziemy do wykonania kilku machnięć i stuknięć, nim uruchomimy to, czego szukamy, a czego z jakiejś przyczyny nie chcemy trzymać na ekranie głównym, od którego możemy np. wymagać jedynie dostępu do tego, co najważniejsze. Telefonu, wiadomości, kontaktów. Słowem, porządku. W takim wypadku może nas czekać żmudna grzebanina w ustawieniach, a i tak problem pozostać może do końca nie rozwiązany, lub rozejrzenie się za rozwiązaniem niekopiującym pozostałych.
Właśnie dla osób ceniących sobie szybkość i prostotę powstał launcher o wdzięcznej nazwie KISS Launcher. Ten malutki, bo zaledwie 250 kilobajtowy program pomyślany został w zgodzie z zasadą keep it simple, stupid, czyli w bardzo swobodnym tłumaczeniu im prościej, tym lepiej, który możemy pobrać za darmo ze sklepu play pod adresem https://play.google.com/store/apps/details?id=fr.neamar.kiss&hl=en
Po jego instalacji i pierwszym uruchomieniu, w czasie którego Android zapyta, czy ustawić program jako ekran domyślny, ukaże się nam ekran główny składający się z aplikacji telefon, wiadomości, domyślnej przeglądarki internetowej, pola edycji i przycisków otwierających menu programu, oraz szufladę z aplikacjami, której jednak używamy tylko w sytuacjach wybitnie awaryjnych. Cała bowiem magia tego niewielkiego narzędzia tkwi we wspomnianym już polu edycji, do którego możemy wpisać nazwę kontaktu, dowolnej zainstalowanej aplikacji, konkretnej zakładki z menu ustawień, a nawet hasło wyszukiwania w Google, sklepie play czy też YouTube. Przy czym w wypadku appek i kontaktów, program ten wykorzystuje jakąś formę uczenia się zachowań użytkownika, dzięki czemu po kilku dniach bez wysiłku dojdziemy do etapu, w którym będzie można wprowadzić jedynie pierwsze trzy litery nazwy i kliknąć przycisk ok, a wskazana rzecz zostanie natychmiast uruchomiona. Proces nauki można przyśpieszyć przez ręczny wybór pożądanego efektu z listy podpowiedzi, które pokazywane są dynamicznie w trakcie pisania, alternatywnie zaś każdej appce przydzielić można znacznik (hashtag), dzięki czemu możemy pogrupować zainstalowane programy.
Jeśli nie chcemy powtórki z folderów, a któraś nazwa trudna jest do zapamiętania (szczególnie w wypadku nowo instalowanego programu) możemy kliknąć przycisk „wyświetl listę aplikacji”, odszukać stosowną ikonę, (przewijanie działa odwrotnie niż to by wynikało z intuicji, tzn. by przemieszczać się w dół listy, przewijać musimy gestem w górę) i z pomocą menu kontekstowego (podwójne stuknięcie z przytrzymaniem powoduje wysunięcie paska z opcjami) zmienić nazwę, pod którą figuruje on w systemie. W ten sposób możemy wprowadzić nazwy skrócone lub takie, które po prostu zapamiętamy i zaoferować sobie bardzo szybkie, produktywne środowisko, w którym wszystko mamy pod palcami bez potrzeby wykonywania zbędnych gestów, zaś pusty ekran główny, zwany tutaj ulubionymi, możemy wykorzystać np. na jakiś przydatny widżet. Do ich listy dostaniemy się korzystając z przycisku menu. Wystarczy podwójne stuknięcie na którymś z nich, a rozpoczniemy jego konfigurację.
Pod przyciskiem menu, oprócz widżetów, skrótu do ustawień telefonu widnieją też ustawienia samego Kissa, które można oczywiście dostosować do swoich preferencji dodając czy odejmując wyszukiwane przez program obszary czy modyfikując jego zachowanie. Z naszej perspektywy istotne mogą okazać się przede wszystkim tryb minimalistycznego interfejsu, dostępny w zakładce ux, który jeszcze bardziej upraszcza widok oraz ustawienie powodujące, że gdy tylko trafimy na ekran główny, automatycznie pokazana zostanie domyślna ustawiona przez nas w systemie klawiatura, co ma szczególne znaczenie, gdy posługujemy się brajlem. Czasem bowiem możemy po prostu chcieć stuknąć w ikonę znajdującą się w ulubionych lub użyć któregoś z widżetów, więc taki automatyzm bardziej przeszkadza, niż pomaga.
Eksplorując ustawienia, łatwo natrafimy też na inne, bardziej zaawansowane możliwości programu, jak hibernacja aplikacji (wymagany root), dzięki której możemy spowodować, że wybrany przez nas program nie zużywa w tle zasobów telefonu, czy możliwość dodania własnej wyszukiwarki innej niż te przewidziane przez twórcę. Należy tylko odnaleźć stosowny adres url danej usługi pokazujący wyniki wyszukiwania. Np. jeśli chcemy dodać wyszukiwarkę kagi, należy w ustawieniach wyszukiwania kliknąć polecenie „dodaj nową wyszukiwarkę”. Teraz w stosownym polu edycji wpisujemy jej nazwę, zaś w drugim adres url do usługi. W wypadku kagi więc adres będzie wyglądać tak:
https://kagi.com/search?q=%s .
Zatwierdzamy zmiany a następnie zaznaczamy naszą nową wyszukiwarkę w zakładkach „wybierz wyszukiwarkę” oraz „wyszukiwarka domyślna wyszukiwarka na wstęp”, chyba że chcemy przeszukiwać jednocześnie wielu dostawców.
Ten mały, niepozorny program jest zdecydowanym must have szczególnie dla posługujących się brajlem, a jednocześnie zmęczonych przeładowanymi, mniej lub bardziej dostępnymi pulpitami. I choć początkowo niektórych perspektywa manewrowania telefonem w celu uruchomienia jakiejkolwiek aplikacji może nastrajać pesymistycznie, to jeśli przetrwasz dwa dni początkowej adaptacji, z pewnością zostaniesz na dłużej.
Hubert Meyer