Telewizja pozwala nam na konsumpcję treści wielu rodzajów. Wydarzenia sportowe, programy informacyjne, filmy, seriale, ale także treści popularno-naukowe.
Wszyscy dobrze wiemy, że najprawdopodobniej osoba niewidoma nigdy nie będzie mogła spełniać się w zawodach takich jak weterynarz, chemik, fizyk, biolog morski itp.
Nie oznacza to jednak, że niewidomi nie mają tego typu zainteresowań. Z pomocą w ich poszerzaniu przychodzi oferta wielu kanałów telewizyjnych.
Już od najmłodszych lat zdradzałam zainteresowania zupełnie odbiegające od standardów. Marzyłam o zostaniu weterynarzem, a i inne dziedziny nauki bardzo mnie pociągały.
W wieku siedmiu lat po raz pierwszy zetknęłam się z kanałami popularno-naukowymi, wtedy jeszcze za pośrednictwem komputera i podłączonego do niego tunera TV. Gdy wracałam ze szkoły, nie mogłam rozpocząć odrabiania lekcji, zanim nie włączono mi komputera, bym mogła oglądać Animal Planet.
Całe godziny spędzałam na śledzeniu losów klanu wąsaczy surykatek w programie „Rezydencja surykatek”. W programie, którego każdy odcinek trwał około pół godziny śledziliśmy losy stada tych zwierząt mieszkającego na Pustyni Kalahari. Miał on formę opowieści, w której lektor mówił o surykatkach w sposób bardzo ludzki. Przedstawiał je jako rodzinę, więc nie był to program przyrodniczy w typowym tego słowa znaczeniu. (Program obecnie nie jest emitowany na antenie Animal Planet). Bardzo ciekawe było też przyglądanie się pracy policji dla zwierząt w różnych stanach Ameryki. W każdym odcinku trwającym godzinę byliśmy świadkami działania instytucji nazywanej RSPCA, która odpowiadała za dobrostan zwierząt w różnych częściach kraju. Mogliśmy na przykład zobaczyć, jak uwalniane są szczenięta z przegrzanego samochodu lub koty z domów, w których nie miały prawidłowych warunków do życia. Dzięki temu programowi mogłam poznać również prawo dotyczące opieki nad zwierzętami w innych krajach niż Polska.
Kolejny program, który nie tylko bardzo lubiłam, ale który bardzo mnie wzruszał, to „Na ratunek małpom” Odcinek trwał godzinę i był emitowany w poniedziałki o 22.00. Byliśmy w nim świadkami pracy ratowników w ośrodku dla dzikich małp, głównie goryli i szympansów w Kamerunie. Małpy były ratowane z rąk kłusowników i leczone. Historia, która najbardziej mnie poruszyła to opowieść o małym gorylu, który został postrzelony. W jego nadgarstku utkwiły kawałki śrutu. Pracownik rezerwatu opiekował się nim, karmił go z butelki i pomagał mu na nowo przystosować się do życia. (Emisja programu została zakończona).
Następną ciekawą pozycją był tytuł „Dzika przyroda Afryki”, w którym mogliśmy śledzić losy różnych gatunków zwierząt w jednym z afrykańskich rezerwatów. Byliśmy świadkami ich życia codziennego, narodzin, śmierci, a także pracy weterynarzy mającej na celu utrzymanie tych dzikich stworzeń w dobrym zdrowiu.
Jeszcze innym zapamiętanym programem był „Dziennik z życia wielkich kotów”, w którym towarzyszyliśmy kamerze śledzącej losy gepardów, lwów i lampartów.
Ciekawą formułę miał program „Zagadki kryminalne świata zwierząt” również emitowany na antenie Animal Planet. W każdym odcinku mieliśmy do czynienia ze śmiercią jednego zwierzęcia i z próbą rozwiązania zagadki tej śmierci w oparciu o techniki używane powszechnie w kryminalistyce, takie jak badania daktyloskopijne, czy analizy DNA. Jednym z ciekawszych odcinków był ten, o martwym karibu, zmarłym bardzo dawno. Dzięki technice, badaniu ukąszeń, kości, miejsca zbrodni dowiedzieliśmy się, że za śmierć odpowiedzialny był z tego co pamiętam dawno wymarły gatunek wilka.
Dwa programy, które dla większości osób mogą wydać się obrzydliwe, a ja oglądałam je zawsze z zapartym tchem to „Żądlą i parzą”, oraz „Obcy wewnątrz nas”. Pierwszy z nich nie jest już emitowany, a opowiadał o różnych jadowitych zwierzętach, np. pająkach, skolopendrach i innych mało przyjemnych stworzeniach. Mogliśmy dowiedzieć się jakimi toksynami dysponują i jakie objawy towarzyszą ich ukąszeniom. Cała opowieść była przeplatana historiami ludzi, którzy przeżyli atak takiego zwierzęcia.
