Od 2014 roku korzystam z iPhone’ów. Jednak od kilku lat sukcesywnie i raczej z pozytywnym efektem wdrażam się w użytkowanie Androida. Opisałem wam już Realme 8 5G, Xiaomi 11 Lite 5G NE. Teraz postanowiłem dać szansę kolejnemu urządzeniu i sprawdzić, jak Samsung Galaxy A55 5G sprawdzi się w rękach niewidomego użytkownika. Ten smartfon kusi obietnicą długich aktualizacji systemu i zabezpieczeń oraz nowoczesnymi rozwiązaniami znanymi dotąd głównie z flagowych konstrukcji. W poniższej recenzji dzielę się doświadczeniami z konfiguracji i codziennego użytkowania Galaxy A55 całkowicie bez pomocy osób widzących, podkreślając ważne z mojego punktu widzenia aspekty dostępności i użyteczności.
Unboxing, pierwsze wrażenia i uruchomienie bez wzroku
Pierwsze wrażenie: pudełko
Pudełko jest estetyczne, zaplombowane papierową taśmą. Rozpakowanie go nie sprawia osobie niewidomej trudności – wszystkie elementy są logicznie rozmieszczone. Nic nie wypada niespodziewanie z pudełka. W zestawie standard, czyli telefon, kabel bez ładowarki, szpilka do tacki sim i trochę papierologii.
Moja historia doświadczeń z Androidem i iPhone’em
Muszę przyznać, że jeszcze nigdy wcześniej nie udało mi się samodzielnie uruchomić telefonu z Androidem od zera. Każda poprzednia próba z powodu braku komunikatów głosowych kończyła się niepowodzeniem już na starcie. Konieczność patrzenia na ekran sprawiała, że potrzebowałem pomocy osoby widzącej. Na co dzień, od ponad dekady korzystam z iPhone’ów, a świat Androida mnie rozczarowywał pod kątem dostępności od pierwszego uruchomienia. Galaxy A55 to dopiero mój trzeci smartfon z Androidem – wcześniej używałem Realme 8 5G oraz Xiaomi 11 Lite 5G NE. Tę drugą słuchawkę bardzo sobie nadal cenię za lekkość i wydajność, jednak wsparcie aktualizacjami dla Xiaomi wkrótce się kończy (od września 2025 nie będzie nowych łatek bezpieczeństwa). Nie lubię być zmuszany do wymiany sprzętu tylko dlatego, że producent kończy wsparcie dla całkiem sprawnego nadal telefonu.
Drugim, równie istotnym powodem przesiadki jest dla mnie sposób obsługi kart SIM, eSIM i pamięci. Galaxy A55 oferuje elastyczną konfigurację, można korzystać z dwóch fizycznych kart nano-SIM, jeśli nie potrzebujemy pamięci zewnętrznej albo wybrać kombinację nano SIM + eSIM i jednocześnie używać karty microSD. To dla mnie ogromny atut – w Xiaomi musiałem wybierać pomiędzy dual SIM a pamięcią rozszerzalną i w praktyce korzystałem z jednego numeru. Samsung pozwala na korzystanie z dwóch numerów i karty pamięci jednocześnie. Taka swoboda była jednym z kluczowych argumentów za wyborem właśnie tego modelu. Kolejnym atutem A55 jest deklaracja długiego wsparcia niemal dorównującego urządzeniom Apple.
Pierwszy kontakt z urządzeniem: większy, cięższy, kanciasty
Galaxy A55 to spore urządzenie. Telefon jest zauważalnie dłuższy i cięższy od iPhone’a 16 Pro. Jego waga jest odczuwalna zwłaszcza przy obsłudze jedną ręką. Bryła jest dość kanciasta – ramki łączą się z ekranem pod kątem prostym, nie ma tu płynnych zaokrągleń znanych z obłych iPhone’ów. Na szczęście same rogi obudowy są zaokrąglone, co nieco łagodzi ten surowy kształt. Urządzenie od początku robi wrażenie solidnego i dobrze wykonanego.
Samodzielne uruchomienie – po raz pierwszy bez pomocy
Przyszedł czas na pierwsze uruchomienie telefonu. Tu nastąpił mój wielki przełom. Zgodnie z instrukcjami dostępnymi w sieci (wcześniej upewniłem się co do procedury) po raz pierwszy udało mi się samodzielnie, bez udziału osoby widzącej, uruchomić nowy telefon z Androidem. Wykonałem tzw. gest dostępności – zaraz po włączeniu urządzenia przytrzymałem włącznik około 7-8 sekund, aż poczułem wibrację, po czym położyłem telefon płasko i jednocześnie przyłożyłem do ekranu po jednym palcu każdej dłoni, rozstawione na ok. 6 cm. Usłyszałem komunikat (po angielsku) informujący, że aby włączyć TalkBack, muszę powtórzyć gest. Powtórzyłem – i po chwili rozległ się znajomy dźwięk powitalny Samsunga, a następnie telefon przemówił głosem Czytnika TalkBack.
Na starcie głos odezwał się po angielsku, ponieważ uruchomił się wbudowany tutorial TalkBacka. Po zamknięciu samouczka, na ekranie powitalnym wybrałem język polski – natychmiast odezwał się wysokiej jakości polski syntezator mowy firmy Samsung. Samsung zdał tu egzamin na piątkę. Wszystko zadziałało od razu w naszym języku, bez potrzeby modyfikacji kroków w kreatorze pierwszej konfiguracji o czym informowali inni użytkownicy Androida w latach wcześniejszych. Było to dla mnie ogromne, pozytywne zaskoczenie – telefon jest od pierwszej chwili gotowy dla niewidomego użytkownika.
Konfiguracja – dostępność systemu i pierwsze trudności
Konfiguracja krok po kroku
Po uruchomieniu telefonu przeszedłem przez standardowy kreator konfiguracji. Każdy etap okazał się dostępny dla TalkBacka. Samsung czyta wszystkie potrzebne komunikaty: zgody licencyjne, wybór sieci Wi-Fi, logowanie do konta Google/Samsung. Wszystko mogłem zrobić samodzielnie. System prowadził mnie logicznie przez kolejne etapy i nie natrafiłem na żadne bariery, aż… doszedłem do dodania odcisku palca.
