Pandemia koronawirusa znacząco przyczyniła się do zainteresowania rozmaitymi aplikacjami do komunikacji konferencyjnej. Firmy, instytucje, uczelnie i osoby prywatne zmuszone zostały do przejścia na pracę on-line. Stąd ogromne zainteresowanie wszelkiego rodzaju rozwiązaniami, od tych najprostszych i dobrze znanych, po zaawansowane i wcześniej słabo zakorzenione w świadomości cyfrowej, a obecne jedynie w dużych środowiskach korporacyjnych.
Dobrze znany Messenger i WhatsApp zaczął bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej służyć do komunikacji wideo. Niegdyś popularny Skype powrócił do łask. O komunikatorze Google Duo wielu usłyszało po raz pierwszy dopiero teraz, choć od dawna gościł on w ich telefonach z systemem Android. Instytucje edukacyjne za sprawą dobrej oferty zaczęły się przerzucać na Microsoft Teams i raptem okazało się, że ta platforma, od wielu lat używana z powodzeniem w dużych firmach, zaczęła się dobrze sprawdzać w szkołach, gdzie nawet (szczególnie na uczelniach wyższych) była już wcześniej obecna, ale niekoniecznie wykorzystywana. Inni poszli w firmowo-edukacyjne rozwiązania Google z obecnymi tam od lat Hangoutsami i nowo wprowadzonym Google Meet. Furorę zaczęła nagle robić aplikacja Zoom. Wcześniej raczej w Polsce nieznana. Bardzo dobrze zaczęła pełnić swoją rolę, jako narzędzie efektywne w szkolnej pracy, ale też dobrze sprawdzające się w rozmaitych spotkaniach grupowych. Nazwy komunikatorów i poszczególnych rozwiązań konferencyjnych można by dalej mnożyć w nieskończoność. Wiele zależy tu od pomysłowości, kompetencji, możliwości technicznych i finansowych wszystkich zainteresowanych stron.
jak w tym wszystkim odnalazły się osoby niewidome i słabowidzące, które na co dzień korzystają z technologii asystujących, a do pracy używają tylko klawiatury? Moim zdaniem całkiem dobrze, chociaż często zrozumienie logiki interfejsu, przepływu pracy i dostępu do poszczególnych komponentów aplikacji, początkowo mogło wydawać się trudne i przysparzać szereg problemów. Na szczęście największe, a za razem powszechnie używane rozwiązania od dawna mniej więcej są zgodne ze standardami dostępności.
Poniżej przyjrzę się najczęściej używanym aplikacjom do komunikacji audio wideo, właśnie z perspektywy osoby niewidomej. Nie będzie to z pewnością przegląd kompletny, ani też szczegółowa instrukcja obsługi poszczególnych aplikacji. Skupię się na komunikatorach, w szerokim tego słowa znaczeniu, zaczynając od tych najprostszych, najczęściej używanych i szeroko dostępnych, a kończąc na specjalistycznych dużych narzędziach konferencyjnych do nie dawna wykorzystywanych tylko w profesjonalnych zastosowaniach.
FaceTime i IMessage
Omawiając rozmaite komunikatory, zazwyczaj nie bierzemy pod uwagę jego istnienia, tak jakbyśmy już o nim zapomnieli. Niesłusznie! FaceTime to bardzo dobrej klasy aplikacja, a może lepiej – rozwiązanie do wideokonferencji zaproponowane już dobrych kilka lat temu przez firmę Apple. Jest ono na tyle „wgryzione” w system, że właśnie nie kojarzy się z jakąś osobną aplikacją. Po włączeniu i zalogowaniu się do konta ICloud na IPhonie, IPadzie, Apple Watchu oraz Macu, możemy dzwonić, albo wysyłać wiadomości tekstowe do innych użytkowników urządzeń firmy Apple. W przypadku rozmowy, korzystamy ze standardowego „Telefonu” lub aplikacji FaceTime. natomiast gdy chcemy coś napisać, używamy klasycznych „Wiadomości”. Jeżeli tylko druga strona jest posiadaczem sprzętu z nadgryzionym jabłkiem i ma (a raczej ma) włączone IMessage, to standardowe SMS’y od razu zostaną wysłane poprzez sieć internetową za pośrednictwem IMessage.
