Przypomnę, że w ramach naszego poprzedniego spotkania na łamach „Tyfloświata” opowiedziałam nieco o tym, jak to jest czytać i pisać nuty z użyciem dotyku. Wspomniałam też, w jaki sposób muzyk pozbawiony wzroku może zapamiętywać nowe utwory oraz jak nie widząc odnaleźć się na lekcjach kształcenia słuchu. W naszej podróży po metodach i narzędziach, pomocnych w uczeniu się teorii muzyki, dotarliśmy do zajęć z zakresu harmonii. Pora, by zająć się kolejnym przedmiotem, do opanowania którego niezbędny jest wysoki poziom wtajemniczenia w zawiłości muzycznego świata, nie bez powodu jego realizację przewiduje się w ostatnich latach edukacji w szkołach II stopnia i w programach muzycznych kierunków studiów.
Co kompozytor miał na myśli, czyli formy muzyczne
Tak, jak w każdej potrawie łączą się smaki poszczególnych składników, utwór muzyczny skonstruowany jest z dopełniających się, tworzących spójną całość elementów. Budowa kompozycji to właśnie jej forma, zaś wspominany przedmiot, określany też mianem analizy dzieła muzycznego pozwala dowiedzieć się, jak owe muzyczne dzieło, w zależności od jego rodzaju, rozłożyć na czynniki pierwsze, aby je lepiej zrozumieć.
Jak zatem przebiega wyodrębnianie fraz i zdań muzycznych w utworze o tzw. budowie okresowej czy badanie własności tematu i jego przekształceń w fudze? Procedura na typowej lekcji form muzycznych opiera się na wspólnym przypatrywaniu się materiałowi nutowemu. Tym, którzy pamiętają pierwszą część mojego tekstu być może właśnie nasunął się wniosek, że osoba niewidoma nie jest w stanie uczestniczyć w tym działaniu na równi z innymi. Istotnie, aby zgłębić zawartość struktury muzycznej niezbędny jest jej całościowy ogląd, zaś użytkownik notacji brajlowskiej, dzięki opuszkom swoich palców, ma w danym momencie dostęp zaledwie do jej niewielkiego wycinka. Nie oznacza to, że uczeń z dysfunkcją wzroku rozpoczynający przygodę z analizą muzyczną ma z założenia odrzucić korzystanie z zapisu nutowego. Kilkoro uczestników mojego badania uznało go bowiem za pomocny na niektórych etapach pracy. Uczulam w tym miejscu na występującą niekiedy niedogodność — istnieją wydania brajlowskich nut pozbawione numeracji taktów, która w analitycznych dyskusjach, gdy chce się zwrócić uwagę na konkretny fragment, stanowi częsty punkt odniesienia. Należy mieć jednak na uwadze, że niejednokrotnie dostęp do materiałów nutowych w brajlu w ogóle nie będzie możliwy. Prawdopodobna jest sytuacja, w której nie wszystkie kompozycje, jakim nauczyciel chciałby poświęcić czas na zajęciach, zostały przetranskrybowane na zapis brajlowski. Pozostaje kwestią do indywidualnej oceny, czy w takim przypadku, na potrzeby pojedynczej lekcji, zlecenie przygotowania transkrypcji jest opłacalne. Poza tym pewne typy dzieł, z uwagi na ich obsadę wykonawczą, raczej nie doczekają się wersji wydrukowanych w brajlu. Mam tu na myśli partytury orkiestrowe, które pod taką postacią byłyby bardzo obszerne i niepraktyczne. Na szczęście obawy nie muszą dotyczyć „żelaznego repertuaru”, z którym miał do czynienia chyba każdy adept muzycznej analizy — bez problemu dzięki wspominanym w poprzedniej części organizacjom można wypożyczyć egzemplarz „Das Wohltemperierte Klavier” Jana Sebastiana Bacha czy zbiór mazurków Fryderyka Chopina. Tak czy inaczej formy muzyczne to kolejny przedmiot, w kontekście którego ważne wydaje się planowanie z odpowiednim wyprzedzeniem. Jeśli osoba niewidoma chce w trakcie analizy odwoływać się do zapisu nutowego, dobrze, by pedagog na początku semestru opracował listę wybranych do omówienia utworów, by uczeń był w stanie zorientować się w kwestii dostępności ich nut i w miarę możliwości je pozyskać.
