Logo Tyfloświat

Zabierając się do tego artykułu byłem przerażony rozległością tematu i poziomem jego zawiłości. Narastało we mnie przekonanie, że w wyniku zgłębiania zagadnienia będę musiał napisać elaborat na nie wiadomo jak rozliczną ilość stron. Temat bowiem wydaje się wart poświęcenia mu uwagi i energii. W dzisiejszych bowiem czasach pandemii, gdzie bieganie z dokumentami po rozmaitych instytucjach i tak już trudne z powodu niewidzenia, jest dodatkowo utrudnione, a ten fizyczny podpis, czy to w bankach, czy u pracodawcy, zawsze gdzieś jednak stresuje człowieka, bo ręka nie nawykła do długopisu, bo nie kaligrafuje się swojego imienia i nazwiska co dziennie, bo ramek do podpisu nie ma, bo można za „święte” linijki wyjechać, bo ktoś „mądrzejszy” postanowił za nas, że nasz podpis to nie podpis, a tu rozwiązanie jak z bajki, od dawna wymyślone, czeka, gotowe do użycia, łatwe, proste, funkcjonalne. Mowa oczywiście o podpisie elektronicznym.

Kilka wyjaśnień

Zanim rzucimy się do tego morza informacji i zaczniemy pływać, muszę wyjaśnić, że po pierwsze nie będzie to podręcznik z obsługi podpisów elektronicznych, więc próżno tu szukać drobiazgowych instrukcji co do procedur związanych z zakładaniem, realizowaniem, czy działaniem samego podpisu elektronicznego na rozmaitych platformach, czy programach pod nadzorem jakiegokolwiek programu odczytu ekranu, czy powiększalnika. Postaram się za to możliwie szeroko wyjaśnić co to takiego ten podpis elektroniczny, gdzie można z niego korzystać, jaka jest jego moc prawna i ile jest jego odmian, jak wejść w posiadanie takiego podpisu i pokarzę kilka wybranych przykładów na wykorzystanie takiego podpisu w praktyce.
Po drugie to co najciekawsze, gdy „patrzy” się na świat inaczej – prócz formalnych informacji, przydatnych dla każdego – przyjrzymy się całkiem poważnie podpisowi elektronicznemu pod kątem dostępności dla osób niewidomych, co w praktyce oznacza tylko tyle i aż tyle, czy programy odczytu ekranu są w stanie odczytać informacje niezbędne do skorzystania z owego wynalazku ułatwiającego życie.
Po trzecie, aby nie zanudzić samą teorią i suchymi faktami, streszczę państwu kilka rozmów jakie odbyłem w sprawie podpisu elektronicznego z osobami, które albo korzystają z niego na co dzień, albo są zatrudnione w firmach oferujących to nowoczesne rozwiązanie.