Wszystko to, jak często u Apple’a, jest bardzo proste i niemal automatyczne. Gorzej, kiedy coś działa źle albo nie działa do końca tak, jak byśmy tego oczekiwali. Na szczęście dzieje się tak bardzo rzadko. Poprzez IMessage możemy wysyłać również zdjęcia i rozmaite pliki, a nawet nagrywać wiadomości głosowe.
FaceTime cechuje się na ogół bardzo dobrą jakością dźwięku i obrazu, a do tego od pewnego czasu pozwala również na komunikację grupową. Szkoda tylko, że FaceTime i IMessage ma swoje zastosowanie jedynie w systemie IOS i MacOS. Na szczęście ogromna rzesza Czytelników tego artykułu jest za razem posiadaczami IPhone’a, a czasem też innych urządzeń firmy Apple.
Facebook Messenger i Messenger Rooms
Facebook Messenger już od dawna jest najpopularniejszym komunikatorem w Polsce. Trudno więc się dziwić, że gdy przyszło rozglądać się za czymkolwiek do rozmowy w mniejszym, albo troszkę większym gronie, na myśl od razu przychodziła aplikacja spod szyldu FaceBook. Obecny w większości smartphonów Messenger już od dawna oferował chaty tekstowe pojedyncze i grupowe, rozmowy głosowe i wideo pomiędzy dwiema osobami, ale też w niewielkiej grupie. Można je prowadzić poprzez aplikację, ale też przeglądarkę (strona Messenger.com), albo w osobnej sekcji głównej strony FaceBooka, czego akurat z perspektywy osoby pracującej przy pomocy czytnika ekranu, nie polecam.
Sama dostępność Messengera dla systemu IOS w ostatnim czasie uległa znaczącej poprawie. W Androidzie nie jest niestety aż tak dobrze. Strona Messenger.com jest prosta w użyciu, choć warto się wcześniej zapoznać ze strukturą rozmieszczonych informacji. Jak zwykle na tego typu stronach, kiedy konieczne jest czytanie wiadomości, po czym odpisywanie na nie, często będziemy więc przełączali się z tzw. Trybu przeglądania (czytania) do tzw. Trybu formularzy, w którym klawiatura zachowuje się standardowo i służy do pisania oraz podstawowej nawigacji.
Jakość rozmów jest średnia, powiedzmy, że typowa dla powszechnie dostępnych podobnych usług i moim zdaniem nieco gorsza od Skype’a, Teamsa i rozwiązań Google’a. W zupełności wystarczy do podstawowej i prywatnej komunikacji.
FaceBook Rooms
Niedawno Ogłoszona przez Facebooka usługa o nazwie „Pokoje” – „FaceBook Rooms” reklamowana była jako nowe i bardzo dobre rozwiązanie do wideorozmów, które zdaniem niektórych komentatorów, mogłoby nawet konkurować z bardziej specjalistycznym Zoomem, czy komunikatorami wideo Google’a. To raczej opinie mocno na wyrost publikowane w celu podniesienia temperatury artykułów newsowych, a tym samym ich lepszej klikalności. W rzeczywistości FaceBookowe „pokoje” okazały się jedynie trochę lepszą wersją „Rozmów” znanych już wcześniej z Messengera, co nie znaczy, że nie oferują użytkownikom niczego dobrego.
Dostęp do Messenger Rooms zyskujemy ze strony głównej FaceBooka (strona WWW i aplikacja mobilna). Do tworzonego pokoju zapraszamy określonych znajomych z FaceBooka. Możemy też zdecydować, że Pokój widoczny będzie dla wszystkich. Samo zapraszanie w moim odczuciu nie było do końca intuicyjne, dlatego wybrałem coś lepszego: możliwość skopiowania do schowka linku do spotkania, który można potem przesłać zainteresowanym, również tym, którzy FaceBooka nie mają.
