Jednym z najważniejszych elementów każdego smartphone’a jest jego launcher, czyli ekran główny. Można go porównać do znanego z systemu Windows pulpitu. Znajdziemy tam skróty i widgety umieszczone zarówno przez twórców launchera, jak przez użytkownika. Podobnie jak pulpit, launcher umożliwia szybki do nich dostęp i jest ekranem najczęściej wyświetlanym po odblokowaniu bądź włączeniu urządzenia. Launcher to idea zupełnie nowa dla urządzeń mobilnych. Twórcy telefonów pracujących pod kontrolą systemu Symbian ograniczali się bowiem do wyświetlania prostego ekranu głównego z datą, godziną, nazwą lub dawniej logiem operatora i, jak miało to miejsce w przypadku nowszych modeli Nokii, ewentualnie kilkoma skrótami do opcji.
Twórcy smartphone’ów (iPhone, szeroka gama telefonów z Androidem czy Windows Phone), chcąc bardziej upodobnić swe produkty do komputerów, wprowadzili rozwiązanie znane pod nazwą ekranu głównego, czyli pozbawionego menu pulpitu, na którym roi się od przesuwanych w prawo stron, ikon i kolorowych widgetów, a wszystko to wyposażyli w masę przydatnych gestów i skrótów. W systemie Android opisywany tutaj interfejs użytkownika nazywany jest launcherem (ang. launch – uruchamiać). Jeżeli dostarczony przez producenta telefonu launcher z jakiegoś powodu nam nie odpowiada, a jak to zwykle w Androidzie bywa, każdy z producentów proponuje nam swój, to można go zmienić.
Kreatywności programistów nie ma końca. Launchery naśladują wyglądem interfejsy urządzeń innych niż te, na których są uruchamiane, oferują wymyślne funkcje personalizacyjne, a nawet służą jako samodzielne pakiety aplikacji, stworzone po to, by początkującym użytkownikom smartphone’ów ułatwić ich obsługę.
Dostępność launcherów mainstreamowych
Wielu z popularnych wśród użytkowników Androida launcherów, takich jak Smart Launcher czy bijąca rekordy pobrań ikona tego nurtu – GoLauncher, nie da się obsłużyć z Talkbackiem, mimo to w niniejszym artykule postaram się opisać kilka częściej używanych aplikacji, w tym takie, które ułatwiają początkującym niewidomym użytkownikom telefonów z ekranem dotykowym opanowanie tego nowego środowiska.
Touchwiz
Telefonem, z którego korzystam na co dzień, jest Samsung Galaxy S4. Częścią Touchwiz – nakładki graficznej preinstalowanej w telefonach tego producenta – jest ekran startowy Touchwiz. Jest on dość prosty. Nie oferuje zbyt wielu funkcji konfiguracyjnych. Jakkolwiek wszystkie jego funkcje są dostępne, wykonywanie pewnych operacji edycyjnych na zawartości poszczególnych ekranów mogło zostać rozwiązane w bardziej konwencjonalny sposób. Domyślnie launcher wita nas pięcioma ekranami (stronami, na których możemy umieszczać nasze aplikacje oraz widgety). Liczbę ekranów można zwiększać według własnego uznania. Pod każdą ze stron, podobnie jak na ekranie głównym iPhone’a, pojawia się dock, czyli pasek prezentujący ten sam zestaw wybranych aplikacji, niezależnie od tego, na której ze stron aktualnie się znajdujemy.