Wcześniej jednak zwróciłem uwagę na klawiaturę ekranową podczas wpisywania hasła do Wi-Fi. Układ klawiszy przypominał ten z iPhone’a, co dało mi pewną intuicyjną bazę. Jednak szybko wyszły na jaw drobne różnice.
Klawisz „Usuń” (kasowanie znaków) nazywa się tutaj „Powrót”, co na początku trochę mnie zmyliło. Z kolei przycisk „OK” (zatwierdzenie) znajduje się w miejscu klawisza Enter znanego z iOS – więc po pewnym czasie łatwo go namierzyć i przywyknąć. Istotna okazała się też różnica w obsłudze niektórych klawiszy funkcyjnych: przełączniki takie jak Shift czy przełączenie na klawiaturę numeryczną wymagają dwukrotnego stuknięcia, zamiast pojedynczego przesunięcia – co początkowo mnie zdziwiło, ale ma sens, bo chroni przed przypadkowym włączeniem tych trybów. Po kilku minutach pisania byłem już w stanie sprawnie obsługiwać klawiaturę w układzie od Samsunga.
Problem z czytnikiem linii papilarnych
Największym wyzwaniem w trakcie konfiguracji okazał się czytnik linii papilarnych umieszczony w ekranie. Już, gdy czytałem specyfikację podejrzewałem, że to będzie trudne, bo wcześniej nie miałem styczności z tym zabezpieczeniem biometrycznym. Nie pomyliłem się. Pierwsza próba dodania odcisku palca zakończyła się fiaskiem. Mimo wskazówek głosowych nie udawało mi się dobrze ułożyć palca – sensor wymaga idealnego trafienia w wyznaczone miejsce na ekranie, pod właściwym kątem i z odpowiednim naciskiem. Obszar ten nieznacznie przesuwa się o czym urządzenie informuje. Jest to zrobione w ten sposób, aby cała wymagana do prawidłowego działania część palca została poprawnie i dokładnie zeskanowana. Dla osoby niewidomej, bez punktu odniesienia na ekranie, to duże wyzwanie. Po kilku nieudanych podejściach odpuściłem i wybrałem tymczasowo kod PIN, zostawiając konfigurację odcisku na później.
„Później” nastąpiło dopiero po zaktualizowaniu systemu do najnowszej wersji One UI. Postanowiłem wtedy spróbować ponownie – i dopiero po kilkunastu próbach udało się zarejestrować odcisk palca. Towarzyszyło temu sporo frustracji. W trakcie prób miałem dość i chciałem pozostać przy kodzie PIN na stałe, ale ostatecznie się udało. Satysfakcja była niemała, choć pozostał niesmak, że tak podstawowa rzecz wymagała tyle zachodu. Apple ze swoim Touch ID (czy nawet czytnikami w przycisku zasilania w niektórych iPadach) wciąż jest tu ligę wyżej – tam dodanie odcisku to kwestia chwili, bez względu na to, czy użytkownik widzi ekran, czy nie.
Podobnie łatwe jest to w czytnikach linii papilarnych umieszczonych w przycisku zasilania, ale to rozwiązanie niestety już jest nieobecne w niemal wszystkich telefonach z Androidem, za wyjątkiem telefonów składanych i jeszcze kilku mało znaczących modeli. Na szczęście, gdy odcisk został już poprawnie dodany, codzienne odblokowywanie telefonu działa bez zarzutu. Czytnik w ekranie za każdym razem rozpoznaje mój palec, więc problem dotyczył samej rejestracji. Oczywiście nadal nie jest to tak wygodne jak w przypadku okrągłego przycisku Touch ID w iPhone SE 3 generacji, tam mogę trzymać telefon poziomo, pionowo, pod lekkim kątem, a czytnik zawsze znakomicie radzi sobie z identyfikacją mojego palca. W Samsungu, choć to działa, to jednak wymaga przykładania palca prostopadle do jego krótszych boków. Przyłożenie palca pod kątem, nawet we właściwym miejscu nie kończy się poprawną identyfikacją. Mimo wszystko Samsung powinien nad tym popracować – proces dodawania odcisku palca i korzystania z niego w codzienności powinien być prostszy i bardziej przyjazny, by użytkownik nie musiał powtarzać go kilkanaście lub kilkadziesiąt razy. Jeśli to był najtrudniejszy moment całej konfiguracji – a tak właśnie było – to i tak jest nieźle.
Specyfikacja techniczna Galaxy A55 5G
- Dla porządku przedstawiam najważniejsze parametry techniczne Galaxy A55 5G, bo to one Ekran: 6,6 cala Super AMOLED, Full HD+ (1080×2340), 120 Hz, HDR10+, ochronne szkło Corning Gorilla Glass Victus+
- Procesor (SoC): Samsung Exynos 1480 (4 nm, ośmiordzeniowy: 4 × 2,7 GHz Cortex-A78 + 4 × 2,0 GHz Cortex-A55)
- RAM i pamięć na dane: 6 GB / 8 GB RAM; 128 GB / 256 GB (UFS 3.1) + obsługa kart microSD do 1 TB
- Bateria: 5000 mAh, szybkie ładowanie 25 W (brak ładowania bezprzewodowego)
- Aparaty tylne: potrójny moduł – 50 MP (f/1.8, OIS) główny + 12 MP (f/2.2, 123°) ultraszerokokątny + 5 MP (f/2.4) makro; nagrywanie wideo max. 4K @ 30 fps
- Aparat przedni: 32 MP (f/2.2); wideo do 4K @ 30 fps
- Audio: głośniki stereo (Dolby Atmos); brak złącza słuchawkowego 3,5 mm
- Łączność: 5G, Wi-Fi 802.11 A/B/G/N/AC/AX (WI-FI 6, dwuzakresowe), Bluetooth 5.3, NFC, GPS, port USB-C (tylko 2.0)
- Inne: system Android 14 z One UI 6.1 (zapowiedziane aktualizacje aż do Androida 18), czytnik linii papilarnych w ekranie (optyczny), rozpoznawanie twarzy (2D), certyfikat IP67 (odporność na kurz i wodę), obudowa z aluminiową ramką oraz szkłem z przodu i z tyłu.