Co to jest podpis elektroniczny

Przejdźmy zatem do obiektu naszych dociekań. Moje pierwsze wrażenie po wpisaniu powyższego zapytania do przeglądarki Google, było takie, że albo jestem za mało mądry albo coś tu nie gra, bo „super” definicji wyskoczyło kilka, a każda lepsza od poprzedniej, a każda wnosi coś nowego, a podpis elektroniczny może być ten, ale może być też tamten; jak oswoić to zwierzę? Okazuje się, że zwierzę jest dość łatwo oswoić, pod warunkiem, że dąży się do uproszczeń i unika nadmiaru fachowej terminologii. Bo czym tak na prawdę ma być nasz podpis? Nasz podpis ma być czymś takim, co sprawi, że inni będą wiedzieli, że to my. A im bardziej będą o tym przekonani, tym podpis będzie bardziej wiarygodny. Dlatego też, nie da się złożyć podpisu Brajlem, bo brajl jest pozbawiony cech charakterystycznych dla używającej go osoby, bo jest w układzie sześciu – teraz w przypadku brajla komputerowego ośmiu kropek, a jedyne co koduje to znaki. Tak bym to w każdym razie uprościł. Już lepszym podpisem była by ślina albo odcisk palca, bo to cechy fizyczne charakterystyczne dla konkretnego osobnika. Jak już popadłem w dygresję i ma być o podpisach, chciałbym zauważyć, trochę z przymrużeniem oka, że nie tak dawno jeszcze, osoby niewidome toczyły batalię głównie w bankach, ale nie tylko, gdy nie respektowano ich tradycyjnego podpisu długopisem, o zmianę tego stanu, bo w zamian jako ślad potwierdzający, że my to my, proponowano odcisk palca. Ten sposób uderzał w naszą osobistą godność, bo jak to, wykształcona osoba, umiejąca się podpisać długopisem, a w zamian ma jak jakiś „analfabeta”, żeby nie zaryzykować stwierdzenia „orangutan” brudzić sobie palec w tuszu? Ten przepis tak przy okazji świadczył o wyjątkowej ignorancji tych, którzy go wymyślili, bo tak na prawdę, gdy mowa o długopisie i stawianiu kresek, to nie ma znaczenia, czy ktoś widzi, czy nie, każdy te kreski stawia inaczej, byle jednego wzoru się trzymał, a grafolog zawsze ustali, że ten „podpis” należy do „tej” osoby. Tak już jest z tymi naszymi neuronami i rozmaitymi procesami, ale rozumiem ideę, chodzi o konwencję, trudno aby wzywać specjalistę, gdy pierwsza leprze umowa wymaga naszej autoryzacji, że my to my, ma być czytelnie imię i nazwisko i już. Przyszła jednak inna epoka i dziś już nikt nie narzeka, że „podpisuje” się na odcisk „palucha”, ba nawet ludzie sobie chwalą to rozwiązanie, autoryzacja przebiega szybko, prosto, przyjemnie. Gdzie tkwi ten sekret? Wystarczyło tylko gąbkę z tuszem na skaner odcisków zamienić i do urządzenia mobilnego włożyć, a już sklepy, raty, płatności i inne sprawunki można czynić… To co prawda nie podpis w sensie prawnym, ale do autoryzacji wystarcza.
Dość jednak tego grafomaństwa, podsumujmy zdobytą już wiedzę. Po pierwsze podpis ma nas identyfikować, aby na jego podstawie inni wiedzieli, że my to my, po drugie, ma robić to skutecznie, czyli musi zawierać tyle cech związanych z naszą osobą, aby był wiarygodny i trudny do zastąpienia. Idealny podpis to taki, którego nie dało by się podrobić. Po trzecie ślad jaki pozostawia nasz podpis musi posiadać moc prawną, czyli taką konwencję, taką umowę społeczną, że zgadzamy się na to, że ten konkretny ślad, zawierający cechy, które nas identyfikują, ma moc akceptowania-potwierdzania rozmaitych rzeczy, umów, zakupów, podań i co komu do głowy przyjdzie. Mógłby np. otwierać zamki w naszych drzwiach, gdyby takie zamontować. W przypadku podpisu tradycyjnego jest to zbiór kresek na papierze, co do których dawno już umówiliśmy się, że są literami. Składając podpis tradycyjny piszemy litery w taki sposób , aby to były jakieś dane na nasz temat, zwykle imię i nazwisko, to kolejna cecha, która nas identyfikuje. Na głębszym zaś poziomie, można doszukiwać się cech charakterystycznych dla grubości, długości, zawijasów i innych cech fizycznych kresek, które rysujemy na nośniku naszego podpisu.
Co zatem z podpisem elektronicznym? Wiemy już na temat podpisu jako takiego wystarczającą ilość informacji aby podejrzewać jaka może być odpowiedź. Tak, podpis elektroniczny musi spełniać dokładnie te same warunki co podpis tradycyjny, z tą różnicą, że informacje, pozwalające nas zidentyfikować są przechowywane w postaci cyfrowego zbioru, dotyczą oczywiście tylko naszej osoby, a wszelkie zmiany w tym zbiorze danych, muszą być szybko rozpoznawalne. Taki zbiór danych może być przechowywany na bezpiecznych serwerach albo w urządzeniu przypisanym do naszej osoby. Co zatem tu jest „długopisem”? Jest nim nasz unikatowy login, podobnie jak PESEL, przypisany tylko do naszej osoby albo specjalne urządzenie, czyli karta kryptograficzna, w którym jest przechowywany zbiór danych, też unikatowy i powiązany z naszymi danymi. A co jest kartką? Kartką jest najogólniej mówiąc elektroniczna wersja dokumentu albo w postaci formularza na konkretnej platformie, np. PFRON albo nasz dokument stworzony w Excelu, lub Wordzie, jako np. podanie, rozliczenie projektu, itp… A co jest podpisem? Podpisem jest dołączony w procesie podpisywania zbiór danych, które nas identyfikują, że my to my. Dane są oczywiście kodowane, szyfrowane i raczej bezpieczne a na pewno nie tak łatwe do kradzieży jak nasz podpis tradycyjny, którego może przecież inna osoba się wyuczyć. Potem już jest z górki, taki zakodowany dokument albo wysyłamy zwyczajnie załącznikiem poczty elektronicznej albo gdy dokument jest generowany przez konkretny serwis, po przejściu procedury podpisania, wciskamy przycisk wyślij i leci, gdzie musi.
Podsumowując wszystkie te mądre słowa, ponieważ nic nowego w tej sprawie już nie wymyślę, pozwolę sobie zacytować definicję znalezioną w internecie:
„Podpis elektroniczny to połączenie danych w formie elektronicznej oraz innych, które razem tworzą możliwość identyfikacji osoby, która taki podpis złożyła. W praktyce, aby był on bezpieczny, musi być przede wszystkim przyporządkowany do tylko jednej osoby.
Druga kwestia to korzystanie z bezpiecznych urządzeń, które są używane wyłącznie przez osobę, która podpis składa. Dodatkowo podpis elektroniczny musi być również powiązany z danymi, w których jakakolwiek zmiana musi być szybko rozpoznawalna.” (1)