Aplikacje możemy w dowolny sposób układać, aczkolwiek, o ile nie posiadamy jedno z najnowszych urządzeń tego producenta, takie jak na przykład Samsung Galaxy S5, Talkback nie oznajmi nam, że np. znajdujemy się nad ikoną innej aplikacji lub widgetu lub, że właśnie na nią najechaliśmy, co w znacznym stopniu utrudnia edycję. Co gorsza, problem ten występuje we wszystkich launcherach. Dość skomplikowane może się też okazać usuwanie skrótów bądź tworzenie nowych folderów na aplikacje. Aby wykonać, którąś z wyżej wymienionych operacji najpierw należy podwójnie stuknąć i przytrzymać ikonę aplikacji, a następnie najechać nią na ikonę operacji, którą chcemy wykonać. Ikona kosza, symbolizująca usuwanie, znajduje się w prawym górnym rogu ekranu, natomiast ikona odpowiadająca za tworzenie nowego folderu w jego lewym dolnym rogu. Taki sposób edycji zawartości ekranów może okazać się dość frustrujący dla nowych użytkowników telefonów bądź tabletów marki Samsung. Zmiana nazw skrótów nie jest w ogóle możliwa, chyba, że nasz telefon został poddany operacji rootowania lub użyjemy programu do modyfikowania aplikacji przed ich zainstalowaniem. Przykładowo zmiana nazwy Hangoutów na Wiadomości, załóżmy, że chcemy, by tak nazywał się nasz domyślny program do obsługi SMSów w docku, nie jest możliwa bez zaawansowanych „akrobacji”.
Lista wszystkich aplikacji jest także podzielona na strony. Możemy je filtrować, przełączając pomiędzy listą wszystkich aplikacji, widgetów oraz aplikacji pobranych.
Ciekawą, oferowaną przez domyślny launcher Samsunga funkcją jest tzw. tryb uproszczony, który możemy aktywować w ustawieniach telefonu. Stworzono go, aby ułatwić korzystanie z telefonu nowym użytkownikom. Jak sama nazwa wskazuje, zarówno widok, jak i obsługa z Talkbackiem, są dość proste. Być może tryb ten powstał także z myślą o osobach niepełnosprawnych. W trybie uproszczonym mamy do dyspozycji trzy ekrany: na pierwszym znajduje się widget pogody, prezentujący miasto, temperaturę i godzinę, oraz skróty do kilku ważniejszych aplikacji, kolejny przeznaczony jest na ulubione kontakty – możemy dodać dziesięć osób, do których dzwonimy najczęściej. Przewidziano wreszcie ekran na same aplikacje, oferujący przestrzeń na kilka własnych skrótów, sklep Play, bezpośredni dostęp do spisu połączeń oraz listę wszystkich aplikacji, która, w przeciwieństwie do trybu standardowego, jest listą przewijaną, nie zaś widokiem podzielonym na ekrany.
U dołu ekranu znajduje się dock oraz skróty umożliwiające przejście na dowolny z opisanych powyżej trzech ekranów. Stosowanie gestu przesunięcia dwoma palcami nie jest zatem konieczne. Menu podręczne, wywoływane przyciskiem menu, pozwala na otwarcie centrum powiadomień, zmianę najważniejszych ustawień takich jak Wi-Fi, Bluetooth czy transmisja danych oraz edycję zawartości stron. Opcja ta jest tyleż interesująca, co rzadko spotykana. Nie znalazłem jej w żadnym innym launcherze.
Mimo, iż uważam, że Touchwiz ma wiele wad, twierdzę, że jest on dość dobrym launcherem, co więcej, jeżeli nie zależy nam na zaawansowanych możliwościach personalizacji samego ekranu startowego oraz jego zawartości, praca z tym launcherem jest raczej przyjemna. Przez długi czas go używałem i byłem z niego bardzo zadowolony. Myślę, że wielu osobom zaczynającym przygodę z Samsungiem i Androidem będzie on w zupełności wystarczał, a prosty tryb ekranu startowego ułatwi pierwsze dni z urządzeniem.
Wybieramy swój Launcher
Jedną z przez wielu zachwalanych konsekwencją otwartości mobilnego systemu operacyjnego Google jest możliwość instalacji i zamiany launcherów. Najnowsze wydanie systemu – Android 4.4 Kitkat w jeszcze większym stopniu ułatwia to zadanie, dając użytkownikowi możliwość wyboru domyślnego ekranu głównego w ustawieniach.