Za to drugi jest nadal emitowany np. na kanałach Discovery Life i Discovery science. Opowiada on o świecie pasożytów. Każdy odcinek przedstawia kilka historii, które opowiadają ludzie dotknięci chorobą. Mówią oni o objawach i o trudach walki z obcymi. Zawsze mamy też możliwość usłyszeć wypowiedzi naukowców i lekarzy, którzy mówią o tym, jakie są niebezpieczeństwa związane z zarażeniem danym pasożytem, lub jak można było się nim zarazić.
Jednym z moich ulubionych programów była pozycja pod tytułem „Steve Irvin i weterynarze XXI wieku”. W programie gościnny udział brał Steve Irvin znany szerzej jako „Łowca krokodyli” (Program o tym tytule był emitowany również na kanale Animal Planet). W każdym odcinku przedstawione były trzy przypadki chorób zwierząt różnych gatunków. Każdy z opisów zawierał diagnozę choroby, rokowania dla konkretnego pacjenta i sposób leczenia. Byliśmy świadkami przeprowadzanych operacji i rekonwalescencji pacjentów. Opisy zabiegów były na tyle dokładne, że w pewnym momencie byłam w stanie z pamięci opisać sposób przeprowadzenia operacji kręgosłupa rzekotki drzewnej.
Dzięki wszystkim tym wymienionym wyżej programom mogłam znacząco poszerzyć swoją wiedzę o świecie zwierząt, przez co znacznie łatwiej było mi uczyć się biologii, która z resztą jako lekcja w szkole stała się dla mnie nudna. Nie omawialiśmy tam takich szczegółów, jakich mogły mi dostarczyć ulubione filmy.
Obecnie programy o zwierzętach są w dużej mierze emitowane na kanałach Nat Geo Wild i Polsat Viasat Nature. Na Animal Planet obejrzeć możemy teraz nie tylko programy typowo przyrodnicze, ale również takie jak „Mieszkanie na pniu”, w którym jesteśmy świadkami budowy domków na drzewie czy „Baseny jak z bajki”, w których oglądamy tworzenie niezwykłych przydomowych zbiorników wodnych.
Programy o zwierzętach nie są jednak jedynymi, które bardzo chętnie oglądam. Jednym z takich, który oglądałam prawie od początku mojej przygody z telewizją był „Jak to jest zrobione”, obecnie emitowany na kanale Discovery Science. W każdym odcinku widzimy proces produkcji trzech przedmiotów codziennego użytku. Opisywane są jej poszczególne etapy, możemy przyjrzeć się temu, jakie maszyny są używane w procesach produkcji, a także dowiedzieć się z jakich materiałów powstaje np. rower, którym możemy później jeździć na wycieczki.
Bardzo podobnie skonstruowany został program pt. „Zwykłe rzeczy, niezwykłe wynalazki”. Tutaj również widzimy cały proces produkcyjny, jednak jest on przedstawiony nieco dokładniej niż w opisywanym niżej „Jak to jest zrobione”.
Kolejna pozycja zasługująca na uwagę to „Pogromcy mitów”, w którym grupa ludzi rozprawia się z różnymi naukowymi mitami użytymi w filmach, czy też innych programach popularno-naukowych. Teoria jest nam przedstawiana, a następnie wykonywane jest doświadczenie fizyczne, lub chemiczne mające na celu potwierdzenie jej, lub obalenie, obecnie emitowany jest program „Pogromcy mitów, nowa generacja”, w którym to młodsi naukowcy rozprawiają się z teoriami.
Inną pozycją traktującą naukę nieco luźniej niż „Pogromcy mitów” był „Brainiac” emitowany na kanałach Discovery Channel, Discovery Science i TVN Turbo. W programie mogliśmy zobaczyć eksperymenty naukowe takie jak: Czy mak może spowodować, że wynik testów na obecność narkotyków będzie pozytywny? Czy blondyni lepiej znoszą ból? Który olej jest najbardziej śliski?
Odpowiedzi na te pytania były przedstawiane w formie skeczy, dzięki którym nauka nie była trudna, a zabawna.
W ofercie wielu kanałów, które oferują nam telewizja kablowa, satelitarna, lub nawet naziemna czasem trudno się odnaleźć. Ułatwiają to obecnie kanały nastawione na konkretne typy treści i tak np. wspomniany niżej Nat Geo Wild traktuje głównie o zwierzętach, National Geographic o szeroko pojętych podróżach, miejscach i nauce ogólnie, Discovery science głównie o fizyce i kosmosie, a Nat Geo People o ludziach.