Rodzaje podpisów elektronicznych

Było by za prosto, gdyby temat podpisów elektronicznych na samym określeniu czym jest ów podpis się skończył. Tutaj sprawa ma się podobnie jak ze znalezieniem konkretnego kompendium wiedzy na temat samego pytania „co to jest podpis elektroniczny”, im głębiej w las, tym więcej drzew., ale tu też oswoimy zwierzę i ominiemy większość informacyjnego bełkotu. Trzeba zacząć od tego, że podpis podpisowi nie równy. Wydawać by się mogło, że jak już podpis, to choć jakiś taki ulotny, bo elektroniczny, to musi mieć moc podpisu tradycyjnego, ale tak nie jest i dobrze, bo będzie tylko ciekawiej. Porównał bym to przez analogię do sytuacji z podpisem tradycyjnym, gdzie ktoś mówi – podpisz o tu – a ty wyciągasz z kieszeni ołówek… Każdy się zgodzi, że jeśli już to długopis ma tę moc czarodziejską, że umowy się dzieją a wieczne pióro to nie tylko ma tę moc, ale i dobrze wygląda. Może być też inaczej, bo to zwykły elektroniczny rysik do ręki dostaniesz i coś na Palmtop’ie na bazgrzesz. Wynika z tego, że i w podpisie tradycyjnym, podpis podpisowi nie zawsze jest równy.
Do takiego rysika porównał bym podpis elektroniczny nie kwalifikowany, zwany też powszechnym lub komercyjnym, który działa jak podpis elektroniczny, ale nie ma mocy prawnej, takiej jak podpis ręczny tradycyjny. Najlepsza definicja, jaką znalazłem w internecie, mówi, że każdy podpis, który nie jest podpisem kwalifikowanym jest podpisem nie kwalifikowanym. Takie to zwierzę. Tak więc mamy już z głowy dwa rodzaje podpisu elektronicznego, wiemy, że jest podpis kwalifikowany i nie kwalifikowany. A dlaczego tak się dzieje? Otóż za rodzajem podpisu stoi pewna konwencja – umowa prawna, którą nazwiemy sobie certyfikatem. Certyfikat w powszechnym rozumieniu najogólniej mówiąc ma za zadanie potwierdzić nabyte umiejętności, że rzeczywiście zdaliśmy ten kurs prania skarpet, albo, tak rzeczywiście ukończyliśmy kurs tańca ludowego. W przypadku podpisów elektronicznych certyfikat, najzwyczajniej w świecie stwierdza, tak to ty, masz prawo używać tego podpisu, pochodzę z instytucji takiej a takiej, ona wie kim jesteś. Jak nie trudno się teraz domyśleć są certyfikaty wydawane przez firmy, które minister cyfryzacji uznał za godne tego aby im w pełni ufać, i to są certyfikaty kwalifikowane, które dają podpisowi kwalifikowanemu moc wiecznego pióra, czyli są tożsame z podpisem ręcznym. Natomiast wszystkie inne certyfikaty są nie kwalifikowane i ich potwierdzenie dla podpisu elektronicznego nie ma pełnej mocy prawnej. Zwykle wymaga to dodatkowych umów między stronami i tego rodzaju podpis ma zastosowanie do mniej ważnych dokumentów i dotyczy zamkniętej grupy osób. To taki rysik, którym podpisujesz kurierowi, że paczka odebrana.
Gdybym miał podsumować dotychczas zdobytą wiedzę, to musiałbym stwierdzić, że największy bełkot mamy za sobą, to o certyfikatach możemy sobie zapomnieć, to tak jakby wnikać w problem, po co karta SIM w telefonie. Ma być i już a telefon dzwoni. Tu podobnie, certyfikat jest jednym z ważniejszych komponentów podpisu elektronicznego, ale nie musimy o tym wiedzieć aby z podpisu korzystać. Ważne jest tylko to, aby zapamiętać, że są certyfikaty dające moc podpisowi równą wiecznemu pióru i certyfikaty mające moc kredki świecowej, do użycia wewnętrznego, np. wewnątrz banku.

Podpis kwalifikowany

Jak już zostało powiedziane ten rodzaj podpisu ma skutek natychmiastowy i jest równoznaczny z podpisem ręcznym. Stosuje się go podczas: przesyłania dokumentów do jednostek administracji publicznej (od 9 lipca 2011 roku darmową alternatywą jest profil zaufany), zawieranie umów zapisanych elektronicznie, uwierzytelnianie transakcji w banku, podpisywanie ważnych dokumentów elektronicznych w formie pdf, np. księgowa w swojej pracy może podpisywać w ten sposób swoje rozliczne dokumenty. Z powyższego zdania wynika jeszcze jedna ważna różnica między podpisami, otóż są płatne i darmowe. Podpis kwalifikowany należy do tych pierwszych i kosztuje około 300 złoty za aktywacje i w granicach stu kilku złoty za przedłużenie jego ważności, która trwa rok. Ponad to, potwierdzenie swojej tożsamości dla uzyskania podpisu kwalifikowanego wymaga od nas osobistej wizyty u sprzedawcy tej usługi a tożsamość dla podpisu nie kwalifikowanego możemy potwierdzić siedząc w domu z linka aktywacyjnego, czy w szczególnych przypadkach przesłać usługodawcy skan naszego dokumentu tożsamości. Tak na prawdę nie należy się tymi szczegółami przejmować, ponieważ w momencie nabywania przez nas danego podpisu, zostaniemy przez sprzedawcę poinformowani w ten czy inny sposób o całej procedurze , podobnie jak przy zakupie nowego telefonu z nową kartą sim.