Jedną z pierwszych dostępnych z Talkbackiem aplikacji tego typu był EyesFree Shell, produkt firmy początkowo zajmującej się rozwojem samego Talkbacka. Był to ekran podzielony, niczym szachownica, na dziewięć kwadratów. Punktem centralnym tego ekranu był środkowy kwadrat drugiego rzędu – odpowiednik cyfry 5 na klawiaturze telefonu. Z tego miejsca można było wykonywać gesty pozwalające na uruchomienie aplikacji lub sprawdzenie informacji podstawowych takich jak data, godzina, zasięg czy stan baterii. Całość można było też bez problemu obsłużyć z poziomu klawiatury fizycznej, jeżeli telefon takową posiadał. Wraz z pojawieniem się wprowadzającego gesty ułatwiające nawigację po interfejsie dotykowym telefonów i tabletów Androida w wersji 4.1, używanie tego typu uproszczonych pulpitów nie było już konieczne, ponieważ mainstreamowe launchery zaczęły być możliwe do użycia za pomocą narzędzi wspierających. Jednym z bardziej lubianych, nie tylko przez użytkowników z dysfunkcją wzroku, jest mój osobisty faworyt, pulpit, którego od kilku miesięcy używam na co dzień, Nova Launcher.
Nova Launcher
Nova to przede wszystkim powalająca ilość opcji personalizacyjnych, ale także parę wygodnych sztuczek, do których przyzwyczajeni są użytkownicy iPhone’ów. Interfejs ten posiada ponadto kilka unikatowych funkcji, które czynią z niego naprawdę wygodny ekran główny.
Już po instalacji wita nas przyjazny kreator, który zaimportuje wszystkie skróty z naszego dotychczasowego ekranu. Niestety import widgetów nie jest możliwy.
Co do wspomnianych możliwości konfiguracji, spersonalizować możemy praktycznie każdą cechę pulpitu: liczbę oraz układ ekranów, rozmiary marginesów wokół nich, efekty wizualne, kierunek przewijania list, widok aplikacji (do wyboru mamy listę lub zakładki), ilość aplikacji, stron oraz umiejscowienie docka… możliwości jest wiele.
Do samych ekranów można dodać znacznie więcej. Oprócz skrótów aplikacji oraz widgetów mamy do dyspozycji akcje Nova, czyli skróty do jednej z funkcji launchera takich jak: rozwijanie paska powiadomień, wyszukiwanie głosowe, ostatnie aplikacje oraz skróty i działania, które są kolejnym ciekawym elementem nie tylko Nova Launchera, lecz także samego systemu Android.
Każda aplikacja oferuje swoje własne działania. Do listy takich działań należą m.in.: uruchamianie którejś z usług oferowanych przez aplikację, otwieranie samej aplikacji w określonym widoku, uruchamianie jakiejś innej funkcji tej aplikacji itp.
Jednym z najczęściej wykorzystywanych przeze mnie działań jest oferowana przez mojego ulubionego klienta Twittera- Tweetings funkcja natychmiastowego otwarcia okna pisania tweeta. Skróty i akcje można nietylko umieszczać na pulpicie w formie skrótów, ale także przypisywać je naciśnięciom sprzętowych lub dotykowych klawiszy naszego telefonu czy gestom. Co prawda nie są to gesty globalne, jednak możliwość pisania tweeta już po przekręceniu palcami w lewo – gest obrotu pokrętła w lewo znany z iOS – czy uruchomienie asystenta głosowego po przytrzymaniu klawisza menu wprost z pulpitu, to już coś.
Wiele rozwiązań zastosowanych przez twórców Nova do złudzenia niemalże przypomina te z iPhone’a. Aplikacje możemy odinstalowywać bezpośrednio z poziomu pulpitu przytrzymując ich ikony a następnie klikając opcję “Odinstaluj”. Możemy także zmienić nazwę aplikacji, przenieść ikonę lub stworzyć folder. Niestety tu już sytuacja nie jest tak dobra jak w IOS. Podobnie jak w przypadku Touchwiz, Talkback nie oznajmia w pobliżu jakich ikon się znajdujemy. Niemniej jednak udało mi się ułożyć sobie dock tak, by znajdowały się w nim telefon, wiadomości, K9 mail podpisany jako po prostu “mail”, Firefox, czyli “Internet” oraz lista wszystkich aplikacji.