Stworzony „Pokój” widoczny jest w głównych Aktualnościach FaceBooka i po kliknięciu możemy do niego bez większego problemu dołączyć. Podobno ma to również działać nawet wówczas, gdy nie mamy zainstalowanego i skonfigurowanego Messengera. To o tyle ciekawe, że podczas rozmowy, wygląd samego chatu mocno go przypomina. Aplikacja i strona Rozmowy nie powinna sprawiać problemu i – (co mnie zaskoczyło) nawet przyjemniej z Rooms korzystało mi się z komputera, niż z telefonu.
Pozostańmy jeszcze chwilę przy FaceBooku, ale nie Portalu, tylko marce-firmie, bo to ona kilka lat temu kupiła popularnego WhatsAppa. Na szczęście na tę chwilę nie doszło jeszcze do jego połączenia z Messengerem (mówi się też o Instagramie), ale co jakiś czas takie informacje w analizach technologicznych się pojawiają.
WhatSapp jest jednym z najpopularniejszych komunikatorów na świecie. W Polsce również ma rzesze entuzjastów, choć trochę przegrywa z Messengerem, który używany jest częściej. Prosto integruje się z naszymi „Kontaktami”, a do aktywacji oraz używania potrzebuje naszego numeru telefonu, do którego jest przypisane konto na WhatsAppie. Swoją popularność zawdzięcza prostocie obsługi, nieinwazyjnemu działaniu, rozbudowanym powiadomieniom, możliwości tworzenia grup użytkowników, zdolności przesyłania zdjęć ii innych niewielkich plików pomiędzy użytkownikami (w tym różnych systemów), brakowi reklam i możliwości nagrywania i pozostawiania wiadomości głosowych w dobrej jakości. Oczywiście wymienione powyżej zalety WhatsAppa można by w zasadzie z powodzeniem przypisać też Messengerowi, Skype’owi i pewnie jeszcze innym nie wymienionym tu aplikacjom, ale to z WhatsAppa wielu użytkowników technologii asystujących korzysta z przyjemnością.
Od pewnego czasu i tam zawitały wpierw połączenia na
Żywo pomiędzy użytkownikami, potem pomiędzy grupą kilku osób, a w końcu też z wykorzystaniem kamery. Niestety jakość dźwięku, obrazu oraz stabilność zestawionego połączenia czasem rozczarowuje. Nie jest źle, chwilami może być dobrze, ale nigdy do końca nie ma pewności, jak będzie. Nie chciałbym zniechęcać do używania WhatsAppa w taki sposób, ale z moich obserwacji i testów oraz rozmów z innymi osobami, wynika, że są rozwiązania lepsze.
WhatsApp w systemie IOS jest wyjątkowo dobrze dostępny i przyjemny w działaniu z czytnikiem ekranu VoiceOver. W Androidzie nie jest już niestety aż tak dobrze i komfortowo, niemniej jednak obsługa jest jak najbardziej możliwa.
A gdyby zapytać: grupowy Messenger czy WhatsApp? Wskazywałbym na remis. Działają podobnie, ze wskazaniem na większą stabilność Messengera.
Skype
Skype –symbol głosowej komunikacji prowadzonej przez internet ma już kilkanaście lat. Zaskarbił sobie wielu zwolenników niezłą, z czasem coraz lepszą jakością dźwięku, stabilnością połączenia oraz prostym interfejsem. Występuje na wszystkich popularnych systemach operacyjnych. Z czasem jego blask zaczął przygasać, do czego przyczyniło się wykupienie przez Microsoft, częste aktualizacje, zmiany wewnątrz aplikacji i różne inne pomniejsze kłopoty. Do tego czasy się zmieniły. Obecność nielimitowanych minut w pakietach usług telefonii stacjonarnej i komórkowej oraz pojawienie się różnych komunikatorów (często wbudowanych w system, albo powiązanych ze serwisami społecznościowymi lub pocztą) sprawiło, że Skype zaczął tracić na znaczeniu i był używany raczej przez tradycjonalistów i wszystkich, którzy potrzebowali popularnej aplikacji do rozmów głosowych i wideo prowadzonych często z osobami nieznanymi lub instytucjami. I tak pewnie byłoby na dal, gdyby nie koronawirus. Skype nagle powrócił do łask, stając się aplikacją ponownie wartą uwagi.
