Wielka Brytania to kraj europejski, ciągle jeszcze należący do Unii, jednak dzięki swemu wyspiarskiemu położeniu zachowuje on pewną odrębność i posiada cechy, które od razu rzucają się w oczy przybyszom zza kanału La Manche.
Przykładem lokalnego kolorytu mogą być choćby: ruch lewostronny oraz specyficzne gniazdka elektryczne i wtyczki do nich. Żeby podłączyć angielski sprzęt do polskiego gniazdka, potrzebujemy specjalnej przejściówki. Istnieje pewnie jeszcze wiele innych różnic – mniej lub bardziej znaczących, ale nie o nich chciałabym napisać. Pragnę bowiem przybliżyć polskim czytelnikom brytyjski Internet – szczególnie te strony i serwisy, które mogą się przydać osobom niewidomym i słabowidzącym.
Gdy zaczęłam surfować po brytyjskim Internecie, zwróciło moją uwagę nietypowe rozszerzenie w adresach stron. Tam, gdzie w innych krajach zobaczylibyśmy „com” i ewentualnie dwie literki oznaczające nazwę państwa, w Wielkiej Brytanii ujrzymy „co.uk”. I rzeczywiście, po wpisaniu w okienku przeglądarki adresu: www.google.co.uk, otrzymałam polski komunikat, że witryna dostępna jest w języku English. Z moich obserwacji wynika jednak, że są też strony, których adresy kończą się na com. Jako przykład można tu podać serwis
www.comicsempower.com,
czyli sklep internetowy oferujący osobom z niepełnosprawnością wzroku „tłumaczenia” komiksów (utworów w przeważającej części rysunkowych) na wersję audio. Na jego temat jednak powstał osobny artykuł, dlatego tylko sygnalizuję jego istnienie.
Oczywiście, Brytyjczycy mają również dostęp do Wikipedii, Facebooka, Twittera i Youtube’a, ale adresy tych stron są w zupełności międzynarodowe.
Światową sławą cieszy się serwis: www.bbc.com, choć ten akurat powstał niewątpliwie w Wielkiej Brytanii. BBC to korporacja radiowo-telewizyjna, dlatego na www.bbc.com możemy przede wszystkim posłuchać różnych programów BBC, np.: wiadomości ze świata, czyli „BBC World Service”. Możemy też znaleźć tam (podobnie jak w naszym Onecie czy Wirtualnej Polsce) informacje ze wszystkich możliwych dziedzin: od polityki zaczynając, a na nauce, rozrywce i kulturze kończąc. Serwis BBC zawiera także bogaty wybór materiałów do nauki języka angielskiego – ćwiczenia z gramatyki i słownictwa oraz podcasty z lekcjami w wersji audio. Każdy, kto chciałby rozwijać swoje umiejętności językowe, a nie ma możliwości czytać angielskiej prasy czy oglądać telewizji, może ze spokojem się tam udać, a na pewno znajdzie coś dla siebie.
Kolejny, choć już zupełnie inny, portal internetowy, który może pomóc w nauce angielskiego, to
www.cambridgedictionaries.com,
który służy do zakupu kursów online oraz różnego rodzaju słowników. Za pośrednictwem tego serwisu można też umówić się na lekcję przez Skype. Widząc link do słownika online, myślałam, że będę mogła coś w nim sprawdzić, ale nie udało mi się to.
Natomiast próba obejrzenia lekcji online skończyła się przekierowaniem do innej strony: www.leo-live.com, gdzie czekały na mnie ciekawe początki lekcji. Kiedy jednak chciałam przeczytać jedną z nich w całości, dostałam komunikat „not found”.
Przy okazji poszukiwania angielskich stron związanych z nauczaniem tego języka natrafiłam na słownik: www.thefreedictionary.com. Niestety, nie udało mi się ustalić, czy jest to serwis brytyjski, amerykański, czy może należy do innego anglojęzycznego kraju. Piszę o nim, ponieważ słownik angielsko-angielski, który tam znalazłam, wręcz rewelacyjnie – prosto i porządnie – opisuje znaczenie wyszukiwanych słów. Dlatego szczególnie polecam go osobom zaawansowanym, np. studentom anglistyki lub innym wprawnym użytkownikom tego języka.
Kolejnym, bardzo istotnym przystankiem w mojej podróży po angielskim Internecie był serwis www.RNIB.org.uk. Trzeba powiedzieć, że RNIB to skrót nazwy „Royal National Institute for the Blind” (dosł. „Królewski Narodowy Instytut dla Niewidomych”). Organizacja ta jest ogólnokrajową instytucją, która zapewnia szeroko pojęte wsparcie osobom niewidomym, słabowidzącym oraz ich bliskim.