Po instalacji dodatkowej wtyczki możemy korzystać z kolejnej funkcji znanej z urządzeń mobilnych firmy Apple, która tu, w przeciwieństwie do Samsungowego Touchwiza zdaje się być całkowicie dostępna. Mowa o plakietkach obok ikonek aplikacji, zawierających informację o tym ile mamy nieprzeczytanych elementów. Problem z omawianą funkcją polega jednak na tym, że o ile Nova posiada własne wsparcie dla kilku popularniejszych aplikacji, o tyle w stosunku do reszty polega na liczbie nieodczytanych powiadomień na pasku statusu. tym czasem producenci aplikacji wprowadzają wsparcie dla plakietek, które obejmuje tylko launchery domyślne dla producentów telefonów. W przypadku jednak tych launcherów plakietki nie chcą za nic w świecie współpracować z Talkbackiem. Być może użytkownicy po prostu preferują alternatywne launchery. No cóż, nie można spodziewać się, że producent każdej aplikacji pomyśli o każdym launcherze, ale przydałaby się tu mała standaryzacja. Obecny stan rzeczy prowadzi do paradoksalnych sytuacji, w których Samsungowa aplikacja telefonu podaje liczbę nieodebranych połączeń, lecz aplikacja wiadomości nie podaje nieprzeczytanych SMS-ów. Systematyczne wprowadzanie przez Teslę, twórców Nova Launchera, wsparcia dla innych aplikacji zgłaszanych przez użytkowników też byłoby jakimś rozwiązaniem. Kolejną wadą omawianej funkcji jest fakt, iż należy ona do tych, które odblokowywane są dopiero po zakupie wersji Prime, jednak w dalszej części artykułu opiszę, dlaczego warto wydać 13 zł na tak dobry launcher.
Lista wszystkich aplikacji w widoku domyślnym złożona jest ze stron, które przewijamy gestem przesunięcia w lewo i prawo dwoma palcami. Największym problemem w tym miejscu jest dla mnie pokazywanie widgetów jako kolejnych stron aplikacji mimo, że jest dla nich przeznaczona osobna zakładka. Przez to już kilkakrotnie szukając Youtube’a wpadłem w gąszcz widgetów, a nie znając jeszcze zbyt dobrze launchera wmawiałem sobie, że cały czas coś omyłkowo klikam. Widok aplikacji można jednak w łatwy sposób zmienić, więc łatwo jest poradzić sobie z tym mankamentem, który jest i tak planowaną funkcją producenta.
Na pulpicie można także umieścić pasek wyszukiwania Google, a sam launcher wspiera nawet wywoływanie Google Now komendą “OK, Google”, która niestety póki co nie działa jeszcze w języku polskim. Aplikacja występuje w wersji darmowej oraz prime – płatnej z kilkoma dodatkowymi opcjami, takimi jak wspomniane wyżej plakietki obok ikon aplikacji czy gestami do przypisania różnych akcji. Launcher polecam wszystkim poszukującym jakiejś odmiany, czegoś podobnego do iPhone’a lub po prostu ceniącym sobie zaawansowaną personalizację. Jest on też dobrym zamiennikiem w przypadku, gdy domyślny launcher producenta z jakichś przyczyn kuleje w kwestii dostępności.
Apex Launcher
Podobne rozwiązanie o nazwie Apex Launcher swego czasu polecał, znany z pracy nad dostępnością w firmie Mozilla oraz ze swojego prywatnego bloga na temat dostępności nowoczesnych technologii, Marco Zehe. Mimo, iż jestem w pełni zadowolony z możliwości Nova Launchera, postanowiłem sprawdzić, czy Apex jest tak interesujący, jak prezentował go Marco.
Apex w wielu aspektach przypomina Nova Launchera. Muszę przyznać, że przetestowałem go dość pobieżnie. Wyszczególnię zatem tylko parę różnic.