Skype to w pewnym sensie cały ekosystem. Ponieważ kiedyś była to jedyna tak dobra i popularna aplikacja do rozmów, zaczęły powstawać rozmaite urządzenia, dodatki i usługi z nim współdziałające, często przeznaczone dla firm i niekoniecznie dostępne w Polsce. Dość powiedzieć, że głośniki inteligentne Amazon Echo od pewnego czasu są zintegrowane ze Skype’em. Nie działa to w naszym obszarze geograficznym.
Za pomocą Skype’a możemy wykonywać rozmowy głosowe pojedyncze i grupowe (wideo do 50 osób), podobnie, jak w Messenger Rooms i Google Meet, wysyłać zainteresowanym link umożliwiający dołączenie do spotkania, przesyłać pliki, tworzyć mini ankiety w ramach chatu, czy w reszcie połączyć go z PayPalem, by wysyłać użytkownikom pieniądze, albo poprosić o nie. I jeszcze jedno: nagrywanie spotkań. Oczywiście muszą się na to zgodzić obie strony. Nagrany plik MP4 dostępny jest przez miesiąc w historii chatu, ale od razu można wyeksportować go do Galerii, potem przesłać innym użytkownikom Skype’a, zapisać gdziekolwiek, wyeksportować do aplikacji zewnętrznej. Wszystko zależnie od systemu operacyjnego i naszych potrzeb.
Obsługa Skype’a nie wymaga dużych umiejętności, gdyż aplikacja od dawna była dobrze dostępna. Co prawda pozbawiona została przydatnych skrótów klawiszowych i nie jest już tak intuicyjna, jak kiedyś, ponieważ cechuje się nowym interfejsem, po którym nawigujemy głównie klawiszem Tab. Wersja Skype’a dostępna przez przeglądarkę oraz aplikacje mobilne dla systemów IOS i Android nie powinna sprawiać kłopotu, za to może nim być wyszukiwanie użytkowników. Po wykupieniu Skype’a przez Microsoft, działa on teraz w oparciu o konta w domenach outlook.com i onmicrosoft.com (m.in. subskrypcje Office/Microsoft 365) i powiązane z nimi dziwne identyfikatory. Oczywiście można sobie dodać innego maila, poprawić profil poprzez wrzucenie zdjęcia, uzupełnienie imienia i nazwiska, ale tak czy inaczej często się zdarza, że gdy kogoś szukamy, to znajdujemy kilka osób o tym samym imieniu i nazwisku. Niekoniecznie wynika to ze zbieżności nazwisk, spowodowane jest raczej tym, że dawne konta (mimo braku aktywności) nie zniknęły z katalogu Skype’a.
Jakość rozmów w ostatnich latach się trochę pogorszyła kosztem większej stabilności, ogólnie można powiedzieć, że cały czas jest dobrze, niemniej jednak spotkałem się kilkukrotnie z okazjonalnymi (niestety trudnymi do rozwiązania) problemami w działaniu programu. Warto nie rezygnować ze Skype’a, choć zdaje się już jego urok przemijać.
Google Duo
Google od wielu lat rozwija swoje formy komunikacji głosowej i tekstowej. Nie są one może tak spektakularne i znane, jak Skype, czy Messenger, niemniej bardzo możliwe, że o Hangoutsach, albo Google Duo słyszeli już Czytelnicy tego artykułu.