E-dowód

Innym rodzajem podpisu elektronicznego jest e-dowód i choć wydaje się to mocno zagmatwane to w rzeczywistości jest niezwykle proste. Zanim jednak przejdziemy do tego co przyjemne i łatwe, dla lepszego zrozumienia czym jest ten rodzaj podpisu, muszę jeszcze trochę „powiosłować” w tym morzu nudnawych informacji, zanim dobijemy do brzegu a wszystko stanie się jasne i przejrzyste albo jak mawiał mój dziadek, proste jak nogi od śledzia. Otóż od czwartego marca 2019 roku, rozpoczęła się wymiana dotychczasowych dowodów na e-dowody, więc każdego to czeka, ale niecierpliwi mogą złożyć stosowny wniosek o wydanie nowego dowodu w dowolnym urzędzie gminy, a co przyjemniejsze, można to zrobić nie zależnie od adresu zameldowania. Wymiana jest bezpłatna a dobra informacja dla leniwych jest taka, że wnioski można też złożyć przez internet, wtedy będziemy musieli się ruszyć tylko po to aby e-dowód odebrać ze wskazanego urzędu. Sam wniosek wypełniamy ze strony pod adresem:
https://www.gov.pl/web/gov/uzyskaj-dowod-osobisty
a następnie musimy odszukać link „ZŁÓŻ WNIOSEK”, po kliknięciu którego zostaniemy przekierowani na stronę logowania do naszego profilu zaufanego, bez którego cała operacja się nie powiedzie. We wniosku jako przyczynę prośby o wydanie nowego dowodu, musimy podać, że chcemy mieć nowy e-dowód. Taki dowód, prócz pełnienia tych samych funkcji co zwykły dowód, ma dodatkowo chip, w którym są zakodowane elektroniczne informacje będące naszym podpisem osobistym. To taki słabszy podpis, niż płatny kwalifikowany, ale i na taki jest miejsce, można go wgrać, uzyskując go od dostawców znajdujących się w rejestrze kwalifikowanych podmiotów świadczących usługi certyfikacyjne. Sam podpis osobisty daje nam możliwość podpisywania dokumentów elektronicznych wysyłanych do urzędu, logowania do portali administracji publicznej, np. ePUAP, Ministerstwo Rozwoju, czy ZUS, Szczegółowe informacje, do jakich instytucji możemy się logować e-dowodem, znajdziemy na stronie:
https://www.gov.pl
albo można zapytać o to dobrego „wujka google”. Ponad to elektroniczny podpis osobisty ma też moc w sytuacji, gdy jedna i druga strona wyrazi zgodę, że akceptuje ten rodzaj podpisu. Co najważniejsze, trzeba pamiętać aby przy składaniu wniosku, zaznaczyć, że wyrażamy zgodę na zamieszczenie w dowodzie certyfikatu podpisu osobistego i koniecznie należy sprawdzić formalne wymogi co do pewnych kryteriów związanych z dodatkowymi dokumentami, które musimy przekazać aby e-dowód otrzymać. Informacje te możemy uzyskać m.in. ze strony:
https://inteligo.pl/e-urzad/jak-zlozyc-wniosek-o-dowod-osobisty-przez-internet/.

Podpis zaufany

Nadeszła ta chwila, gdy prawie już jesteśmy w przystani. Nadchodzi bowiem czas na kilka słów o ostatnim rodzaju podpisów elektronicznych, z jakiego możemy korzystać, a jest on dostępny dla każdego i za darmo. Nie ma co prawda mocy pióra wiecznego, ale w sprawach związanych z naszą korespondencją z urzędami jest traktowany jak nasz podpis. Do jego uruchomienia, aby dało się nim coś podpisać, trzeba posiadać profil zaufany. Dzięki temu profilowi jesteśmy identyfikowani, że my to my. Porównał bym go do „pisaka”, jest to narzędzie do wykonania podpisu zaufanego. Dzięki niemu możemy: potwierdzić swoją tożsamość w systemach elektronicznej administracji, np. ZUS, lub podpisać elektroniczny dokument podpisem zaufanym. Taki dokument podobnie jak przy podpisie kwalifikowanym, może być zarówno wygenerowany przez jakiś serwis internetowy, np. PFRON, czy jest to nasza korespondencja na skrzynce podawczej ePUAP (Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej), lub dokument z naszego dysku, który chcemy opatrzeć naszym elektronicznym podpisem. Taki podpisany dokument w ostatecznej formie pliku xml, który zawiera nasz oryginalny dokument plus elektroniczny podpis zaufany, możemy wysłać pocztą elektroniczną do właściwego adresata, którym może być albo docelowy urząd, mający możliwość akceptowania takiego podpisu albo do innej osoby z zespołu aby dołączyła swój podpis, gdyż jest to jakieś, np. ważne sprawozdanie komisji do spraw wymiaru krzeseł w firmie.
