Logo Tyfloświat
Niewidoma kobieta z białą laską na ulicy. Okulary zdjęcie utworzone przez prostooleh - pl.freepik.com

Czasem jest tak, że idziemy na spotkanie z niezachwianą pewnością, że będzie ciekawie, nieciekawie, nudno albo właśnie interesująco. Dostrajamy swój filtr wewnętrznych oczekiwań i całkiem mimowolnie zamykamy drzwi wielkiemu odkryciu. Niekiedy zdarza się jednak, że niczym małe dzieci dziwimy się wszystkiemu, a uderzającą nas wówczas nieoczywistość świata bierzemy za czystą prawdę o nim. Jeśli ten stan zdziwienia jest bardziej utrwalony, to może znaczyć, że jesteśmy artystami, wynalazcami albo filozofami. Kim jest Karolina Kruszewska i dlaczego warto dowiedzieć się co ma nam do powiedzenia? Zobaczcie sami.

Damian Przybyła: A zatem kim właściwie jest Karolina Kruszewska?

Karolina Kruszewska: Mieszkam w Bytomiu. Jestem bardzo związana ze Śląskiem. Ukończyłam studia magisterskie na wydziale Wzornictwa Przemysłowego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach.

D.P.: Wzornictwo przemysłowe i sztuki piękne czyli co? Artysta? Inżynier? A może jeszcze jakoś inaczej?

K.K.: Po trosze jestem jednym i drugim bo tak jak inżynier poszukuję problemów, które ludzie chcą rozwiązać, ale jednocześnie tak, jak artysta, używam wszystkich umiejętności, intuicji, czegoś co można nazwać wrażliwością na drugiego człowieka, na jego potrzeby w taki sposób, by nie tylko technicznie rozwiązać problem, lecz także tak, by zaspokoić potrzebę piękna, oczekiwania znajdujące się w sferze społecznej. Moją odpowiedzią na napotykane problemy są produkty lub usługi służące rozwiązaniu tych problemów, czyli zaspokajaniu potrzeb.

Dobrym przykładem tego o czym mówię niech będzie happening, który stworzyłam w zespole projektowym z Patrycją Magryś, Dagmarą Szmal i Wojtkiem Leszczyńskimw związku z pandemią. Rzecz nazywała się „Dotknij bez dotyku”. Happening był trochę formą protestu, formą wyrażenia potrzeby bliskości, a jednocześnie buntu przeciwko niemożności jej zaspokojenia. Wymyśliliśmy, że dotyk pokażemy bez dotyku, czyli za pomocą cienia. Jeśli ustawi się dwie osoby w jakiejś odległości, powiedzmy 2 lub 5 metrów od siebie i odpowiednio je oświetli, to cienie mogą się dotknąć. To była taka forma wyrażania bliskości. Ten projekt nie był formą wyrazu artystycznego, ale raczej formą usługi. Odpowiadał na potrzebę wyrażenia bliskości mimo związanego z tym ryzyka, zaspokajał potrzebę sprzeciwu wobec pandemii i ograniczeń z nią związanych.

D.P.: A produkty?

K.K.: Projektuję różne rzeczy. Np. na dyplom licencjacki zaprojektowałam zbiornik na wodę deszczową. To taki zbiornik do zamontowania na balkonie. Produkt zaspokaja potrzeby ekologiczne. Ludzie wrażliwi na kwestie ochrony środowiska naturalnego odczuwają wstyd ekologiczny wynikający z podlewania roślin balkonowych wodą z kranu w sytuacji, gdy wokół jest takie marnotrawstwo wody, a jednocześnie wody jest coraz mniej.

D.P.: No dobrze, a jak się taki produkt projektuje, wymyśla, od czego się zaczyna, jak myśli taki projektant?