Poświęciłam sporo miejsca znaczeniu nut w procesie analizy, nie może nam ono jednak przesłonić sedna sprawy. W poznawaniu tego wszystkiego, co wyszło spod pióra kompozytora, główną rolę powinny odgrywać, co chyba oczywiste, nasze uszy. Jeśli miałabym więc zarekomendować coś niewidomym, niemającym jeszcze doświadczenia w dziedzinie muzycznej analizy, zasugerowałabym koncentrowanie się na tym, co są w stanie wychwycić za pomocą słuchu. Co prawda tempo wyszukiwania przez ucznia z dysfunkcją wzroku kolejnych komponentów ronda, formy sonatowej lub innych omawianych typów kompozycji bywa wolniejsze, niż w przypadku jego widzących kolegów, ale zapewniam, że praca w oparciu o tzw. metodę audytywną może prowadzić do wielu trafnych analitycznych spostrzeżeń. Formy muzyczne, podobnie jak niemal wszystkie przedmioty teoretyczne, wymagają od osoby niewidomej i jej pedagoga ścisłej współpracy oraz dobrej komunikacji. Istotna jest bowiem pewność, że uczeń, pracujący w nieco inny sposób, niż pozostali, nadąża za tokiem zajęć i rozumie wnioski pojawiające się w ramach analizy.
Niewidomy chórzysta
Każdy, kto wstąpi na drogę edukacji muzycznej zapewne będzie miał w jakimś momencie okazję stać się częścią chóru szkolnego czy akademickiego. Wiecie już, jak może poradzić sobie niewidomy, chcący zapamiętywać swoje partie w wykonywanych przez chór kompozycjach z użyciem zapisu nutowego. Jeśli zaś osoba taka zdecyduje się polegać na swoim słuchu, dobrze, aby dyrygent czy inny chórzysta, który wesprze go przygotowując dla niej odpowiednie nagrania, rejestrował nie tylko dźwięki wchodzące w skład partii danego głosu, ale zaśpiewał ją ze słowami, aby uniknąć konieczności zastanawiania się, jak pod melodię podłożyć kolejne sylaby tekstu. Samym osobom z dysfunkcją wzroku polecam zaś, by opanowując swoją partię, jeśli to możliwe, sięgały po nagranie całości danego dzieła. Zwłaszcza, gdy mają wykonywać jeden ze środkowych głosów, niestanowiący głównej melodii, lecz występujący jako wypełnienie harmoniczne, łatwiej się go nauczyć, rozumiejąc jego rolę w kontekście całej muzycznej struktury. W tym miejscu chętnie podzielę się dobrą wiadomością: Dzięki szerokiemu dostępowi do wszelkich źródeł, na jaki możemy liczyć w dzisiejszych czasach, niewidomy członek chóru niejednokrotnie jest w stanie poradzić sobie samodzielnie, bez konieczności fatygowania innych muzyków w kwestii nagrań materiałów do nauki. Z pomocą przychodzą tu różnego typu pliki, np. w formacie MIDI, a także coraz popularniejsze w przypadku „przebojów literatury chóralnej” opublikowane w Internecie nagrania pojedynczych partii (niestety różnej jakości). Poza tym dzięki Towarzystwu Muzycznemu imienia Edwina Kowalika istnieje wciąż rozbudowywana internetowa biblioteka utworów chóralnych, zawierająca pliki w różnych formatach, umożliwiających odczytywanie i odsłuchiwanie udostępnionych zasobów.