Wersje pro launcherów cenowo różnią się tylko o 50gr na korzyść Apexa. Różnice między wersjami darmowymi pro obu launcherów są takie same. Czy warto więc zaoszczędzić i kupić Apex Launcher?
Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że launcher ten jest niedostosowany do natywnej obsługi przełączania ekranów startowych, oferowanej przez Androida 4.4 i wyżej. Wystarczy jednak zaznaczyć opcję utrzymywania go w pamięci RAM i aplikacja jest z nami, gdy tylko naciśniemy przycisk Home. Apex otrzymuje dość częste aktualizacje i wyposażony już został w funkcje charakterystyczne dla launcherów kompatybilnych z Lollipopem, takie jak wygląd i efekty Material Design czy specyficzne gesty, o wkład developerów w jego rozwój nie musimy się więc martwić. Niepokojący jest jednak wykryty przez jednego ze stałych użytkowników błąd, polegający na nieodczytywaniu przez Talkbacka numeru ekranu, na którym się aktualnie znajdujemy. Miejmy nadzieję, że zostanie on szybko naprawiony. Kolejną operacją, w której Nova wypadało wiele lepiej, jest zarządzanie dostępnymi ekranami głównymi. Podczas gdy Nova ogłasza je jak należy, czyli ekran i jego numer, Talkback milczy jak zaklęty na analogicznym ekranie Apex Launchera. Nie jest jednak aż tak źle, jakby się mogło wydawać – Apex Launcher ma też pewne rozwiązania, których na próżno szukać w Novie, a które mogą przypaść do gustu niejednemu użytkownikowi. Funkcja, która moim zdaniem jest gadżetem, ale może cieszyć się uznaniem wśród osób ceniących sobie personalizację w każdym calu, to definiowanie długości wibracji telefonu bądź tabletu podczas przytrzymywania ikony na pulpicie. Samo menu, które się wtedy wysuwa różni się od tego znanego z Novy. Nie jest już ono wyświetlone na ekranie pośród ikon, ale pojawia się jako samodzielne okno i oprócz zmiany nazwy, deinstalacji aplikacji czy usunięcia skrótu oferuje także udostępnienie hiperłącza do aplikacji w sklepie Play za pomocą dowolnej innej aplikacji. Szczerze mówiąc czegoś takiego brakuje mi właśnie w Nova Launcherze, ponieważ dość często udostępniam aplikacje znajomym i w tym celu muszę za każdym razem przechodzić do sklepu Play.
Czy warto więc kupić Apex Launcher? Zalety i wady powyżej powinny kryć odpowiedź na to pytanie. Problemy z dostępnością są drobne i, miejmy nadzieję , tymczasowe; a możliwość udostępniania aplikacji jest dość przydatna. Ja osobiście pozostaję przy Nova launcherze.
Launchery dla niewidomych
Także firmy zajmujące się produkcją technologii wspierających postanowiły nie pozostawać w tyle i włączyły się do konkurencji o miano najdostępniejszego launchera. Gdy moda na Eyes-Free Shell już przeminęła, do akcji wkroczyły pulpity mające na celu jak największe ułatwienie korzystania ze smartphone’a osobom, które przeraża perspektywa ekranu dotykowego, elementów wyglądających jakby żywcem wycięte ze strony internetowej, oraz innych, mrocznych zakamarków współczesnej techniki. Dwa z nich opiszę jedynie jako ciekawostkę, ponieważ, jak to zwykle bywa z rozwiązaniami przeznaczonymi dla osób niepełnosprawnych, są one drogie lub niedostosowane do polskich realiów, niemniej jednak prezentują ciekawy pogląd na to, jak może wyglądać uproszczona wersja smartphone’a.