To oczywiście tylko cyfry i hasła, ale już po tej specyfikacji widać, że Galaxy A55 to solidny przedstawiciel górnej strefy średniej półki. Ma kilka cech niedawno zarezerwowanych dla flagowców (duża bateria, ekran 120 Hz, wodoszczelność IP67, szklano-aluminiowa obudowa), ale też brakuje mu paru udogodnień z najwyższej półki – choćby ładowania bezprzewodowego, Wi-Fi 6E czy szybszego portu USB (tu jest tylko 2.0).
W praktyce jednak wydajność i działanie telefonu na co dzień pozytywnie mnie zaskoczyły. Mimo że Exynos 1480 nie należy do topowych układów, telefon działa płynnie i stabilnie. Jest on szybszy i nowszy od Snapdragona 778G znanego mi z Xiaomi 11 Lite 5G NE, a więc pod względem sprzętowym zmiana ma sens, chociaż na wydajność Xiaomi nie narzekałem i nadal nie narzekam. Jak można się zatem spodziewać na Galaxy A55 w tym względzie nie doświadczyłem problemów. Czytnik i ekran reagują szybko i prawidłowo, Internet i multimedia działają płynnie. Kopiowanie dużych plików (np. mojego backupu konfiguracji Jieshuo o rozmiarze ~1,5 GB) przebiegło bardzo szybko – niemal jak na dysku SSD w komputerze.
Wymiary, ergonomia i jakość wykonania
Galaxy A55 okazał się być urządzeniem znacznie większym i cięższym niż mój poprzedni telefon z Androidem. Dla kogoś przyzwyczajonego do lżejszych, bardziej kompaktowych modeli, początkowo może to stanowić wyzwanie. Telefon ma ~161 mm wysokości i waży 213 g – tę różnicę naprawdę czuć. Po kilku dniach przywykłem jednak do większych gabarytów i zacząłem przyzwyczajać się do jego wymiarów. Większa powierzchnia ekranu też ma swoje zalety np. 5 aplikacji w docku zamiast czterech, większy fragment tekstu lub wycinek okna aplikacji na ekranie itd.
Jednak przy dłuższych rozmowach telefonicznych odczuwałem, że ręka męczy się szybciej niż przy ultralekkim modelu Xiaomi. Z drugiej strony solidna masa i rozmiar dają wrażenie pewności chwytu i trwałości konstrukcji. Mimo to estetycznie wolałbym odrobinę więcej krągłości – ale to już kwestia gustu.
Na duży plus zaliczam jakość wykonania Galaxy A55. W cenie typowego średniaka dostajemy elementy znane dotąd z droższych modeli: aluminium na ramce oraz gładkie szkło z przodu i tyłu. Port USB C trzyma wtyczkę kabla odczuwalnie mocniej niż w iPhonie 16 Pro, co daje poczucie trwałości każdego podłączenia. Wodoodporność IP 67 – do 1 metra przez 30 minut – również cieszy jako zabezpieczenie – choć nie zamierzam tego testować w praktyce. Zawsze jednak lepiej wiedzieć, że deszcz czy przypadkowe zachlapanie nie powinny zniszczyć telefonu.
Używam też prostego etui silikonowego typu plecki firmy Spigen, które chroni urządzenie i poprawia chwyt. Telefon w obudowie pewniej leży w dłoni i mniej się ślizga na powierzchniach. Dzięki etui kanciaste krawędzie nie są tak odczuwalne w dotyku, a szklany tył nie jest narażony na zarysowania. Z resztą jestem przyzwyczajony do tego typu case’ów przy korzystaniu z iPhone’ów.
Wibracje i haptyka
Warto wspomnieć o haptyce, bo dla wielu niewidomych użytkowników urządzeń mobilnych dobre wibracje to ważna forma informacji zwrotnej. Wibracje w Galaxy A55 są wyraźne i równomierne. Telefon delikatnie wibruje przy każdym dotknięciu klawiatury czy nawigowaniu gestami, co daje potwierdzenie wykonania akcji. Wibracje są dobrze wyczuwalne nawet w kieszeni, ale jednocześnie nie nazwałbym ich zbyt mocnymi. W porównaniu do Xiaomi 11 Lite 5G NE, Samsung oferuje haptykę o nieco głębszym, bardziej „miękkim” charakterze, choć może odrobinę mniej intensywną. Dla mnie to zaleta: wibracja jest odczuwalna, ale nie brzęczy w dłoni jak mini-wiertarka.
Na co dzień nie korzystam stale z wibracji – oszczędzam baterię, więc tryb wibracji mam zwykle wyłączony (polegam głównie na dźwiękach i głosie syntezatora). Jeśli jednak sytuacja wymaga dyskrecji, włączam tryb wibracji i mam pewność, że nie przegapię powiadomienia. Galaxy A55 spisuje się tu bez zarzutu – żadnych dziwnych rezonansów, czy nierównomiernych drgań.
Codzienne użytkowanie i dostępność
W codziennym użytkowaniu Galaxy A55 spełnia większość moich podstawowych wymagań. Po zakończeniu wstępnej konfiguracji urządzenia zdecydowałem się na pewien krok, który bardzo mi się opłacił: zrezygnowałem z automatycznego przywracania ustawień ze starego telefonu i wszystko skonfigurowałem ręcznie od zera. Dlaczego? Ponieważ przy mojej pierwszej próbie (gdy eksperymentowałem z Smart Switch) część ustawień przeniosła się niepoprawnie, powodując bałagan w gestach i konfiguracji czytnika ekranu. Uznałem, że czasem lepiej zacząć na czysto – i nie żałuję. TalkBack dostosowałem ręcznie do swoich potrzeb (głośność, tempo mowy, gesty), po czym od razu zainstalowałem alternatywny czytnik ekranu Jieshuo (którego używam od dawna na Xiaomi) w najnowszej wersji. O tym więcej za chwilę. Dzięki takiemu podejściu uniknąłem błędów, które przytrafiły mi się wcześniej, przy próbie klonowania konfiguracji. Czasem lepiej poświęcić godzinę na własnoręczne ustawienia niż później walczyć z chaosem.