Jak widać, nie jest to trudne, a przynajmniej nie trudniejsze od wysłania e-maila, czy zrobienia zakupów w sklepie internetowym, jedyną trudnością na początku, będzie oswojenie się z terminologią i zaczęcie korzystania z serwisów dających możliwość prowadzenia spraw z urzędami drogą elektroniczną.
Trzeba jeszcze wiedzieć, aby nie zostać przyłapanym na niewiedzy, jak zając na miedzy przez stado psów gończych, że do założenia profilu zaufanego są potrzebne następujące informacje: nasze osobiste imię i nazwisko, numer PESEL, więc trzeba go mieć. Oczywiście jeszcze hasło, podobnie jak przy logowaniu na pocztę. Login nie jako sam zostanie wygenerowany na podstawie podanych informacji. Potem już tylko zostaje udać się do wybranego miejsca typu urząd np. pocztowy, celem potwierdzenia, że my to my, chyba, że mamy już podpis kwalifikowany, wówczas potrzebujemy aplikacji PZ Signer, lub e-dowód, lub w inny sposób możemy udowodnić, że tworzony profil zaufany będzie należał tylko do nas, wówczas nigdzie nie musimy się ruszać z domu. Tym innym sposobem może być nasz bank, który nie jako będzie poświadczał, że tak to my. Wówczas przy logowaniu się do profilu zaufanego nie musimy podawać hasła, tylko wybieramy z listy nasz bank i postępujemy dalej zgodnie z informacjami jakie zostaną nam wyświetlone/odczytane. Sam profil zaufany można zarejestrować zarówno ze strony:
http://www.pz.gov.pl,
lub poszukać stosownej opcji we własnym serwisie bankowym. Co ważne w tym wszystkim, to to, że ten rodzaj „długopisu”, co trzy lata się wypisuje i trzeba go odświeżyć – przedłużyć na kolejne trzy lata. Procedury z tym związane wyglądają jak wyżej. Moim zdaniem najprościej jest to robić przez swój bank, jeśli tylko jego dostępność jest przyjemna i miła uchu naszemu. Moim osobistym największym zaskoczeniem w pozytywnym sensie był fakt, że gdy zlikwidowałem swoje konto bankowe w PKO BP, a to ze względu na żenującą dostępność serwisu i brak możliwości dogadania się w tej sprawie z zarządem, a następnie otworzyłem nowe w MBanku, byłem święcie przekonany, że przepadł również mój profil zaufany poświadczany przez PKO BP. Jakież było moje zdumienie, gdy próbując utworzyć profil zaufany od początku poprzez MBank, została mi zaproponowana opcja „przedłuż”, zamiast „utwórz”. Tak więc okazuje się, że w kosmosie nic nie ginie.
Jakie sprawy możemy konkretnie załatwić przy pomocy podpisu zaufanego, najlepiej sobie sprawdzić w serwisie ePUAP, GOV.pl lub u „wujka GOOGLE”.
Warto jeszcze wspomnieć, że z powodu zagrożenia COVID-19, mamy możliwość założenia tymczasowego profilu zaufanego na czas trzech miesięcy. W takim przypadku naszą tożsamość potwierdzi urzędnik podczas wideo rozmowy, na którą zostaniemy umówieni. Moim zdaniem jak już zakładać to niech to „e-pisadło” chociaż trzy lata pisze
Tak oto dobiliśmy do brzegu, jak na razie więcej elektronicznych „długopisów, wiecznych piór i kredek świecowych” nie wymyślono. Czas zatem przejść do tego co najciekawsze i pospacerować po twardym brzegu, sprawdzając dostępność i praktyczne użycie elektronicznych podpisów.