Na tym ostatnim kanale możemy zapoznać się np. z programem „Tabu”. Jest on o tyle ciekawy, że poruszane w nim kwestie to rzeczy stanowiące tabu w różnych kulturach. np. osoby transpłciowe, operacje plastyczne, niekonwencjonalne metody leczenia, czy zawody uważane przez ogół społeczeństwa za obrzydliwe lub niezgodne z normami społecznymi.
Serwisy VOD, a programy popularnonaukowe
W dzisiejszych czasach, gdy prawie każdy ma dostęp do telewizora Smart TV, a dzięki rozwojowi technologii dostępności dotyczy to również osób niewidomych można powiedzieć: Po co telewizja, skoro mamy netflixa?
O ile, jeśli mówimy o serialach i filmach, to takie serwisy, jak Netflix czy Amazon Prime dają nam dostęp do ogromnej gamy treści, o tyle, jeśli chodzi o programy dokumentalne i popularnonaukowe sprawa ma się nieco gorzej.
Sama od kilku lat posiadam dostęp do Netflixa, mogę powiedzieć, że treści tego typu jest tam znacznie mniej, niż w tradycyjnej telewizji. Nie jest natomiast tak, że Na Netflixie nie znajdziemy niczego, co mogłoby zaspokoić głód poszerzania wiedzy.
Tytułem, który od razu mnie zainteresował był np. „White rabbit project”. W tym programie widzieliśmy wynalazców, którzy prezentowali różne gadżety. Mogły one ułatwiać życie, jak np. plecak z powerbankiem lub po prostu były ciekawe, np. elektryczna deskorolka.
Na Netflixie znalazłam również trzy serie programów o zwierzętach, były to: „72 najniebezpieczniejsze zwierzęta, Australia”, „72 najniebezpieczniejsze zwierzęta, Azja” i „72 najniebezpieczniejsze zwierzęta, Ameryka Łacińska”. W każdym z tych programów mogliśmy dowiedzieć się o najniebezpieczniejszych zwierzętach żyjących w tych trzech miejscach, posłuchać wywiadów z ludźmi, którzy przeżyli ich ataki, a także przez całą serię byliśmy świadkami tworzenia się rankingu siedemdziesięciu dwóch najniebezpieczniejszych stworzeń.
Na netflixie jest jeszcze kilka programów tego typu i na pewno ktoś, kto chce je znaleźć, znajdzie je, ale zdecydowanie więcej takich treści będzie miał okazję zobaczyć w tradycyjnej, przez niektórych uznawanej za wymierającą telewizji.
A co z audiodeskrypcją?
Wielokrotnie słyszałam od moich znajomych i nie tylko, że jeśli program lub film nie posiada audiodeskrypcji, to nie warto go oglądać. O ile w filmach z niewielką ilością dialogów, a większą ilością obrazu zdanie to jest w pełni zrozumiałe, o tyle w kwestii programów naukowych nie do końca tak to wygląda.
Często popularnonaukowe produkcje polegają na opowieści, szczególnie w przypadku programów o zwierzętach, a takich oglądam najwięcej. Oczywiście, czasem, gdy jesteśmy świadkami chociażby ataku lwa na stado antylop opis mógłby nieco ubarwić ryki i piski zwierząt, jednak nie jest on niezbędny. Często w takich programach dostajemy opis tego, jak zwierzę poluje od samego lektora. Natomiast innym razem możemy uzyskać opis np. tego jaka maszyna jest używana do obróbki arkusza blachy przeznaczonego jako półprodukt, z którego następnie powstaje jakiś przedmiot.
Moim zdaniem audiodeskrypcja w takich programach niejednokrotnie mogłaby zaburzyć ich odbiór, gdyż opowieść lektora nakładałaby się na opisy i odwrotnie. Prawdę mówiąc przez cały czas oglądania tego typu treści nie znalazłam ani jednego odcinka programu czy filmu dokumentalnego, który posiadałby audiodeskrypcję, ale i mnie samej nigdy nie była ona potrzebna.
Podsumowanie
Podsumowując tę opowieść, głównie traktującą o starych programach popularnonaukowych i telewizji w ich kontekście uważam, że każdy kto chciałby poszerzać swoją wiedzę w zakresie szeroko pojętej nauki, ale i dzikiej przyrody, może spokojnie użyć do tego telewizji, w której ofercie znajdzie wiele treści, które będą mu w tym pomocne. Serwisy VOD (Głównie Netflix) również mogą ich dostarczyć, a brak audiodeskrypcji w tym przypadku nie jest istotną przeszkodą do poznawania nieznanego świata nauki.
Katarzyna Dojnikowska