Equaleyes
Ten launcher jest produktem słoweńskiej firmy 2nd Sight, która dawniej tworzyła przeróżne aplikacje wspomagające dla telefonów z systemem Symbian. Po instalacji i wyborze launchera otrzymujemy składający się z kilku ekranów, wyposażony w wiele skrótów do najczęściej używanych funkcji, pulpit. Niespodzianką jest, że po kliknięciu w którąkolwiek z nich nie otworzy się standardowa funkcja naszego telefonu, lecz specjalnie do tego celu przewidziana aplikacja z pakietu Equaleyes. Do ekranu możemy także dodać skróty do własnych aplikacji, te jednak otworzą się już w swojej prawdziwej postaci. Oprócz ikon, wzdłuż pulpitu rozciągnięty jest pasek stanu, z którego możemy w łatwy sposób odczytać informacje o zasięgu, stanie baterii, godzinie itp. Wystarczy tylko go dotknąć. Autorzy Equaleyes postanowili nie uszczęśliwiać użytkowników self-voicingiem. Zarówno pulpit, jak i aplikacje pakietu możemy bez problemów obsłużyć za pomocą Talkbacka, a ich wygląd jest dosyć prosty. Aplikacja telefon to najzwyczajniejsza w świecie klawiatura, bez zakładek, pól edycji oraz innych, dla wielu zbędnych, elementów. Cyfry numeru wprowadzamy poprzez podwójne stuknięcie, a przycisk odczytywania numeru pozwala nam usłyszeć, jaki numer został wpisany. Inne aplikacje wyglądają równie minimalistycznie. Spis połączeń nie posiada nagłówków, a jedynie możliwość przełączenia się pomiędzy połączeniami nieodebranymi, odebranymi, a wykonanymi. Kontakty synchronizują się z tymi, które wpisaliśmy już do naszej standardowej, oferowanej przez producenta, aplikacji. Wiadomości mogą być wyświetlane w formie wątków lub starej dobrze znanej skrzynki odbiorczej i nadawczej, która przez lata gościła w symbianowych Nokiach. Pakiet Equaleyes to także minimalistyczna aplikacja pogodowa, odtwarzacz muzyki, dyktafon , budzik, kalkulator, rozpoznawanie tekstu OCR, detektor źródła światła i informacja o naszym obecnym położeniu. Teksty w aplikacjach wpisujemy zorientowaną w poziomie klawiaturą, która niczym ta znana z urządzeń z iOS, może wpisywać znaki w trybie standardowym (podwójne stuknięcie), bądź bezwzrokowym. Equaleyes oferuje także katalog aplikacji zewnętrznych oraz platformę developerską pozwalającą na tworzenie swoich własnych aplikacji. Osoby słabowidzące ucieszy z pewnością wybór motywów kolorystycznych oraz dostosowanie rozmiaru czcionki tak, by aplikacja mogła być doskonale widoczna. Aplikacja niestety nie otrzymała aktualizacji od ponad ośmiu miesięcy, a cena licencji na dwa lata to w przeliczeniu około 180 zł, dlatego też opisuję Equaleyes głównie jako ciekawostkę, a szkoda, bo mogłaby okazać się ona sporym ułatwieniem dla początkujących użytkowników.
Equaleyes można przez dwa tygodnie testować za darmo, do czego gorąco zachęcam. Może przekona to niektórych z Was do zakupu tego launchera.
Project Ray
Pamiętacie jeszcze See You Phone? Na podobny pomysł wpadli twórcy izraelskiego rozwiązania Project Ray. Sprzedają oni swój telefon oraz dostosowaną wersję Nexusa 5, wraz z własną nakładką udźwiękawiającą, oferującą dostęp do takich funkcji, jak połączenia, SMS-y, dyktafon, budzik, rozpoznawanie banknotów, wskazywanie, co znajduje się na nadesłanym zdjęciu, zdalna konfiguracja, baza książek, podcastów, stacji radiowych itp. Na terenie Stanów Zjednoczonych telefony sprzedawane są także wraz z kartami SIM działającego tam na rzecz osób z dysfunkcją wzroku wirtualnego operatora Odin Mobile, bazującego na nadajnikach amerykańskiego T-Mobile. Bardzo żałowałem, że pakietu aplikacji See You Phone nie da się po prostu pobrać ze sklepu Play i przetestować na swoim smartphonie. Właśnie to umożliwia Project Ray oraz jego rozszerzenia. Postanowiłem poświęcić mu trochę uwagi.