Google Duo rozwijany jest od kilku lat, a od pewnego czasu domyślnie instalowany jest też nawet na urządzeniach z systemem Android, z czego wielu nie zdaje sobie sprawy. W tym kontekście komunikator Google Duo obecny na rozmaitych „Androidach” można zestawić z FaceTime’em stanowiącym część składową systemu IOS IPhone’a i IPada. Dodatkowo działa on poprzez przeglądarkę internetową oraz z poziomu głośników Google Home (z Google Assistantem), choć oficjalnie nie w Polsce.
Duo integruje się z naszym mailem w Google oraz numerem telefonu. Można przeprowadzać rozmowy głosowe, wideo (do 12 osób), nagrywać krótkie -minutowe wiadomości, pisać również, chociaż funkcja chatu w ogóle nie jest eksponowana i zdaje się być nieszczególnie istotna.
Jakość rozmów jest dobra, choć bywa niestabilna, za to tych minutowych nagrań – rewelacyjna. Ponoć rejestrowany obraz jest na przyzwoitym poziomie. Warto dać szansę i śledzi dalszy rozwój tego narzędzia. Być może jeszcze nas zaskoczy.
Google Hangouts
Starszy od niego Google Hangouts miał być już wygaszany, ale wciąż istnieje i ma się dobrze, choć nie wiadomo, jak długo jeszcze. Firma co prawda promuje teraz bardziej Google Meet, ale tak to już z Google’em bywa, że nie docenia chyba tego, co tworzą i od czasu do czasu wyskakuje z czymś niby zupełnie nowym, a tak naprawdę bardzo podobnych do tych już znanych.
Hangouts działa i w sumie trudno powiedzieć, co można by napisać na jego temat. Możemy po rejestracji z użyciem naszego GMaila, dzwonić oraz pisać. I to w zasadzie tyle, bo inne zaawansowane opcje pojawiły się w nowej aplikacji, na którą Google stawia od pewnego czasu, chociaż specjalnie się tym nie afiszował.
Google Meet
Nie był on szerzej znany, z uwagi na jego dostępność jedynie w pakietach dla firm G Suite. Wszystko zmieniło się wiosną tego roku, kiedy to w obliczu zwiększonego zapotrzebowania na wszelkiego rodzaju usługi do prowadzenia spotkań na odległość, Google Meet został „uwolniony” i obecnie można go używać z normalnymi (bezpłatnymi) kontami Google. Od października Google Meet w podstawowej bezpłatnej wersji będzie pozwalał na spotkanie przez godzinę. Dalsze korzystanie możliwe będzie z Google Meet, ale już ponownie w planach przeznaczonych dla firm. To i tak dobra wiadomość, bo pewnie nie jeden raz, godzina na jakieś spotkanie w większej grupie może wystarczyć.
Google Meet to kolejny z dostępnych wariantów wideorozmów. Aplikacja, ani strona usługi nie powinna sprawiać żadnych kłopotów, a inicjowanie spotkania jest bardzo szybkie i możliwe nawet z poziomu poczty Gmail. Wystarczy tylko utworzyć spotkanie, którego jesteśmy początkowo jedynym uczestnikiem. Dalej pozostaje tylko zaprosić zainteresowanych, w czym pomagają podpowiedzi (lista w formie pól wyboru, a nie automatycznie rozwijana pod strzałkami). Można też wygenerować link do spotkania, a w planach płatnych również kod, po którego wpisania dołączamy do rozmowy.
Jakość dźwięku chyba podobna do Skype’a, chwalony jest obraz. Z innych funkcji Google Meet można wymienić: „low light mode” – tryb pracy w słabym oświetleniu i „background blur”, umożliwiający ukrycie tła obrazu, obecnego w naszym pomieszczeniu roboczym. W droższych planach firmowych możliwe jest również nagrywanie spotkań. Nic więcej nie mogę napisać na temat Google Meet, bo to wciąż nowa i jeszcze nieznana usługa. Na tyle, na ile używałem i czytałem o niej, działa bardzo stabilnie, dobrze i jest polecana.
Microsoft Teams
Dotychczas opisywałem stosunkowo proste aplikacje konferencyjne, przeznaczone w pierwszym rzędzie do komunikacji prywatnej. Teraz czas na rozwiązanie już typowo firmowe.