Na stronie RNIB możemy znaleźć wszelkie informacje przydatne w sytuacji niepełnosprawności wzroku – czy to własnej, czy kogoś z rodziny. Co różni tę stronę od stron znanych u nas organizacji pozarządowych to przede wszystkim obecność na niej zagadnień medycznych. Muszę powiedzieć, że nie spotkałam takich tematów na stronach polskich NGO-sów, przynajmniej tych działających na rzecz osób z niepełnosprawnością wzroku. Następna ciekawostka to duży nacisk położony zarówno na informowanie opinii publicznej o sprawach osób niewidomych i słabowidzących, jak i na zbieranie funduszy na wsparcie tej grupy niepełnosprawnych. Stąd informacje o licznych eventach i kampaniach.
Na portalu RNIB możemy znaleźć również sklep z różnymi pomocami dla niewidomych i słabowidzących. Nie będę tu wyliczać, co dokładnie jest w sklepie, ponieważ asortyment towarów nie odbiega specjalnie od tego, co mamy w naszych sklepach i firmach tyfloinformatycznych. Zaskoczyła mnie tylko możliwość rozmowy z doradcą, jeśli np. klient nie wie, jaką białą laskę powinien zakupić. Do doradcy dzwoni się na numer infolinii podany w widocznym miejscu na stronie. Zresztą, z tego, co zrozumiałam, to konsultacje dotyczą wszelkich spraw związanych z niewidzeniem, a nie tylko zakupów sprzętu.
Sklep dopuszcza nawet składanie zamówień specjalnych, np. laski z końcówką w niekonwencjonalnym kolorze. Zastrzega jednak, że czas oczekiwania na realizację takich zamówień wynosi około czterech tygodni oraz że nie można ich zwrócić, chyba że są uszkodzone.
Jeszcze jeden ciekawy dział sklepu to dział z książkami. Znajdziemy tam zarówno pozycje w brajlu, jak i w wersji audio. Jako niezbędny dodatek do książek kupujący zaopatrzy się tam w odtwarzacz DAISY, np. Booksense lub Victor Reader. Zupełnym nowum w stosunku do polskiej rzeczywistości była dla mnie darmowa, lecz bardzo bogata seria poradników dla osób niewidomych i słabowidzących. Publikacje te dotyczyły niemal wszystkich dziedzin życia: od organizacji przestrzeni domowej i zarządzania pieniędzmi do bezpiecznego poruszania się i różnorodnych form spędzania wolnego czasu.
RNIB, jak przystało na tak rozbudowany portal, ma też swoją stację radiową, która kiedyś nazywała się Insight Radio, a dziś jest to RNIB Connect Radio. Nieco przypomina ono nasze Tyfloradio, lecz jego oferta jest znacznie bardziej rozbudowana. Nadaje bowiem program przez całą dobę: audycje dotyczą medycyny (nowości w okulistyce), technologii wspomagających osoby z dysfunkcją wzroku, stylu życia, wizażu i wielu innych spraw. RNIB Connect Radio emituje również coś w rodzaju radiowego serialu. Podobnie jak u nas, programy są później dostępne na stronie w formie podcastów.
Przedstawiłam tutaj tylko bardzo skrótowy przegląd zasobów portalu www.rnib.org.uk, na pełne zapoznanie się z zawartymi tam treściami trzeba bowiem poświęcić kilka dni.
Choć witryna RNIB zdaje się zawierać wszelkie informacje i wskazówki, jakich potrzebują niewidomi, słabowidzący i ich bliscy, nie jest jedyną kopalnią wiedzy dla tej grupy ludzi. Jeszcze jedna skarbnica to serwis www.guidedogs.org.uk, tyle że tym razem główny nacisk położono na szeroko pojętą aktywność i mobilność oraz na wszystko, co w jakikolwiek sposób może się z tym wiązać. Zarówno adres strony, jak i nazwa stowarzyszenia „Guidedogs for the Blind Association” (dosł. Stowarzyszenie Psów Przewodników dla Niewidomych, w skrócie: Guidedogs), mogą być mylące, ponieważ sugerują, że tematykę serwisu stanowią wyłącznie psy przewodniki, a usługi świadczone przez stowarzyszenie polegają na szkoleniu czworonogów i przekazywaniu ich niewidomym. Po części rzeczywiście tak jest, jednak zakres zagadnień dostępnych w witrynie znacznie wykracza poza kwestię psów.
