Wraz z premierą systemu Windows 10 wśród bardziej zaawansowanych i wymagających użytkowników dość dużą radość wywołało pojawienie się funkcji tzw. wirtualnych pulpitów, które, choć dostępne już wcześniej, nie były natywną funkcją Windows, za to systemy konkurencyjne, takie jak choćby różne dystrybucje Linuksa, oferowały tego typu rozwiązania już od dawna. Skoro wirtualne pulpity zawitały na dobre także i w najczęściej używanym przez niewidomych systemie operacyjnym, przyjrzyjmy się temu, co tak naprawdę oznacza ta nowa funkcja dla użytkowników czytników ekranu i jak można z niej skorzystać nie tylko w dziesiątej odsłonie „Okienek”.
Czym właściwie jest wirtualny pulpit?
Słysząc słowo „Pulpit”, najczęściej skupiamy się na najbardziej widocznym z punktu widzenia użytkownika Screenreadera elemencie tego obszaru, czyli liście ikon. Jest to miejsce, gdzie przeważnie zaczynamy korzystanie z naszych ulubionych programów, miejsce, z którego uruchamiamy ostatnio edytowane dokumenty, czy też w którym trzymamy skróty do naszych ulubionych lokalizacji sieciowych. Pulpit tymczasem składa się jeszcze z kilku elementów, choćby przycisku start, paska zadań czy, umieszczony obok zegara, zasobnik systemowy, gdzie znajdują się ikony rezydujących w pamięci naszego komputera, uruchomionych właśnie programów.
Wirtualizacja pulpitu w systemie Windows 10 nie oznacza bynajmniej, że otrzymamy dostęp do kilku obszarów, w których będziemy mogli przechowywać różnego rodzaju skróty. Oznacza jedynie dostęp do kilku pasków zadań, na których uzyskamy możliwość pozostawienia różnych grup uruchomionych programów. Dla przykładu, możemy stworzyć 1 wirtualny pulpit do pracy, drugi do zabawy, a trzeci do uruchamiania programów, do których będziemy chcieli zaglądać bardzo rzadko, a więc swego rodzaju rupieciarnię.
Wirtualne pulpity przed Windows 10
Jak napisaliśmy powyżej, wirtualne pulpity były czymś, z czego mogliśmy skorzystać już dużo wcześniej, ale potrzebne były nam do tego zewnętrzne programy. Jednym z nich jest narzędzie Desktops z pakietu Sysinternals. Program umożliwia stworzenie do czterech wirtualnych pulpitów, a następnie przełączanie się pomiędzy nimi za pomocą skrótów klawiszowych lub ikony z zasobnika systemowego.
Narzędzie nie wymaga instalacji, po pobraniu paczki i wypakowaniu jej zawartości w dowolnym miejscu na dysku naszego komputera, należy jedynie zaakceptować umowę licencyjną i już możemy korzystać z wirtualnych pulpitóu.
Wszystko, co potrzebne nam będzie do konfiguracji naszego środowiska, znajdziemy używając menu kontekstowego na ikonie „Desktops”, znajdującej się w zasobniku systemowym naszego pulpitu. W okienku „Options” zdefiniujemy, czy program ma uruchamiać się przy starcie systemu oraz wybierzemy sposób przełączania się między wirtualnymi pulpitami. Do dyspozycji mamy kombinację takich klawiszy jak CTRL, ALT, Windows, Shift oraz klawiszy funkcyjnych od F1 do F4 lub cyfr z tego samego zakresu. Druga pozycja opisana jako „Select Desktop” pozwoli nam wybrać wirtualny pulpit w sytuacji, kiedy nie zdecydujemy się na zdefiniowanie skrótów klawiszowych. Pierwsze wybranie nowego wirtualnego pulpitu spowoduje jego utworzenie.
Desktops a czytniki ekranu
Przed przystąpieniem do omówienia współpracy poszczególnych czytników ekranu z narzędziem Desktops, dodam tylko, że program ma pewne drobne, aczkolwiek w dłuższej perspektywie irytujące ograniczenie. Niestety, nie jest możliwe uruchomienie kilku kopii tego samego programu w różnych wirtualnych pulpitach, tak więc np. jeśli chcemy na jednym pulpicie trzymać otwartą przeglądarkę ze stronami służbowymi, na drugim zaś z prywatnymi, to muszą być to inne przeglądarki, np. Internet Explorer do pracy, a Firefox do spraw prywatnych.
Powyższe ograniczenie nie dotyczy za to czytnika ekranu NVDA. Wymaga on bowiem, by na każdym wirtualnym pulpicie była uruchomiona osobna jego kopia. Mało tego, jeśli w danym momencie kopia NVDA z wirtualnego pulpitu nr 1 będzie miała coś do powiedzenia wtedy, gdy będziemy znajdować się na wirtualnym pulpicie nr 2, wypowie to bez względu na wszystko, zatrzymując na chwilę mowę kopii NVDA znajdującej się na pulpicie nr 2.
Window-Eyes nie wymaga uruchamiania kolejnych kopii wraz z pojawianiem się kolejnych wirtualnych pulpitów, jednak w porównaniu z pierwszym pulpitem, na kolejnych zachowuje się wyraźnie bardziej ociężale. Najgorzej w tym zestawieniu wypada czytnik JAWS, nie radzi sobie bowiem w żaden sposób z wirtualnymi pulpitami, a próba uruchomienia kolejnych jego kopii powoduje wyświetlanie komunikatu o błędzie.
A jak to działa w dziesiątce?
Trzeba powiedzieć, że jest nieco lepiej.
Tutaj NVDA nie wymaga uruchamiania osobnych kopii dla poszczególnych pulpitów wirtualnych, a Window-Eyes nie zwalnia jak miało to miejsce wcześniej. Niestety, ograniczenie dotyczące wielu wystąpień programów na różnych paskach zadań, nadal obowiązuje.