Elektroniczne podpisy i z czym to się je?

Powyższe pytanie jest trochę przewrotne, a lubi je zadawać mój znajomy. Zwykle odpowiadam, że to zależy od gustu jedzącego, ja dajmy na to lubię jeść z pieprzem i solą. A co będzie tymi przyprawami w przypadku elektronicznych podpisów? To zależy od rodzaju użytej metody, ona też zdecyduje o dostępności dla czytników ekranu i faktycznej przydatności dla osób niewidomych. Zatem bierzmy się do jedzenia, nie wiem, czy będzie smaczne, mogę tylko dodać od siebie, że wszystko jest o wiele prostsze w praktyce niż ta obszerna teoria.

Profil zaufany po raz drugi

O podpisie zaufanym można powiedzieć tyle, że puki co jest dostępny, bo o tę dostępność się dba, a podpisanie elektronicznego wniosku czy innego dokumentu na stronie www, sprowadza się do wciśnięcia przycisku „podpisz profilem zaufanym” i zalogowania się albo danymi logowania z hasłem, wówczas otrzymamy sms z kodem weryfikacyjnym do wpisania, lub zostaniemy przekierowani do strony wyboru banków, gdzie wybieramy nasz bank, jako instytucję potwierdzającą naszą tożsamość. Zależy to od tego, w jaki sposób tworzyliśmy nasz profil zaufany. Jeżeli natomiast podpisujemy dokument z dysku, zapisany w Wordzie, Excelu albo nasze dzieło muzyczne w formacie mp3, wówczas w serwisie profilu zaufanego na www.pz.gov.pl, wciskamy przycisk „wybierz dokument z dysku”, on się wczytuje, wybieramy podpisz, logowanie jak wyżej i otrzymujemy plik w formacie xml, wewnątrz którego jest i nasz dokument i podpis zaufany. Taki plik pobieramy jak każdy inny i przesyłamy, gdzie trzeba i komu trzeba. Wczytanie pliku już podpisanego daje możliwość zobaczenia kto dokument podpisał. Jak widać nie jest to trudniejsze od obsłużenia poczty elektronicznej czy pobrania książki z elektronicznej biblioteki. Aby dowiedzieć się jak w u pracowitej osoby sprawdza się podpis zaufany na co dzień, porozmawiałem z panią Magdą, która wykorzystuje ten rodzaj podpisu do autoryzowania różnych dokumentów. Pani Magda jest osobą niewidomą i na co dzień wykorzystuje do pracy w biurze komputer z programem odczytu ekranu. O procedurach zakładania profilu zaufanego ględzić już nie będę, dodam jedynie, że pani Magda lepiej ode mnie radzi sobie ze stroną PKO BP, gdyż skorzystała z ich serwisu do założenia profilu zaufanego. A jak pani Magda ocenia dostępność całego narzędzia? Jej zdaniem jest to całkiem fajne, użyteczne i funkcjonalne narzędzie, pani Magda mówi:
– Załatwiałam w ten sposób różne sprawy w urzędzie, podpisywałam też różne sprawozdania w firmie; od tego się w zasadzie wszystko zaczęło, weszły nowe przepisy, tak sobie teraz wymyślili, że zarządy organizacji mają podpisywać sprawozdania finansowe profilem zaufanym albo profilem kwalifikowanym. Zostałam poniekąd zmuszona, aby sobie ten profil zaufany założyć, ale potem się okazało, że to jest użyteczne, bo przy okazji mogę sobie swoje jakieś sprawy załatwiać w ten sposób.
– A czy miała pani jakieś problemy przy korzystaniu z tego narzędzia, bo rozumiem, że dwa serwisy tutaj musimy ocenić?
– Z bankiem nie miałam najmniejszego problemu, żeby to założyć; szybko znalazłam odpowiedni link, była to kwestia dosłownie kilku minut. Samo korzystanie już z podpisywania dokumentów też nie jest trudne.
– A czy korzystała pani z podpisu kwalifikowanego? – chwila ciszy – to jest jakaś – tu padają określenia, których nie mogę przepisać. – Wiem, że jest to jakieś kilka firm, które to oferują, sama nie korzystałam, ale słyszałam, od osób, które gdzieś próbowały tego używać, że jest słabo. A profil zaufany jednak, nie wszystko ci załatwi, nie podpiszesz dokumentów u notariusza, tak samo jest z PFRON, próbowaliśmy kiedyś podpisać umowę i okazuje się, że tylko podpis kwalifikowany wchodzi w rachubę. Profil zaufany to było za mało.
Tu może na razie odłóżmy słuchawkę telefonu i podziękujmy pani Magdzie za rozmowę.
Wynika z niej, że podpis zaufany tam gdzie może działa, a tam gdzie nie może, jesteśmy trochę na lodzie. Nie fajne jest dla mnie to, że organizacje typu PFRON, które wydawać by się mogło mają służyć osobą niepełnosprawnym, lubią im rzucać kłody pod nogi. Chyba, że jest to forma rehabilitacji i ma na celu zmusić osoby niepełnosprawne do wzmożonego wysiłku, np. niewidomych ukierunkować na odzyskanie wzroku, co ułatwiło by przejście wielu procedur urzędowych w tej instytucji i ułatwiło życie samym zainteresowanym, jak i urzędnikom PFRON. Przyjrzyjmy się teraz z bliska podpisowi kwalifikowanemu, bo ja powiedzmy nie dowierzam pani Magdzie, że może być aż tak źle, z tak fajnym narzędziem, służącym do załatwiania wielu spraw online.