Do tej pory w Galaxy A55 szczególnie doceniam kilka rzeczy, które uprzyjemniają korzystanie z niego na co dzień:
- płynność działania TalkBacka – mimo że to „tylko” średniak, A55 bardzo dobrze radzi sobie z odczytywaniem zawartości ekranu. Wbudowany TalkBack Samsunga jest dobrze zoptymalizowany pod One UI; interfejs reaguje sprawnie na gesty i nie zauważyłem dokuczliwych opóźnień czy zacięć;
- wygoda płatności zbliżeniowych – choć początkowo bałem się, że czytnik linii papilarnych utrudni płacenie telefonem, to po nauczeniu się jego działania płatności stały się szybkie i intuicyjne. Ustawiłem sobie dwukrotne wciśnięcie przycisku bocznego na funkcję otwarcia aplikacji, w tym przypadku portfela Google, a zatem wystarczy wyciągnąć telefon, wcisnąć dwukrotnie przycisk boczny, przyłożyć palec do czytnika, a następnie sam telefon zbliżyć do terminala. W razie potrzeby przed przyłożeniem telefonu do terminala mogę zmienić kartę płatniczą, gdy nie chcę używać domyślnej (mam ich kilka). Dzięki takiej konfiguracji doświadczenie jest zbliżone do tego z iPhone’a 16 pro a nawet lepsze, bo telefon jest odblokowany zupełnie, mam dostęp do wszystkich aplikacji, a nie tylko do ekranu płatności jak w iOS. Dłużej trwa przeczytanie tego opisu niż sama płatność telefonem, bo całość trwa dosłownie sekundy i działa niezawodnie;
- integracja z Nova Launcher – dzięki tej alternatywnej nakładce mogłem dostosować ekran główny do swoich przyzwyczajeń. Uniknąłem ograniczeń domyślnego launchera Samsunga (Ekran startowy One UI). Instalacja Nova Launcher jest dość oczywista przywrócenie środowiska pracy znanego z Xiaomi, gdzie również z tej aplikacji korzystam.
Alternatywny czytnik ekranu Jieshuo – plusy, minusy i konfiguracja
Jieshuo (Commentary) to alternatywny czytnik ekranu dla Androida. Korzystam z niego na co dzień zamiast standardowego TalkBacka. Aplikację można pobrać z Githuba (wymaga wykupienia licencji, aby odblokować pełnię możliwości) lub korzystać z darmowej, ograniczonej w funkcjonalności wersji. Program nie jest drogi w przeliczeniu na złotówki: 3-letnia licencja na jedno urządzenie to koszt około 180 zł w zależności od kursu walut i pośrednika, w tym przypadku PayPal. Ponieważ na nowym telefonie nie miałem początkowo kupionej licencji, tymczasowo korzystałem z wersji darmowej – ale zakup nastąpił bardzo szybko.
Przy pierwszym podejściu popełniłem jednak błąd: próbowałem przenieść Jieshuo wraz z ustawieniami ze starego telefonu przez Smart Switch. Okazało się to kiepskim pomysłem. Konfiguracja Jieshuo przeniesiona z Xiaomi nie zadziałała poprawnie na Samsungu – ustawienia się skopiowały, ale Jeshuo nie rozpoznawał prawidłowo wybranego trybu nawigacji (znaki, słowa, elementy), przestała też działać opcja sterowania głośnością dostępności. Ustawienia pozornie przeniosły się, ale jak widać nie do końca. Mówiąc krótko: konfiguracja była niekompatybilna z One UI. Wynika to z różnic między systemami – to, co Jieshuo zapisał pod MIUI/Hyper OS, nie do końca pasowało do nakładki Samsunga.
Nauczony tym doświadczeniem, zrobiłem czystą instalację Jieshuo. Aplikację skonfigurowałem od nowa ręcznie, importując tylko te ustawienia o których wiedziałem, że zadziałają np. folder „gestures” skopiowałem z Xiaomi, żeby zachować moje przypisania gestów. Udało mi się też przenieść temat dźwiękowy w pliku *.spk tak, że nie musiałem szukać go wśród setek innych o podobnej nazwie w repozytorium programu. Resztę ustawień wykonałem ręcznie. Po takiej świeżej instalacji Jieshuo działa na Galaxy A55 znakomicie, a wszystkie opisane powyżej problemy zniknęły.
Co oferuje Jieshuo w porównaniu do TalkBacka? Przede wszystkim większą konfigurowalność i dodatkowe funkcje. Kilka przykładów:
- Jest tu opcja głośności dostępności – osobnego regulatora głośności dla komunikatów czytnika (niezależnie od multimediów) Talkback domyślnie korzysta z tego kanału audio. Dzięki temu mogę szybko zwiększyć lub zmniejszyć głośność czytnika, nie ruszając innych dźwięków systemu. W TalkBacku Nie można zmienić kanału audio z dostępności np. na multimedia, Jieshuo to umożliwia, więc pozostawia użytkownikowi pełną kontrolę.
- Jieshuo pozwala filtrować elementy interfejsu i błyskawicznie zmieniać tryb nawigacji (np. przełączać się jednym gestem między czytaniem po znakach, słowach a poruszaniem się po kontrolkach formularzy). Dla zaawansowanych użytkowników to ogromne ułatwienie – mogę dostosować sposób nawigacji do kontekstu bez nurkowania w ustawienia. TalkBack też to potrafi, ale Jieshuo ma więcej funkcji i opcji konfiguracyjnych.