A czy osoba z dysfunkcją wzroku jest w stanie odnaleźć się w chórze „po drugiej stronie”, tj. za dyrygenckim pulpitem. Okazuje się, że przynajmniej do pewnego stopnia tak, czego dowodzą relacje kilkorga uczestników mojego badania. Możliwości w tym zakresie zależą jednak prawdopodobnie od indywidualnych predyspozycji niewidomego, a także od poziomu cierpliwości pedagoga, mającego w szczegółach wyjaśniać te tajniki dyrygenckiej sztuki, których pozostali adepci uczą się przez naśladownictwo, zaś niewidomemu trzeba je dokładnie zaprezentować z pomocą dotyku. Dodam jeszcze, że doświadczenia wszystkich moich rozmówców dotyczyły dyrygentury chóralnej, prowadzenie „po niewidomemu” rozbudowanego zespołu instrumentalnego byłoby, jak się wydaje, bardziej wymagającym wyzwaniem.
Inne nuty to nie wszystko
Oprócz różniącej się pod wieloma względami od zapisu tradycyjnego postaci notacji muzycznej, której wpływ na specyfikę edukacji muzycznej osób z dysfunkcją wzroku jest bez wątpienia kluczowy, istotne znaczenie ma coś jeszcze. Myślę tu o kwestii zasygnalizowanej już w kontekście dyrygowania, a więc o tym, że niewidomi pozbawieni są naturalnej dla widzących możliwości nauki przez wzrokową obserwację. Przekłada się to na kilka aspektów, spośród których większość jest rozumiana przez nauczycieli intuicyjnie, aby jednak wszystko było jasne warto uporządkować kilka wątków.
Pierwszy dotyczy przede wszystkim pedagogów uczących gry na instrumentach i śpiewu. Każdy z nich dobrze wie, że nie da się wznieść na satysfakcjonujący poziom wykonawczy bez zestawu umiejętności technicznych. Uczniowie widzący zdobywają wiedzę z tego zakresu naśladując swoich nauczycieli — powinni starać się odwzorowywać właściwą postawę ciała, ustawienie ręki czy palców. Skoro osoby niewidome nie są w stanie pozyskiwać tych informacji w podobny sposób, rolę wzroku przejmuje, co chyba oczywiste, dotyk. Zależnie od potrzeb uczeń może w trakcie wykonywania utworu otrzymywać tą drogą wskazówki od nauczyciela, ale także dotykać pedagoga podczas gry lub śpiewu, by dowiedzieć się, jak ćwiczony aktualnie element wykonać poprawnie. Zdarza się, że tak bliski kontakt fizyczny staje się dla jednej ze stron krępujący. Choć to z pewnością niełatwe, warto, jak sądzę postarać się wspólnie wypracować rozwiązania, dzięki którym granice obu osób będą szanowane. Przy korygowaniu aparatu gry i emisji głosu niezbędne są też, jak wiadomo, instrukcje słowne, które w przypadku osób niewidomych nabierają jeszcze większego znaczenia. W osiąganiu oczekiwanych rezultatów wielokrotnie pomóc może sięganie do doświadczeń i wyobraźni ucznia, a czasem także wzbogacanie warsztatu pracy o dodatkowe rekwizyty (np. niewielkie piłki, z użyciem których łatwiej wyjaśnić pozycję, jaką ma przyjąć dłoń na klawiaturze fortepianu). Przyda się tu więc pewna doza kreatywności.
Konsekwencją ograniczeń wynikających z niepełnosprawności jest też specyficzna dla wielu osób z dysfunkcją wzroku sztywność ruchów, połączona z blokadą w obszarze pracy z ciałem. Z tego powodu wyćwiczenie z uczniem niewidomym technicznej strony jego muzycznych prezentacji wymaga nieraz cierpliwości i czasu, w oparciu o to, jaki poziom wykonawczy udało się uzyskać choćby uczestnikom mojego badania mogę jednak zapewnić, że z powodzeniem da się w tej sferze dojść do satysfakcjonujących efektów. Jeśli mój tekst czytają nauczyciele instrumentaliści lub wokaliści być może doszli właśnie do słusznego wniosku, że trening aspektów technicznych nie wymaga zastosowania metod innych niż te, jakimi posługują się na lekcjach z uczniami widzącymi. Wszystko sprowadza się bowiem właściwie do standardowych narzędzi, wykorzystywanych z większą intensywnością.