K.K: Zaczynamy od ogólnej analizy rynku. Sprawdzamy czy może już ktoś czegoś takiego nie zrobił, czy są osoby, które mają potrzeby odpowiadające możliwościom dawanym przez produkt, który chcemy stworzyć. Badamy oczekiwania ewentualnych użytkowników za pomocą wywiadów i ankiet. Przeprowadzamy precyzyjną analizę problemu – tak techniczną, jak i społeczną. Bardzo ważnym elementem jest poznanie problemu od środka, czyli z perspektywy tych osób, dla których interesujące nas zjawisko lub przedmiot stanowi problem, uzyskanie wglądu (insight). W omówionym powyżej projekcie zbiornika balkonowego na deszczówkę naszym wglądem było rozpoznanie tzw. Wstydu ekologicznego. Gdy już rozpoznamy źródło problemu i wiążące się z tym oczekiwania społeczne możemy przejść do fazy szczegółowych założeń projektowych, do rozwiązywania problemu. Przyjmujemy założenia funkcjonalne – np. w przypadku zbiornika na deszczówkę zastanawiamy się jaki kranik i w którym miejscu. Na koniec przychodzi czas na to, by nadać naszemu produktowi formę spełniającą potrzeby estetyczne. Kolejna faza projektu to stworzenie modelu/prototypu, który trafia do potencjalnych użytkowników, jest przez nich testowany, a wyniki tych testów służą jako informacja pomagająca doskonalić nasz produkt. Dalej proces może trwać w nieskończoność trochę jak przy programach komputerowych. Zawsze przecież jest miejsce na nową, lepszą wersję. Pełnię satysfakcji uzyskujemy jednak dopiero wtedy, gdy projekt z fazy tworzenia przejdzie w fazę realnego wdrożenia, gdy znajdzie się jakaś firma, fundacja, jakiś podmiot, który wyprodukuje zaprojektowaną rzecz lub zacznie świadczyć opracowaną usługę.

D.P.: A jak szuka się problemów, osób, dla których chce się stworzyć produkt lub usługę? Pytam nie bez powodu. Spotkaliśmy się tutaj, by rozmawiać o zaprojektowanych przez panią pomocach do edukacji seksualnej dla osób niewidomych. Jak trafiła pani na ten problem i czy jest pani autorką całego rozwiązania?

K.K.: Projekt zaczął się jako praca magisterska na ASP w Katowicach w pracowni projektowania społecznego robiona wspólnie z moją koleżanką Dagmarą Szmal. Współpracujemy robiąc różne rzeczy dla osób z niepełnosprawnościami. Takie projekty otrzymują wsparcie w postaci różnych form dofinansowania.

D.P.: A więc pewnie łatwiej o wdrożenie?

K.K: Można tak powiedzieć, choć sądzę, że to uproszczenie.

D.P.: Wróćmy więc do edukacji seksualnej.

K.K: Projektant musi odznaczać się ciekawością świata i ludzi. Tematy do projektów nie leżą wygodnie na półkach. Żeby coś zrobić trzeba poczuć, że warto, że to nas interesuje.

Poszukując kolejnego pomysłu na projekt wpadłyśmy z koleżanką na artykuł, w którym napisano, że właściwie nie ma czegoś takiego jak edukacja seksualna niewidomych, że dobrze dostępne materiały tego rodzaju można znaleźć bodaj tylko w serwisach pornograficznych. Rozpoczęło się szukanie potencjalnych adresatów projektu. Dzwoniłyśmy po różnych fundacjach, ale poszukiwania tą drogą były bezskuteczne. Wreszcie znalazłyśmy na Facebooku grupę Niewidomi w sypialni. Jest to grupa wsparcia osób z dysfunkcją wzroku, które pomagają sobie wzajemnie w uzyskiwaniu wiedzy na temat seksu. Forum powstało, ponieważ uczestnicy grupy mają poczucie, że seks niepełnosprawnych, seks niewidomych, stanowi w naszej kulturze tabu. Ponieważ Dagmara poszła na urlop dziekański zostałam z tematem sama. Gdy weszłam do grupy i napisałam post informujący o moich poszukiwaniach w związku z projektem, okazało się, że odzew był ogromny, że właściwie żadnych materiałów nie ma, a potrzebne jest wszystko, co tylko ktoś zechce wymyślić. Pierwsze kilka dni przyniosło mi lawinę wiadomości od osób zainteresowanych tematem.