Podpis kwalifikowany po raz drugi

Nawiązując na chwilę do rozmowy z panią Magdą, która wspominała o jakichś kilku firmach oferujących podpis kwalifikowany, jest dobra okazja aby napisać, że certyfikaty kwalifikowane wydaje: Krajowa Izba Rozliczeniowa, Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych oraz Unizeto Technologies, a owe firmy, u których można nabyć podpis kwalifikowany są wymienione na stronie Narodowego Centrum Certyfikacji, pod adresem: www.nccert.pl, tam będziemy mogli sprawdzić najbardziej aktualne informacje, u kogo można kupić podpis kwalifikowany. Dokładnie tak, bo podpis kwalifikowany kupuje się jak usługę internetową czy telekomunikacyjną. Mimo mądrych terminów, niczym się to nie różni od tego typu rzeczy. Trzeba sprawdzić w internecie kto sprzedaje podpisy z certyfikatem kwalifikowanym, jakie są ceny, kto najtańszy, jakie są oferty i warianty usługi, wejść na stronę sprzedawcy, dodać do koszyka, zapłacić i czekać na przesyłkę sprzętu, oprogramowania oraz instrukcji jak aktywować usługę. Warto dodać, że podpis kwalifikowany może mieć tylko osoba fizyczna, natomiast wszystkie certyfikaty kwalifikowane mają taką samą moc prawną, więc nie ma różnicy, czy certyfikuje nas Krajowa Izba Rozliczeniowa czy Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych.
A co jest tym przysłowiowym „wiecznym piórem” w przypadku podpisu kwalifikowanego, fizycznym aspektem całego narzędzia? Jest nim karta kryptograficzna z wgranym, szyfrowanym, zabezpieczonym na wszelkie sposoby certyfikatem kwalifikowanym i oczywiście urządzenie do obsługi tejże karty. urządzenie jak to elektroniczne urządzenie, bywa większe, wtedy i karta jest większa, bywa i mniejsze, jak pendrive, z malutką kartą w środku, wyglądem przypomina modem do internetu bezprzewodowego. Wszystko wpina się w port USB i albo zapuszcza dedykowany program komputerowy albo na dedykowanym serwisie online wciska odpowiednią opcję, która współpracuje z całym tym ustrojstwem. Jeszcze gdzieś po drodze pin do karty i gotowe. Acha, zapomniał bym, sterowniki do czytnika przyjdą na płycie od producenta podpisu albo będą do ściągnięcia. Bywa, że niektóre usługi podpisu kwalifikowanego są mobilne, wówczas dostaniemy aplikację dla IOS lub ANDROID, która będzie miała zakodowany w sobie certyfikat kwalifikowany i inne nasze dane. Trochę jak aplikacje do mobilnych płatności. A co z dostępnością pod kątem osób niewidomych? Czy pani Magda się nie myli? Postanowiłem to sprawdzić tym razem prawie osobiście. Pomaga mi w tym pani Monika, księgowa, od lat używa podpisu kwalifikowanego w swojej pracy, jest osobą widzącą, więc najpierw proszę ją o zgodę na zainstalowanie programu odczytu ekranu na jej komputerze, gdyż nie będziemy instalować tych wszystkich programów i bawić się w zawiłą bądź co bądź konfigurację na moim, przystosowanym pod moje potrzeby. Tutaj po drodze mamy pewne problemy techniczne, bo na jednym komputerze nie ma dźwięku, dla mnie to tak jakby nie było monitora, ale jest drugi, co prawda z innym trochę czytnikiem, mniejszym, ale wszystko tam jest co trzeba. NVDA śmiga już aż miło.
– Moniko – z tą panią jestem po imieniu, – czy możemy podpisać jakiś dokument, chciałbym zobaczyć jak to działa? Powiedz jednak może najpierw jak to działa?
– Masz tu czytnik, podłączam go do komputera, muszę teraz uruchomić swój program księgowy…
– Jak to, a nie możemy podpisać dokumentu?
– Jaki dokument chcesz podpisywać? Najpierw trzeba go mieć.
– Chciałbym podpisać jakikolwiek dokument Worda.
– Nie rozumiem.
-Nie masz na dysku jakiegoś dokumentu, choćby napisanego w notatniku?
– Z dysku? – Zdziwienie. – Dokumenty to albo mam na stronie i mam przycisk podpisz, wtedy to wszystko zaczyna działać albo muszę napisać jakieś sprawozdanie w swoim programie.
Okazuje się bowiem, że podpis kwalifikowany przede wszystkim używany jest do podpisywania faktur, sprawozdań finansowych itd., W firmach, instytucjach. Dokumenty te są generowane przez dedykowane programy lub serwisy www.
– Zrobię korektę faktury – mówi Pani Monika. Chwila klikania. Cóż, NVDA milczy. Biorę komputer do ręki i upewniam się, że pukając w tabulator i inne klawisze, co prawda kursor na ekranie zmienia podświetlenie, ale mowy nie ma. Po wyjściu z programu dla księgowych mowa jest. Przechodzimy w końcu do podpisu. Pani Monika loguje się i oddaje mi komputer.
– Zobacz, rusz się czymś. – Ruszam się tabulatorem, jestem na liście z wyborem certyfikatów , bo są podpięte do programu dwie osoby, ale NVDA obraził się i czyta tylko przycisk ok i ciszę. Pani Monika klika w ten certyfikat, którego czytnik jest podpięty i wpisuje kod pin. Był by to finał, gdyby to rozwiązanie okazało się dostępne dla osób niewidomych, podpisać i wysłać, ale się nie da. Pozostaje mi dopytać:
– Skąd masz podpis kwalifikowany?
– Z Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych.
– A program do podpisywania?
– Szafir się nazywa, ale to już nie jest podpis, tylko program do podpisywania.
– Ale to jest u ciebie?
– Nie, u mnie to jest jakiś CryptoCart.
– Czy to dostałaś z urządzeniem?
– Razem z urządzeniem dostajesz instrukcję online, jakie programy masz zainstalować, takie bla-bla-bla.
– I to trzeba sobie zrobić, tak?
– Tak, masz instrukcję co zainstalować, co zrobić jak pierwszy raz to instalujesz i podpinasz pod komputer.
– A gdzie to wszystko kupowałaś?
– Jest parę punktów, tutaj u nas to się Sigillum nazywa, jest też Szafir, jest parę firm jeszcze.
– Ma to znaczenie, w jakiej z tych firm, co wymieniłaś, kupuję podpis?
– Nie, bo i tak certyfikat masz z PWPW (Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych), te firmy są takim jakby pośrednikiem. Ty tam dajesz im swoje dane, przychodzisz do nich z dowodzikiem, oni potwierdzają twoje dane, coś tam wczytują na te karty i dają ci to wszystko z instrukcją co masz zrobić itd.
– Dzięki Moniko, wygląda to prosto, szkoda, że nie działa z mową.
Tak więc chyba pani Magda ma rację, fajna sprawa a nikt nie zadbał o dostępność, dlaczego? Myślałem, że część artykułu poświęcę odpowiedzi na to pytanie. Jednak moje próby porozmawiania z przedstawicielami kilku firm, zajmującymi się dystrybucją podpisów kwalifikowanych wypadły tak blado, że nie warto tych „mądrości” przytaczać, bo szkoda papieru i czasu. Mogę je za to podsumować, czerpiąc złośliwą radość z faktu, że „mądre głowy” myślą o wielu rzeczach, ale mam czasami wrażenie, że nie koniecznie o tych, które by mi się w życiu przydały. W jednej z firm dowiedziałem się, że ich oprogramowanie nie jest dostępne i jest to już duży sukces, bo wiedzą o tym, i w przyszłości zostanie to poprawione. Jest to odpowiedź wymijająca, ale coś już w trawie piszczy. Inni przyznają, że o problemach z dostępnością dla czytników ekranu nie wiedzą i jak na razie problemu nie badają. Może jest to sprawa dla Pełnomocnika Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych, albo dla kogoś zajmującego się dostępnością w ogóle? Jak do tej pory wychodzi na to, że podpis zaufany sprawdził się najlepiej. Zobaczmy jak sprawy się mają z podpisem osobistym z e-dowodu.