Jak cię widzą, tak cię słyszą
Wątek ten rozpocznę od wskazania prawidłowości raczej powszechnie znanej, choć wśród odbiorców sztuki nie zawsze uświadomionej. Gdy artysta pojawia się na estradzie, zanim zdąży pochwalić się posiadanymi umiejętnościami, już podlega ocenie przez pryzmat swego wizerunku. Orientacja w zagadnieniach prezencji i ekspresji scenicznej przychodzi muzykom widzącym naturalnie, sytuacja niewidomych jest rzecz jasna zupełnie inna. Dodatkowo dają się tu we znaki wspominane wcześniej trudności w uzyskaniu swobody dotyczącej ciała, ograniczona mimika i gestykulacja, a także blindyzmy — niekontrolowane ruchy, wynikające z potrzeby kompensacji zaburzonego widzenia. Choć pedagodzy mogą odczuwać opory w zwracaniu uwagi swoim wychowankom na kwestie niezwiązane bezpośrednio z muzyką, zdecydowanie powinni się ich wyzbyć, kształtować w uczniach wiedzę o tym, jaką rolę odgrywają ich sceniczne zachowania i stać się wsparciem w wyrabianiu odpowiednich nawyków.
Marsze i podskoki, czyli rytmika
Sztuka dźwięków nie istnieje tylko po to, by chłonąć jej piękno w skupieniu. Bardzo rozwijającą aktywnością jest ruchowa ekspresja przy muzyce. Rozbudzaniu tej umiejętności służą, obecne przede wszystkim na wczesnym etapie edukacji (choć w przypadku niektórych kierunków kształcenia także później) zajęcia rytmiczne. Zdarza się, na szczęście rzadko, że pedagodzy podejmują decyzję o wykluczaniu swoich niewidomych uczniów ze wspólnych podskoków, marszów czy nauki taktowania. Takie postępowanie należy uznać za nieuzasadnione. Dużą wartość niesie ze sobą natomiast indywidualne, nacechowane cierpliwością i wyrozumiałością podejście. Uważni czytelnicy zapewne już świetnie rozumieją przyczyny takiego stanu rzeczy — niewidomy nie zaobserwuje, w jaki sposób nauczyciel czy inny uczeń wykonuje dane ćwiczenie. Ponadto może on wykazywać wynikające z niepełnosprawności pewne ograniczenia w sferze ruchu. Prowadząc lekcje rytmiki i mając pod swoimi skrzydłami osobę z dysfunkcją wzroku warto, choć oczywiście nie zawsze będzie to możliwe, starać się poświęcać jej nieco dodatkowego czasu, by instruować ją słownie i, przede wszystkim, dotykiem, jak ma wykonywać konkretne zadania. Nie należy zrażać się, jeśli zakładanych celów nie uda się zrealizować od razu, a elementy najprostsze z perspektywy osób widzących będą niewidomemu nastręczały większych trudności. Oczywiście są też i takie komponenty zajęć rytmicznych, w przypadku których dodatkowe wsparcie nie jest konieczne — wspólne wystukiwanie rytmów czy nauka piosenek.
Na początku był dźwięk, czyli historia muzyki
Nauka w szkole muzycznej to także poznawanie dziejów muzyki, a więc zdobywanie wiedzy na temat zachodzących w ramach kolejnych epok zmian stylistycznych, najbardziej reprezentatywnych twórców i ich dzieł, ale też o rodzajach instrumentów czy muzyce ludowej. Tego wszystkiego dotyczy obecny w szkołach I stopnia przedmiot określany mianem audycji muzycznych, zaś na kolejnych etapach edukacji zagadnienia te poruszane są na lekcjach literatury muzycznej i historii muzyki.