D.P. To rzeczywiście jest problem. Idąc do sex shopu osoba niewidoma ma niewielkie szanse na to, by rozszerzyć swoją wiedzę, zainspirować się, no bo jak tu zapytać, jak dotknąć, jak dowiedzieć się od sprzedawcy tych wszystkich rzeczy, o których wstydzimy się rozmawiać z nieznajomymi. Czy pani projekt ma odpowiadać na tego rodzaju potrzeby?

K.K.: Mój projekt dotyka ledwie maleńkiego obszaru potrzeb związanych z seksualnością, z cielesnością. Edukacja seksualna to jak się okazuje bardzo szeroki temat. Gdy dotykamy intymnej sfery życia człowieka, to wchodzimy także w problematykę przygotowywania się do rodzicielstwa, problematykę edukowania własnych dzieci. Wszystkie te rzeczy są ze sobą powiązane. Bardzo trudnym, a zarazem zupełnie „niezaopiekowanym” obszarem są tutaj potrzeby osób LGBTQ+. Mamy do czynienia z nakładającym się wykluczeniem społecznym ze względu na niepełnosprawność i orientację seksualną. Jak pan widzi problemów było bardzo wiele i prawdę mówiąc trudno było zdecydować od czego zacząć, czym zająć się w pierwszej kolejności. Po wielu rozmowach z osobami zainteresowanymi stwierdziłam, że trzeba zacząć od tego, co najbardziej podstawowe, co w rozmowach powtarzało się najczęściej, czyli od pozycji seksualnych.

D.P.: Niewidomy nie zobaczy filmu czy rysunku, wstydzi się zapytać, a nauczyciel mu tego nie powie?

K.K.: Dokładnie tak. Osoby, które wychowywały się w placówkach dla niewidomych twierdziły, że problematyka seksualna była w edukacji właściwie nieobecna, o ile wręcz nie podlegała supresji. Dla mnie szokującą opowieścią była historia pani, która opowiadała o tym, jak w szkole podczas spotkań chłopców z dziewczętami odmierzano odległość między randkującymi kijem od miotły. O tym, że spotkania takie były bardzo ograniczane nawet nie warto wspominać. Dla mnie takie postępowanie pokazuje zamknięcie wychowanków na możliwość poznawania płci przeciwnej.

D.P.: Ale przecież jakieś lekcje o seksie, rodzinie i małżeństwie w szkołach były?

K.K: Tak, ale jeśli czegoś uczono, to dotyczyło to jedynie niechcianej ciąży, zagrożeń, chorób, czy ewentualnie antykoncepcji. To rozpoznanie sprawiło, że doszłam do wniosku, iż trzeba tutaj wiedzy ciepłej, ciekawej, czegoś, co sprawi, że ludzie poszukają seksu jako sposobu wyrażania bliskości, czegoś dobrego, atrakcyjnego. Pozycje seksualne to ten prosty element, który może nauczyć partnerów jak wspólnie cieszyć się swoją cielesnością.

D.P. Pani praca to zestaw filmów z audiodeskrypcją, oraz figurki kobiety i mężczyzny zaprojektowane w taki sposób, by możliwe było pokazanie pięciu pozycji seksualnych. W jaki sposób weszła pani do świata nie-wzrokowego?