E-dowód po raz drugi

Tutaj, podobnie jak w przypadku podpisu kwalifikowanego, trzeba mieć fizyczny czytnik, oprogramowanie, komputer, port USB. Czytnik jest zbliżeniowy (NFC) i można go nabyć w sklepach z elektroniką lub przez stronę Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Wydatek z tym związany waha się od 250 do 300 złoty i w przypadku podpisu osobistego będzie to jedyny wydatek, jaki poniesiemy. Jeżeli chcemy zarządzać funkcjami dowodu elektronicznego na komputerze osobistym, musimy mieć program E-dowód menadżer, a aby móc podpisywać dokumenty – E-dowód podpis elektroniczny. Wszystkie one są do ściągnięcia ze strony:

https://www.gov.pl/web/e-dowod.
Następnie musimy poszukać na tej stronie odpowiednich linków prowadzących do pobrania właściwego oprogramowania dla twojego systemu operacyjnego. Potem wystarczy, gdy zaistnieje potrzeba podpisu osobistego lub zalogowania się e-dowodem do jakiegoś serwisu, położyć dowód na czytniku, postępować dalej zgodnie z pojawiającymi się instrukcjami na ekranie, gdy uruchomi się oprogramowanie od e-dowodu wpisać kod CAN, który jest na awersie naszego e-dowodu, potem znowu postępujemy zgodnie z pojawiającymi się instrukcjami na ekranie i w którymś momencie prócz wciskania przycisku dalej-dalej, lub zaloguj, będziemy poproszeni o wprowadzenie czterocyfrowego kodu pin, ustalonego przy odbiorze e-dowodu. Tu mała uwaga, czterocyfrowy kod pin służy do logowania, a do podpisywania dokumentów, które chcemy wysłać, służy kod sześciocyfrowy, tak więc mamy dwa kody pin, mądrze nazwane kodem pin jeden i dwa. Ponieważ e-dowód działa poprzez NFC, możemy skorzystać z aplikacji mobilnych, jeśli nasz inteligentny telefon posiada czytnik NFC – to ta sama technologia, która pozwala nam płacić telefonem. Najwygodniejszą formą i najbardziej dostępną wydaje się być aplikacja dedykowana systemowi IOS. Sprawdziłem to wypytując o szczegóły pana Jacka, który jest osobą niewidomą i używa e-dowodu do podpisywania dokumentów i logowania się przy pomocy inteligentnego iPhone. Oto słowa eksperta w tej dziedzinie.
– Musisz mieć smartphone z czytnikiem NFC oraz aplikację eDO App. W tej aplikacji wybierasz sobie „podpisz dokument”. Wczytujesz dokument, który masz na dysku w telefonie, musi to być dokument pdf, potem klikasz „podpisz”, wpisujesz pin, taki sześciocyfrowy, czyli ten bezpieczniejszy i dokument pdf jest podpisany. Możesz go też sobie od razu udostępnić, jeśli chcesz go gdzieś wysłać. Możesz też wybrać, czy chcesz mieć podpis widoczny na kartce elektronicznej, czy tylko taki w wersji elektronicznej, że sprawdza się we właściwościach podpisów.
– Ale czy ten pdf jest przetwarzany w jakiś xml, czy zostaje jako pdf?
– Zostaje jako pdf. W zasadzie tylko PDF obsługują podpisy elektroniczne.
– To znaczy innego dokumentu w ten sposób nie podpiszesz?
– Nie.
– A samo konfigurowanie tego, jest dostępne?
– Ta aplikacja tak w ogóle nie jest jakoś super dostępna, jest taki jeden myk, który trzeba wiedzieć, bo tam się wyświetla to całe menu. Wyświetl dokument, pokaż dane z dowodu…, ale to jest nie prawda, tego tam wcale nie ma. To się tylko czytnikowi wydaje, że jest. Najpierw trzeba kliknąć taki przycisk menu, dopiero wtedy to menu się wysuwa, ono wygląda dokładnie tak samo, tam nic się nie zmienia i dopiero wtedy można wybrać czytnikiem ekranu co się chce. To co jest Nie dostępne moim zdaniem, to, gdy za pierwszym razem konfigurujemy aplikację trzeba podać z dowodu taki sześciocyfrowy kod, on jest wydrukowany tylko na dowodzie. Na szczęście robisz to tylko raz i aplikacja to zapamiętuje. Druga rzecz, która jest nie fajna, to specjalna klawiatura do wpisywania, ona jest inna niż ta systemowa, musisz dwa razy stukać w przyciski przy pisaniu i na razie ma tylko etykietki, button1, button2, button3 itd…, ale da się z tego korzystać.
– A korzystałeś z oprogramowania na Windows ‘a?
– Nie, nie mam takiej potrzeby. Specjalnie czekałem, bo wiedziałem, że w końcu taka aplikacja na smartphone się pojawi.
– Rozumiem, że dowód gdzieś do telefonu musisz przyłożyć?
– Tak, bardzo podobnie jak przy płatnościach, choć czasami nie złapie, wtedy tę procedurę trzeba powtarzać. Wybrać dokument, podpisz, przyłożyć dowód.
– Wydaje się być proste?
– Proste jest. To co jest kłopotliwe to wsadzenie dokumentu do iPhone’a.
– A jak pan sobie z tym radzi?
– Wysyłam go sobie mailem i zapisuje w urządzeniu.
– A do czego nie zadziała podpis osobisty?
– Nie zadziała wszędzie tam, gdzie jest wymagany podpis papierowy, np. umowy o pracę nie podpiszemy w ten sposób.
– Ok, dziękuję za rozmowę.
Ponieważ to był ostatni rodzaj podpisu elektronicznego, zatem nadszedł czas na podsumowanie i zakończenie tej pisaniny.

Podsumowanie

Z całego rozległego materiału wynika tyle, że podpis, który miałby takie same uprawnienia jak podpis tradycyjny jest puki co poza zasięgiem osób niewidomych i nie zanosi się na to, aby miało być inaczej. Szkoda. Tylko tyle, bo co tu więcej napisać. Za to podpis zaufany jest całkiem dostępny i jedynie szkoda, że ma dość ograniczone uprawnienia. Obiecujący jest za to podpis osobisty, wygląda na rzecz do opanowania i korzystania. Może zamiast kruszyć kopie o dostępność podpisu certyfikowanego, warto by powalczyć o rozszerzenie uprawnień podpisu osobistego? Zaś co do wygody osób niewidomych, cóż… Nadal jest nie wygodnie.
Źródła:
https://pz.gov.pl/pz/confirmationPointAddressesList
https://msp.money.pl/wiadomosci/poradniki/artykul/podpis-elektroniczny-8211
https://moj.gov.pl/uslugi/signer/upload?xFormsAppName=SIGNER
https://www.gov.pl/web/e-dowod
https://www.gov.pl/web/gov/uzyskaj-dowod-osobisty
https://obywatel.gov.pl
https://pomoc.home.pl/baza-wiedzy/co-to-jest-podpis-niekwalifikowany
https://pomoc.home.pl/baza-wiedzy/czym-rozni-sie-podpis-kwalifikowany-od-niekwalifikowanego
https://answer.com.pl/czy-umowe-o-prace-mozna-zawrzec-w-postaci-elektronicznej/
https://msp.money.pl/wiadomosci/poradniki/artykul/podpis-elektroniczny-8211;-czym-jest-i-w,242,0,2414578.html
https://moj.gov.pl/
https://www.gov.pl/web/e-dowod
https://pl.wikipedia.org/wiki/Podpis_elektroniczny_(prawo)
https://msp.money.pl/wiadomosci/poradniki/artykul/podpis-elektroniczny-8211;-czym-jest-i-w,242,0,2414578.html

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top