- Gesty w Jieshuo można bardziej szczegółowo dostosować. Ten czytnik obsługuje nawet nietypowe skróty i kombinacje, których TalkBack nie pozwala zmienić. Ja ustawiłem własne gesty do szybkiego uruchamiania wybranych aplikacji oraz do odczytywania stanu baterii i czasu z dokładnością do sekund i wiele innych rzeczy – to drobiazgi, które usprawniają mi pracę z telefonem.
Oczywiście, Jieshuo nie jest pozbawiony wad. Integracja z systemem nie jest w 100% idealna – zdarzają się sytuacje, gdy w jakimś bardzo specyficznym oknie systemowym Jieshuo czegoś nie odczyta lub nie potrafi aktywować (np. przy niektórych komunikatach w ustawieniach bezpieczeństwa, w aplikacji Samsung Smart Thinks, w aplikacji bankowej itd.). Wtedy trzeba na chwilę przełączyć się na standardowy TalkBack Samsunga – warto więc skorzystać z funkcji, którą chyba jako jedyny oferuje Samsung.
Podwójny skrót dostępności
Domyślnym skrótem dostępności w większości urządzeń Android jest jednoczesne przytrzymanie obu przycisków do regulacji głośności, co można pozostawić przypisane do Talkbacka od Samsunga lub Jieshuo, gdy używamy go częściej i tak jest wygodniej. Samsung dołożył do tego drugi skrót, tj. przycisk boczny przytrzymany jednocześnie z przyciskiem zwiększania głośności. Ponieważ nowe zasady bezpieczeństwa Androida powodują, że Jieshuo nie przemówi po każdej jego aktualizacji trzeba mieć TalkBacka w rezerwie również po to, aby przywrócić ograniczone uprawnienia dla zaktualizowanej lub przeinstalowanej aplikacji Jieshuo. Wtedy warto właśnie wykorzystać drugi skrót dostępności złożony z fizycznych przycisków. To jednak rzadkie przypadki i nie są zbyt uciążliwe. Innym minusem może być to, że Jieshuo wymaga zakupu licencji, co dla niektórych jest barierą (choć koszt nie jest duży, a wsparcie twórców – jak najbardziej zasłużone). Mimo tych drobnych wad, dla mnie Jieshuo stał się podstawowym narzędziem obsługi telefonu. Działa szybko, jest responsywny (nadal szybszy od TalkBacka chociaż ten mocno nadrobił w ostatnich latach dystans pod tym względem), oferuje więcej ustawień audio (np. wybór motywów dźwiękowych dla zdarzeń) i generalnie sprawia, że czuję większą kontrolę nad urządzeniem.
Oprogramowanie One UI – pierwsze wrażenia z użytkowania i z dostępności
Samsung udostępnia Galaxy A55 z systemem Android 14 i nakładką One UI 6.1, która doczekała się już aktualizacji do Androida 15 (u mnie w wersji One UI 7). Muszę powiedzieć, że One UI przypadło mi do gustu pod kątem dostępności. Oczywiście, wymagało to ode mnie nauczenia się nieco innego układu menu niż w MIUI na Xiaomi – pewne opcje są w innych miejscach lub nazywają się inaczej. Na początku kilka razy nie mogłem czegoś znaleźć w ustawieniach, lecz okazało się to kwestią przyzwyczajenia, a nie realną wadą interfejsu. To trochę jak przeprowadzka do nowego mieszkania – wszystko gdzieś jest, tylko trzeba wiedzieć, gdzie szukać.
Zauważyłem pewne różnice funkcjonalne między One UI a MIUI/HyperOS. Przykładowo, na Xiaomi lubiłem mieć w górnej belce wyświetlaną aktualną prędkość Internetu – w Samsungu takiej opcji w standardzie nie znalazłem (możliwe, że w ogóle jej brak). Za to One UI oferuje coś, czego brakowało mi w Xiaomi: możliwość ukrycia ikonek powiadomień na pasku statusu. W MIUI ciągle miałem na górze ekranu śmietnik z malutkich ikonek od nieodczytanych powiadomień, które i tak nie są w żaden sposób klikalne przy pomocy dowolnego czytnika ekranu. Tu jednym przełącznikiem wyłączyłem ich wyświetlanie – i mam czyściutki pasek statusu z tylko najważniejszymi informacjami (godzina, bateria, zasięg). Tak powinno być!
Na pasku nawigacji w Galaxy A55 znajduje się przycisk zmiany metody wprowadzania, który pozwala szybko przełączać się między różnymi klawiaturami – na przykład z systemowej na brajlowską. To ogromne ułatwienie dla osób niewidomych, bo nie trzeba szukać tej opcji w ustawieniach ani czekać, aż system sam zaproponuje zmianę. Wystarczy jedno stuknięcie, by wygodnie przełączyć metodę pisania w każdej aplikacji.
Na plus zaskoczyła mnie też dostępność systemowych ustawień i funkcji w One UI. Drobny przykład: ustawienie własnego dzwonka czy alarmu okazało się banalnie proste – wchodzę w ustawienia dźwięku, wybieram opcję zmiany dzwonka, wskazuję plik systemowy lub z pamięci i gotowe. W Xiaomi trzeba było w tym celu kombinować w aplikacji Motywy i był to proces bardzo nieintuicyjny (z wieloma nieopisanymi przyciskami). Samsung daje pełną kontrolę bez kombinowania – miła odmiana. Podobnie jest z wieloma przełącznikami w ustawieniach – niemal wszystko, co testowałem, jest poprawnie opisane i działa z czytnikiem ekranu.
Warto wspomnieć, że Samsung nie korzysta z pakietu ułatwień dostępu od Google, mamy zatem preinstalowany własny, lekko zmodyfikowany TalkBack. Działa on prawie identycznie jak standardowa wersja od Google, ale wprowadza kilka ulepszeń. Przykład: gdy w menu ostatnio używanych aplikacji zamykam programy, TalkBack od Samsunga wyraźnie komunikuje zamknięcie danej aplikacji. W czystym Androidzie zawsze mi tego brakowało – nie byłem pewien, czy gest zamknięcia faktycznie zadziałał. Tu dostaję jasny komunikat głosowy i od razu wiem, że aplikacja została wyrzucona z pamięci. Niby detal, a cieszy i poprawia komfort pracy.