K.K.: Oprócz rozmów z osobami niewidomymi były eksperymenty. Spędziłam cały dzień w domu z opaską na oczach zajmując się zwykłą codzienną aktywnością i zwiedziłam Niewidzialną Wystawę w Krakowie. Poza tym było wiele lektur. Przy modelowaniu moich figurek, najpierw robiłam je z gliny, trzeba było pracować z zamkniętymi oczami. Jeśli mając zamknięte oczy byłam w stanie stwierdzić, że figurka ma wygląd zgodny z moimi oczekiwaniami, to znaczyło, że jest wykonana jak należy. Gdy powstały już pierwsze modele figurek, to pojechałam z nimi do Opola do pani Aliny Koralewskiej, która jest niewidoma i zajmuje się edukacją seksualną. Podczas tych spotkań dochodziłyśmy do tego, jak figurki mają ostatecznie wyglądać. Przy stworzeniu audio deskrypcji do filmików edukacyjnych współpracowałam z edukatorką seksualną dr. Dagną Kocur. Zadanie wymagało od osoby widzącej zmiany sposobu myślenia, bo należało uwzględnić potrzeby niewidomych odbiorców. Ktoś, kto nie przygotowywał opisów przeznaczonych dla osób, które nie mogą spojrzeć na towarzyszące opisom ilustracje, może nie zdawać sobie sprawy z tego, że opisy muszą być tak zrobione, by w jasny i precyzyjny sposób objaśniały pozycję seksualną, to znaczy, że takie opisy różnią się od tego, co w przypadku podobnych materiałów dostaną osoby widzące. Oto przykład: Kamasutra mówi o pozycji kwiatu lotosu. Opis dla widzących informuje, że w tej pozycji kobieta siada na mężczyźnie i obejmuje go nogami. Resztę dopowiada stosowna ilustracja. Niewidomy potrzebuje w tym miejscu bardziej szczegółowej instrukcji np. jak zgiąć nogi, usiąść twarzą czy tyłem do partnera itd.

D.P.: Jak rozumiem opisy pozycji seksualnych były w jakiś sposób testowane?

K.K: Tak wysyłałam je na grupę Niewidomi w sypialni i stamtąd dostawałam opinie.

D.P.: Projekt Edukacja seksualna dla niewidomych rozwija się. Jakie będą dalsze prace? Planuje pani jakiś podręcznik, Kamasutra dla niewidomych, czy coś podobnego, może film z audio deskrypcją?

K.K.: Na pewno chciałabym rozbudować filmy z audio deskrypcją. Bardzo ważne jest stworzenie materiałów dla osób LGBTQ+. Tu nie ma właściwie żadnych materiałów, a wiem, że są takie potrzeby. Filmiki są dostępne na kanale w serwisie YouTube, a figurki zostaną udostępnione w formie plików przygotowanych dla drukarki 3D w wolnym dostępie tak, żeby edukatorzy seksualni mogli w razie potrzeby pobrać je i wydrukować. Opublikowanie materiałów na prawach wolnego dostępu ma tę zaletę, że jeśli ktoś będzie chciał go w jakiś sposób rozszerzyć np. pokazując inne pozycje seksualne, to wystarczy dokonać drobnej modyfikacji mojego projektu.

D.P.: Mówiła już pani o konieczności dostosowania opisu pozycji seksualnych do potrzeb niewidomego odbiorcy. Jak mówić o seksie? Mamy do dyspozycji dwie skrajności: język fizjologiczny z jednej i brutalnie wulgarny z drugiej strony. Dla mnie żadna ze skrajnych opcji tego spektrum nie jest do przyjęcia, a jak pani rozwiązała ten problem?

K.K.: Przyjęłam, że mówiąc o seksie lepiej jest podchodzić do tej problematyki w sposób naukowy niż erotyczny. W ten sposób łatwiej dotrzeć do osób, które chcą zdobyć wiedzę, ale się wstydzą, do osób, które mimo, iż są już dorosłe, nigdy wcześniej nie zetknęły się z żadną formą edukacji seksualnej. Istotnym argumentem za używaniem języka naukowego była potrzeba oddzielenia procesu zdobywania wiedzy od czegoś, co mogłoby stanowić stymulację erotyczną podobną do tej, którą uzyskuje się korzystając np. z materiałów pornograficznych. Kobiety, z którymi rozmawiałam twierdziły, że taka zdystansowana i odgrodzona od sfery erotycznej forma przekazywania wiedzy daje im większe poczucie bezpieczeństwa.