Wymienione tu przedmioty w kontekście uczniów niewidomych nie wymagają szczególnych przystosowań. Jedyną istotną, dla wielu czytelników oczywistą, ale wartą krótkiej wzmianki kwestią jest dostępność materiałów do nauki. Najlepiej, jeśli owe materiały da się pozyskać w postaci zwykłych plików tekstowych. Jeżeli zaś uczeń ma przyswoić informacje ze skanów, zdjęć czy książek, które nie doczekały się wersji elektronicznych w żadnym formacie, to może to stanowić dla niego nieco większą trudność, ale dzięki wykorzystaniu odpowiednich narzędzi będzie w stanie jej zaradzić. W tym krótkim fragmencie musi znaleźć się jeszcze jedna, stosunkowo świeża i pozytywna nowina: najpopularniejszy w naszym kraju podręcznik do historii muzyki autorstwa Danuty Gwizdalanki stał się dostępny dla użytkowników z dysfunkcją wzroku, za sprawą Towarzystwa Muzycznego imienia Edwina Kowalika, które dokonało jego opracowania w formacie HTML.
Indywidualnie czy w grupie?
O ile nauczyciele śpiewu i gry na instrumentach spotykają się ze swoimi uczniami sam na sam, o tyle nauka pozostałych przedmiotów składających się na muzyczną edukację odbywa się w ramach zajęć grupowych. Pojawiają się jednak pomysły, by osoby z dysfunkcją wzroku wiedzę z zakresu teorii muzyki również zdobywały w ramach lekcji indywidualnych. Czy to słuszna koncepcja? Jak to zwykle bywa, każdy medal ma dwie strony.
Już wielokrotnie zaznaczałam, że pracując z uczniem niewidomym czasem wskazane jest sięganie po strategie nieco inne od standardowych, w związku z czym model, w którym pedagog będzie miał możliwość udzielenia dodatkowego wsparcia może okazać się korzystny. Poza tym przypomnę, że badania potwierdzają często łączące się z brakiem wzroku szczególne predyspozycje w obszarze słuchu muzycznego, w tym słyszenia absolutnego. Jeśli na zajęcia uczęszcza wyłącznie uczeń obdarzony ponadprzeciętnymi zdolnościami, pedagog może tak zorganizować proces kształcenia, by stworzyć szansę na ich pełen rozwój. Czy istnieją zatem negatywne konsekwencje omawianego rozwiązania? Wspólne zdobywanie wiedzy sprzyja tworzeniu się więzi rówieśniczych, a przecież specyficzne potrzeby edukacyjne ucznia nie mogą sprawić, że będzie on czuł się wyobcowany.
Czy więc da się znaleźć w tym wszystkim złoty środek? Opcją godną rozważenia wydaje się indywidualne nauczanie takich przedmiotów, jak kształcenie słuchu czy harmonia. Nie ma natomiast powodu, by osoba niewidoma nie miała uczestniczyć w grupowych zajęciach z zakresu np. historii muzyki. Tak czy inaczej warto zasięgnąć informacji w sprawie możliwości pozyskania dla ucznia z dysfunkcją wzroku dodatkowych godzin lekcyjnych, które mogą zostać przeznaczone na realizację dowolnego przedmiotu.
Z pomocą przychodzi technologia
Jeszcze jedno zagadnienie, które chciałabym tu uwzględnić, nawiązuje do przewijającego się przez całe moje rozważania wątku zapisu nutowego. Zdecydowałam się jednak umieścić je dopiero na końcu, gdyż jego znaczenie obejmuje obszar znacznie szerszy niż muzyczna edukacja. Wiedza na temat narzędzi, o których zamierzam krótko wspomnieć, może bowiem okazać się przydatna nie tylko niewidomym kształcącym się w dziedzinie muzyki, ale też podejmującym artystyczne działania zawodowo lub hobbystycznie, np. jako kompozytorzy. Osiągnięcia z dziedziny technologii przynoszą receptę na jedną z bolączek, trapiących przez długi czas niewidomych aktywnych muzycznie — wreszcie można łatwo i szybko pokazać stworzone przez siebie materiały nutowe osobom widzącym, nieznającym zapisu nutowego używanego przez osoby z dysfunkcją wzroku.