Po uruchomieniu aplikacji odzywa się jej wbudowany głos, który od teraz będzie prowadził nas przez cały czas jej używania. Ekran, podobnie jak w przypadku Eyes-Free Shell podzielony jest na pola – jakby cyfry telefonu. Przemieszczając się palcem po ekranie, odkrywamy różne moduły pakietu. Będziemy musieli je pobrać ze sklepu Play, albo, jeżeli są już zainstalowane, po prostu się otworzą, gdy tylko oderwiemy palec od ekranu. Pomiędzy elementami, czy to w aplikacji do SMS czy spisie połączeń, przemieszczamy się w sposób dość nietypowy, troszeczkę wolny, ale prawdopodobnie skuteczny dla osób, dla których system gestów jest zbyt skomplikowany. Trzymając palec na ekranie, słyszymy elementy po kolei, w miarę jak aplikacja się po nich przemieszcza, oderwanie palca oznacza aktywację właśnie odczytywanego elementu. Dla przykładu: znajdujemy się w spisie połączeń. Przytrzymujemy ekran palcem, słyszymy „Jan Kowalski”, następnie jest cisza, podczas której możemy wybrać tę pozycję, czekamy dalej, telefon przechodzi do pozycji Stanisław Nowak i odczytuje ją. Zakładając, że ta pozycja nas interesuje, odrywamy palec podczas następującej po jej odczytaniu ciszy. Otwiera się menu i znów kładziemy palec na ekranie. “Zadzwoń”, “Napisz wiadomość” i znów odrywamy, gdy aplikacja dotrze do pozycji, która nas interesuje. W podobny sposób działa klawiatura. Jest ona zwykłą klawiaturą typu T9, znaną z tradycyjnych telefonów. Chcąc wpisać literę “f”, kładziemy palec w miejscu cyfry 3 i czekamy. Aplikacja będzie kolejno odczytywać znajdujące się pod tą cyfrą litery: “d”, “e”, „f”. Teraz należy oderwać palec. Mimo wolnego tempa robienia czegokolwiek w taki sposób, bardzo spodobała mi się pomysłowość twórców. Aplikacja Project Ray, dostępna w sklepie Play, nie oferuje oczywiście wszystkich możliwości, jakie znajdziemy na pokładzie ich dedykowanych urządzeń jednak najważniejsze, takie jak połączenia, SMS-y, biblioteka czy „gdzie jestem” możemy bez przeszkód testować.
Dużą wadą aplikacji jest brak wsparcia dla języka polskiego. Niestety jej lokalizacja wymagałaby nawiązania współpracy z firmą, która chciałaby się podjąć dystrybucji urządzeń Ray w Polsce, a nie wiadomo, czy te znalazłyby tu wielu nabywców. Dlatego niestety opisane powyżej rozwiązanie to głównie ciekawostka. Zainteresowani mogą je jednak przetestować.
Podsumowując
Paleta launcherów jest szeroka, a programiści, korzystając z zalet otwartości Androida, prześcigają się w pomysłach na nietypowe lub wręcz przeciwnie – standardowe, ale za to funkcjonalne ekrany startowe. Zarówno tzw. mainstream, oferując zaawansowane, funkcjonalne pulpity dla użytkowników, chcących w jak największym stopniu wykorzystać możliwości swojego smartphone’a, jak i rynek technologii wspierających, dając potrzebującym stosownego wsparcia użytkownikom samodzielne pakiety uproszczonych aplikacji w formie launcherów, mają się czym poszczycić. Dla większości użytkowników, w momencie, gdy domyślny pulpit producenta sprawia problemy dostępnościowe lub po prostu nie wystarcza, wybór to albo Nova Launcher, albo Apex. Istnieje też mnóstwo mniej znanych, a równie ciekawych launcherów w sklepie Play, zachęcam więc do testów i poszukiwania nowych rozwiązań na własną rękę. Być może jeszcze lepszy ekran główny, wyposażony w szerszy wachlarz funkcji, cechujący się bardziej intuicyjnym sposobem używania, czai się tuż za rogiem?
Paweł Masarczyk