Microsoft Teams funkcjonuje z powodzeniem od wielu lat. Nie jest on może tak znany, jak np. Skype, gdyż pracuje w zamkniętych systemach dużych firm, względnie szkolnictwa i instytucji – organizacji społecznych. Wynika to z przeznaczenia platformy, bezpieczeństwa i sposobu pracy. Oznacza to tyle, że w typowych zastosowaniach z Teamsa korzystamy w pracy w celach służbowych. W zależności od konfiguracji, licencji i nadanych uprawnień, istnieje możliwość, by do spotkania na Teams zaprosić osobę z zewnątrz, ale nie jest to sytuacja domyślnie możliwa do osiągnięcia. Być może teraz ulegnie to jakiejś zmianie, bo od niedawna Microsoft Teams stał się również dostępny w ramach subskrypcji Microsoft (dawny Office) 365, a więc z normalnymi kontami z domen outlook.com i onmicrosoft.com. Dodatkowo, pewną popularność zyskał teraz Teans przeznaczony dla edukacji. Różnice mogą też wynikać z rozmaitych integracji i funkcji dodatkowych, które działają we współpracy z Teamsem, stąd pewne funkcje mogą nie działać, a elementy interfejsu aplikacji nazywać się inaczej.
Użytkownicy Ms Teamsa mogą w ramach firmy tworzyć spotkania, chaty grupowe (tekst, rozmowy głosowe i wideo), subskrybować kanały firmowych Zespołów, udostępniać pliki i ekran, razem pracować nad dokumentami. Tak naprawdę najważniejsze są Chaty i Zespoły. Chaty działają podobnie, jak w Skypie. Dodajemy kilka osób (współpracowników), nadajemy jakąś nazwę Chatowi, piszemy, albo inicjujemy rozmowę. Z kolei Zespoły oparte są tylko na wiadomościach tekstowych ujętych w wątki (niestety czytniki ekranu czytają tu trochę za dużo, co utrudnia percepcję treści). Poza wątkowaniem w Zespołach możemy jeszcze pracować w ramach wspólnego Wiki nad dokumentami, przyklejać na stałe informacje i uzyskać link oraz kod do szybkiego odnalezienia oraz dołączenia do Zespołu. O pracy w ramach Wiki za dużo nie wiem, natomiast otwieranie dokumentów (plików) w specjalnej – wewnętrznej przeglądarce nie jest wskazane z naszej perspektywy, o czym nawet Teams nas poinformuje, wyświetlając alert, że potem trudno będzie powrócić z dokumentu przy pomocy klawiatury.
Teams to bardzo duża aplikacja, nie aż tak trudna w używaniu, jak się początkowo mogłoby wydawać. Wersja desktopowa dla Windows posiada sporo skrótów klawiszowych (CTRL-.) i to właśnie w oparciu o nie, najłatwiej i najszybciej nawiguje się po interfejsie MS Teamsa. Można, a czasem trzeba przełączać się pomiędzy Trybem Przeglądania (NVDA), a Trybem formularzy i korzystać z przemieszczania się po elementach dużego interfejsu za pomocą klawisza Tab. Wersja Teams dla systemu IOS i Android jest dostępna i raczej łatwa w obsłudze. Przypomina Skype’a. I kto wie, czy to od niej nie lepiej zacząć używanie Teamsa. Jakość dźwii)ęku, obrazu i ogólne wrażenia z połączenia moim zdaniem są dobre, troszkę nawet lepsze, niż w Skypie. Na koniec jeszcze ciekawostka. Teams zdaje się wycinać podczas rozmowy syntezę mowy, kiedy korzystamy z wbudowanego mikrofonu laptopa. To najczęściej dobrze.
Zoom
O tej aplikacji wypadałoby napisać osobny – większy artykuł. Ma ona tyle możliwości, że w zbiorczym opracowaniu trudno opisać je wszystkie.