Dość duże zaskoczenie stanowiła dla mnie usługa „my guide”, czyli „mój przewodnik”. W pierwszej chwili pomyślałam, że będzie to coś w rodzaju naszych lekcji doszkalających czy spotkań follow-up dla właścicieli psów przewodników. Spotkania takie mają na celu rozwiązywanie bieżących problemów, które pojawiają się podczas pracy z psem. Jednak już po lekturze kilku pierwszych zdań zorientowałam się, że chodzi o coś zupełnie innego. Usługa „my guide” polega na pomocy, jaką przeszkoleni widzący świadczą niewidomym. Trochę przypomina to pracę warszawskich asystentów dla osób z niepełnosprawnościami oraz wolontariat zapewniany przez różne organizacje pozarządowe. „my guide” działa jednak nieco szerzej. Asystent pracujący w ramach tej usługi może bowiem nie tylko zaprowadzić z punktu A do punktu B, lecz także nauczyć danej trasy. Może też wspierać niepełnosprawnego w domu poprzez uczenie różnych codziennych czynności albo uprawiać jakiś sport wspólnie ze swoim klientem.
Oczywiście, podobnie jak w RNIB, portal podaje numer infolinii, pod który można dzwonić, by uzyskać wszelkie porady związane z mobilnością. Nie zabrakło na nim i mapy z zaznaczonymi miejscowościami, w których należy szukać lokalnych specjalistów od orientacji przestrzennej. Najważniejsze informacje są też dostępne w postaci broszur w różnych formach, np. w brajlu, druku powiększonym lub w wersji audio.
Właśnie w serwisie www.guidedogs.org.uk/ natrafiłam na informację o usługach, których próżno szukać w Polsce. Jedną z nich są tzw. „buddy dogs” (psy towarzyszące). Są to zwierzęta, które z jakichś powodów nie ukończyły programu szkolenia na przewodniki, lecz są na tyle grzeczne i dobrze ułożone, że po odpowiednim przygotowaniu do tego dzieci i rodziców, mogą towarzyszyć dzieciom niewidomym i słabowidzącym. Takie psy zwiększają u dzieci pewność siebie, wpływają pozytywnie na ich rozwój oraz na relacje z otoczeniem. Niejednokrotnie współpraca z psem towarzyszącym pozwala ocenić, czy dana osoba będzie w przyszłości w stanie prawidłowo skorzystać z pomocy psa przewodnika. W nieopisane zdumienie wprawiło mnie zdanie, że program „buddy dogs” jest prowadzony na niewielką skalę, przekazuje się bowiem między 20 a 30 psów rocznie. Gdyby w Polsce przekazywano co roku tyle przewodników, byłaby to liczba niemal zawrotna. Myślę, że obecnie wszystkie polskie organizacje są w stanie przekazać do 12 czworonogów rocznie. Nic więc dziwnego, że w Polsce pracuje zaledwie około 150 ludzko-psich par, gdy tymczasem w Anglii – prawie 5 tysięcy.
Na Wyspach nie ma też ani dolnej, ani górnej granicy wieku, w którym można otrzymać psa przewodnika. Dostają go bowiem i osoby poniżej szesnastego roku życia, i takie, które przekroczyły osiemdziesiątkę.
Co więcej, o psa może się tam starać także człowiek słabowidzący i nie musi to być taka wada, która uniemożliwia wspomaganie się wzrokiem podczas chodzenia. Nie istnieje też wymóg posiadania prawnego statusu osoby niewidomej, czyli, mówiąc naszym językiem, orzeczenia o niepełnosprawności z tytułu dysfunkcji wzroku. Środki na szkolenie psów przewodników w Wielkiej Brytanii pozyskuje się od sponsorów, z loterii charytatywnych oraz ze składek zbieranych podczas różnego rodzaju imprez i kampanii. Nie są to więc środki publiczne, a co za tym idzie, kandydaci nie muszą prawnie dokumentować swojej niepełnosprawności. Na samej stronie internetowej: www.guidedogs.org.uk można już znaleźć link do przekazania dotacji, czy to jednorazowej, czy comiesięcznej.
Gorąco zachęcam osoby niewidome i słabowidzące znające angielski, żeby zaglądały do opisanych przeze mnie serwisów. Ich lektura bowiem to nie tylko wiedza o sytuacji osób z dysfunkcją wzroku w innym kraju, lecz także okazja do refleksji, jakie rozwiązania dobrze byłoby przeszczepić na nasz grunt, a jakie zupełnie się u nas nie sprawdzą.
Zdaję sobie sprawę, że zdołałam tutaj przybliżyć jedynie niektóre ciekawostki i charakterystyczne cechy brytyjskiego Internetu. Mam jednak nadzieję, że zdołałam przynajmniej zachęcić co bardziej zapalonych szperaczy i odkrywców do samodzielnego wypłynięcia na szerokie wody.