Podczas spotkań związanych ze zbieraniem materiałów do mojego projektu doświadczyłam zachowań mających cechy nadużyć dotyczących sfery cielesności. Były to próby przekraczającego moje granice dotykania uzasadniane brakiem wzroku.

Dlatego uważam, że jakkolwiek przekaz ma być ciepły i zachęcający do zapoznawania się z tematem, to jednak dobrze jest zadbać o konieczny dla komfortu psychicznego wszystkich zainteresowanych dystans.

D.P.: Ale zanim ludzie pójdą ze sobą do łóżka musi pojawić się atrakcyjność, jakiś dialog. Niewidomym jest chyba trudniej?

K.K: To rzeczywiście jest problem. Wypłynął on wielokrotnie w rozmowach z niewidomymi uczestnikami projektu. Znalazłam w Playboyu historię kobiety, która dowiedziała się podczas randki od faceta, że z nią do łóżka nie pójdzie, bo jak to tak z niewidomą. Osoby niepełnosprawne często bywają postrzegane jako aseksualne i wiąże się to ściśle z niepełnosprawnością. To krzywdzące, bo przecież seksualność jest częścią naszej tożsamości.

D.P.: W naszej kulturze to co estetyczne, w tym także atrakcyjność seksualna, znajduje się przede wszystkim w domenie doznań wzrokowych. Jak stworzyć przedmioty, które będą postrzegane jako atrakcyjne, jako piękne w doświadczeniu nie-wzrokowym?

K.K: Tworząc figurki do mojego projektu dowiedziałam się nieco o tym jak osoby niewidome oglądają przedmioty. Figurki w moim projekcie to model kobiety i mężczyzny. Dla osób niewidomych najlepsze do oglądania są figury o wysokości od 30 do 50 cm. Kształty figurek zostały zaprojektowane tak, aby poszczególne elementy były łatwo rozpoznawalne (wyraźne wgłębienia i wypukłości) ponad to postarałam się, aby łatwo można było odróżnić kobietę od mężczyzny. W modelu kobiety powiększono głowę i korpus tak, aby były łatwo wyczuwalne. Model mężczyzny także nie jest anatomiczny. Zaprojektowałam go wychodząc od formy kwadratu z zaokrąglonymi rogami nawiązując w ten sposób do symbolicznego, geometrycznego kształtu mężczyzny. Tutaj także głowa i korpus przedstawiony jako klatka piersiowa, plecy i biodra, zostały powiększone tak, aby łatwo trzymało się figurkę w ręce. Stawy są uwypuklone, a penis przedstawiłam jako powiększony i ukazany we wzwodzie. Mięśnie przedstawione na modelach zostały spłaszczone po to, aby nie odwracały uwagi od przedstawianej pozycji seksualnej. Zależało mi na tym, aby dotykanie figurek było przyjemne dla użytkowników. Dlatego po wydrukowaniu na drukarce 3D zostały one poddane obróbce w taki sposób, by stały się przyjemnie gładkie. Filament oraz farba, którą figurki zostały pomalowane są wodoodporne, dzięki czemu można je czyścić po każdym użyciu.

D.P.: I teraz pani już wie co dla niewidomych jest piękne i atrakcyjne?

K.K: Nie tak szybko. W moim projekcie sugerowałam się opiniami odbiorców, dlatego wybrałam symetrię, gładkość i obłe kształty. Figurki zrobione w ten sposób po prostu się podobały. Ale dziedzina doświadczania piękna czy atrakcyjności z pewnością wykracza daleko poza to czego dotyczył mój projekt. Wstępnie mogę powiedzieć, że nie-wzrokowe doświadczenie estetyczne z pewnością nie jest ani uboższe, ani mniej intensywne czy mniej ważne dla osoby niewidomej, która to doświadczenie przeżywa, niż doświadczenie estetyczne znane widzącym. To doświadczenie jest po prostu inne. Projektowanie rzeczy, które będą piękne czy atrakcyjne dla niewidomych wymaga moim zdaniem starannego zbadania tego doświadczenia, a stwierdzenie, że cztery zmysły i wszystko jasne jest niewybaczalnym uproszczeniem.

