O uberze słyszało pewnie wielu. Przede wszystkim możemy kojarzyć tę markę z tańszymi przejazdami, a co za tym idzie z niezadowoleniem kierowców tradycyjnych taksówek. W dobie obecnej inflacji, gdy uważniej oglądamy każdą złotówkę takie skojarzenie jest z pewnością miłe. Niestety, gdy nie widzimy, a do tego towarzyszy nam pies przewodnik, Uber może kojarzyć się gorzej. Co jakiś czas na środowiskowych grupach dyskusyjnych pojawia się temat kierowców tej usługi, którzy mają problemy z niewidomymi klientami. Powody, zasadniczo są 2:
Pierwszy, to bariera językowa, wynikająca z faktu, że Uber stał się doskonałym źródłem dochodu dla obcokrajowców, którzy próbują ułożyć sobie życie w naszym kraju, ale jeszcze nie opanowali w wystarczającym stopniu języka polskiego. Czasem niewidomego trudniej odnaleźć, lub nie jest do końca w stanie opisać lokalizacji, w której się znajduje. W takiej sytuacji to od kierowcy wymagana jest większa interakcja, aby odszukać swojego pasażera. To właśnie wtedy tym większym kłopotem może okazać się bariera komunikacyjna, choć coś z tyłu głowy podpowiadać może, że dla chcącego nic trudnego i może czasem jest ona po prostu dobrą wymówką.
Drugim kłopotem jest natomiast sytuacja, w której niewidomemu towarzyszy pies przewodnik. W prawdzie Uber na swojej stronie internetowej informuje: „Zgodnie z przepisami, kierowca nie może odmówić przewiezienia pasażera z psem asystującym, niezależnie od wybranej kategorii przejazdu.” Niestety, niektórzy kierowcy tej usługi zdają się o tym zapominać.
Historia Kamila
Kilka dni temu w mediach społecznościowych, Kamil Wiśniewski, niewidomy mieszkaniec Warszawy zamieścił dość emocjonalny wpis. Trudno się dziwić rozgoryczeniu Internauty wziąwszy pod uwagę, że nie była to jego pierwsza, negatywna historia związana z Uberem.
Poprzednim razem kierowca „wypchnął) Eryka (psa przewodnika Kamila przyp. Red.) z samochodu, obrzucił mnie stekiem wulgaryzmów, a następnie zamknął drzwi, przy których stałem, uderzając mnie mocno w głowę, i odjechał z piskiem opon.”
Tym razem nie było lepiej. Internauta spiesząc się na konferencję naukową chciał również skorzystać z Ubera, jednak nie było mu to dane. „czterej kierowcy, jeden po drugim, anulowali mi kurs, bo pies.” – Opisuje sytuację.
Uber wśród niewidomych nie ma dobrej prasy
Sądząc po komentarzach pod postem Kamila, które każdy zainteresowany może przeczytać, Uber wśród niewidomych nie cieszy się nadmierną popularnością. Większość doradza, by korzystać z tradycyjnych taksówek, których kierowcy zdecydowanie przychylniej podchodzą do tematu transportu zwierząt szczególnie, gdy zgłosi się taką potrzebę w trakcie składania zamówienia. Oczywiście, można i tak. Jednak podstawowe pytanie brzmi: Dlaczego nie możemy wybrać? Dlaczego mamy zgadzać się z przejawami dyskryminacji, czy też nazywając rzecz po imieniu i bardziej przyziemnie zwykłej arogancji kierowców, lekceważących zasady usługi, którą zgodzili się realizować? Przypomnijmy: Kierowca Ubera nie ma prawa odmówić przejazdu niewidomemu z psem przewodnikiem, w przypadku transportu innych zwierząt należy natomiast skorzystać z dedykowanej usługi Uber Pets. Redakcja TyfloŚwiata skontaktowała się z Kamilem, który chce wyciągnąć wobec Ubera konsekwencje prawne. Jeśli ktoś z naszych czytelników również zetknął się z nierzetelnością kierowców tej usługi, zachęcamy do kontaktu mailowego: wisniewskikamil@o2.pl.
Michał Dziwisz