Nuty brajlowskie w komputerze — Braille Music Editor i Braille Music Reader
Jeśli ktoś, podobnie jak pisząca te słowa, przywykł do posługiwania się brajlowską notacją muzyczną, zarówno w piśmie jak i w zakresie czytania, powinien rozważyć unowocześnienie swojego warsztatu pracy, za sprawą wzbogacenia go o któryś z programów opracowanych specjalnie z myślą o użytkownikach niewidomych przez twórców z Włoch. A jeżeli dysponuje się stanowiskiem komputerowym wyposażonym w linijkę brajlowską, można w pełni wykorzystywać możliwości, w jakie zaopatrzone są płatny Braille Music Editor (BME) i darmowy Braille Music Reader (BMR).
Pierwsze z wymienionych rozwiązań służy do zapisywania i odczytywania nut w oparciu o zapis brajlowski. Nuty można wprowadzać w nim na kilka sposobów, przy czym najbardziej podstawowy opiera się na traktowaniu sześciu klawiszy z klawiatury komputerowej analogicznie do maszyny brajlowskiej. Klawisze f, d i s odpowiadają więc kolejno punktom 1, 2 i 3, zaś klawisze j, k i l — punktom 4, 5 i 6. Dzięki równoczesnemu naciśnięciu danej kombinacji uzyskujemy wybrane oznaczenie, które wyświetla się na monitorze brajlowskim. Dodatkowo o naszych krokach informują komunikaty programu odczytu ekranu, których szczegółowość możemy regulować w ustawieniach. Poza tym jesteśmy w stanie na bieżąco odsłuchiwać powstający materiał nutowy, dzięki wbudowanemu odtwarzaczowi MIDI. Format MIDI jest zresztą jednym z tych, w których możemy zapisywać efekty naszej pracy. Za największą zaletę programu uznać należy opcję konwersji tworzonych plików z wewnętrznego formatu BMML do uniwersalnego MusicXML, otwieranego przez popularne wśród widzących edytory nutowe. Od niedawna da się też wyświetlać w osobnym oknie zawartość danego pliku BMML w postaci nut na pięciolinii. Chyba nie trzeba wyjaśniać, w jak wielkim stopniu funkcje te mogą ułatwić komunikację muzyków niewidomych z widzącymi, a więc także uczniów z nauczycielami.
Zainteresowanych zapoznaniem się z BME odsyłam na stronę internetową: https://veia.it. Co ważne, nie jest konieczne, by od razu decydować się na zakup, można bowiem przez dwa miesiące przetestować program w wersji darmowej.
Swego rodzaju okrojoną wersję Braille Music Editora stanowi Braille Music Reader. Różnica polega na tym, że BMR nie posiada możliwości tworzenia nowych plików, a jedynie odczytywania i modyfikowania na własne potrzeby plików BMML już istniejących. Mimo tych ograniczeń okazuje się przydatny przy pamięciowym opanowywaniu nowego materiału, tym bardziej, że pozwala na czasowe ukrycie niektórych dodatkowych oznaczeń, dzięki czemu zapis staje się prostszy i łatwiej się z niego uczyć.
BMR można pobrać ze strony: https://Music4vip.eu.
Nie tylko rozwiązania specjalistyczne
Choć wspomniane programy są z pewnością warte zainteresowania, niestety nie spełniają one oczekiwań wszystkich użytkowników, gdyż brakuje im niektórych elementów, będących standardem w popularnych edytorach nutowych. Na szczęście obecnie niewidomi mogą dzielić z muzykami widzącymi doświadczenia z używania tych samych narzędzi, wciąż wzrasta bowiem poziom dostępności przynajmniej niektórych tego rodzaju aplikacji. Do grupy tej zaliczają się przede wszystkim darmowy MuseScore oraz płatny Sibelius, niestety nie można powiedzieć tego samego o innym powszechnie wykorzystywanym edytorze pod nazwą Finale.