Jeśli chodzi o aktualizacje oprogramowania. Samsung na razie dotrzymuje obietnic. Już w chwili pisania korzystam z Androida 15, a producent zapowiada łącznie 4 duże aktualizacje systemu i 5 lat poprawek bezpieczeństwa dla A55. To imponujące jak na świat Androida – zbliża się do standardów Apple. Po instalacji aktualizacji (swoją drogą przebiegła ona bezproblemowo – telefon poprosił o restart i po chwili wstał z nowym systemem) mogę cieszyć się najnowszymi funkcjami, wiedząc, że przede mną jeszcze kilka lat wsparcia. Daje mi to namiastkę spokoju, jaki miałem w ekosystemie Apple. Warto wspomnieć, że następcy a55, czyli Galaxy a56 przeznaczono jeszcze dłuższy czas trwania aktualizacji, ale brak slotu kart pamięci Micro SD zdyskwalifikował dla mnie ten model w przedbiegach wyboru urządzenia.
Jak wspomniałem wcześniej, postawiłem na czystą konfigurację – bo Smart Switch nie przenosi wielu rzeczy istotnych dla niewidomego użytkownika. Ustawienia Jieshuo, zainstalowana klawiatura brajlowska – to wszystko musiałem ustawić na nowo na A55. Na szczęście, da się to zrobić (np. Jieshuo ma własny system eksportu ustawień, z czego skorzystałem), ale wymaga to pewnej wiedzy i cierpliwości. Tu Android wciąż ustępuje prostocie iCloud/Konto Apple i szczególnie iTunes, gdzie kopia zapasowa jest najpełniejsza, gdzie po zalogowaniu większość ustawień – nawet dostępności – jest przywracana ze wskazanej kopii zapasowej urządzenia czy to iCloud czy szczególnie lokalnej. Niemniej jednak ostatecznie udało mi się dostosować Galaxy A55 całkowicie pod swoje wymagania i potrzeby – i to bez żadnej pomocy osób widzących. Dla mnie, jako niewidomego entuzjasty technologii, to ogromna satysfakcja i dowód na to, że Android zrobił duży krok naprzód.
Multimedia i dźwięk
Jakość połączeń głosowych w Galaxy A55 oceniam bardzo dobrze. Podczas rozmów zarówno ja wyraźnie słyszę rozmówców, jak i oni mnie słyszą bez problemów. Zestaw mikrofonów w A55 skutecznie wyłapuje mowę nawet w hałaśliwym otoczeniu – testowałem rozmowę stojąc przy ruchliwej ulicy i rozmówca nie narzekał na szum w tle. Telefon utrzymuje stabilne połączenie, nie zaobserwowałem żadnych zerwań ani problemów z zasięgiem w typowych warunkach.
Jeśli chodzi o głośniki, Galaxy A55 oferuje dźwięk stereo – gra zarówno dolny głośnik na krawędzi, jak i głośnik słuchawkowy nad ekranem. Brzmienie jest przyzwoite jak na tę klasę cenową. Do słuchania podcastów, audiobooków czy YouTube w zupełności wystarcza – dźwięk jest czysty, głośność odpowiednia. Oczywiście, brakuje głębszego basu i mocy znanej z flagowców (np. głośników iPhone’a 16 Pro), ale cudów się nie spodziewałem. Typowo dla takiej konstrukcji, górny głośnik gra nieco ciszej od dolnego – efekt stereo jest zauważalny, choć balans nieidealny. W porównaniu do mojego poprzedniego Xiaomi 11 Lite, odnoszę wrażenie, że A55 gra równie głośno, a nawet minimalnie głośniej na maksymalnym ustawieniu (Xiaomi było odrobinę cichsze). Różnice są jednak niewielkie.
W kwestii audio warto pamiętać, że A55 nie ma klasycznego złącza 3,5 mm. Osobiście w razie potrzeby używam słuchawek z wtyczką USB Typu C np. Apple Earpots USB C lub przejściówki USB-C–mini Jack. Podłączałem tak moje przewodowe słuchawki i dźwięk również był OK. Mam jednak wrażenie, że maksymalna głośność muzyki na słuchawkach jest odrobinę niższa, niż bym sobie życzył. Słuchając ulubionego utworu na 100%, brakowało może jednego dodatkowego „oczka” głośności – to już czepianie się, bo w cichym pomieszczeniu jest wystarczająco, ale w bardzo głośnym otoczeniu może być na styk. Za to głos syntezatora (dla Czytnika Ebooków, TalkBack lub Jieshuo) jest świetnie skalibrowany – już przy połowie głośności w cichym pokoju słychać go wyraźnie, a na maksimum jest bardzo donośny. Tutaj Samsung absolutnie nie zawodzi – w razie potrzeby i braku słuchawek przy najwyższym ustawieniu czytnik potrafi przekrzyczeć większość miejskiego hałasu.
Jednym z większych problemów Androida – nie tylko One UI widocznym również w Galaxy A55 – jest zarządzanie dźwiękiem. System operuje wieloma niezależnymi kanałami audio (media, powiadomienia, dostępność itd.), co często prowadzi do konfliktów np. Czytnik książek audio przestaje odtwarzać, gdy mówi TalkBack. Dodatkowo, silnik mowy (TTS) może być używany przez tylko jedną aplikację jednocześnie – jeśli inny program próbuje skorzystać z tego samego głosu, zwyczajnie nie usłyszymy nic lub programy wzajemnie będą przeskakiwać na głos i brak mowy. W iOS ten problem nie istnieje – dźwięk dostępności ma zawsze priorytet i może działać równolegle z innymi głosami. Dla niewidomego użytkownika to różnica nie tylko techniczna, ale praktyczna.