Platforma Zoom Cloud Meatings dostępna jest od kilku lat, ale duży rozgłos zyskała dopiero w tym roku. To najlepsza, najbardziej stabilna i bezkonkurencyjna aplikacja do wysokiej jakości rozmów audio i wideo. Użytkownik Zooma może wybrać pomiędzy kontem darmowym albo płatnym i jak znam życie, większość wybierze wersję podstawową. Jej główne mankamenty to spotkania grupowe ograniczone do czterdziestu minut i brak możliwości nagrywania spotkania do chmury (można nagrywać tylko z poziomu komputera na dysk). O innych szczegółach i planach cenowych z braku miejsca nie będę się rozpisywał. Dość powiedzieć, że w wersjach Pro można komunikować się z nawet tysiącami osób, nadawać uczestnikom spotkań większe uprawnienia, tworzyć dodatkowe podgrupy, transmitować obraz na YouTube i FaceBooka, zintegrować Zooma z infrastrukturą firmową i wiele więcej.
Filozofia pracy z Zoomem przypomina trochę Google Meet. Nie bazujemy na Kontaktach i nazwach użytkowników, a wychodzimy od stworzenia Spotkania, którego jesteśmy początkowo jedynym uczestnikiem. Dalej (najlepiej na adres mailowy) rozsyłamy zainteresowanym zaproszenie z linkiem, dzięki któremu mogą dołączyć do rozmowy. Proponuję, by przy okazji zarejestrować się i stworzyć sobie konto w ramach Zooma. To pozwoli dodać osobę do Kontaktów Zoom, by później szybciej i prościej można ją było zapraszać na spotkania. Można na nie wejść nie tylko za pomocą linku, ale też wpoprzez wpisanie specjalnego identyfikatora spotkania, hasła oraz identyfikatora Rozmówcy, gdybyśmy korzystali z opcji połączenia się z Zoomem przy pomocy telefonu – bo i taka możliwość istnieje..
Zoom to przede wszystkim narzędzie do przeprowadzania szkoleń, lekcji, wykładów i wszelakiego rodzaju spotkań o charakterze formalnym. Stąd osoba zarządzająca spotkaniem może na wejściu ustawić rozmaite parametry: wyciszyć wszystkim mikrofon, a potem zaproponować włączenie/wyłączenie kamery i mikrofonu każdemu z użytkowników, akceptować uczestnictwo w spotkaniu lub odsyłać osobę zainteresowaną do tzw. „Poczekalni”. Na te parametry częściowo uczestnicy mają również wpływ i to już na poziomie zestawiania połączenia. Na starcie albo w opcjach aplikacji warto zadbać, by przypadkiem nie zaznaczać opcji „Do not connet to audio”, a w ustawieniach chatu aplikacji komputerowej sprawdzić, czy w ogóle mamy włączony dźwięk „Join Computer audio”.
Sam Zoom należy do wyjątkowo dostępnych aplikacji. Wersja dla Windows wydaje się początkowo zawiła, gdyż podobnie jak Teams, ma dość skomplikowany wieloelementowy interfejs, ale naprawdę w 95% dostępny, a do tego sporo skrótów klawiszowych (część wymaga włączenia, albo dodania). Aplikacje mobilne są dostępne, choć polecam zaznajomić się na spokojnie z ich interfejsem. Zoom ma nieco inną nomenklaturę i sposób pracy, w stosunku do innych komunikatorów, stąd warto poświęcić mu dłuższą chwilę.
Na zakończenie
Są jeszcze inne aplikacje, które z braku wiedzy i miejsca na łamach czasopisma, pominąłem w ogóle. Choćby: Discord, Cisco Webex i BigBlueButton. Może ktoś inny je kiedyś opisze.
Zdaję sobie sprawę, że niniejsze zestawienie nie zawiera wszystkich informacji. Nie opisywałem szczegółowo wyglądu aplikacji ani nie podawałem skrótów klawiszowych. Zachęcam do przeglądania internetu i poszukiwania informacji chociażby na łamach Tyflopodcastu.