Polecane przeze mnie rozwiązania umożliwiają wprowadzanie nut za pomocą odpowiadających im liter na klawiaturze, a ustalanie ich wartości — z zastosowaniem przypisanych im cyfr. Bardzo wiele operacji da się wykonać z zastosowaniem skrótów klawiszowych, a programy odczytu ekranu dość dobrze radzą sobie z informowaniem o tym, co dzieje się podczas pracy z plikiem. Należy mieć świadomość, że posługiwanie się narzędziami, działającymi w oparciu o zasady rządzące tradycyjną notacją muzyczną, wymaga od osób przyzwyczajonych do zapisu brajlowskiego nieco innego sposobu myślenia. Poza tym omawiane oprogramowanie wciąż nie pozostaje wolne od mankamentów na polu dostępności. Generalnie jednak użytkownik z dysfunkcją wzroku jest w stanie pracować z nim samodzielnie, dzięki czemu ma możliwość tworzenia złożonych materiałów nutowych, zawierających wszelkiego typu muzyczne symbole, np. oznaczenia akordów charakterystyczne dla notacji powszechnie znanej wśród muzyków jazzowych.
Słowo na koniec
Zapewne można by znaleźć jeszcze kolejne zagadnienia, związane z muzyczną edukacją osób z dysfunkcją wzroku, sądzę jednak, że udało mi się podzielić z Wami obszernym zestawem informacji, zgromadzonych w oparciu o lekturę literatury przedmiotu, doświadczenia wykształconych muzycznie niewidomych, a także moje własne. Czym powinnam zwieńczyć ten zbiór refleksji? Chyba wyrażeniem nadziei, że na skutek wzrostu świadomości, dotyczącej możliwości osób z niepełnosprawnościami nie tylko na gruncie muzyki, nie będą miały miejsca zdarzenia podobne do tych, o jakich opowiedziało mi kilkoro moich rozmówców. Mam tu na myśli historie, których źródłem jest przeświadczenie, że brak wzroku przekreśla szanse na osiągnięcie tego, czego są w stanie dokonać osoby widzące. Niekiedy, mimo spełniania ustalonych artystycznych kryteriów, włodarze szkół i uczelni muzycznych odmawiają potencjalnym chętnym zdobywania wykształcenia w ich placówkach, wyłącznie ze względu na brak wzroku. Zdarza się też, że nauczyciele, napotykając na swej drodze osoby niewidome wprost dają im do zrozumienia, że ścieżka muzyczna z założenia nie jest dla nich, bądź pracując z nimi przyjmują postawę protekcjonalną, nacechowaną powątpiewaniem w ich możliwości intelektualne. Na szczęście takie dyskryminujące praktyki należą już do rzadkości, a coraz więcej pedagogów przekonuje się, że wspieranie ucznia lub studenta z dysfunkcją wzroku w podążaniu muzyczną ścieżką może być ciekawym i satysfakcjonującym wyzwaniem, którego nie należy się obawiać. Zapewne jak truizm zabrzmi stwierdzenie, że kluczem do sukcesu są zrozumienie i dobra komunikacja, przy jednoczesnym zachowaniu wobec osoby niewidomej tych samych wymagań, jakie stawia się widzącym adeptom muzycznej sztuki, jedynie tam, gdzie to konieczne, dostosowując oczekiwania do jej możliwości. Dość już zresztą o wymaganiach, metodach i pokonywaniu trudności — najważniejsze, by w tym wszystkim nie zatracić radości, jaką daje obcowanie z muzyką i aby zdolności i zainteresowania przejawiane w jej kierunku, jak wspominałam, stosunkowo częste wśród osób niewidomych, mogły być w pełni rozwijane i wykorzystywane.
Milena Wiśniewska