Łączności Bluetooth 5.3 nie miałem jeszcze okazji w pełni przetestować pod kątem audio, bo nie używam słuchawek bezprzewodowych. Moduł BT obsługuje wszystkie standardowe kodeki i profile, więc nie spodziewam się żadnych problemów przy przyszłych testach z głośnikiem czy słuchawkami bezprzewodowymi. Parowanie przebiega szybko i stabilnie – standard jak w innych nowych urządzeniach.
Łączność i zasięg sieci
Galaxy A55 to smartfon 5G, więc spodziewałem się dobrych osiągów w sieci i nie zawiodłem się – choć mam parę obserwacji. W większych miastach zauważyłem, że zasięg 5G oscyluje na poziomie 2 kresek na 4, ale mimo to połączenia głosowe i transmisja danych działają poprawnie. Być może Samsung stosuje tu ostrożniejsze wskaźniki zasięgu, bo w praktyce prędkości Internetu były przyzwoite, a połączenia stabilne. W mniej zurbanizowanych okolicach telefon dość często przełącza się na VoWiFi (Wi-Fi Calling) – świadczy to o tym, że sygnał sieci komórkowej bywa przeciętny, i tam, gdzie mój iPhone trzymał jeszcze słabą „jedną kreskę” LTE, Samsung od razu wspomaga się domowym Wi-Fi. Z jednej strony to dobrze, że płynnie przełącza na rozmowy przez Wi-Fi, z drugiej – może to sygnalizować, że czułość anten w A55 nie dorównuje topowym modelom. Niemniej jednak nie doświadczyłem całkowitego braku łączności – w sytuacjach krytycznych telefon ratował się dostępem do sieci bezprzewodowej i byłem „pod telefonem” cały czas.
Jeśli chodzi o Wi-Fi, Galaxy A55 obsługuje standard Wi-Fi 6 (802.11 AX), ale nie 6E. W praktyce w mojej sieci domowej (Wi-Fi 7) spisuje się znakomicie – połączenie jest stabilne i szybkie, nie zauważyłem żadnych przerw w dostępie czy problemów ze współpracą urządzenia z siecią. Brak wsparcia Wi-Fi 7 rozumiem, chociaż 6E mogłoby już być zaimplementowane. Na szczęście to żaden problem choć oznacza, że telefon nie skorzysta z pasma 6 GHz, gdyby to w przyszłości zyskiwało na znaczeniu. Dla mnie ważne jest, że na Wi-Fi 5 GHz i 2,4 GHz działa bez zarzutu. Urządzenie sprawnie przełącza się też między Wi-Fi a komórką, gdy wyjdę z domu – nie muszę niczego potwierdzać, a rozmowy przez VoWiFi płynnie przechodzą na sieć 4G/5G jeśli stracę zasięg Wi-Fi.
NFC wykorzystuję głównie do płatności zbliżeniowych (o czym pisałem wyżej) i tu również wszystko gra – telefon reaguje błyskawicznie po zbliżeniu do terminala.
Bateria – czas pracy i ładowanie
Galaxy A55 wyposażono w sporą baterię 5000 mAh, co w świecie 6,6-calowych smartfonów jest już pewnym standardem, chociaż bateria przy tych gabarytach mogłaby być odrobinkę pojemniejsza. Czas pracy na baterii oceniam jako bardzo dobry dla Androida, a znakomity w porównaniu nawet z iPhonem 16 pro. Oczywiście mam kilka spostrzeżeń na potwierdzenie. Gdy telefon leży w nocy nieużywany, bateria traci znacznie mniej niż np. w Xiaomi, który ma oczywiście znacznie mniejszą pojemność baterii i mam go już prawie 3 lata, więc się nieuchronnie zużyła, 5000 Mah Samsung vs 4250 Mah Xiaomi. To jednak imponujące, gdy położę telefon wieczorem a podnosząc go rano mam baterii od 3 do max 5 procent mniej, gdy przyjdzie więcej powiadomień. Drugi przykład iPhone 16 PRO vs Galaxy A55, ten pierwszy przegrywa bezdyskusyjnie, gdy przez całą noc Słucham książki audio w mp3 czy też przy użyciu głosu syntezatora mowy. Samsung traci zaledwie 29 procent baterii a iPhone potrafi zgubić nawet 40 – 43 procent pojemności. Porównanie z iPhone’em SE pozostawię bez komentarza. Jeżeli chodzi o użytkowanie w ciągu dnia, jestem zachwycony A55 i jego baterią. Kopiuję pliki, ustawiam różne aplikacje, loguję się w nich, poznaję system, a mimo to bez problemu wytrzymuje on 2 dni. Gdy mniej go męczę, potrafi rozciągnąć się to nawet i na trzeci dzień co uważam za wynik porównywalny z telefonami z czasów Siemensa A52, Nokii 3310. Oczywiście porównanie jest przesadzone, ale pokazuje, jak bardzo jestem zadowolony z czasu pracy na baterii pod obciążeniem jak i bez niego. Oczywiście Samsung stosuje własne mechanizmy optymalizacji baterii, które pilnują, by aplikacje w tle nie drenowały energii. Niektóre aplikacje potrzebują wyłączenia z takiej optymalizacji, więc ręcznie dodałem kilka kluczowych aplikacji do wyjątków (wyłączyłem dla nich oszczędzanie energii). Dotyczy to np. Jieshuo oraz Google Wallet – chcę mieć pewność, że czytnik ekranu i usługa płatności działają w tle niezależnie od widzimisię systemu. Po tych zmianach nie zauważyłem żadnych ubytków w funkcjonalności, a powiadomienia przychodzą na czas.
Wydajność baterii przy moim sposobie użytkowania i korzystaniu z wielu urządzeń jest znakomita, przewyższyła moje oczekiwania i to, co czytałem w innych recenzjach.
Podejrzewam, że po zainstalowaniu większej liczby aplikacji i skonfigurowaniu wszystkiego wynik ten może się nieco pogorszyć, ale nadal pozostanie na więcej niż wystarczającym poziomie. To pokazuje, że zarówno pojemność baterii jak i optymalizacja oprogramowania ma znaczenie.