D.P.: Jak rozumiem próbowała pani rozmawiać o tym z uczestnikami projektu. W pracy magisterskiej można przeczytać, że figurki mają być piękne, a głos lektora w filmach powinien sprawiać przyjemność podczas słuchania. Wypowiedź o doświadczeniu estetycznym sugeruje, że rozmowy dotyczyły różnych obszarów tego co atrakcyjne, piękne, estetycznie interesujące lub brzydkie czy odrażające?

K.K.: Były takie rozmowy. Np. kobiety zwracały uwagę, że w pierwszym kontakcie podczas podania ręki starają się szybko obejrzeć dłoń. Ważne czy jest spocona, czysta, ma zadbane paznokcie, połamane pazury i odstające skórki. Sposób podawania ręki niepewny, delikatny, mocny, ale nie brutalny, ręka drżąca czy spokojna, pewna siebie czy agresywna. Te wszystkie jakości są w pierwszym kontakcie dostrzegane. Dla atrakcyjności duże znaczenie mają włosy, zapach, sposób mówienia. Głos powinien być dźwięczny i ciepły o bogatej barwie. Jąkanie albo niechlujny, zły dykcyjnie sposób mówienia, wady wymowy, obniżają atrakcyjność.

D.P.: A ubranie, bielizna erotyczna, czy preferencje osób z dysfunkcją wzroku w tym względzie są jakoś modyfikowane przez niepełnosprawność?

K.K.: To także powinno się zbadać. Rozmawiałam z uczestnikami projektu o bieliźnie erotycznej. Kobiety stwierdzały, że atrakcyjne są koronki, wykończenia z frędzlami.

D.P.: Ale przynależność do kategorii niewidomych nie jest doświadczeniem o charakterze binarnym. Ta kategoria rozciąga się od słabo widzących, którzy z użyciem narzędzi wspomagających czytają druk, do osób, które nigdy nie widziały światła.

K.K: Tak i doświadczenie estetyczne będzie różne w zależności od udziału w nim poszczególnych zmysłów. Wiem o istnieniu projektów przybliżających niewidomym sztuki plastyczne. Moim zdaniem doświadczenia wzrokowego nie powinno się zastępować próbami opisu. Tak jak audio deskrypcja jest bardzo często bliższa temu co należałoby nazwać tłumaczeniem, tak sztuki plastyczne trzeba próbować udostępniać niewidomym na drodze tworzenia jakiejś formy nie-wzrokowego doświadczenia obrazów, rzeźb. Myślę, że warto skupić się tutaj na symbolicznej warstwie przekazu albo próbować eksperymentów z substytucją, zastępowaniem jakości wizualnych innymi jakościami zmysłowymi.

D.P.: Ma pani pomysł jak to robić?

K.K: Gdybym miała taką możliwość, to chętnie zajęła bym się zbadaniem tego problemu. To zagadnienie jest interesujące, a wyniki mogłyby być bardzo pożyteczne dla wszystkich.

D.P.: Dziękuję za rozmowę. Czy chciałaby pani powiedzieć coś tytułem podsumowania?

K.K: Żeby zrobić coś, co spotka się z życzliwym przyjęciem, co będzie dobre, piękne i użyteczne, trzeba otworzyć się na to, co adresaci naszych działań mają do powiedzenia, trzeba przyjąć, że nic nie musi być takie, jak się nam wydaje. Mówiąc krótko: uważność, uważność przede wszystkim.

 

Partnerzy

 Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego                     Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Back to top