Jeśli chodzi o ładowanie, Samsung wspiera ładowanie przewodowe 25 W (w specyfikacji zwane Super Fast Charging). W praktyce nie jest to może najszybsze ładowanie na rynku, ale pozwala uzupełnić ~50% baterii w nieco ponad pół godziny. Pełne naładowanie do 100% zajmuje około 70 – 80 minut. Brak mi tu wsparcia dla bardziej imponujących standardów znanych np. z chińskich urządzeń. nawet mój 3-letni Xiaomi 11 lite 5g NE ma 33 w), ale z drugiej strony telefon nie grzeje się zbytnio podczas ładowania. Samsung postawił raczej na bezpieczeństwo i żywotność baterii niż rekordowe tempo ładowania – i to w sumie rozumiem. Szkoda tylko, że w pudełku nie ma ładowarki, bo musiałem nieźle pokombinować, żeby znaleźć kostkę z gniazdem USB Typu C. Mimo wszystko starsze ładowarki, których mam sporo korzystają z gniazda USB typu A. Podsumowując, ładowanie mogłoby być szybsze, lecz nie jest źle – można podpiąć telefon na kilkanaście minut w ciągu dnia, by podładować te kilkadziesiąt procent i to wystarcza w podbramkowych sytuacjach, które swoją drogą przy takiej baterii prawie się nie zdarzają.
Cena i podsumowanie
Samsung Galaxy A55 5G zadebiutował w 2024 roku w cenie typowej dla wyższej klasy średniej (zbliżonej do ~2000 zł w momencie premiery za podstawową wersję). Ja zdecydowałem się na zakup ponad rok po premierze, gdy ceny nieco spadły – wybrałem najbogatszą dostępną w Polsce wersję (8 GB RAM / 256 GB) za kwotę poniżej 1700 zł. Uważam, że w tej cenie urządzenia z Androidem osiągnęły już bardzo wysoki poziom i Galaxy A55 na tle droższych modeli absolutnie nie ma się czego wstydzić. Co więcej, Samsung wydłużył okres wsparcia aktualizacjami dla swoich średniaków – ten telefon posłuży mi co najmniej 3–4 lata. To wciąż trochę mniej niż potrafi wytrzymać iPhone (Apple oferuje ~5 lat dużych aktualizacji), ale i tak dużo więcej niż kiedyś w świecie Androida (jeszcze parę lat temu standardem były 2 lata wsparcia, teraz mamy 4 lata systemu + 5 lat łatek – ogromny postęp).
W moim przypadku kluczowym wymogiem przy wyborze nowego telefonu była obsługa karty microSD o czym wspomniałem wcześniej. Dlatego zdecydowałem się na A55, mimo że na rynku jest już jego następca Galaxy A56 5G. Nowszy model ma oczywiście swoje zalety – dostanie wsparcie łatek bezpieczeństwa do 2031 roku, czyli znacznie dłużej niż A55 nawet w momencie premiery, ma nowszy procesor i pewnie parę usprawnień – ale Samsung poszedł tam w design bez gniazda microSD. Prawdopodobnie chciano upodobnić serię A do flagowców, jednak dla mnie to była istotna zmiana na minus. Mam dużą bibliotekę muzyki, audiobooków na karcie pamięci; lubię też móc łatwo przenosić kartę między urządzeniami. Galaxy A55 jest jednym z ostatnich modeli, który mi to oferuje. Dlatego mogę śmiało powiedzieć: jeśli ktoś ma podobne wymagania do moich (zależy mu na karcie pamięci albo dual SIM z opcją microSD oraz Esim), to Galaxy A55 będzie lepszym wyborem niż nowsze modele pozbawione tej opcji. Natomiast jeśli slot na kartę nie jest istotny, można rozważyć dopłatę do A56 – dostaniemy wtedy jeszcze dłuższe wsparcie producenta, wydajniejsze podzespoły i właściwie wszystkie zalety A55. Trzeba tylko pamiętać, że zapłacimy tzw. „podatek od nowości”. Czy warto – to już każdy musi ocenić według swoich potrzeb. Moje były specyficzne, więc A55 okazał się strzałem w dziesiątkę.
Na koniec chcę jeszcze raz podkreślić coś, co dla mnie było największym przełomem: Galaxy A55 umożliwił mi pełną, samodzielną konfigurację smartfona od A do Z bez pomocy osób widzących. To coś, czego dotąd w świecie Androida nie doświadczyłem. Samsung postarał się, by telefon już od pierwszego uruchomienia był gotowy na niewidomego użytkownika – za co należą się wielkie brawa. Oczywiście po drodze napotkałem pewne trudności i różnice względem iPhone’a czy MIUI/Hyper OS (czytnik linii papilarnych doprowadził mnie niemal do szewskiej pasji, a układ menu wymagał nauki), ale żadna z tych rzeczy mnie nie zatrzymała w skutecznym skonfigurowaniu i korzystaniu z urządzenia. Dziś używam Galaxy A55 z przyjemnością jako mojego głównego telefonu z Androidem, chociaż migracja z Xiaomi nadal trwa i jest on nadal użytkowany jako urządzenie dodatkowe. Po ponad miesiącu użytkowania mogę powiedzieć, że smartfon spełnił moje oczekiwania – a w niektórych aspektach nawet je przewyższył i pozytywnie mnie zaskoczył. Cieszę się, że dałem szansę Samsungowi.
Jeśli kolejne aktualizacje jeszcze bardziej usprawnią działanie czytnika ekranu i poprawią drobne kwestie dostępności, o których wspomniałem – to będę mógł śmiało powiedzieć, że Android dogonił Apple pod kątem dostępności. A przynajmniej jest już bardzo blisko. Dla osób takich jak ja oznacza to większy wybór urządzeń i samodzielność, na jaką czekaliśmy od lat. I to chyba najlepsza konkluzja tej historii – mamy wreszcie realną alternatywę, a konkurencja między platformami wychodzi na dobre nam, użytkownikom.
Kamil Żak